----- Reklama -----

LECH WALESA

14 maja 2025

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Gdy Brandon Johnson obejmował urząd burmistrza Chicago w maju 2023 roku, miasto było pogrążone w kryzysie. Po dwóch latach problemów nie ubyło, choć niektóre zmieniły swą naturę. Lutowy sondaż wykazał, że zdecydowana większość mieszkańców miasta wolałaby widzieć na tym stanowisku kogoś innego. Johnson ma problemy komunikacyjne z władzami stanowymi, co ogranicza jego działania. Nieustannie mierzy się z kolejnymi kryzysami, zarówno zewnętrznymi, jak i tymi wynikającymi z własnych decyzji. W efekcie wiele z jego ambitnych obietnic pozostało niezrealizowanych.

Johnson, który zapowiadał zerwanie ze „status quo”, twierdzi, że w tej misji osiągnął pewne postępy - mimo braku wystarczającego wsparcia federalnego. Wskazuje m.in. na spadek liczby zabójstw jako dowód skuteczności swoich działań. Jednocześnie przyznaje, że tempo zmian jest wolniejsze, niż by sobie tego życzył.

Migracja i napięcia społeczne

Jednym z najpoważniejszych wyzwań okazała się fala migrantów, głównie z Wenezueli, którzy zaczęli napływać do Chicago niemal równolegle z początkiem kadencji Johnsona. Łącznie około 50 tysięcy osób przybyło do miasta, licząc na lepsze życie. W szczytowym momencie blisko 4 tysiące migrantów przebywało na komisariatach policji, a tysiące innych w tymczasowych schroniskach.

Kryzys humanitarny uwidocznił napięcia między społecznością czarnoskórą i latynoską oraz pogłębił spór między burmistrzem a gubernatorem Illinois JB Pritzkerem. Oburzenie wielu mieszkańców — zwłaszcza z zaniedbanych dzielnic południowych i zachodnich — wywołały setki milionów dolarów przeznaczone na pomoc dla migrantów, podczas gdy ich własne potrzeby były latami ignorowane.

Johnson tłumaczył, że pomoc dla nowo przybyłych nie odbywa się kosztem dotychczasowych mieszkańców. Wskazywał na inwestycje w ubogie dzielnice, w tym środki federalne dla Zachodniego Chicago czy plany stworzenia kampusu komputerów kwantowych na południowym wschodzie miasta.

Między sierpniem 2022 a końcem 2024 roku Chicago przeznaczyło łącznie niemal 640 milionów dolarów na opiekę nad migrantami, a mimo to nadal zmaga się z kryzysem bezdomności – według oficjalnych danych ponad 18 800 osób nie ma stałego miejsca zamieszkania.

Upadek inicjatywy „Bring Chicago Home”, która miała zwiększyć finansowanie walki z bezdomnością poprzez podniesienie podatku od drogich nieruchomości, był jednym z największych politycznych niepowodzeń Johnsona. Obwiniał on za to środowiska biznesowe, które – jak twierdzi – chroniły interesy najbogatszych.

Wyzwania polityczne i finansowe

Choć Johnson ogłosił koniec kryzysu migracyjnego, kolejny problem pojawił się na horyzoncie. Po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich Chicago znów znalazło się w centrum politycznej burzy. Nowa administracja już podjęła kroki prawne przeciwko miejskim przepisom chroniącym nieudokumentowanych imigrantów. W grę wchodzą miliardy dolarów z funduszy federalnych, kluczowe dla budżetu miasta, szkolnictwa i rozbudowy komunikacji.

Sytuację pogorszyły problemy z uchwaleniem budżetu na 2025 rok. Po początkowej propozycji podwyżki podatków od nieruchomości o 300 milionów dolarów — odrzuconej jednogłośnie przez Radę Miasta — burmistrz musiał szukać alternatywnych źródeł dochodu. Finalny budżet oparty był na szeregu mniej popularnych opłat i podatków, ale nie zdołał zniwelować strukturalnego deficytu, co doprowadziło do obniżenia ratingu kredytowego Chicago. Choć pierwszy budżet Johnsona zapowiadał wzmocnienie opieki społecznej i inwestycje w miejsca pracy dla młodzieży, kolejny nie przyniósł kontynuacji tych planów. Po ponownym otwarciu trzech klinik zdrowia psychicznego, nie przewidziano otwarcia kolejnych ani żadnych dalszych działań w ramach programu „Leczenie zamiast represji”.

Szanse na reelekcję? Słabe, ale nie zerowe

Dwa lata po objęciu urzędu Brandon Johnson nadal przedstawia się jako polityk próbujący przekształcić miasto, mimo licznych przeszkód. Jednak, aby liczyć na reelekcję w 2027 roku, będzie musiał nie tylko spełnić więcej ze swoich obietnic, ale też odbudować zaufanie podzielonego elektoratu, którego spora część odwróciła się od niego po rozczarowujących decyzjach budżetowych.

Nikt nie mówi o tym głośno, ale wielu potencjalnych kandydatów ma spore szanse na pokonanie obecnego burmistrza, zwłaszcza, że wśród nich znajdują się osoby z bogatym dorobkiem administracyjnym i skutecznymi działaniami w różnych dziedzinach. Najczęściej wymieniani to Alexi Giannoulias - obecny sekretarz stanu Illinois, Susana Mendoza – obecnie stanowa kontroler finansów, czy Mike Quigley – kongresman z Illinois posiadający silne poparcie na północy Chicago i doświadczenie w pracy z administracją federalną.

Mimo tych spekulacji, porażka wyborcza Johnsona nie jest przesądzona. Może on jeszcze zmobilizować swoją progresywną bazę wyborczą na tyle, by wejść do drugiej tury, a w niej wszystko może się zdarzyć. Obserwatorzy sceny politycznej zwracają uwagę, że dwa lata to w polityce wieczność (wybory zaplanowane są na luty 2027 r.), a Johnson ma jeszcze czas na odbudowę swojej pozycji. Jak pokazuje historia Chicago, w lokalnej polityce wszystko jest możliwe.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor