Kiedy już wydawało się, że ceny samochodów zaczęły spadać z rekordowo wysokich poziomów, znów szybują w górę. To wina huraganu Ida, który spowodował rozległe powodzie.
Żywioł zabił co najmniej 86 osób i zniszczył setki tysięcy samochodów, również te, które znajdowały się w salonach samochodowych. I tak - już nadszarpnięte przez pandemię zapasy - w dużej mierze zniknęły.
W ciągu ostatniego roku ceny samochodów, zarówno nowych jak i używanych, gwałtownie wzrosły. Powód? Ograniczenia w produkcji, spowodowane brakiem chipów komputerowych i innych potrzebnych części. Braki w dostawach uderzyły mocno w przemysł motoryzacyjny. Okazało się, że wyprodukowanych samochodów jest mniej niż chętnych na zakup. Niedobór został jeszcze bardziej pogłębiony przez firmy wynajmujące samochody. W pierwszych miesiącach pandemii wyprzedały około jednej trzeciej swoich flot, a zazwyczaj właśnie te firmy są głównym źródłem zaopatrzenia w używane samochody.
Historycznie wysokie ceny samochodów
Za używany samochód średnio musimy zapłacić obecnie o 32 proc. więcej niż rok temu. Jednak z sierpniowego raportu CPI wynika, że ceny używanych samochodów spadły o 1.5% w porównaniu z lipcem. Z kolei ceny nowych podniosły się tylko o 1.2% - to najniższe tempo wzrostu od kwietnia. Według wyliczeń szczyt wzrostów zakończył się pod koniec lata. Biorąc pod uwagę negatywny wpływ huraganu istnieje obawa, że trend się nie utrzyma: „Jeśli na rynku jest normalny poziom zapasów, ceny używanych pojazdów rosną, do dwóch trzech miesięcy po huraganie" - podkreśla David Paris, starszy menedżer ds. badań rynkowych w JD Power. "Ta sytuacja nie jest normalna. Nigdy wcześniej nie było czegoś takiego". Wpływ huraganu jak i niedobory pojazdów na rynku powodują, że trudno jest przewidzieć kształtowanie się cen.
al