W poniedziałek nad ranem w chicagowskiej dzielnicy West Pullman doszło do strzelaniny, w wyniku której kobieta została zabita, a jej mąż i roczne dziecko ranni.
Dziecko znajdowało się ze swoim 34-letnim ojcem i 33-letnią matką w samochodzie zaparkowanym w rejonie 11700 South Laflin Street, kiedy około godz. 12:41 ktoś oddał w ich kierunku strzały z przejeżdżającego ciemnego sedana.
Roczny chłopczyk został ranny w kolano i przewieziony do szpitala dziecięcego Comer w stabilnym stanie. 33-latka postrzelona w brzuch trafiła do Christ Medical Center, gdzie później zmarła. Została zidentyfikowana w biurze lekarza powiatu Cook jako Amanda Boozer-Brown.
Wielokrotnie postrzelony mężczyzna został przewieziony do Centrum Medycznego Uniwersytetu Chicago w krytycznym stanie.
Krewni rodziny twierdzą, że właśnie podjechali oni pod swój dom, kiedy doszło do strzelaniny.
„Nikt nie dba o życie” – powiedziała jedna z sąsiadek, Michelle Palm. „Życie już nikogo nie obchodzi. To takie smutne”.
„Kiedy byłam w łazience, usłyszałam strzały z pistoletu. Padło ich około 15. Bam bam bam…” – relacjonowała Temeka Johnson.
Sąsiedzi zadzwonili po policję. „Słyszałam, jak ta kobieta krzyczy, ale nie trwało to zbyt długo” – powiedziała sąsiadka, która chciała pozostać anonimowa.
Trwa policyjne dochodzenie, nikogo jeszcze nie aresztowano. Policja bada miejsce strzelaniny i prowadzi rozmowy z potencjalnymi świadkami, sprawdzając okoliczne kamery monitoringu.
Monitor