W całym kraju firmy w dalszym ciągu doświadczają trudności z obsadzeniem rekordowej liczby dostępnych miejsc pracy. American Airlines zmuszone zostały dokonać redukcji swojego rozkładu lotów tego lata. Parki rozrywki ograniczyły godziny pracy. A kolejne restauracje zamykają się na jeden lub dwa dni w tygodniu.
Bank Rezerw Federalnych w Atlancie szacuje, że niedobory kadrowe kosztują amerykańskie firmy ponad 60 miliardów dolarów miesięcznie w postaci strat w sprzedaży.
Firmy zatrudniają szybko – zwiększając zatrudnienie o ponad 1.8 miliona pracowników tylko w czerwcu i lipcu. Ale miliony osób, które pracowały przed pandemią, wciąż pozostają na uboczu. Stwarza to wyzwanie dla biznesów, które starają się nadążyć za szybko rosnącym popytem.
„Możemy sprostać tylko 75% naszych zamówień ze względu na brak siły roboczej” - powiedział jeden z kierowników fabryki Institute for Supply Management w ubiegłym miesiącu.
Anne Boninsegna, która prowadzi lokal gastronomiczny i organizuje imprezy, musi odmawiać klientom pragnącym zorganizować u niej przyjęcia weselne, ponieważ nie jest w stanie znaleźć wystarczającej liczby pracowników, kelnerek czy barmanów.
„To smutne i rozczarowujące, zwłaszcza po tak długim okresie zamknięcia” – powiedziała. Przed pandemią miała wielu chętnych na stanowiska barmanów czy kelnerów. Teraz te nieliczne osoby, które składają aplikacje, często nie pojawiają się nawet na rozmowach kwalifikacyjnych.
„Wspólnie z kolegami zastanawiamy się, gdzie się oni podziali. Czy podczas pandemii tak się wzbogacili?” – pyta Boninsegna.
Zmiana priorytetów
Sondaż Washington Post tego lata wykazał, że prawie jeden na trzech pracowników w wieku poniżej 40 lat ponownie zastanawia się nad swoją karierą zawodową. Według Departamentu Pracy ludzie rezygnują z niskopłatnych prac w restauracjach i handlu detalicznym. Niektórzy dzięki temu są w stanie znaleźć lepsze prace, w których okazują się bardziej produktywni i generalnie bardziej zadowoleni z życia.
Jeśli braki kadrowe zmuszają restaurację do zamykania drzwi na jeden dzień w tygodniu, klienci mogą po prostu udać się w inne miejsce. Jednak przy tak powszechnych niedoborach siły roboczej, część wydatków konsumenckich jest tracona na dobre.
„Chciałam zabrać dziecko do lokalnego parku rozrywki, dopóki od znajomych nie usłyszałam, że czas oczekiwania jest tak długi, ponieważ mają jedną osobę obsługującą dwie kolejki, z powodu braku wystarczającej liczby pracowników. Więc zrezygnowaliśmy z tej wycieczki i to są pieniądze, których nie wydaliśmy w innym miejscu” - mówi Sarah House, ekonomistka w Wells Fargo.
Wyższe płace – wyższe ceny
Konkurencja wśród pracodawców okazała się dobra dla portfeli pracowników, ponieważ średnie płace wzrosły. Jednak wielu pracodawców przerzuca dodatkowe koszty na konsumentów w postaci wyższych cen, co przyczynia się do wzrostu inflacji. Na przykład sieć restauracji Chipotle podniosła swoje ceny o 3.5-4% tego lata, po tym, jak średnia płaca wzrosła do 15 dolarów na godzinę.
Eksperci przewidują, że tej jesieni więcej osób wróci do pracy, ponieważ rośnie liczba szczepień, kończą się dodatkowe zasiłki dla bezrobotnych w stanach, które jeszcze z nich nie zrezygnowały, a ponowne otwarcie szkół umożliwia powrót do pracy rodzicom. Niestety, wzrost liczby infekcji i szczególnie zaraźliwy wariant delta może znacząco wpłynąć na te prognozy.
„Szczególnie martwię się o szkoły” - powiedziała Cecilia Rouse, która przewodniczy Radzie Doradców Ekonomicznych prezydenta. „Jeśli szkoły nie otworzą się i nie pozostaną otwarte, opiekunom bardzo trudno będzie ponownie dołączyć do siły roboczej”.
jm