20 sierpnia 2016

Udostępnij znajomym:

W 1920 roku w próbie ognia udało się skonsolidować naród wokół idei, o którą warto było walczyć. W huku wystrzałów karabinowych, jęków rannych i modlitw cywilów narodziło się nowoczesne społeczeństwo polskie.

11 listopada jako data odzyskania niepodległości jest datą nie tylko dyskusyjną z punktu widzenia różnych stronnictw politycznych, ale także symbolizującą pewien złożony proces, który trwał (co najmniej) kilka miesięcy. Wcześniej stworzono już administrację podległą Niemcom, a od października 1918 roku państwa zaborcze były coraz słabsze – wiadomo było, że coś się wydarzy i otworzy się szansa na nowe rozdanie. Wreszcie w ciągu kilku dni listopada, najpierw w Lublinie, a potem w Warszawie, powstał polski, niezależny ośrodek władzy. Kolejne ziemie polskie wybijały się na niezależność od zaborców – niektóre, tak jak Wielkopolska, musiały wywalczyć sobie wolność w drodze powstania. Dopiero po kilku miesiącach, w 1919 roku, udało się połączyć główną część terenów polskich pod władzą rządu w Warszawie, osiągnąć umiarkowane sukcesy na konferencji pokojowej w Wersalu i pokonać Ukraińców we wschodniej Galicji.

Wciąż jednak państwo polskie było w fazie tworzenia się – elity były świadome tego, że chcą niepodległości, nie było wiadomo jednak jakie ma być to państwa. Trwały spory polityczne pomiędzy prawicą narodową, Piłsudskim, lewicą i ludowcami. Gospodarka była zniszczona przez zaborców, którzy w czasie I wojny światowej wywieźli z ziem polskich większość zakładów przemysłowych i zasobów. Administracja była słaba – tak jak państwo, które reprezentowała.

Tymczasem na Wschodzie wciąż wrzała polityczna pustka. Trwała wojna domowa w Rosji, w której ścierali się ze sobą obrońcy starego porządku (biali) oraz komuniści-bolszewicy (czerwoni). Gdzieś między nimi przez pewien czas funkcjonowali Niemcy, którzy dotarli na te ziemie w czasie I wojny światowej, oraz niepodległościowe ruchy narodowe, na przykład ukraiński. Ostatecznie z tej krwawej kotłowaniny wyłoniła się Rosja Radziecka, która miała jeden cel: nieść komunizm w głąb Europy.

Polska przez pewien czas nie angażowała się w wojnę na Wschodzie – była przekonana, że wspieranie którejkolwiek ze stron nie jest w jej interesie, sama miała też wiele własnych problemów. Jednak w końcu musiała zająć się i tą sprawą, w końcu można być pewnym tego, że w końcu bolszewicy ruszyliby na Polskę. Piłsudski dogadał się z przywódcą Ukrainy Semenem Petlurą – nie było to łatwe, bo wcześniej wojska obydwu narodów rywalizowały o Lwów. Ostatecznie jednak zawarto sojusz skierowany przeciw komunistom. Wiosną 1920 roku połączone oddziały ruszyły na Kijów, który zajęły, jednak w wyniku silnego kontruderzenia bolszewików musiały się wycofać. Rozpoczął się strategiczny koszmar Piłsudskiego – na Ukrainie i Białorusi do walki ruszyła nawała bolszewicka, która skutecznie spychała Polaków na zachód. Padały kolejne miasta, a celem dowodzącego głównym uderzeniem Michaiła Tuchaczewskiego było zdobycie Warszawy – a potem marsz do Europy „po trupie białej Polski”.

Sytuacja była poważna. Armia wykrwawiała się w walkach i odwrotach, a gospodarka była zbyt słaba, by poradzić sobie z jej uzupełnieniem. Problemy pogłębiały sprawy międzynarodowe – przesyłanie wsparcia dla Polski było utrudnione, gdyż komuniści wykorzystując wpływy na Zachodzie wywoływali strajki, które blokowały transporty kolejowe i morskie. Oczywiście, pomoc nadchodziła – Francuzi przysłali swoich doradców wojskowych (jednym z nich był młody Charles de Gaulle), Amerykanie sformowali słynny oddział lotniczy, a Węgrzy dostarczyli Polakom amunicję. Polska była jednak zdana tylko na siebie.

W tych okolicznościach doszło do ważnego przełomu i mobilizacji wszystkich Polaków do wielkiego wysiłku. Przede wszystkim – wysiłku wojskowego, czyli wysłania nowych żołnierzy na front. W obronie Warszawy jedną z głównych sił była Armia Ochotnicza dowodzona przez gen. Józefa Hallera. Wśród ochotników znalazło się wielu młodych ludzi – uczniów, studentów, harcerzy, którzy postanowili pójść na front i nieraz zginąć w obronie swojej Ojczyzny.

Jednak nie tylko młodzi postanowili dać z siebie wszystko. Jedną z przyczyn niepowodzenia planów bolszewików był fakt, że w Polsce nie wybuchła rewolucja – chłopi i robotnicy wybrali Polskę, nie zaś Kraj Rad, który miał znieść podziały narodowościowe. Nie była dla nich kusząca wizja wielkiego buntu ludu przeciwko posiadaczom, odwrócenia porządków, oddania ziemi i fabryk na własność ludziom pracującym. Dużą rolę odegrał tutaj strach (podsycany przez rzeczywiste wieści i propagandę) przed bolszewikami jako okrutnymi, bezbożnymi i dzikimi. Ale było też coś jeszcze – długoletnia (jeszcze z okresu zaborów) praca nad uświadamianiem szerokich kręgów społeczeństwa w sprawie narodowej przyniosła efekt. Miała tu zasługę narodowa demokracja, miała też lewica socjalistyczna i stronnictwa chłopskie – bo każde trafiało do innych grup społecznych.

W połowie sierpnia 1920 roku pod Warszawą i nad Wieprzem doszło do powstrzymania i przegnania bolszewickiego szturmu na Europę. To wtedy ostatecznie potwierdziło się, że idea niepodległej Polski nie jest tylko sprawą elit, ale także milionów zwykłych ludzi.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor