Drzemka powoli zaczyna byc traktowana jako element rozkladu dnia w niektorych amerykanskich korporacjach.
Przeprowadzone ostatnio analizy jednoznacznie wykazuja, ze wiekszosc dnia spedzamy w miejscu pracy, a statystycznie polowa z nas jest chronicznie niewyspana. Pracodawcy dochodza wobec tego zjawiska do, na pozor, paradoksalnej konkluzji: otoz dostrzegaja oni ogromne znaczenie przerw, ktore stymuluja, nie zas opozniaja wykonywana prace. I bynajmniej nie chodzi tu o przerwy na kawe, ale na kilkudziesieciominutowa drzemke w godzinach pracy.
W jednej z kalifornijskich firm komputerowych przeznaczono na ten cel specjalnie wygospodarowane pomieszczenie, ktore wyposazone zostalo w budzik i koc. Czas drzemki zostal podzielony na dwudziestominutowe bloki, na ktore pracownicy musza sie zapisywac majac do dyspozycji maksymalnie trzy kolejne bloki. Prezydent tej kompanii - Cory Levenberg szacuje, ze okolo 70% wszystkich pracownikow korzysta z mozliwosci dosypiania w pracy. Od momentu wprowadzenia tego udogodnienia - ponad dwa lata temu - stalo sie ono tak popularne, ze niezbedny stal sie harmonogram zapisow.
Wprowadzenie regulacji dotyczacych drzemki w kazdej kompanii rekomenduje profesor psychologii z Harvard Medical School - Martin Moore-Ede. Zdaje on sobie sprawe z tego, ze rutynowo pierwsza reakcja pracodawcy na sugestie wprowadzenia drzemki jest sprzeciw. Jako kontrargument profesor przytacza wiec wyniki analiz niedwuznacznie wykazujacych, ze brak snu obniza produktywnosc pracy powodujac krotkotrwaly zanik pamieci, oslabienie odpornosci i oslabienie reakcji na bodzce. Jako przyklad uzasadniajacy swa teze o znaczeniu drzemania w pracy podaje on statystyke wypadkow drogowych, ktore nasilaja sie w godzinach od 2 do 4 po poludniu, w godzinach najwiekszego zmeczenia pracownika. Dwie trzecie klientow profesora psychologii z Harvard popiera jego idee zachecajac do korzystania z drzemki.
Miejsce do spania znalazlo sie takze w firmie kreslarskiej Yarde Metals majacej swa siedzibe w Bristol, Connecticut. Jej dyrektor Craig Yarde, stojacy jednoczesnie na czele Boston University"s Center for Psychiatric Rehabilitation zdecydowal sie na wprowadzenie nowego przywileju po przeczytaniu komediowego poradnika - "Sztuka drzemania" Williama Anthony. Twierdzi on, ze jest to bezplatny sposob zwiekszenia skutecznosci pracy.
Pomysl pokoju do spania zmodyfikowal prezydent kolejnej firmy architektonicznej Gould Evans Goodman Associaciates z Kansas City. Bob Gould zakupil dwa namioty, w ktorych umiescil budzik i koc zastepujac w ten sposob, budzace skojarzenia ze szkolnym pokojem pielegniarek, pokoje do drzemek. Pomysl ten rozpowszechnil sie do tego stopnia, ze dla potrzeb 161 osobowego zespolu pracownikow ustawiono ponadto jeszcze jeden namiot. Kompania przypomina obecnie oboz campingowy - stwierdza prezydent. Upewniono sie jedynie, ze namioty sa wylacznie jednoosobowe.
Przemozna potrzeba spania jest szczegolnie intensywna w okresie osmiu godzin po przebudzeniu - informuje James Maas - psycholog z Cornell University, ktory oferuje seminaria pod tytulem "Power Sleep" skierowane do przedstawicieli duzych kompanii. Ich konkluzja jest stwierdzenie, ze drzemiac po 15 do 20 minut mozna odzyskac kreatywnosc i zdolnosc rozwiazywania problemow.
Jak wynika z doswiadczen kompanii przyzwalajacych na dosypianie, zmienia ono w pewnym stopniu sposob funkcjonowania zakladow pracy. Za przyklad moze posluzyc raz jeszcze kalifornijska firma kreslarska, w ktorej po zainstalowaniu pokoju drzemek wydatki na napoje i kawe dla pracownikow spadly o 30%.
Wiekszosc pracodawcow stosujacych praktyke dosypiania w godzinach pracy zachowuje ostroznosc, publicznie nie przyznajac sie do przyzwalania na tego typu udogodnienia i unikajac nazewnictwa sugerujacego spanie. I tak na przyklad Nike chwalaca sie silownia i ruchomym czasem pracy dostosowanym do potrzeb pracownikow zdecydowanie niechetnie podejmuje dyskusje na temat pokoju do drzemki. Rzecznik prasowy kompanii - Scott Reames preferuje termin "pokoj do odpoczynku". Opisujac jego wystroj informuje, ze jest to pomieszczenie wielkosci 10 stop na 10, calkowicie zaciemnione, co z pewnoscia uniemozliwia czytanie, podkresla, ale zarazem unika okreslenia "pokoj do spania".
Podobnie zachowuje sie przedstawiciel innej kompanii - magazynu Macworld w San Francisco, ktory potwierdza wprawdzie istnienie pokoju do drzemek, ale odmawia dyskutowania na jego temat. Wywarloby to zle wrazenie - wyjasnia jedna z publicystek - Patricia Carberry-Harris.
Niechec do publicznego przyznawania sie kompanii do stosowania udogodnien przyzwalajacych na nadrobienie zaleglosci w spaniu nie zaskakuje Williama Anthony, ktory jako specjalista rehabilitacji psychiatrycznej przygotowuje sie do napisania ksiazki o drzemce. Wsrod miejsc wykorzystywanych przez pracownikow kompanii, ktore niechetne sa dosypianiu, znalazla sie takze lazienka. Podsypiajacy w niej pracownik musi jednak co jakis czas splukiwac wode.
Anthony probuje zachecic reprezentantow roznych kompanii do dzielenia sie rewelacjami na temat drzemki w godzinach pracy. Jej role autor porownuje do "cichej rewolucji" obyczajowej w miejscu pracy, przypominajacej nieco noszenie butow na plaskich obcasach, mode na niepalenie i tezyzne fizyczna. Kto w niej wygra? Zobaczymy. Z pewnoscia jednak warto doswiadczyc zwyciestwa.
Artykul opracowany przez redakcje wydawnictwa Monitor na podstawie "US News & World Report" z lipca 1998 roku.