----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

09 listopada 2000

Udostępnij znajomym:

Przez caly okres II wojny swiatowej w osrodkach szkolenia psow dla potrzeb armii trwala wytezona praca. Kazdy dzien zajec rozpoczynal sie wczesnie rano, a konczyl poznym wieczorem. Pomimo duzego zmeczenia osob szkolacych psy nie opuszczalo ich poczucie humoru. Ulubionym tematem do zartow i obiektami dowcipow byly rasy psow nieprzydatnych do sluzby w wojsku, a w szczegolnosci jamnik.

Jego germanskie pochodzenie i specyficzna budowa, mowiono, predysponowalo go do dywersyjnych dzialan "piatej kolumny". Nietypowy ksztalt ciala ulatwial wslizgiwanie sie pod kazdy pojazd, ponadto ogromna dlugosc tulowia umozliwiala przymocowanie znacznych ilosci ladunkow wybuchowych.

Jakiez musialo byc zdumienie autorow tych dowcipow, kiedy w 1942 roku dowodztwo wojsk amerykanskich rozkazalo werbowanie do szkolenia bloodhoundy, kilka malych ras terrierow, spaniele oraz... jamniki.

Oszolomienie bylo tak duze, ze dowodcy osrodkow szkolenia psow po kilka razy telefonowali do swoich przelozonych celem upewnienia sie, czy aby w rozkazie nie ma jakiejs pomylki. Bledu jednak nie bylo. Powyzsze rasy sluzyc mialy do specjalnego szkolenia jako tzw. PSY - M (M-dogs).

Program " M-Dogs" objety byl scisla tajemnica i o jego istnieniu niewtajemniczeni mieli szanse dowiedziec sie dopiero po zakonczeniu wojny. Po wyladowaniu aliantow w Afryce Zachodniej, Niemcy uzyli po raz pierwszy min niemetalowych. Wykonane glownie z plastyku z dodatkiem innych materialow sprawily, ze atakujace wojska aliantow pozbawione zostaly srodkow mogacych je wykryc. Wszystkie rodzaje znanych wowczas wykrywaczy min reagowaly na metal. Wynalezienie nowej technologii i wyprodukowanie urzadzen zdolnych zwalczac nowa niemiecka bron trwaloby dlugie miesiace. Pochod aliantow zostal wyraznie zwolniony.

Krajem, ktory jako pierwszy znalazl sposob na niemieckie "niespodzianki" byla Anglia. Do wykrywania min niemetalowych angielscy inzynierowie-saperzy postanowili uzyc psy. Program szkolenia stworzony zostal na podstawie obserwacji zachowan wiewiorek, ktore potrafily odnalezc w ziemi orzech zakopany kilka miesiecy wczesniej. Podobnie, psy wyszukiwaly miejsce, gdzie znajdowala sie kosc przysypana warstwa ziemi. Zakopywano wiec znaczne ilosci "min" szkoleniowych, a nastepnie przepuszczano przez "zaminowany" teren psy zaopatrzone w specjalne obroze. Pies ktory "wszedl na mine" karany byl wstrzasem elektrycznym aplikowanym poprzez obroze. Juz po kilku zaledwie przejsciach wiekszosc psow zatrzymywala sie przed kazda "mina". Teraz nalezalo juz tylko nauczyc czworonoga poprawnego sygnalizowania wykrycia podziemnego obiektu i nauka mogla byc zakonczona.

Angielskie metody szkolenia udostepniono Amerykanom. Wkrotce potem obydwa kraje dysponowaly jednostkami zlozonymi z M-DOGS, ktore pospiesznie poslano na front. "Czworonozni saperzy" pomogli wydatnie aliantom w wykrywaniu niemieckich min do czasu wynalezienia nowych wykrywaczy, lecz niestety efektywnosc ich dzialan byla nizsza od oczekiwanej. W warunkach prawdziwego pola walki male rasy psow doznawaly czesto szoku i nie byly w stanie wykonywac zadan, ktore podczas szkolenia wykonywaly bezblednie. Procentowo psy wykrywaly zaledwie okolo polowy min (dokladnie 51%) i ogromna ich liczba zginela, totez stopniowo zaniechano ich uzycia.

Najwspanialszym rozdzialem w ksiedze czynow amerykanskich psow w ciagu II wojny swiatowej sa ich dokonania na frontach w bezposrednim kontakcie z wrogiem. Opisujac te historie nie sposob nie zaczac od osiagniec najslynniejszego z nich - " CHIPSA". Byl on mieszancem po ojcu huskie oraz matce krzyzowce owczarka niemieckiego i collie. Do czasu wybuchu wojny " Chips" byl postrachem okolicznych psow, kotow, a niekiedy takze ludzi miasteczka Pleasantville w stanie Nowy York, gdzie mieszkal wraz z rodzina panstwa Wren. Nadzwyczaj opiekunczy wobec dwoch corek Wrenow, przejawial nieustajacy nadmiar agresji, stwarzajac liczne problemy. Edward J. Wren, nie mogac okielzac psa, probowal wielokrotnie oddac go do schroniska, lecz krancowa rozpacz obydwu corek sprawiala, ze zawsze konczylo sie to na obietnicy "ze to juz ostatni raz" i Chips pozostawal w domu. Dopiero uzyskanie informacji o akcji gromadzenia psow dla potrzeb armii, ktore w dodatku zbieglo sie w czasie z pogryzieniem przez psa kolejnej osoby zadecydowalo, ze Chips trafil do jednego z osrodkow szkolenia psow, co mieszkancy Pleasantville przyjeli z ogromna radoscia. Nie przypuszczali oni wowczas, ze juz wkrotce sledzic beda z zapartym tchem doniesienia z frontow oczekujac nowych wyczynow Chipsa, ktory stanie sie bohaterem i chluba calego miasteczka.

Juz w 1942 roku Chips oraz trzy owczarki niemieckie: WATCH, PAL i MENA wraz z 400 tysiacami amerykanskich zolnierzy plynely w kierunku Afryki Zachodniej, aby wziac udzial w inwazji tego kontynentu, stajac sie tym samym pierwszymi psami amerykanskimi, ktore wziely udzial w dzialaniach na frontach II wojny. Plynaca do brzegu na pokladzie amfibii Mena zostala raniona silnym ogniem artylerii Francuzow. W nastepstwie tego doznala lekkiego szoku.

Podczas pobytu na plazy inwazyjne wojska ponownie dostaly sie pod ostrzal. Przewodnik Chipsa - John P. Rowell przy uzyciu wojskowej saperki rozpoczal goraczkowe okopywanie, aby schronic sie przed szybujacymi nisko odlamkami pociskow. Obserwujac to Chips niespodziewanie zaczal kopac dol dla siebie, by nastepnie polozyc sie w najglebszym miejscu. Nieuczony, sam potrafil wyciagnac wnioski z zachowania swego opiekuna, co z czasem stalo sie nawykiem i byc moze przyczyna przezycia przez psa okresu calej wojny.

Po zdobyciu rejonu nadbrzeznego nastapily dlugie wyczerpujace marsze w glab ladu. Podczas jednej z ciemnych bezksiezycowych nocy mial miejsce niespodziewany atak na spiacy oboz wyczerpanych pochodem Amerykanow. Francuskie wojska kolonialne posiadaly w swych szeregach jednostki zlozone z Senegalczykow. Wysocy, zwinni niczym koty i uzbrojeni w noze Murzyni dokonywali w milczeniu nocnych atakow na odpoczywajace oddzialy wojsk sprzymierzonych, stajac sie ich postrachem.

Podczas wyzej wspomnianej nocy straty odniosly jedynie jednostki, w ktorych nie bylo psow. W batalionie dowodzonym przez majora Charlesa E. Jonsona, w skladzie ktorego znajdowala sie cala czworka czworonogow, nikt nie zostal nawet ranny.

Po zdobyciu Francuskiego Maroka batalion udal sie na odpoczynek, lecz (slawne juz wowczas) psy zostaly przydzielone do ochrony historycznego spotkania "na szczycie" pomiedzy angielskim premierem i amerykanskim prezydentem w Casablance. Wkrotce potem Mena okazala sie byc "w powaznym stanie" i zostala odeslana do Ameryki, gdzie w niespelna rok pozniej, w 1944 roku odniosla sukcesy na Wystawie Westminster.

Kiedy jednostka majora Johnsona udala sie na zasluzony odpoczynek, Chips przypomnial sobie dawna niechec do rowerzystow i przy pomocy dwoch pozostalych psow zawziecie gonil przejezdzajacych opodal Francuzow i Arabow, ku ogromnej uciesze zolnierzy amerykanskich. Rowniez zasludze psow nalezy przypisac fakt, ze batalion byl jedynym, ktory nigdy nie padl ofiara dzialan band arabskich rabusiow. Liczba skradzionych przedmiotow w pozostalych jednostkach byla ogromna.

Niestety dalszych dzialan nie doczekal rowniez Watch, ktory zaginal w niewyjasnionych okolicznosciach i po bezskutecznych poszukiwaniach zostal oficjalnie uznany zaginionym. Jego przewodnik, awansowany wkrotce po tym, we wzruszajacym liscie do swej rodziny pisal:

- "...Teraz kiedy nosze nowe belki na rekawie, chetnie oddalbym je wszystkie, aby tylko miec Watch-a z powrotem...".

Z czworki psow pozostaly juz tylko dwa i one plynely wraz z wojskiem w czerwcu 1943 roku w kierunku Sycylii by rozpoczac kolejna inwazje...

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor