Najwspanialsza karta w ksiedze historii dziejow amerykanskich psow w okresie II wojny swiatowej sa niewatpliwie ich dokonania w rejonie Poludniowego Pacyfiku. Sluzac w szeregach piechoty morskiej ( marines) psy (na ogol dobermany) mialy swoj udzial w pokonaniu Japonczykow. Specyfika walk w tej czesci swiata sprzyjala wykorzystaniu psow. Dzialania marines polegaly na zdobywaniu kolejnych wysp pokrytych gesta dzungla, w ktorej widocznosc ograniczala sie do zaledwie kilkunastu metrow. Stwarzalo to natomiast doskonale warunki dla urzadzania niezliczonych zasadzek przez broniacych sie zolnierzy japonskich. Niejednokrotnie wyspy byly przeorane sieciami podziemnych tuneli, z ktorych niespodziewanie wylaniali sie Japonczycy. Marines opisywali te warunki jako "pieklo na ziemi", przy czym niezwykle wysokie temperatury oraz tropikalna wilgoc prawdopodobnie rowniez mialy udzial przy tworzeniu tego typu opinii. Jedynym niezawodnym srodkiem wykrywajacym obecnosc niewidzialnego wroga okazal sie psi nos.
Prowadzacy patrol pies zastygal w bezruchu po wykryciu obcego zapachu, a z jego gardla wydobywalo sie stlumione, niemal bezdzwieczne warczenie - nieomylny znak do zatrzymania sie oddzialu Amerykanow. Kiedy przewodnik wraz z psem podazali ostroznie dalej, celem dokladnego zlokalizowania miejsca pobytu wroga, reszta czekala w bezpiecznym miejscu. Wreszcie po znalezieniu Japonczykow okrazano ich i likwidowano zanim mieli oni szanse zobaczenia swych przeciwnikow. Niejednokrotnie kaganiec psa wskazywal na korone drzewa, odkrywajac obecnosc ukrytego snajpera, ktory pomalowany na kolor zielony, niedostrzegalny byl dla ludzkiego oka. W raportach wyzszych dowodcow z tego rejonu czesto powtarzalo sie jedno zdanie:
- "Zaden oddzial na ktorego czele podazal pies nie zostal ostrzelany pierwszy, zaden nie wpadl w zasadzke i zaden jako pierwszy nie poniosl ofiar."
Pierwszymi psami armii ladowej przydzielonymi do dzialan w rejonie Poludniowego Pacyfiku byly owczarki niemieckie i belgijskie o imionach SANDY, LADY, DICK, DUKE, ROCKY, HUSKY, TEDDY oraz RANGER. Zaden z nich nie powrocil. Piec zginelo podczas dzialan, a trzy zakazone tyfusem musialy zostac uspione na krotko przed planowanym terminem odeslania ich do USA. Poniewaz byly pierwsze, od ich postawy uzaleznione bylo uzycie psow przez marines.
W sierpniu 1943 roku w rejonie dolin Markham i Ramu, DUKE dzialajac z batalionem Australijczykow, przyczynil sie do wczesnego wykrycia okolo 50(!) Japonczykow. Kilka tygodni pozniej, doprowadzil bezszelestnie patrol marines do trojki Japonczykow spozywajacych poludniowy posilek. Zaskoczenie tych ostatnich bylo tak duze, ze zostali schwytani zywcem, z ustami pelnymi ryzu. Ponownie, i w tej kampanii osiagniecia Duka byly znakomite - 50 zolnierzy japonskich, z czego 28 zabitych. W innej akcji wyprowadzil on swoj oddzial z okrazenia i kilkanascie razy ostrzegl o przygotowanych zasadzkach.
Po wyladowaniu na plazy w zatoce Gloucester, DICK ostrzegal kilkakrotnie Amerykanow o nocnych kontratakach wroga. SANDY slynal z zelaznych nerwow, gdyz bez zmruzenia oka, w nietypowy dla psa sposob przyjmowal wszystkie ostrzaly artyleryjskie. Pewnie i szybko przenosil pisemne rozkazy i meldunki przez dzungle, kiedy po rozpoczeciu sie pory tropikalnych deszczow, krotkofalowki marines nie chcialy dzialac. Potworna wilgoc zmusila do przytwierdzania do jego grzbietu wodoodpornego pojemnika, do ktorego wkladano przekazywane wiadomosci. Wielokrotnie Sandy znalazl sie pod ostrzalem wroga, dwukrotnie przeplynal porywista rzeke, a raz zaplatal sie w siec drutow kolczastych, doznajac wielu ran. Zawsze jednak donosil meldunki do miejsca przeznaczenia.
W miedzyczasie marines szkolili wlasne psy. Dowodca pierwszego plutonu psow zostal porucznik Clyde Henderson. Przed wybuchem wojny byl on nauczycielem chemii, lecz prawdziwa pasja jego zycia byly dobermany. Kazda wolna chwile spedzal na treningu posluszenstwa psow, osiagajac znakomite rezultaty.
Po rozpoczeciu wojny Hendersona wcielono do marines i uczyniono osoba odpowiedzialna za wyszkolenie psow w specjalnie do tego celu przygotowanym osrodku szkolenia w Camp Lujeune. Na wiosne 1943 roku pierwszy pluton w pelni wyszkolonych psow gotowy byl juz do wyslania na front. Za sprawa mlodego porucznika az 21 z 24 czworonogow wchodzacych w sklad jednostki, stanowily dobermany. Pozostala trojka to owczarki niemieckie. Pluton psow wcielony zostal do Drugiego Batalionu Marine Raiders i w listopadzie 1943 uczestniczyl w inwazji Wysp Salomona. Byl to pierwszy bojowy sprawdzian dla dobermanow Hendersona. Po zdobyciu plazy wyslano zwiadowcow w glab dzungli. Zmierzajacy na czele jednego z patroli ANDY juz po przejsciu kilkuset metrow wykryl zaczajonego na drzewie Japonczyka, zdobywajac tym samym uznanie i podziw w oczach sceptycznie nastawionych do psa marines. Nieco pozniej wykryl on dwoch nastepnych. Kompania Andiego posunela sie do przodu znacznie dalej niz inne, nie ponoszac w dodatku zadnych strat. CEASAR ostrzegl swoj oddzial o niespodziewanym nocnym ataku. Kiedy wyskoczyl naprzeciw zblizajacym sie Japonczykom zostal ostrzelany odnoszac ciezkie rany. Po odparciu ataku zolnierze amerykanscy biegnac, pospiesznie niesli walczacego z zyciem dobermana do chirurga. Ceasar przezyl operacje i po trzech tygodniach powrocil do kompanii. Przez caly okres rehabilitacji pod naciskiem zolnierzy, lekarz zmuszony byl pisac raporty o stanie zdrowia psa do biuletynu jednostki ukazujacego sie kazdego dnia. Ceasar przeniosl takze niezliczona liczbe meldunkow pod ostrzalem polujacych na niego snajperow. OTTO wykryl zakamuflowany karabin maszynowy, tak ze maszerujaca kolumna wojska zdolala sie rozproszyc zanim Japonczycy otworzyli ogien. REX ostrzegl przed zblizajacym sie kontratakiem, ale przyplacil to zyciem w chwile pozniej, rozerwany na kawalki wybuchem granatu.
Podobnie KUNO, ciezko ranny w brzuch w identycznych niemal okolicznosciach, musial zostac uspiony.
Dobermany Hendersona staly sie wkrotce slawne, a mlodego porucznika mianowano kapitanem. Otrzymanie prawa kopania okopu dla psa traktowane bylo jako przywilej, gdyz przed kazda bitwa zglaszaly sie dziesiatki chetnych. Dowodzacy Pierwszym Korpusem Piechoty Morskiej - general Thomas Halcomb podsumowujac dzialalnosc psow w swym raporcie, pisal:
- "... psy sprawdzily sie w funkcjach lacznikowych, zwiadowczych oraz jako stroze nocni. (...)
Byly wspaniale i potrzeba nam ich wiecej."
Podczas walk na Okinawie doberman - BOY zaatakowal stanowisko karabinow maszynowych wroga. Dzieki powstalemu zamieszaniu wsrod zalogi, marines byli w stanie pokonac zagrozony odcinek bez strat. Podobnego czynu dokonal owczarek niemiecki - DANNY w trakcie walk na Filipinach. Tam takze WOLF wyprowadzil swoj oddzial z okrazenia. Inny bohater - BRUCE oslonil dwojke rannych zolnierzy w czasie desperackiego ataku uzbrojonych w bagnety Japonczykow ( banzai) . Pies z furia zaatakowal trojke Japonczykow zmierzajacych w kierunku rannych, powodujac ich ucieczke i ocalajac tym samym zycie Amerykanow. TEDDY zatrzymal maszerujacy oddzial, ostrzegajac o zastawionej pulapce. Wspomniany wczesniej DUKE przenoszac meldunki na Okinawie, przechodzac przez pozycje japonskie zaatakowany byl kilkakrotnie przez psy nieprzyjaciela, doznajac ran. Mimo tego wszystkie rozkazy dotarly do celu.
Obok niekwestionowanych sukcesow psow byly takze porazki i pomylki. Czesto po zatrzymaniu sie oddzialu okazywalo sie, ze "nieprzyjacielem" byla dla psa dzika swinia lub inne zwierze w dzungli.
Morderczy klimat byl nie do pokonania dla wielu czworonogow. Wreszcie wiele psow nie wytrzymywalo halasu i stresu pola walki, popadajac w krancowa depresje. Jednakze te same problemy nekaly wielu zolnierzy i trafnie charakteryzuje to opinia jednego z przewodnikow psow:
- "Kazdy pies jest inny. Czyz my ludzie nie popelniamy bledow? Dlaczego wiec oczekiwac od psow aby byly idealne?"
Calkowity bilans osiagniec psow w strefie Poludniowego Pacyfiku jest niezwykle imponujacy.
Z ponad 1200 patroli prowadzonych przez psy ani jeden nie zostal zaskoczony przez nieprzyjaciela.
Ilu zolnierzy ocalalo dzieki temu? Prawdopodobnie nigdy nie bedziemy znac odpowiedzi na to pytanie...