"Nasze produkty są zanieczyszczone
przez bakterie"
Każdego niemal klienta supermarketów czy małych sklepów spożywczych kuszą bezpłatne próbki oferowanej żywności: świeże bagietki z cząsteczkami sera, makarony z sosami, owoce morza, cereal, ciasteczka, hamburgery, itp., a wzrok głodnego przyciąga bar sałatkowy z owocami i warzywami. Michael Doyle, dyrektor ośrodka zajmującego się badaniem zanieczyszczeń i jakości żywności: Center for Food Safety and Quality Enhancement z Uniwersytetu w Georgii, zaleca jednak powstrzymanie apetytu i wstrzemięźliwość. Wystawione bowiem na widok i dotyk wszystkich przechodzących delikatesy mogą być siedliskiem takich bakterii jak salmonelli campylobacter (główna przyczyna biegunek bakteryjnych w U.S.A.). Nie kupiłbym żadnego produktu spożywczego, który może być dotykany przez klientów; a degustowanie produktu przenoszonego do ust rękami niesie bardzo duże ryzyko zakażenia - wyjaśnia Doyle.
Zdaniem mikrobiologów zgrupowanych wokół centrum kontroli żywności, bary sałatkowe stanowią największe chyba niebezpieczeństwo zarażenia bakteryjnego. Ciepła temperatura i niesterylne zasady przygotowywania produktów z łatwością mogą z sałaty greckiej uczynić przyczynę zatrucia pokarmowego. Niektóre z warzyw i owoców, nawet po pokrojeniu, mogą sprzyjać rozwojowi toksycznych mikroorganizmów. Groźbę zarażenia ilustruje epidemiologiczne zatrucie pokarmowe około 70 osób do jakiego doszło w 1996 roku w Connecticut, Illinois i Nowym Yorku na skutek spożycia główek sałaty pakowanych na małej kalifornijskiej farmie. Główki sałaty zawsze przed spożyciem należy dokładnie umyć, zalecają mikrobiolodzy, nawet gdy wygląda na gotową do spożycia i czystą, a napis na opakowaniu informuje o poprzednim jej umyciu. Ostrożność należy także zachować przed spożyciem drugiego rodzaju sałaty, która jest szczelnie opakowana i pokrojona; otóż i w tym przypadku konieczne jest opłukanie listków nawet dwa albo trzy razy. Nie powinny nas zmylić także takie wydrukowane na opakowaniu zachęty do kupna jak "świeża", "organiczna", naturalna", "pierwszej jakości". Rzecz jasna, niezależnie od tego czy liście sałaty były myte wcześniej czy nie, należy przestrzegać daty przydatności do spożycia.
"Nietrudno przełknąć nasze ceny"
Przemysł produkcji żywności, osiągając już w tej chwili wartość biznesową 100 miliardów dolarów rocznie podnosi swe dochody o około 10-15% rocznie. Wzrost dochodu osiąga się głównie poprzez nieustanne zmiany procedur cenowych. Niektóre z najdroższych produktów sprzedawanych w ekskluzywnych supermarketach znajdują swoją replikę w tańszych, nie tak prestiżowych sklepach. W waszyngtońskim "Sutton Place Gourmet"s" mrożone warzywa i sery prawie dwukrotnie przekraczają wartość cenową tych samych produktów oferowanych w "Jonathan T" dorównując im zawartością składników, wartości odżywczych, smakiem, posiadając to samo źródło eksportu i korzystając z tej samej firmy pakującej. Prezydent National Association for the Specialty Food Trade - John Roberts potwierdza znaną praktykę, że klient płaci za nazwę towaru jako gwarancję jego jakości. Mając do dyspozycji opcję dokonywania zakupów w tańszym i w ekskluzywnym sklepie, wybierze często tę drugą, ponieważ ogólna oferta jest tutaj bardziej zadowalająca.
Niekiedy, oczywiście podwyżki cen są spowodowane okresem nieurodzaju czy klęską żywiołową, rzadko jednak powracają one do pierwotnej postaci i to tylko wtedy, gdy w ramach konkurencji cenowej któryś ze sprzedawców czy producentów stosuje celowy "dumping" cenowy.
"Butelkowana woda
jest wodą bieżącą"
Do kategorii najlepiej sprzedających się towarów należy butelkowana woda pitna. Tylko w ubiegłym roku Amerykanie wydali na nią $4 miliardy dolarów będąc przekonanymi, że piją najczystszą i najzdrowszą. W wielu przypadkach jakość tej wody była porównywalna z wodą z kranu, wyjaśnia przedstawicielka Natural Resources Defense Council w Waszyngtonie.
Na przykład "Aquafina" - woda sprzedawana w butelce przedstawiającej górski wschód słońca, jest w rzeczywistości butelkowana przez "Pepsi" i produkowana w U.S.A. Podobnie jak wiele innych gatunków wody butelkowanej jest jedynie wodą oczyszczoną, pochodzącą ze źródeł miejskich. Co nie jest niczym złym, nie warto jednak za to płacić więcej niż za bieżącą wodę.
Niepokojący jest jednak fakt, że niektóre z wód butelkowanych zawierają produkt gorszej jakości niż woda bieżąca. Jakkolwiek bowiem woda bieżącą podlega kontroli EPA, wiele z produktów butelkowanych, niestety, nie jest objętych podobnymi sankcjami. Jak informuje przedstawiciel agencji przez trzy lata testującej 100 różnych gatunków wody butelkowanej, niektóre zawierają zanieczyszczenia arszenikiem i odchodami. Co gorsze, tego rodzaju zanieczyszczenia są trudne do wykrycia, jakkolwiek niekiedy smak i zapach wody mogą sugerować ryzyko.
"Żywność organiczna
jest oszustwem"
"Organiczna" znaczy trochę więcej niż "kosztowna". Nie istnieją bowiem klarowne kodyfikacje żywności "organicznej", nie ma jasnych norm państwowych regulujących jej jakość. Większość stanów także nie posiada wyznaczników tej kategorii żywności. Jedynym wskaźnikiem jakości jest zamieszczona czasami na nalepce informacja o zgodności z normami Illinois, Kalifornii czy Oregonu. W sytuacji, w której brakuje regulacji biznesu organicznego na szczeblu federalnym, nietrudno o oszustwa; dlatego procedura uzyskiwania certyfikatów od różnych agencji jest bardzo rozpowszechniona.
"Nie potrzebujesz naszych
najlepszych produktów"
Wiele supermarketów dumnie obwieszcza sprzedaż produktów najlepszej jakości. Niewiele przyzna się do tego, że ich najlepsze i najdroższe produkty nie są potrzebne, są nawet niestosowne w codziennym życiu.
Na przykład olej z oliwek. Najdroższy może kosztować nawet ponad dolara za uncję, ale przeznaczony jest do używania jedynie sporadycznie. Do smażenia ryb można z powodzeniem używać tańszego oleju canola, który nie przypala się tak łatwo i jest bardziej odpowiedni do gotowania. Extra virgin można stosować dla dodania walorów smakowych.
To samo dotyczy wysokiej jakości sera Parmesan. Dla przygotowania nadzienia do ravioli albo zmieszania z czterema innymi rodzjami sera, nie potrzebujemy używać najdroższego produktu w cenie 10 dolarów za funt. Podobnie - z czekoladą; tańszą możemy zużyć do musu, droższą - do cukierków.
Kolejnym przykładem możliwości zastąpienia droższego produktu tańszym jest kawior. Najdroższy nie zawsze znaczy - najlepszy. Dwie uncje kawioru produkcji krajowej kosztują $37, rosyjski jest dwukrotnie droższy. Do przygotowania potrawy, w której zostanie on zmieszany z jajami na twardo i cebulą, nie potrzebujemy najdroższego. Stanowiłby on kombinację w rodzaju Dr. Pepper z koniakiem.
"Wygląd może być mylący"
Manadżerowe supermarketów dokładają wszelkich starań by wygląd oferowanych produktów był jak najlepszy. Nie zawsze jednak dobry wygląd idzie w parze z walorami smakowymi.
Dobrym przykładem wyglądu nie korespondującego z jakością jest mięso oznaczone nalepką:"cryogenically aged" (od "Cryovac" - rodzaju plastikowego opakowania używanego do zawijania mięsa). Termin ten oznacza po prostu, że mięso było przechowywane w swoim opakowaniu przez tydzień, ale nie konserwowane w taki sposób w jaki się to robi w restauracjach. Produkt sklepowy z pewnością nie będzie smakował tak samo; a jak na ironię może lepiej wyglądać. Podobnym zabiegom upiększającym poddaje się również sery. Niemal wszyscy handlowcy stosują prosty zabieg oczyszczania go z nieatrakcyjnych, zanieczyszczonych obrzeży. Niektórzy bez skrupulów obcinają wyeksponowane na widok kupujących części wierzchnie, by w ten sposób poprawić wygląd towaru choćby na dany dzień.
"Rodzinny biznes jest wykupiony
przez korporacje"
Przemysł produkcji i sprzedaży towarów spożywczych stał się tak lukratywny, że znalazł się w centrum zainteresowania dużych korporacji. W praktyce oznacza to, że coraz mniej towarów jest przygotowywanych na terenie sklepu i bezpośrednio dostarczana do klientów. Menedżerowie dużych korporacji zainteresowani zyskiem, nie przywiązują znaczenia do przyrządzania potraw na terenie sklepu; decyzje dotyczące zarządzania podejmują w garniturach, nie zaś w czepku kucharskim, wyręczając kucharzy możliwością sprowadzenia z zewnątrz produktów znacznie bardziej wytrzymałych na zniszczenie.
"Kurczaki z masowej produkcji kontra kurczaki organiczne (free range)"
Mistrzowie kuchni i mikrobiolodzy przyznają, że rozróżnienie pomiędzy kurczakami produkowanymi w kombinatach i tymi, które w trakcie hodowli mają możliwość swobodnego poruszania się, jest pozorne. Nie ma więc uzasadnienia przekonanie, że kurczaki organiczne są zdrowsze od zwykłych. Poziom antybiotyków (stanowiących inną klasę niż te stosowane u ludzi) dodawanych do karmy kurczaków nieorganicznych jest tak nieznaczny, że z pewnością nie jest szkodliwy. Jak wyjaśnia dr. Stanley Bailey - mikrobiolog specjalizujący się w prowadzonych przez amerykański departament rolnictwa badaniach drobiu, różnica pomiędzy zwierzętami typu "free range" i nieorganicznymi nie ma w praktyce hodowlanej większego znaczenia, bo zasadza się w psychice zwierzęcia: "…nie mogę wypowiadać się jako psychiatra zwierząt, ponieważ nie wiem co chce robić pojedynczy kurczak; myślę jednak, że wiele z nich chciałoby zostać wewnątrz pomieszczeń wtedy, gdy pogoda nie jest najlepsza".
"Nasz kawior
jest podrabiany"
Około 50% z 80 ton kawioru importowanego rocznie do Stanów Zjednoczonych z krajów byłego Związku Sowieckiego, stanowi towar gorszego gatunku. Przemyt kawioru pochodzącego ze zbyt młodych ryb zaczął zalewać amerykański rynek po po upadku rządu sowieckiego. Bielugę - najlepszy rodzaj rosyjskiego kawioru produkuje się z ikry jesiotrów, które osiągają wiek 15 - 20 lat.
Podrabianie kawioru przybrało ostatnio jeszcze inną formę: jest nią sprzedaż ikry pochodzącej z amerykańskich hodowli jako towaru rosyjskiego.
"Życie jest okrutne,
więc my też"
Punktem honoru niemal każdego menedżera supermarketu czy też małego sklepiku jest posiadanie w swojej ofercie kawioru, delikatnej cielęciny i innych delikatesów. Nie ma jednak nic apetycznego w sposobie traktowania zwierząt w celu wydobycia z nich takich specjałów.
Weźmy na przykład produkcję kawioru. Zebranie rybiego zarodku polega na wyłowieniu olbrzymich ilości żywych jesiotrów i rozcięciu ich wnętrzności, co umożliwia pobranie ikry.
Podobnie okrutna jest produkcja cielęciny. W celu utrzymania delikatności i odpowiedniego koloru mięsa, zwierzęta doprowadzane są do stanu zaniku mięśni.
Nie można też określić jako humanitarne metod traktowania kaczek i gęsi hodowanych w celu otrzymania wątróbki. Ptaki te są zmuszane do przyjmowania olbrzymiej ilości pokarmów przy pomocy 12-18 calowej rurki podłączonej do pompy ciśnieniowej. Karmione są one trzy razy dzienne przez okres 28 dni, dopóki ich wątroba nie osiągnie rozmiarów ponad dziesięciokrotnie przekraczających normalny wymiar.
David Kuemmerle, przedstawiciel Humane Society of the U.S. interpretuje powyżej opisane metody produkcji spożywczych specjałów jako równie okrutne jak, powiedzmy, kopanie psa.