----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

09 lutego 2003

Udostępnij znajomym:

Milosc - jest wczesniej niz Zycie -

Trwa dluzej niz Smierc - jest Stworzeniem

Pierwszym Aktem - glownym Aktorem

Na scenie, jaka jest Ziemia -

Emily Dickinson

Kartki z kupidynem

Dzis moze sie wydawac, ze swieto zakochanych, czyli popularne walentynki, wprowadzili wspolczesni handlowcy. W rzeczywistosci jest to stary zwyczaj, znany w Europie co najmniej od pietnastego wieku. Prawdopodobnie jego rodowod siega jeszcze czasow poganskich. Wedlug dawnych wierzen wlasnie w dniu 14 lutego ptaki zaczynaly sie laczyc ze soba w pary. Powszechnie jednak swieto to kojarzy sie z osoba sw. Walentego.

Nie wiadomo dokladnie dlaczego to wlasnie tego swietego, ktory opiekuje sie chorymi psychicznie, wybrano na patrona zakochanych. No chyba, ze milosc uznamy za obled (choc niewatpliwie prawdziwa namietnosc ma cos z szalenstwa). Przyczyn mozna sie zapewne dopatrywac w rozpowszechnianych w zwiazku z kultem swietego legendach. Sw. Walenty byl meczennikiem, ktory jako biskup Terni poniosl smierc pod Rzymem w czasach cesarza Klaudiusza II Gota ok. 269 roku. Jedne legendy glosza, ze udzielal on potajemnie slubow mlodym legionistom wbrew cesarskim edyktom. Inne, ze z wiezienia pisal cieple wierszyki dedykowane corkom swego straznika. Czule na poetyckie slowo dziewczynki okazywaly swa wdziecznosc przynoszac mu bukieciki kwiatow. Tak sie rozpoczal, jak tlumacza "znawcy przedmiotu", zwyczaj wymiany sentymentalnych, malych upominkow w dniu 14 lutego.

Wazniejsze od podarkow byly jednak dekoracyjne kartki. Najstarsza "walentynke" mozna zobaczyc w Muzeum Brytyjskim w Londynie. Zostala ona stworzona przez Karola, ksiecia Orleanu, ktory przeslal ja swojej zonie z Twierdzy Londynskiej, gdzie uwieziony zostal po przegranej bitwie pod Agincourt. Wzmianki o podobnych "kartkach" znajdujemy takze w pamietnikach Samuela Pepysa z 1663 roku.

Do osiemnastego wieku zwyczaj wymiany recznie wykonywanych walentynek utrwalil sie juz na dobre. Brytyjczycy wydali nawet "Valentine Writers" - specjalna serie ksiazek zawierajacych zestaw odpowiednich na te okazje rymowanek. Francuzi wzbogacali kartki koronkami, haftami, wycietymi serduszkami i zasuszonymi kwiatami.

W Ameryce po raz pierwszy swietowano Valentine"s Day w 1684 roku, kiedy to pierwsze "walentynki" przyplynely statkiem z Anglii. Sto lat pozniej Amerykanie juz sami wykonywali i wysylali za granice walentynkowe kartki. W 1790 roku holenderski osadnik z Pennsylwanii stworzyl tzw. Dutch Puzzle Valentine. Byla to kolorowa, wielokrotnie zlozona kartka. Kiedy adresat ja otwieral, pojawialy sie przed jego oczami kolejne wersy zyczen. Konczyly sie zazwyczaj kupletem zawierajacym propozycje malzenstwa.

Nieprzypadkowo zapewne pierwsza produkcje masowa amerykanskich kartek na sw. Walentego rozpoczela kobieta. Nazywala sie Esther Howland i pochodzila z Worcester w Massachusetts. Wszystko zaczelo sie od domowej manufaktury, gdzie wraz z kolezankami recznie wykonywala kazda kartke. Wkrotce urocze wyroby mlodych Amerykanek staly sie znane w calym miescie, a nawet w oddalonych miejscowosciach, gdzie ojciec Esther rozprowadzal je z duzym powodzeniem. Pierwsze uzyskane w ten sposob pieniadze rezolutna kobieta zainwestowala w zakup maszyn. Przedsiebiorstwo okazalo sie duzym finansowym sukcesem, przynoszac wlascicielom dochod roczny w wysokosci 75 tysiecy dolarow. Wkrotce w ich slady poszli inni wytworcy. Wiadomo, ze do 1847 roku w Ameryce sprzedano juz ponad trzy miliony kartek walentynkowych. Paradoksalnie do rozwoju tego biznesu przyczynila sie takze wojna secesyjna. Wytwarzano wowczas duze ilosci tanich kartek, ktore kupowano i wysylano zolnierzom walczacym z daleka od domu.

* * *

Walentynki na trwale juz chyba wpisaly sie w amerykanska kulture popularna, i - podobnie jak inne jej produkty - zawojowaly swiat. O znaczeniu tego swieta swiadczy takze fenomen Loveland. To male miasto, polozone 50 mil na polnoc od Denver, przed "Valentine"s Day" przezywa swoje pietnascie minut slawy. Szczegolnie "oblegany" jest miejscowy urzad pocztowy. Co roku wplywaja tam setki tysiecy kartek, ktore pracownicy poczty opatruja specjalnym znakiem pocztowym i przesylaja do adresatow. Znak ten przedstawia kupidyna w postaci kowboja (czy na odwrot), czterowersowy wierszyk i podpis "A Valentine Greeting from Sweetheart Town Loveland, Colorado".

Dzien sw. Walentego to nie tylko raj dla handlowcow, ale takze wybawienie dla niesmialych, cynikow czy twardzieli. Kupidynki i serduszka mowia trudnymi do wyartykulownia slowami milosci. A ich urokliwa szmirowatosc stwarza bezpieczny, "poetycki dystans".

Oprac. Danuta Peszynska

W artykule wykorzystano informacje

i zdjecia opublikowane w "Chicago History", zima 1974-75.

("Dear Valentine", autor Lester A. Weinrott)

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor