Danuta Peszynska: Z informacji publikowanych na stronach internetowych Polish American Leadership Initiative (PALI) dowiadujemy sie, ze organizacja powstala w 2000 roku dzieki staraniom Chicago Community Trust i Archidiecezji Chicagowskiej. Dlaczego inicjatywa wyszla wlasnie ze strony amerykanskiej?
Marek Chudzinski: Od dawna istniala potrzeba takiej organizacji. Ale nie bylo na to odpowiednich srodkow czy odwagi. Az nieoczekiwanie przyszla nam w sukurs Chicago Community Trust. Otoz Bruce Newman, dlugoletni szef tej wielce zasluzonej fundacji, przeprowadzajac przed odejsciem na emeryture analize swej dzialalnosci stwierdzil, ze "zaniedbano" sprawy jednej z najliczniejszych grup etnicznych w miescie. Okazalo sie, ze z przekazanych w tym czasie setek tysiecy dolarow na rozne cele charytatywne, do srodowiska polskiego trafily kwoty minimalne (Polacy sie po prostu o takie dotacje nie ubiegali). Zazenowany tym faktem, pan Newman postanowil nam to wynagrodzic. O porade zwrocil sie do kilku znanych mu osob, m.in. do ks. Thomasa Paprockiego (niedawno ku naszej wielkiej radosci nominowanego na biskupa pomocniczego), ktory byl wowczas kanclerzem Archidiecezji Chicagowskiej. Najpierw spotkalismy sie w piecioosobowej grupie, ale doszlismy do wniosku, ze w tak waznej sprawie musi decydowac szersze grono. Dlatego tez 24 pazdziernika 1999 roku zorganizowalismy w miejscowosci Kohler w Wisconsin dwudniowa konferencje, w ktorej wzielo udzial ponad 50 osob, m.in. przedstawiciele polsko-amerykanskich organizacji, dzialacze starej i nowej Polonii, ksieza z kilku chicagowskich parafii. Stwierdzilismy, ze pewne rzeczy zostaly zaniedbane i potrzebna jest pomoc istniejacym organizacjom. Tak doszlo do powstania Polish American Leadership Initiative, organizacji o statusie niedochodowym, ktorej celem jest wzmacnianie udzialu Polonii w srodowisku amerykanskim. Na rozpoczecie dzialalnosci otrzymalismy szczodry dar (125 tysiecy dolarow) wlasnie od Chicago Community Trust.
- Czym PALI rozni sie od pozostalych polsko-amerykanskich organizacji?
Nie uwazamy sie za "jeszcze jedna polonijna organizacje". Zamierzamy raczej pelnic funkcje pomostu czy katalizatora dla istniejacych juz organizacji i ugrupowan. Duzym problemem w naszym srodowisku jest to, ze czesto nie potrafimy sie porozumiec. Moze dlatego tez nie zawsze pracujemy wydajnie. My, czlonkowie PALI, staramy sie podejsc do wszystkich spraw pozytywnie. Wolimy poswiecac czas i energie na budowanie czegos konkretnego niz na przekomarzania i nieproduktywna krytyke.
Jestesmy organizacja o charakterze niedochodowym. Status ten daje nam duze przywileje, ale stwarza takze pewne ograniczenia. Najwazniejsze z nich to to, ze nie wolno nam prowadzic dzialalnosci stricte politycznej. Mozemy jedynie podejmowac akcje "edukacyjne" i przekazywac wnioski naszym reprezentantom w rzadzie. Nie popieramy bezposrednio kandydatow polskiego pochodzenia, chociaz promujemy w naszym srodowisku fakt, ze sa tacy kandydaci. I w tym punkcie roznimy sie od Kongresu Polonii Amerykanskiej. PALI nigdy nie bedzie aktywnie ingerowac w polityke polska czy amerykanska. Sprawy Polski sa nam bliskie i traktujemy je bardzo powaznie, ale staramy sie umacniac nasze pozycje w Stanach Zjednoczonych. Pomijajac juz fakt, ze koncentrujemy sie na zyciu tutaj, to uwazamy, ze jesli Polonia bedzie prezniejsza, to i Polska na tym skorzysta.
Wspolpracujemy z innymi polonijnymi organizacjami, korzystamy z ich dorobku i staramy sie je wspomagac. Ale jednoczesnie probujemy wypelnic pewna istotna luke. Istnieje na przyklad wspaniala instytucja pod nazwa Zrzeszenie Amerykansko Polskie, ktora zajmuje sie uslugami dla ludnosci polskiej, szczegolnie dla nowych imigrantow. I pracownicy Zrzeszenia znakomicie to robia, chociaz moze ich wysilki nie zawsze sa w pelni doceniane. Ale oni skupiaja sie na sprawach scisle spolecznych, zgodnie z ich przeslaniem, statutem i przepisami. My natomiast staramy sie doprowadzic do wzrostu znaczenia polskiej grupy etnicznej na arenie amerykanskiej.
Generalnie pracujemy w trzech dzialach. Duza wage przywiazujemy do dzialalnosci internetowej. Od zeszlego roku prowadzimy PolOrg (www.polorg.com) - bezplatny Osrodek Informacyjny Organizacji Polonijnych, w ktorym gromadzimy i publikujemy informacje dotyczace obecnie istniejacych organizacji polonijnych oraz zakresu ich uslug. Uwazamy, ze aby dobrze siebie promowac, musimy sami wiecej o sobie wiedziec. Ta witryna spelnia z jednej strony funkcje kalendarza imprez - od dawna przeciez istniala potrzeba takiej centralnej bazy. Ale stanowi takze zrodlo informacji na temat naszych zasobow, mozliwosci i potrzeb. Sponsorami PolOrg sa m.in. Legion Mlodych Polek, Zrzeszenie Amerykansko Polskie i oczywiscie PALI. Mamy nadzieje, ze inne organizacje takze sie do nich przylacza i beda nas wspierac. Wiadomo juz, ze PolOrg ma pozytywne oddzialywanie (dotychczas strony te byly odwiedzane ponad 150 tysiecy razy).
Po drugie - prowadzimy dzialalnosc wyborcza. Dzieki naszym staraniom na wniosek naczelnika powiatu Cook, Davida Orra, ukazaly sie po polsku instrukcje do formularzy rejestracyjnych dla uprawnionych do glosowania. Pojawily sie juz w Internecie, i wkrotce rozpoczniemy rozpowszechniac je w naszym srodowisku za posrednictwem polskich szkol sobotnich. Mamy nadzieje, ze uda nam sie zachecic naszych rodakow do czynniejszego udzialu w zyciu politycznym Stanow Zjednoczonych, bo jak do tej pory nie wykazalismy sie w tej dziedzinie zbytnia aktywnoscia. Stad tez, mimo iz Polonia jest jedna z najliczniejszych grup etnicznych w Chicago i w znacznym stopniu przyczynila sie do rozwoju miasta, odgrywa tu stosunkowo skromna role. A mozemy miec o wiele wieksze znaczenie. Juz w marcu planujemy spotkanie, na ktorym bedziemy popierac naszych kandydatow, ubiegajacych sie o urzedy we wladzach miejskich i lokalnych. Mamy w roznych centrach, w srodmiesciu i na przedmiesciach osoby, ktore mozna promowac czy wyszkolic na wyzsze pozycje.
I to jest wlasnie nasz trzeci cel - wyszukiwanie i ksztalcenie osob na funkcje przewodnicze. My to nazywamy leadership development. Od dawna uczestnicze w roznych spotkaniach, organizowanych przez inne grupy etniczne. We wrzesniu odbywala sie w Chicago konferencja US Hispanic Leadership Institute, w ktorej wzielo udzial ponad dwa tysiace uczestnikow. Przyjechalo okolo 15 politykow hiszpanskiego pochodzenia, ktorzy podczas wszystkich sesji podkreslali, ze wybili sie na te stanowiska dzieki pomocy tej organizacji, ktora istnieje juz od ponad dwudziestu lat i prowadzi intensywne kursy treningowe. To jest bardzo pouczajace. My rowniez powinnismy organizowac takie szkolenia, jak sie ubiegac o urzedy i stanowiska publiczne. Staramy sie takze stworzyc siec kontaktowa dla ludzi, ktorzy beda sie popierac i sobie pomagac. Inne narodowosci od dawna maja takie sieci pomocnicze. A w naszym srodowisku ta sfera byla troche zaniedbana.
- Istnieja przeciez i dzialaja - niektore bardzo preznie - zwiazki i stowarzyszenia zawodowe, a takze liczne kluby...
Tak, znam te organizacje. Niektore z nich bardzo cenie i podziwiam. Ale nam zalezy, zeby wyjsc ze swego kregu i zainteresowac nasza dzialalnoscia osoby z drugiego czy trzeciego pokolenia polskiej imigracji, bo jest to wielka sila, ktora wciaz nie jest w pelni wykorzystana. Podam przyklad z wlasnego podworka. Istnieje organizacja bardzo zasluzona - Advocates Society, do ktorej sam naleze. Jest jednak wielu adwokatow polskiego pochodzenia, ktorych albo nie interesuje program tej organizacji, albo nikt nie rozbudzil w nich potrzeby utozsamiania sie z polska grupa etniczna. W samym tylko Chicago w wielkich, wplywowych amerykanskich firmach prawniczych pracuje okolo 70 prawnikow polskiego pochodzenia, ktorzy osiagneli stanowisko partner, czyli wspolnik. Udalo nam sie do nich dotrzec, juz dwukrotnie sie spotkalismy. Rozwazamy teraz, jak mozemy pomoc sobie i Polonii, jednoczesnie nie szkodzac nikomu. Zorganizowalismy cala serie takich spotkan edukacyjno-towarzyskich "przy sniadaniu" dla przedstawicieli roznych profesji w srodmiesciu Chicago.
- A czym mozecie zainteresowac "nowa imigracje" ?
Staramy sie o stworzenie stanowiska zajmujacego sie uslugami dla imigrantow, tzw. Immigrant Agenda. W Chicago mieszka wielu polskich imigrantow, ktorzy tu od wielu lat pracuja, posiadaja domy, placa podatki, angazuja sie w sprawy swojego srodowiska, a nie maja karty stalego pobytu. Przeciez oni juz sobie na ten status legalny zasluzyli i powinni go otrzymac. Mamy nadzieje, ze bedziemy mogli im w tym pomoc.
- Wiem, ze PALI zajmuje sie takze dosyc preznie i profesjonalnie promocja kultury polskiej. Jakie byly wasze najwazniejsze osiagniecia w tej dziedzinie?
Dzieki naszym staraniom doszlo do historycznego wydarzenia: 12 pazdziernika ubieglego roku burmistrz Richard Daley dokonal uroczystego odsloniecia tablicy w Wicker Park, upamietniajacej zwiazek Ignacego Jana Paderewskiego z naszym miastem. Natomiast w grudniu telewizja publiczna WTTW wyemitowala po raz pierwszy nowy film dokumentalny "Polonia: Opowiesc o polskim Chicago" ("Polonia: The Story of Polish Chicago"). PALI bardzo pomoglo w tej inicjatywie. Jako czlonek Rady Nadzorczej tej telewizji od prawie 10 lat dazylem do tego, zeby zastapic programy, ktore w sposob negatywny czy nierzetelny przedstawialy nasza kulture. I tak dzieki naszym staraniom powstal ten film, ktory ma takze pewne usterki, ale pozytywnie przedstawia nasze srodowisko. Do tej pory jest to na pewno jeden z najlepszych programow na ten temat. Poniewaz PALI miala udzial w stworzeniu tego filmu, moglismy zrobic premiere dla naszych czlonkow i sympatykow w Centrum Kopernikowskim. Zamierzamy ponownie pokazac ten dokument we wtorek 25 lutego w Centrum Uniwersytetu DePaul w srodmiesciu. Chcemy prezentowac takie programy w srodowisku amerykanskim, zeby Amerykanie polskiego pochodzenia mogli poznac osiagniecia i bogaty dorobek Polonii, i nie musieli sie wstydzic swego rodowodu. Wierzymy, ze jest to wartosc, ktora powinna pomagac, a nie przeszkadzac w rozwoju czy karierze. Z naszej takze inicjatywy podczas Miesiaca Dziedzictwa Polskiego w telewizji amerykanskiej, na kilku kanalach, ukazywaly sie krotkie informacje na temat Polonii.
Nasze kolejne spotkanie poswiecone historii polsko-amerykanskiej planowane jest na 27 lutego br. Odczyt wyglosi Jan Lorys, dyrektor Muzeum Polskiego w Ameryce. Przedstawiony zostanie takze 24-minutowy film dokumentalny o Kazimierzu Pulaskim - przygotowany przez pana Lorysia i Andrzeja Chudzinskiego - ktory jest juz rozpowszechniany w szkolach amerykanskich. Spotkanie odbedzie sie w zwiazku z propozycja zniesienia swieta Pulaski Day w stanie Illinois. Chcielibysmy sie wspolnie zastanawic, czy i w jaki sposob Polonia powinna sie temu przeciwstawic. A poza Pulaskim, kogo jeszcze powinnismy uczcic. Ukazuja sie na przyklad nowe znaczki pocztowe honorujace przedstawicieli roznych innych grup etnicznych. Dlaczego rzadko pojawiaja sie na nich postaci Amerykanow polskiego pochodzenia i Polakow?
- Odmienne sa oczekiwania i sposoby dzialania roznych pokolen polskiej imigracji. Czesto mowimy do siebie innymi jezykami. Jak mozemy pracowac razem?
Wiem, ze w naszym srodowisku sa rozbieznosci, reprezentujemy rozne postawy i poglady. Znam je dobrze. Od wielu lat dzialam aktywnie w licznych organizacjach. Jako jeden z dwoch czlonkow reprezentuje Chicago w Radzie Nadzorczej Fundacji Kosciuszkowskiej, bylem wspolzalozycielem Amerykansko-Polskiej Izby Gospodarczej w Chicago i sluzylem kilka lat w naczelnej Radzie Nadzorczej Kongresu Polonii Amerykanskiej. Urodzilem sie i wychowalem w srodowisku polonijnym, uczylem sie w polskich szkolach sobotnich, nalezalem do harcerstwa. Znajomosc jezyka polskiego, ktora zawdzieczam rodzicom i polonijnym instytucjom w Chicago, okazala sie pozniej bardzo przydatna w mojej pracy zawodowej. Kiedy w latach 90. Polska wydobywala sie ze starych struktur, reprezentowalem nie tylko duze firmy amerykanskie, ktore inwestowaly nad Wisla, ale takze rzad polski w waznych sprawach prawnych w Stanach Zjednoczonych. Wracajac wiec do tematu. Chociaz istnieja rozbieznosci, starajmy sie skupiac na tym, co nas laczy. Za swoje haslo proponuje wezwanie: Domagamy sie uznania (We demand respect), gdyz na to zaslugujemy". Inne grupy etniczne juz dawno to sobie zapewnily.
- Ale nie mozemy oczekiwac od innych szacunku, jesli sami nie bedziemy sie wzajemnie szanowali.
Dlatego tez staramy sie umacniac w naszym spoleczenstwie poczucie wlasnej godnosci. A takze przekonanie, ze mimo wszelkich przeciwienstw warto sie jednoczyc i dzialac dla wspolnego dobra. Tylko w ten sposob mozemy zmienic swoje srodowisko i swiat wokol nas.
- Zapewne dobrze by bylo, zeby niektore z organizowanych przez PALI spotkan odbywaly sie takze w jezyku polskim, zwlaszcza jezeli tematyka dotyczy najnowszej Polonii.
Planujemy wkrotce zorganizowac spotkanie szkoleniowe na temat mozliwosci zalegalizowania organizacji i jak majac status prawny, ubiegac sie o fundusze. Zalezy nam, zeby rozpowszechniac te wiadomosci w srodowisku polskim. Nasi wykladowcy sa zazwyczaj anglojezyczni. Ale mozemy organizowac spotkania z tlumaczem. Na pewno taki charakter beda mialy seminaria, ktore przygotowujemy dla ksiezy z Polski. Jest to dla nas bardzo wazna sprawa.
W parafiach chicagowskich pracuje obecnie ponad 50 ksiezy polskiego pochodzenia. Wielu z nich mieszka tu stosunkowo od niedawna i nie mialo mozliwosci zapoznania sie np. z amerykanskim systemem prawnym. A duchowni ci maja przeciez do odegrania wazna role w swoim srodowisku. Parafianie czesto wlasnie u nich szukaja pomocy, kiedy maja problemy z policja czy z INS. Dlatego tez zwrocilismy sie do Archidiecezji z propozycja zorganizowania takich szkolen o tematyce spoleczno-politycznej. Pierwsze odbedzie sie 29 kwietnia i poswiecone bedzie sprawom imigracyjnym.
- Kto moze zostac czlonkiem Polish American Leadership ?
O czlonkostwo w naszej organizacji moze ubiegac sie kazdy, kto akceptuje nasze programy i idee. Popieramy osoby polskiego pochodzenia, ale to nie jest warunkiem niezbednym przynaleznosci do PALI. Mamy zamiar na stronie internetowej naszej organizacji prezentowac sylwetki naszych czlonkow: stworzyc taki elektroniczny slownik biograficzny, cos w rodzaju polonijnego "Who"s Who". Obecnie nie ma takiej publicznie dostepnej bazy danych.
- Zanim ukaze sie ten slownik, moze juz dzis dowiemy sie czegos wiecej o Marku Chudzinskim. Czy dla PALI zrezygnowal Pan ze znakomitej kariery prawniczej i menedzerskiej?
Zapewne w przyszlosci znow wroce do pracy w wielkich firmach amerykanskich. Ale ciesze sie, ze znalazlem sie w takim punkcie rozwoju zawodowego, kiedy moge wykorzystac swoje doswiadczenie i poswiecic troche czasu na sprawy naszego srodowiska. Mialem okazje mieszkac w innych, wspanialych miastach: w Nowym Jorku, Paryzu, Londynie czy Sydney... ale zdecydowalem sie wrocic do Chicago. Pogoda tu wprawdzie do chrzanu, ale ja sie tu dobrze czuje. Jestem przywiazany do zycia Polonii. Cieszy mnie takze, ze moja corka ma mozliwosc stalego kontaktu z kultura polska.
- Dlaczego ta "polskosc" jest dla Pana taka wazna?
Ja urodzilem sie i wychowalem w srodowisku polskich weteranow w Chicago. Moja matka walczyla w powstaniu warszawskim, po upadku zostala wywieziona do Oberlangen, potam pracowala w sluzbie pomocniczej przy brytyjskim lotnictwie. Kiedy wybuchla wojna, ojciec sluzyl w podchorazowce w Toruniu. Przezyl Sybir, po wprowadzeniu amnestii" przez Persje dostal sie do Anglii. Byl w RAF-ie pilotem, latal m.in. w dywizjonie 318. Tam poznal moja matke, mieszkali w Anglii przez 6 lat, po czym zdecydowali sie przyjechac do Stanow Zjednoczonych. Mieli zamiar udac sie do Kalifornii, ale waznosc ich biletu (ufundowanego przez brytyjskiego krola) wygasla w Chicago. Zjawili sie tu w lutym 1952 w roku. Mieli ze soba dwie walizki i wiatrem podszyte wiatrowki... Ale jakos sobie poradzili i nam zapewnili juz lepszy start. Moj brat Andrzej jest filmowcem, ukonczyl swietne szkoly filmowe, pracowal jako stazysta m.in. u Andrzeja Wajdy i Krzysztofa Zanussiego. To on wlasnie jest wspolproducentem i realizatorem wspomnianego juz dokumentu o Pulaskim.
- Dziekuje za rozmowe i zycze powodzenia.
rozmawiala Danuta Peszynska