----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 kwietnia 2003

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Zawsze zastanawiałam się nad objawami choroby umysłowej u emigrantów. Dlaczego cierpią na rozdwojenie jaźni, na odrealnienie i na podejrzliwość. Dotyczy to różnych grup etnicznych, nie tylko naszego wybranego narodku. W wielkim tyglu Ameryki mają tysiące okazji do podejrzewania innych etników o odpowiedzialność za swoje nieudacznictwo. A jak już się wyżyją na ajriszach, mafiosach, polaczkach, meksykach, żydach, murzynach i angolach, to zjadają własny ogon, czyli atakują swoich. Jak mogą to pogryzą polityków, a jak nie, to przynajmniej sąsiada. I ciągnie się tak, jak kara za grzech główny emigracji, od początku dziejów. Pradzieje mówią, że wszyscy byliśmy nomadami i wędrowaliśmy sobie, jak kto chciał. Ci z południa na północ, ci z północy na południe, ze wschodu na zachód i vice versa. I wszystko było O.K. kiedyśmy sobie tak wędrowali. Gorzej się działo, kiedyśmy osiadli. Wtedy zaczęła się kolonizacja, czyli zasiedlanie na prawach.

No, a prawa były takie, jakie silniejszy narzucił. I nie ma zmiłuj, taka jest historia ludzkości. Dlaczego zatem emigrant manifestuje własny atawizm? Bo uważa się za silniejszego. On porzucił, on skolonizował, on zasiedlił. No i chce wprowadzić swoje prawa. Natomiast jeśli mu się nie udaje, popada w chorobę i jej objawy.

Czy zauważyliście, że znajomi w większości wierzą w spiskową teorię dziejów i uważają siebie za centrum tejże, a już na pewno kraj, z którego wyszli, raczej też w większości bez przymusu. Zawsze ktoś na nich dybał tam, więc dyba tu. Nie udaje się życie i zamierzenia, bo jacyś Wieczni Oni nie dają, utrudniają, zabraniają. Trzeba winę na kogoś zrzucić, żeby łatwiej było stanąć przed lustrem rankiem. Żeby jeszcze choroba atakowała nas przy kieliszku, w towarzystwie najbliższych, ale nie, wyłazi publicznie w audycjach radiowych, publikatorach prasowych itd.

Zastanawiają mnie na przykład telefony do stacji radiowych w różnych audycjach. Ludzie, skąd się tylu kretynów i kretynek bierze w polskim narodzie?! Skąd?! I dlaczego? Zaraz sobie odpowiadam (też objaw choroby). Jak to skąd? Z rozbiorów. Z historii naszej tragicznej. Z tego kolonizowania na prawach silniejszego. Z tych najazdów Tureckich, Tatarskich i Mongolskich, po których geny się degenerowały, aż się zdegenerowały. Stąd. I z niedouczenia, czym już z pełną premedytacją skaziły nas czasy PRL-owskie. Tu zaraz zwątpienie: przecież dawna emigracja też miała swoich kretynów, więc nie tylko my. Tak, ale oni nie dzwonią do radia, bo przestali słuchać.

Ci obecni kretyni wypowiadają się. Mają prawo. Natomiast nie mają prawa obrażać innych. A obrażają. Niektórzy nazwą to chamstwem. Ale ja nazywam chorobą. Bo to odrealnienie. Ci, którzy obrażają innych współtowarzyszy doli emigranckiej, zapomnieli gdzie są i po co. Nie dostrzegają ani praw przyrody, czyli boskich, ani praw ludzkich, czyli własnych.

Tworzą prawa, których jedyną i najwyższą wartością jest głupota. I pycha. Właśnie teraz ja kogoś obraziłam. Pomówiłam. Podkreśliłam.

Zaszufladkowałam. I ma prawo się obrazić. Tak. (…) Ale co się bedę przejmować kretynem!

Byłam świadkiem dyskusji Zaoce­a­nicznych Zbawców Ojczyzny, co robić z Polską. Czy ją popierać do Europy, czy wręcz przeciwnie. Nie popierać. I świadczę, że również w tym środowisku rozwija się choroba przeze mnie omawiana. Jeden zainfekowany wymyślił, aby ekonomicznie Polska oparła się o Amerykę, ale politycznie o Europę. Pełna schizofrenia! Ciekawa jestem, jakie objawy chorobowe pojawią się w warunkach wojennych.

Mieszkamy w Ameryce, która wypowiedziała wojnę. Nasze dzieci, dumne z przynależności do najmocniejszej armii świata, będą się tułać po piaskach pustyń. Czy będziemy z nich dumni? A może będziemy przeklinać dzień, w którym cieszyliśmy się z przyszłej kariery potomstwa. Czy zatęsknimy za Europą? Na nowo podzieloną i przez to bardzo niebezpieczną dla Starej Ojczyzny. Mało to wszystko zabawne, ale część na pewno znowu zrobi szpagat łączący tam i tu. W szpagacie niestety żyć długo się nie da. Chociaż niektórzy próbują, jakby nie chcieli za nic stamtąd wyjechać ani tu zostać. I to też jest ta emigrancka choroba.

No i felieton przestał być satyryczny, a przedzierzgnął się w sam smutek. A tu wiosna przyszła. Święta idą. Alleluja wypada śpiewać. No cóż. To może tak po katolicku i chrześcijańsku zaakceptujmy się wzajemnie. Nawet tę głupotę, ten kretynizm i tę chorobę. W końcu wszyscyśmy nie bez grzechu. I bądźmy zdrowi. Czego sobie i wszystkim emigrantom życzy wiosennie rozkojarzona.

Bożena Jankowska

e-mail: bojanko@netzero.net

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor