----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 lipca 2003

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Kolekcjoner

z polskim rodowodem

Kolekcja sztuki polskiej Toma Podla nalezy do najwazniejszych w Ameryce. Tworzy ja ponad 200 prac - obrazy, rysunki i rzezby - artystow dzialajacych w kraju i za granica. Sa wsrod nich dziela Piotra Michalowskiego, Jozefa Chelmonskiego, Aleksandra Kotsisa, Olgi Boznanskiej, Jozefa Mehoffera, Jacka Malczewskiego, Jozefa Pankiewicza, Kazimierza Sichulskiego, Jana Stanislawskiego, Jana Lebensteina. Szczegolnie bogato jest reprezentowana tworczosc artystow z kregu tzw. Szkoly Paryskiej, m.in. Leopolda Gottlieba, Gustawa Gwozdeckiego, Alicji Halickiej, Meli Muter, Eugeniusza Zaka. O znaczeniu zbioru swiadczy takze zestaw prac artystow mniej znanych, jak Joachim Weingart czy Szymon Mondzain. Wybor okolo 160 dziel z kolekcji Toma Podla byl pokazywany w Polsce na wystawie zatytulowanej "Kolory tozsamosci". Ekspozycja zorganizowana przez Muzeum Narodowe w Krakowie, prezentowana byla rowniez m.in. w warszawskiej Zachecie, Muzeum Narodowym we Wroclawiu i w Galerii Sztuki Wspolczesnej w Sopocie. Obecnie moga ja zobaczyc widzowie w Szwajcarii I we Francji.

Po sukcesach w Polsce planowana jest amerykanska trasa wystawy. - Wiadomo, ze rozpocznie sie w Chicago, a zakonczy w Seattle - powiedzial Tom Podl podczas spotkania zorganizowanego przez Polish-American Leadership Initiative w Teatrze Chopina. - Pojedzie takze do Waszyngtonu i do ktoregos z osrodkow w Pensylwanii. Dokladne miejsca ekspozycji nie sa jeszcze znane, ale beda to na pewno prestizowe muzea i galerie. W Polsce wystawa zostala bardzo dobrze przyjeta - zarowno przez publicznosc, jak historykow i krytykow sztuki. W muzeum w Krakowie pokazywana byla w znakomitym towarzystwie - w tym samym czasie odbywala sie tam wielka wystawa prac francuskich impresjonistow, ktora obejrzalo okolo 150 tysiecy widzow.

Tom Podl jest nie tylko kolekcjonerem, lecz takze znakomitym promotorem sztuki polskiej. Jego ilustrowana przezroczami prezentacja stanowila fascynujaca - bogata w informacje i osobiste refleksje - opowiesc o historii kolekcji i jej znakomitych dzielach. O Paryzu, gdzie po nauke i inspiracje tworcze wyjezdzali polscy artysci i o Chicago, gdzie za chlebem przybyli dziadkowie kolekcjonera, a teraz on pokazuje tu Amerykanom polska sztuke.

Polski rodowod

- Moje zycie, to moja kolekcja - powiada. W niej najbardziej wyraza sie jego zwiazek z kultura polska. Sam przez dlugie lata uczyl sie, co znaczy byc Polakiem. Podobnie odkrywal piekno i wartosc polskiej sztuki. Moze dlatego z taka pasja i przekonaniem o niej mowi.

Wychowywal sie w polskiej rodzinie na poludniu Chicago. Jego dziadkowie ze strony ojca, Podlasinscy, przybyli tu w 1913 roku. Matka, Janina Papierska, pochodzila z Ewanston. W domu pielegnowano polskie zwyczaje swiateczne, uczyl sie grac na akordeonie i tanczyc polke... Ale do tych powierzchownych przejawow ograniczalo sie jego manifestowanie polskosci. Jak wowczas wiekszosc mlodych ludzi z rodzin imigrantow uwazal sie za Amerykanina. Jego ojciec juz wczesniej, zeby sie latwiej zasymilowac, skrocil nazwisko do Podl. Kiedy jednak w latach 70. nasilily sie dowcipy o Polakach, poczul, ze go to osobiscie dotyka.

- Bardzo mnie irytowaly te "polish jokes". Znalem w Chicago wielu Polakow, ktorzy byli pracowitymi, bardzo wartosciowymi ludzmi. Zupelnie nie pasowali do modnego wtedy stereotypu. Mniej wiecej w tym samym czasie, pod koniec lat 70. ukazala sie ksiazka Alexa Haleya "Korzenie". To w duzej mierze pod jej wplywem zaczalem interesowac sie historia rodziny i krajem swych przodkow.

Kilka lat pozniej, kiedy przeprowadzil sie do Seattle, dowiedzial sie, ze tam wlasnie zaczynal jego dziadek Mieczyslaw, zolnierz armii carskiej. Po wojnie rosyjsko-japonskiej przez Wladywostok wyjechal do Seattle i pracowal tam przez dwa lata jako drwal. Za uciulane w ten sposob pieniadze pojechal do Polski, by sprowadzic tu rodzine. - Dla mnie byl to powrot do korzeni. W Seattle pomogli mi w tym przedstawiciele tamtejszej Polonii, zwlaszcza Marta i Roman Golubcowie.

Od znaczkow do obrazow

Tom Podl ma nature zbieracza. Juz w dziecinstwie kolekcjonowal znaczki. - Po wielu latach, w Seattle, powrocilem do tego filatelistycznego hobby, z tym ze skupilem sie na znaczkach polskich. W ten sposob odkrylem sztuke polska. Piekno dziel poznawalem poprzez ich reprodukcje na znaczkach.

W formowaniu jego osobowosci duza role odegraly studia inzynierskie w Illinois Institute of Technology, ktore uwrazliwily go takze na humanistyczne aspekty zycia. Najwiecej jednak - jak twierdzi - zawdziecza doswiadczeniom i wartosciom wyniesionym z domu rodzinnego. To pozycja wypracowana dawno temu przez jego dziadkow ulatwila mu potem korzystanie z mozliwosci, ktore oferuje ten kraj. A zdobyta w ten sposob niezaleznosc finansowa pozwolila mu realizowac swoja pasje. Przez dlugi czas pracowal dla firm sprzedajacych produkty medyczne. W 1976 otworzyl w Seattle wlasna kompanie, zwana Intralife, zajmujaca sie handlem rozrusznikami serca.

- Jak wiekszosc kolekcjonerow kieruje sie dwiema motywacjami: pasja i mozliwoscia nabycia obrazow. Mialem szczescie, gdyz kiedy zaczynalem swa kolekcje ponad dwadziescia lat temu, ceny na sztuke polska byly bardzo przystepne. Zreszta do dzis w porownaniu z pracami artystow zachodnich ksztaltuja sie stosunkowo nisko. Ale tak bedzie, dopoki nie nastapi wieksze zrozumienie i docenienie tej sztuki.

Marszandzi i przyjaciele

Na poczatku byl zafascynowany francuskimi impresjonistami. Wiedzial jednak, ze nie moze nawet marzyc o nabyciu obrazu Maneta czy Renoira. Bliska mu duchowo sztuka polska miescila sie bardziej w zasiegu jego mozliwosci. Nie od razu bylo to takie proste, przede wszystkim dlatego, ze nie mial odpowiedniego przygotowania teoretycznego. Trudnosc polegala tez na tym, ze w jezyku angielskim brak dobrych publikacji na temat sztuki polskiej. - Na szczescie poznal wielu ludzi - historykow sztuki, marszandow i muzealnikow - ktorzy mu pomogli w formowaniu kolekcji. Poprzez Fundacje Kosciuszkowska udalo mu sie skontaktowac z marszandem Zbigniewem Legutka, ktory w tym czasie prowadzil galerie w New Jersey i organizowal aukcje sztuki.

- Od niego nabylem w 1980 roku pierwsza prace do swojej przyszlej kolekcji. Byl to rysunek Jozefa Pankiewicza, ktory do dzisiaj posiadam w swoim archiwum. Potem poznalem Iwone i Wladyslawa Wantulow a takze mieszkajacego w Londynie Andrzeja Ciechanowieckiego. Spotkalem rowniez Wojtka Fibaka, od ktorego kupilem kilka obrazow. Duze wrazenie wywarla na mnie wizyta w rezydencji Fibakow w Connecticut. Bylem zachwycony kolekcja obrazow i wspaniala biblioteka. Czulem sie tam jak w muzeum. Bardzo wazny byl dla mnie kontakt z Markiem Mielniczukiem w Paryzu, ktory zaintrygowal mnie fenomenem i dzielami Szkoly Paryskiej. Bylem w jego paryskiej galerii naprzeciwko Luwru, gdzie zachwycilo mnie szczegolnie malarstwo Meli Muter. Kupilem na poczatku jej obraz "Barka na Rodanie", potem nabywalem tam inne dziela. Duzo zawdzieczam takze Krzysztofowi Kamyszewowi. To wlasnie jeszcze za czasow jego szefostwa Muzeum Polskie w Ameryce zorganizowalo w 1993 roku pierwsza wystawe prac z mojej kolekcji, ktora potem byla pokazywana w Fry Museum w Seattle.

Artysci pochodzenia zydowskiego

W swojej kolekcji Tom Podl ma wiele obrazow malarzy pochodzenia zydowskiego, zwlaszcza z okresu Szkoly Paryskiej. - Zawsze mnie interesowaly relacje polsko-zydowskie. Zastanawialem sie, jaki wplyw na tworczosc artystow zydowskich mialo wychowanie i zycie w Polsce oraz pozniejsze doswiadczenia w Paryzu. W Stanach Zjednoczonych jest duze niezrozumienie tych relacji. Stad tez wziely sie krzywdzace opinie o polskim antysemityzmie. Moje osobiste doswiadczenia mowia o czyms zupelnie innych. Staram sie takze poprzez te kolekcje pokazac, ze Polacy i Zydzi od dawna utrzymywali dobre stosunki i wspolpracowali ze soba, zwlaszcza w dziedzinie sztuki. Powszechnie wiadomo, ze Jozef Pankiewicz byl glownym mecenasem Mojzesza Kislinga. Podobnie wplywal inspirujaco na Leopolda Gottlieba i Szymona Mondzaina. Z kolei artysci pochodzenia zydowskiego oddzialywali tworczo na swoich polskich kolegow "po pedzlu".

Sztuka wspolczesna

Tom Podl uwaza, ze nie czuje sie przygotowany, zeby pewnie poruszac sie w swiecie sztuki wspolczesnej. Wymaga ona duzej wiedzy i ... energii. Trzeba nieraz zobaczyc dziesiatki tysiecy prac, zeby wybrac te najlepsze... - Polegam wowczas na zaufanych doradcach i ich sugestiach. Latwiej jest mi zadecydowac, kiedy ogladam na przyklad w Galerii Towarzystwa Sztuki dziela pieciu artystow, niz na targach sztuki - pieciu tysiecy ...

Kazdy obraz to oddzielna historia

- Jak sie ma pieciu wnukow, to nie mozna powiedziec, ktore sie najbardziej kocha. Podobnie z malarzami. Lubie ich z roznych wzgledow. Na pewno szczegolne bliski jest mi Eugeniusz Zak, tworca nostalgicznego Dans le cabaret, ktorego dziela pokazano na glosnym Armory Show. Podobnie Jacek Malczewski, czy dziewietnastowieczny Aleksander Kotsis, w ktorego obrazach odnajduje pejzaze przypominajace strony rodzinne moich dziadkow. Czy w zupelnie innym stylu Anna Bilinska, jedna z pierwszych i najzdolniejszych studentek Academie Julian w Paryzu. Jej portret Kobieta w czerwieni jest niezwykle piekny. Kupilem go wowczas, kiedy nie interesowalem sie tego typu malarstwem. Nie potrafilem sie jednak oprzec, tym bardziej ze cena byla zachecajaca. Podobnie jak wiekszosc polskich artystow Bilinska umarla przedwczesnie. Niewiele jej prac pozostalo. Niektore z nich, ukryte od reszty swiata, zdobia wspaniale rezydencje przy Polach Elizejskich... Czy Jacek Malczewski, prawdopodobnie najbardziej znany polski malarz, choc i tak nie w pelni doceniony, bo ponoc "zbyt polski". Pamietam, jak na wystawie sztuki polskiego symbolizmu, ktora pokazywana byla w 1984 roku w Detroit, dzielil sie ze mna swymi wrazeniami jeden z amerykanskich artystow: "Nie jestem Polakiem, pochodze z wloskiej rodziny "but this guy Malczewski is a fantastic artist".

O lepsza promocje sztuki polskiej w Ameryce

Trudno przecenic role, jaka w percepcji sztuki polskiej w Ameryce odegraly trzy wielkie wystawy ostatnich lat: "Skrzydlaci jezdzcy" w Instytucie Sztuki, "Pomiedzy" w Centrum Kulturalnym oraz "Leonardo da Vinci i swietnosc Polski" w Muzeum Sztuki w Milwaukee.

Wciaz jednak, nawet w stosunkowo niedawno wydanych pracach historykow amerykanskich, sztuka polska nie znajduje naleznego jej miejsca. Wydaje sie, ze obszar pomiedzy wschodnia granica Niemiec a Rosja traktowany jest troche po macoszemu ... A przeciez nasi artysci byli cenieni przez najwiekszych tworcow. Do historii przeszla wspolpraca artystyczna i przyjazn laczaca Edwarda Muncha ze Stanislawem Przybyszewskim czy Wladyslawa Slewinskiego z Paulem Gauguinem. Przyklady mozna by mnozyc.

- Stad tez niezwykle znaczenie miala dla mnie publikacja katalogu do wystawy Colors of Identity. Kiedy sam zaczynalem tworzyc kolekcje i szukalem pomocnych publikacji, poszedlem przede wszystkim do biblioteki w Instytucie Sztuki w Chicago. Jakiez bylo moje zdumienie, kiedy znalazlem tam tylko dwie ksiazki poswiecone sztuce polskiej. I to w Chicago, gdzie mieszka tak wielu Polakow! Postanowilem wiec, ze bede przynajmniej zabiegal o wydawanie ksiazek i innych materialow w jezyku angielskim. Chcialbym, zeby ludzie tacy jak ja, ktorzy nie mowia po polsku, mieli ulatwiony kontakt ze sztuka polska.

Katalog jest juz dostepny. Teraz czekamy na chicagowska premiere wystawy prac z kolekcji Toma Podla.

Danuta Peszynska

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor