----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

09 grudnia 2003

Udostępnij znajomym:

Kilka lat temu odkryłam dla siębie cud niewyobrażalny - w samym sercu wielkiego i obcego miasta - teatr, który mógł przenieść mnie do Zakopanego lub Krakowa, nie opuszczając Chicago. Miejsce wielce niezwykłe, bo przesiąknięte na wskroś duchem awangardy europejskiej i naszej kultury. Nierzadko można było tam dostrzec podobieństwa z działaniami Gardzienic lub Grotowskiego. Grupa, która na otwarcie swej działalności w 1994 roku zdecydowała się na wystawienie "Wariata i Zakonnicy" S. I. Witkiewicza. Później często do niego wracali, przedstawiając amerykańskiej publiczności "Szaloną Lokomotywę", "Matkę" a ostatnio "Szewców".

TRAP DOOR THEATRE

(co znaczy drzwi zapadowe),

bo o nim mówię, przez ostatnią dekadę ukrywał się w niewielkim budynku, na zapleczu eleganckiej restauracji w Wicker Park. Tuż obok stał domek, gdzie odbywały się tajemnicze zajęcia z metafizyki. Trupa przyciągała tłumy swoim niekonwencjonalnym repertuarem. Autorzy tacy jak: Witkacy, Carlo Goldoni, J.P Sartre, czy Fernando Arrabal - aż 50 premier - ściągali zgłodniałych intelektualnej strawy miłośników wielkiego teatru. Widownia, ściśnięta na zaledwie 45-ciu krzesłach na sali wielkości dużego pokoju, za każdym razem przeżywała coś na kształt mistycznego widowiska. Nieistotne stawały się niewygody, gdyż wiedzieliśmy, że oto stajemy się uczestnikami przemiany, że jesteśmy świadkami Wielkiej Sztuki. To jakby napić się haust źródlanej wody, która orzeźwia i otwiera oczy.

Gdyż w Trap Door wciąż aktualnym jest gorączkowe pytanie Witkacego sprzed wieku, mianowicie: "Czy możliwe jest powstanie, choćby na czas krótki, takiej formy teatru, w której współczesny człowiek mógłby, niezależnie od wygasłych mitów i wierzeń, tak przeżywać metafizyczne uczucia, jak człowiek dawny przeżywał je w związku z tymi mitami i wierzeniami?"

CHOĆBY NA CZAS KRÓTKI

Trap Door, jak niewiele grup teatralnych, pozostaje wierny swojemu pierwotnemu przesłaniu. Jest nim poszukiwanie trudnych i nieznanych często dramatów i przekładanie ich na język sceniczny.

Tym trudnym i wyczerpującym procesem od początku istnienia zespołu zajmuje się dyrektorka artystyczna, aktorka, reżyserka i wizjonerka teatru w jednej osobie - Beata Pilch. Artystka pochodzenia polskiego, mówiąca płynnie po polsku i stawiająca sobie za cel szerzenie niełatwej, awangardowej sztuki polskiej i europejskiej. Podczas gdy inne teatry decydują się na wystawianie sprzedających się jak świeże bułeczki komedii i nieskomplikowanych historii obyczajowych, Pani Beata jest nieugięta w swej misji i fascynacji konfrontowania publiczności z pytaniami egzystencjalnymi. W dziedzinie formy Trap Door łączy stare tradycje z nowatorskimi technikami, aby przedstawić paralele pomiędzy absurdem polityki, konfliktami społecznymi i międzyludzkimi zmaganiami. Z pewnością nie jest to teatr iście lekki, łatwy i przyjemny. Ale kto powiedział, że taki ma być? W zamian każde następne przedstawienie Trap Door to wydarzenie artystyczne, poruszająca zmysły rewolucja teatralna. Krytycy używają w swych recenzjach sugestywnych przymiotników jak: ""produkcja pełna energii, wyjątkowy, prowokujący, oryginalny czy niepokojący!" Teatr zdobywa corocznie mnóstwo nagród i wyrabia sobie elitarną niemalże i chłonną wyzwania widownię.

W ubiegłym roku ich sztuka na podstawie utworu Emila Zoli pt. "Nana" - okrzyknięta zostaje fascynującą i przejmującą zarazem. Grupa uhonorowana teatralną nagrodą dla najlepszego zespołu decyduje się przedłużyć wystawianie "Nany" - na każde przedstawianie przychodzą tłumy i teatr pęka w szwach.

"Wydawać by się mogło, że w końcu po dekadzie kłopotów materialnych i zmagań, Trap Door przeżywając apogeum popularności zyska większe wsparcie od miasta. Może w końcu uda się rozbudować maleńką przestrzeń, a nawet dobudować naprawdę konieczną łazienkę, bo ile lat można korzystać z uprzejmości sąsiadującej restauracji? Utalentowana grupa robi wspaniałe, artystyczne plany, przygotowuje następną premierę "Bliźniąt Weneckich"… I nagle cisza - wielka, przygnębiająca. W maju tego roku Trap Door zostaje zamknięty. Jeden z najlepszych teatrów w Chicago nagle znika.

Co się stało? Jak to możliwe, że u szczytu popularności tracimy grupę tak mądrą i oryginalną? Postanawiam skontaktować się z Panią Beatą i zapytać ją o to…

EPOKA STRASZLIWA

Z Panią Beatą umawiamy się w jednej z włoskich kafejek Wicker Park. Jest słoneczne popołudnie listopadowe. Niespotykana jak na tę porę roku barwa nieba. Wchodzi, drobną pełna energii

i ciepła. Jest zmęczona ale pełna radości - od rana do wieczora uczestniczy w próbach nad nowym projektem łączącym aktorstwo i sztukę Video. Z pewnością nie należy do osób, które potrafią bezczynnie czekać, aż coś się wydarzy. Sama prowokuje takie zdarzenia! Piękną polszczyzną opowiada o początkach swojej teatralnej wędrówki i pierwszych latach TRAP DOOR.

Po ukończeniu z wyróżnieniem prestiżowych uniwersytetów kalifornijskich, gdzie studiowała teatr progresywny pełna marzeń powróciła do Chicago. Wiedziona instynktem, postanowiła założyć teatr, jakiego w mieście nie było.

Na początku lat 90-tych trupa wiele podróżowała po świecie, wymieniając doświadczenia, szukając nowych metod ekspresji i prowadząc twórczy dialog z teatrami ze Sztokholmu, Berlina, Paryża, Pragi, Krakowa.

Dotąd najbliższy jej sercu jest niezwykły teatr im. Witkacego w Zakopanem. Swoistą pielgrzymkę odbywa do niego corocznie. Właśnie wróciła z kolejnego spotkania i marzy jej się ściągnięcie tego magicznego teatru na kilka występów, chociaż kilka występów, do Chicago.

Opowiada, że tam w polskich Tatrach może odetchnąć i pozbierać myśli. Przede wszystkim znaleźć odpowiedź - co dalej z jej teatrem? W tak trudnych ekonomicznie czasach niełatwo jest zachować awangardowy, kameralny teatr z wielkim przesłaniem. Trap Door potrzebuje wsparcia finansowego, żeby w końcu móc rozpocząć konieczną rozbudowę. Aktorzy grywali za darmo - ratując się pracą kelnerów.

Gdyby tylko udało im się zebrać 25 tysięcy dolarów - byliby uratowani. Może nawet udałoby się zdążyć ponownie z jubileuszowym wystawieniem "Wariata i Zakonnicy" i "Tanga" na własnej, odnowionej scenie - laboratorium?...

Pani Beata wierzy jednak głęboko w istotę swojej misji. Z pasją opowiada o przedsięwzięciu, którego jest obecnie częścią. Na stałe z teatrem związanych jest 4 - 5 aktorów, i ci wspólnie z nią, czas od zamknięcia Trap Door wypełniają przygotowaniem instalacji video w kolaboracji. Przyjaciółka szkolna Pani Beaty - Catherine Sullivan, jest artystką wizualną, która "maluje aktorami" - a porusza nierzadko kontrowersyjne polityczno - społeczne tematy, komponują instalacje a następnie pokazują je w muzeach Europy i USA (Lyon, Dijon, Aachen, Nowy York).

Pani Beata z ognikami w oczach opowiada o tym nowym dla niej doświadczeniu. Ale twarz aktorki rozjaśnia się, kiedy zaczyna znów snuć plany dotyczące przyszłości Trap Door. Wie, że wierna widownia czeka i nie pozwoli o nich zapomnieć. Znaleźli się nawet chętni Polacy wykonać prace hydrauliczne za darmo. Pani Beata jest pełna nadziei - przecież tak niewiele mogłoby sprawić, ze drzwi Trap Door ponownie się otworzą!

Witkacy obawiał się niegdyś, że żyjemy w epoce straszliwej jakiej nie znała dotąd historia ludzkości, a tak zamaskowanej pewnymi ideami, ze człowiek dzisiejszy nie zna siebie. Później zaraz sam sobie tłumaczył jednak, że przecież jedynym naszym zaświatom, tak realnym jak samo życie, jest SZTUKA.

NOWY ROK, NOWE NADZIEJE

I zanim odłożę te gazetę i nigdy do niej nie wrócę - na moment się zawaham. Bo czy warto przez zwykłą nieuwagę strącić coś bardzo cennego? Mianowicie możliwość obcowania z Prawdziwą Sztuką, taką Sztuką dla Sztuki - na wyciągnięcie ręki, tuż obok. Teatr to przecież zjawisko, eteryczne marzenie, wehikuł czasu.

Idą Święta, tuż po nich Nowy Rok. Pani Beata Pilch wierzy, że będzie to następny, świetny sezon dla Trap Door. Możemy pomóc teatrowi teraz, a później uczestniczyć w spektaklach, których bardzo brakuje w Chicago. Ci, którzy nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z tą grupą - będą mogli odwiedzić teatr.

Wszystkie darowizny dla TRAP DOOR można odpisach sobie od podatku 501(c)3. Czeki prosimy przesyłać na adres:

Trap Door Productions

16 55 W. Cortland

Chicago, IL 60622

- GARAGE DOOR DONOR ($10-$100)

- BACK DOOR DONORS ($100-$500)

- SIDE DOOR DONORS ($500-$1,000)

- FRONT DOOR DONORS NAME

A SEAT ($1,000 i ponad)

- ROYAL DOOR ($5,000 i ponad)

- GRAND DOOR ($25,000 i ponad)

Więcej informacji o teatrze Trap Door znajdą Państwo na stronie internetowej www.trapdoortheatre.com. Szczególnie polecamy fotografie przedstawiające sceny z przedstawień tej jakże interesującej grupy teatralnej. No i oczywiście zachęcamy wszystkich do obejrzenia przedstawienia

Agnieszka Rynkiewicz - Sarrafian

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor