----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

29 lutego 2004

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Krystyna Flaherty: Do roku 1992 prawie każda większa grupa etniczna - rów­nież polska - miała w Archidiecezji Chi­cagowskiej swoje biuro. Nazywały się one apostolatami. Potem ze względów organizacyjno-finansowych utworzono jedno centralne biuro zwane Ethnic Mi­nis­tries. Po kolejnych zmianach w roku 2000 mamy obecnie cztery główne biura do spraw etnicznych: Office for Euro­pe­an Catholics, Office for Black Catholics, Office for Asian Catholics i Office for Hispanic Catholics. Moje Biuro Dusz­pa­sterstwa Europejskiego zrzesza 11 grup etnicznych, reprezentowanych przez li­derów, którzy tworzą Grupę Doradczą. Problemy i potrzeby poszczególnych społeczności europejskich są zgłaszane do nas bezpośrednio przez tych przedsta­wicieli. Pośredniczymy również w kontaktach Kurii z parafiami oraz z księżmi przybywającymi do nas z Eu­ropy, głównie z Polski. Współpracujemy z różnymi agencjami archidiecezjalnymi, starając się zapewnić Polonii chica­gowskiej najbardziej dogodną możliwość korzystania z ich programów i usług. W porozumieniu z Biurem Przekazu Infor­macji (Commu­nication Office) przygotowujemy i rozpowszechniamy polskojęzyczne materiały informacyjne.

Chciałabym jednak wyjaśnić, że nie tylko my zajmujemy się sprawami grup etnicznych. Ważną rolę odgrywają bis­ku­pi pomocniczy, którzy sprawują posługę duszpasterską w podległych im wikaria­tach. W Archidiecezji Chicagowskiej istnieje sześć wikariatów, na czele których stoją biskupi pomocniczy. Adresowane do nich sprawy, w tym tak częste prośby o utworzenie polskiej Mszy św, prze­ka­zują oni kardynałowi oraz różnym agenc­jom archidiecezjalnym. System ten jest trochę zbiurokratyzowany, ale w tak du­żej archidiecezji niemożliwy do uniknięcia. Gdy­by nie było biurokracji - pano­wałby tu kom­pletny chaos. Jesteśmy dru­gą co do wiel­kości - po Los Angeles - archidicezją w Stanach Zjednoczonych. Mamy bardzo dużo agencji, bo aż 149. Bezpośrednie us­łu­gi socjalne zapewnia Dobroczynność Ka­to­licka (Catholic Charities), największa tego typu instytu­cja w okręgu Midwest.

Jaki jest stosunek Archidiecezji do grup etnicznych czy narodowych?

Nastawienie Kurii jest bardzo pozytywne, wspiera­jące rozwój grup etnicz­nych. Tylko nieraz ta życzliwość jest limi­towana względami organizacyjnymi, strukturalnymi czy finansowymi. Kardy­nał Francis George z du­żym zrozumieniem podchodzi do tych spraw. Stano­wis­ko to jest zgodne z nauczaniem Ojca Świętego, który w swoich encyklikach i innych dokumentach Kościoła, zawsze podkreślał związek kultury, tradycji da­nego narodu z religią. A powszechnie wiadomo, że nawet ludzie, którzy dobrze mówią po angielsku, wolą modlić się w ojczystym języku, przestrzegać tradycji i obrzędów własnej kultury, a nie zmieniać je na takie, których nie rozumieją i nie czują.

Czy to przywiązanie do kultur na­rodowych, języka i obrzędów nie jest sprzeczne z polityką Archidie­cezji?

Absolutnie nie, ale pojawia się nie­raz inny problem. Dotyczy on głównie parafii dwu- czy wielonarodowych, któ­rych - jak wiadomo - w Archidiecezji Chicagowskiej jest wiele. Niejedno­kro­t­nie zaabsor­bo­wani własnymi sprawami polonijnymi, nie zauważamy potrzeb in­nych grup etnicznych, należących także do danej parafii. Kardynał podkreśla, że zawsze powinna być zachowana równo­waga między tymi potrzebami. Musimy pamiętać, że najpierw jesteśmy katolikami, a dopiero później Polakami, Meksy­kanami czy Filipiń­czykami. Najważ­niej­sze jest zapewnienie dostępu wszystkim katolikom do sakramentów i nauczania Kościoła Powszechnego, a sprawy języka i obrzędów są drugorzędne i uzupełnia­jące. Trzeba również pogodzić się z faktem, że nie jesteśmy w Polsce, tylko w in­nym kraju. I Kościół tutaj także wyg­lądu trochę inaczej. Często spotykam się z krytyką wynikającą właśnie z niezrozumie­nia tych kwestii i z różnic eklezjalnych.

Jakie usługi Archidiecezja świadczy dla ludności polskiej w Chicago?

Każdy Polak może zgłosić się do którejkolwiek z naszych agencji lub instytucji. Natomiast osoby, które preferują język polski, otrzymają pomoc w tym języku. W agencjach szczególnie waż­nych dla naszej grupy zatrudniamy osoby mówiące po polsku. Do tych agencji należy przede wszystkim Trybunał Mał­żeński. Około 10 procent wszystkich tra­fiających tam spraw dotyczy Polaków. Obecnie w polskiej sekcji prowadzonych jest 70 spraw o unieważnienie małżeństwa. Coraz większego znaczenia nabiera biuro zajmujące się adopcją, które od roku 1999 działa przy Katolickiej Dobroczynności. Przez lata Polacy z Chicago mogli bez problemu adoptować dzieci z Chin czy Boliwii, lecz nie z Polski, gdyż prawo polskie utrudniało ten proces. Zaintrygowany tą sprawą ksiądz Michael Boland, szef Catholic Charities, pojechał z własnej inicjatywy do Polski, żeby rozma­wiać w tej kwestii z odpowiednimi instytucjami. Dzięki jego stara­niom rozpoczął się ten nowy program adopcji z Polską. Tak że wiele inicjatyw wychodzi od samych Amery­kanów. Warto wymienić również Biuro Duszpasterstwa Rodzinnego, które służy aktualną listą parafii, gdzie nauki przedmałżeńskie prowadzone są w języku polskim. Coraz większą popularnością wśród Polonii cieszą się kursy po angielsku, dostosowane zarówno do wieku, jak i innych potrzeb narzeczonych.

Czy wielu Polaków korzysta z usług tych instytucji?

Raczej mało. Głównie dlatego że o nich nie wie­dzą. Mam nadzieję, iż ten artykuł pomoże dotrzeć oso­bom zainteresowanym, choćby do tych najbardziej po­pu­larnych biur.

Czy rozpowszechnianiem informacji na ten temat nie powinny zajmować się głównie parafie?

Tak, tylko że parafie mają swoje ważne sprawy, którym przede wszystkim muszą poświęcać uwagę. W związku z tym kwestie bardziej ogólne, dotyczące całej archidiecezji nie są, niestety, odpowiednio ogłaszane. Pro­blem jest jednak bardziej złożony. Chicago zawsze miało opinię very parochial city. Nawet mówi się, że Archidiecezja Chicagowska jest zlepkiem poszczególnych parafii. Inne metropolie, na przykład Los Angeles, nie znają tego problemu, bo tam większość programów odbywa się na szczeblu archidiecezjalnym. W Chicago wręcz odwrotnie. Wydarzenia organizowane przez Archidiecezję nie cieszą się wielkim powodzeniem. Taka postawa jest historycznie zakorzeniona w mentalności naszych lokalnych katolików. Zawsze przecież ludzie identyfikowali się tu z konkretną parafią, a nie z całą archidiecezją.

Dziś te związki z własną parafią znacznie się chyba rozluźniły. Wiele osób wybiera kościoły odda­lone od miejsc zamieszkania, dlatego że odpowiada im tam ksiądz, wystrój wnętrza, bądź atmosfera.

Tak, to jedna strona medalu. Ale równocześnie od lat 90. obserwuje się nowy trend. Coraz więcej naszych rodaków przeprowadza się na dalekie przedmieścia i trudno im nieraz dojeżdżać do tych tradycyjnych polskich kościołów. Chcieliby mieć polską Mszę św. we własnym kościele parafialnym. W związku z tym zorganizowaliśmy już kilka takich mszy, m.in. w Mt. Pros­pect, Wauconda i Algonquin. Obecnie staramy się o wpro­wa­dzenie Mszy św. po polsku w wikariacie II, gdzie jest liczne skupisko Polaków. To oczywiście wiąże się z wie­lo­ma problemami organizacyjno-finansowymi. Nie każ­dą parafię stać, żeby pokryć dodatkowe wydatki (światło, ogrzewanie itp) i zorganizować nową Mszę św. Nie zawsze parafianie ofiarują pomoc, udzielając się jako lektorzy czy eucharistic ministers (świeccy rozdający komu­nię św.). Wszyscy chcą uczestniczyć we Mszy św., ale do pracy na rzecz parafii trudno znaleźć chętnych.

Spotykamy się nieraz z krytyką, że Archidiecezja tak wiele robi dla ludności latynoskiej. To prawda, ale tylko dlatego że Latynosi wnoszą dużo wolontaryzmu. Nie wnoszą może finasowych zasobów - jak czasem potrafi to i Polonia - natomiast ich wolontariat przebija wszystkich. To tkwi w naturze i kulturze tych narodów. Poza tym oni wiedzą, że jak widać ich siłę i liczebność, to się im pomaga. Jeżeli Polaków nie widać, zwłaszcza na tym archidiecezjalnym forum, to nieraz się o nich zapomi­na. Latynosów natomiast dotyczy inne niepo­kojące zjawisko. Od pewnego czasu notuje się na­rastający od­pływ tej ludności do Koś­cioła protestanc­kie­go. W środowisku polskim prozelityzm na taką skalę się nie powiódł. Natomiast wśród Meksykanów ma spo­ro zwo­lenników. Kościoły protestanckie są bogatsze i stąd pewnie dla niektórych imigrantów bardziej atrakcyjne.

Czy planowane są konkretne zmia­ny bądź udogodnienia dla grup etnicznych?

Nacisk jest położony nie na pojedyńcze, spektakularne wydarzenia, ale na rozwój poszczególnych agencji i jeszcze bardziej skuteczne dostosowanie ich działal­ności do potrzeb różnych grup etnicznych, w tym także Polonii. Każde z tych biur, które wymieniłam, ma lub będzie miało polską stronę internetową. Nastawiamy się na stałą, systematyczną pomoc, umożliwienie łatwiej­szego i szybszego przepływu informacji. Równocześnie cały czas działa Biuro ks. biskupa Paprockiego, które służy pomocą naszym rodakom. A więc z różnych stron napływają te inicjatywy.

Informacje o działalności Archidiecezji Chica­gowskiej można uzyskać także przez Internet. Mamy swoją stronę - www. archchicago.org - którą wciąż roz­budowujemy, poszerzamy i uzupełniamy. Portal ten jest dostępny zarówno w języku angielsku, jak rów­nież hiszpańskim i polskim.

Porozmawiajmy teraz na tematy bardziej ogólne. Jak z perspektywy Archidiecezji są postrzegani polscy katolicy w Chicago?

W porównaniu z innymi nacjami mamy wysoki procent katolików, którzy regularnie uczęszczają na Mszę św. I to nas pozytywnie wyróżnia. Naszym minu­sem natomiast jest niski poziom wykształcenia religij­ne­go. Nieraz te braki dotyczą podstawowych wiadomości.

Czyje to są zaniedbania?

Nas wszystkich, choć nieraz obarczamy o to winą tyl­ko naszych duszpasterzy. Dążymy do perfekcji, dos­ko­nalimy się w wielu innych dziedzinach życia, nato­miast w tej, określanej często jako jedna z najważ­niejszych sfer życia, wykazujemy absolutną indolencję. Jeśli idzie o edukację religijną zatrzymujemy się często na poziomie szkoły podstawowej. Dlaczego? Mamy przecież łatwy dos­tęp do Pisma Świętego, do bogatej lite­ratury. A jak poprosimy o wyjaśnienia księdza, to na pewno nam nie odmówi. Oczywiście, problem ten nie dotyczy wszystkich Polaków. Ale ogólnie tak, niestety, jesteśmy postrzegani.

Jak na działalności Archidiecezji odbijają się problemy związane z nadużyciami seksualnymi kle­ru, którym media poświęcają tak wiele uwagi?

Na sprawę należy spojrzeć w perspektywie antykatolicyzmu, który obecnie w Stanach Zjednoczonych bar­dzo się nasilił. Tu tradycyjnie największą religią był pro­testantyzm. I to jeszcze pół biedy. Ale katolicyzm zaw­sze był prześladowany. A teraz te wszystkie problemy z klerem, to oczywiście woda na młyn tym, którzy byli przeciwni katolicyzmowi. Dlaczego z równą pasją nie ujawnia się podobnych "skandali" w szkołach czy też w inych grupach wyznaniowych. A wiadomo, że najwięcej tego typu przypadków ma miejsce w rodzinach. Statystyki to potwierdzają. Ale o tym się nie mówi.

Nie chciałabym jednak w jakikolwiek sposób umniejszać wagi problemu nadużyć seksualnych kleru wobec nieletnich. Problem jest przytłaczający i bolesny. Zgodnie z tym co mówi kardynał - "Jest to nie tylko przestępstwo kryminalne, ale i straszny grzech". Nasza Archidiecezja zrobiła bardzo dużo, aby zapewnić pomoc i wsparcie ofiarom tych nadużyć oraz zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości. Więcej na temat tych różnych przedsięwzięć można przeczytać na naszej stronie internetowej oraz w listach pasterskich kardynała. Powstał specjalny Serwis Informacyjny, także w języku polskim, za pośrednictwem którego można zgłaszać przypadki nadużyć do Archidiecezji lub bezpośrednio do władz cywilnych. Będzie tam można także sprawdzić status danego księdza.

Oczywiście, sprawy te pociągają ogromne konsekwencje finansowe dla Archidiecezji, o których nasz kanclerz Jimmi Lago mówi bardzo otwarcie. Jednakże Koś­ciół stara się rozwiązywać te problemy w najbardziej skuteczny sposób.

Statystyki podają, że w Europie coraz więcej lu­dzi odchodzi od Kościoła - nie od wiary, lecz od instytucji. Czy podobne tendencje zauważono w Stanach Zjednoczonych?

W Ameryce jest inaczej. Mamy może więcej krytyki, ale kościoły są pełne. Mało tego, wciąż powiększa się liczba praktykujących. Co jeszcze ciekawe - ostatnio odno­towano duży wzrost powołań do zakonów kontemplacyjnych.

Z perspektywy mojej piętnastoletniej tu pracy mo­gę powiedzieć, że obecnie nastąpił zwrot w stronę auten­tyczności i konserwatyzmu. I to dotyczy także ludzi młodych. Większą wagę przywiązuje się do samego kul­tu, do manifestowania wiary katolickiej. Proszę zoba­czyć, co dzieje się w Środę Popielcową. W najbardziej ekskluzywnych miejscach w Chicago można spotkać lu­dzi ze znakiem krzyża na czole. W Polsce nie trzeba tego tak okazywać, bo tam wyznawcy innych religii są w mniejszości. Natomiast tu, przy tak ogromnej liczbie różnych wyznań, ten znak krzyża jest bardzo wymowny. Zazwyczaj my, Polacy, jesteśmy tak mocno przeświadczeni o swojej wierze, że nie odczuwamy pot­rzeby ma­nifestacji. Uznajemy religię za sprawę wybitnie prywat­ną. Ale ta skrytość świadczy nieraz bardziej o naszych kompleksach niż o sile. Uważam, że ta nowa ewangelizacja o której mówi Ojciec Święty, powinna bardziej prze­nikać do naszej społeczności. Zwłaszcza na terenie Stanów Zjednoczonych.

rozmawiała Danuta Peszyńska

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor