Krystyna Flaherty: Do roku 1992 prawie każda większa grupa etniczna - również polska - miała w Archidiecezji Chicagowskiej swoje biuro. Nazywały się one apostolatami. Potem ze względów organizacyjno-finansowych utworzono jedno centralne biuro zwane Ethnic Ministries. Po kolejnych zmianach w roku 2000 mamy obecnie cztery główne biura do spraw etnicznych: Office for European Catholics, Office for Black Catholics, Office for Asian Catholics i Office for Hispanic Catholics. Moje Biuro Duszpasterstwa Europejskiego zrzesza 11 grup etnicznych, reprezentowanych przez liderów, którzy tworzą Grupę Doradczą. Problemy i potrzeby poszczególnych społeczności europejskich są zgłaszane do nas bezpośrednio przez tych przedstawicieli. Pośredniczymy również w kontaktach Kurii z parafiami oraz z księżmi przybywającymi do nas z Europy, głównie z Polski. Współpracujemy z różnymi agencjami archidiecezjalnymi, starając się zapewnić Polonii chicagowskiej najbardziej dogodną możliwość korzystania z ich programów i usług. W porozumieniu z Biurem Przekazu Informacji (Communication Office) przygotowujemy i rozpowszechniamy polskojęzyczne materiały informacyjne.
Chciałabym jednak wyjaśnić, że nie tylko my zajmujemy się sprawami grup etnicznych. Ważną rolę odgrywają biskupi pomocniczy, którzy sprawują posługę duszpasterską w podległych im wikariatach. W Archidiecezji Chicagowskiej istnieje sześć wikariatów, na czele których stoją biskupi pomocniczy. Adresowane do nich sprawy, w tym tak częste prośby o utworzenie polskiej Mszy św, przekazują oni kardynałowi oraz różnym agencjom archidiecezjalnym. System ten jest trochę zbiurokratyzowany, ale w tak dużej archidiecezji niemożliwy do uniknięcia. Gdyby nie było biurokracji - panowałby tu kompletny chaos. Jesteśmy drugą co do wielkości - po Los Angeles - archidicezją w Stanach Zjednoczonych. Mamy bardzo dużo agencji, bo aż 149. Bezpośrednie usługi socjalne zapewnia Dobroczynność Katolicka (Catholic Charities), największa tego typu instytucja w okręgu Midwest.
Jaki jest stosunek Archidiecezji do grup etnicznych czy narodowych?
Nastawienie Kurii jest bardzo pozytywne, wspierające rozwój grup etnicznych. Tylko nieraz ta życzliwość jest limitowana względami organizacyjnymi, strukturalnymi czy finansowymi. Kardynał Francis George z dużym zrozumieniem podchodzi do tych spraw. Stanowisko to jest zgodne z nauczaniem Ojca Świętego, który w swoich encyklikach i innych dokumentach Kościoła, zawsze podkreślał związek kultury, tradycji danego narodu z religią. A powszechnie wiadomo, że nawet ludzie, którzy dobrze mówią po angielsku, wolą modlić się w ojczystym języku, przestrzegać tradycji i obrzędów własnej kultury, a nie zmieniać je na takie, których nie rozumieją i nie czują.
Czy to przywiązanie do kultur narodowych, języka i obrzędów nie jest sprzeczne z polityką Archidiecezji?
Absolutnie nie, ale pojawia się nieraz inny problem. Dotyczy on głównie parafii dwu- czy wielonarodowych, których - jak wiadomo - w Archidiecezji Chicagowskiej jest wiele. Niejednokrotnie zaabsorbowani własnymi sprawami polonijnymi, nie zauważamy potrzeb innych grup etnicznych, należących także do danej parafii. Kardynał podkreśla, że zawsze powinna być zachowana równowaga między tymi potrzebami. Musimy pamiętać, że najpierw jesteśmy katolikami, a dopiero później Polakami, Meksykanami czy Filipińczykami. Najważniejsze jest zapewnienie dostępu wszystkim katolikom do sakramentów i nauczania Kościoła Powszechnego, a sprawy języka i obrzędów są drugorzędne i uzupełniające. Trzeba również pogodzić się z faktem, że nie jesteśmy w Polsce, tylko w innym kraju. I Kościół tutaj także wyglądu trochę inaczej. Często spotykam się z krytyką wynikającą właśnie z niezrozumienia tych kwestii i z różnic eklezjalnych.
Jakie usługi Archidiecezja świadczy dla ludności polskiej w Chicago?
Każdy Polak może zgłosić się do którejkolwiek z naszych agencji lub instytucji. Natomiast osoby, które preferują język polski, otrzymają pomoc w tym języku. W agencjach szczególnie ważnych dla naszej grupy zatrudniamy osoby mówiące po polsku. Do tych agencji należy przede wszystkim Trybunał Małżeński. Około 10 procent wszystkich trafiających tam spraw dotyczy Polaków. Obecnie w polskiej sekcji prowadzonych jest 70 spraw o unieważnienie małżeństwa. Coraz większego znaczenia nabiera biuro zajmujące się adopcją, które od roku 1999 działa przy Katolickiej Dobroczynności. Przez lata Polacy z Chicago mogli bez problemu adoptować dzieci z Chin czy Boliwii, lecz nie z Polski, gdyż prawo polskie utrudniało ten proces. Zaintrygowany tą sprawą ksiądz Michael Boland, szef Catholic Charities, pojechał z własnej inicjatywy do Polski, żeby rozmawiać w tej kwestii z odpowiednimi instytucjami. Dzięki jego staraniom rozpoczął się ten nowy program adopcji z Polską. Tak że wiele inicjatyw wychodzi od samych Amerykanów. Warto wymienić również Biuro Duszpasterstwa Rodzinnego, które służy aktualną listą parafii, gdzie nauki przedmałżeńskie prowadzone są w języku polskim. Coraz większą popularnością wśród Polonii cieszą się kursy po angielsku, dostosowane zarówno do wieku, jak i innych potrzeb narzeczonych.
Czy wielu Polaków korzysta z usług tych instytucji?
Raczej mało. Głównie dlatego że o nich nie wiedzą. Mam nadzieję, iż ten artykuł pomoże dotrzeć osobom zainteresowanym, choćby do tych najbardziej popularnych biur.
Czy rozpowszechnianiem informacji na ten temat nie powinny zajmować się głównie parafie?
Tak, tylko że parafie mają swoje ważne sprawy, którym przede wszystkim muszą poświęcać uwagę. W związku z tym kwestie bardziej ogólne, dotyczące całej archidiecezji nie są, niestety, odpowiednio ogłaszane. Problem jest jednak bardziej złożony. Chicago zawsze miało opinię very parochial city. Nawet mówi się, że Archidiecezja Chicagowska jest zlepkiem poszczególnych parafii. Inne metropolie, na przykład Los Angeles, nie znają tego problemu, bo tam większość programów odbywa się na szczeblu archidiecezjalnym. W Chicago wręcz odwrotnie. Wydarzenia organizowane przez Archidiecezję nie cieszą się wielkim powodzeniem. Taka postawa jest historycznie zakorzeniona w mentalności naszych lokalnych katolików. Zawsze przecież ludzie identyfikowali się tu z konkretną parafią, a nie z całą archidiecezją.
Dziś te związki z własną parafią znacznie się chyba rozluźniły. Wiele osób wybiera kościoły oddalone od miejsc zamieszkania, dlatego że odpowiada im tam ksiądz, wystrój wnętrza, bądź atmosfera.
Tak, to jedna strona medalu. Ale równocześnie od lat 90. obserwuje się nowy trend. Coraz więcej naszych rodaków przeprowadza się na dalekie przedmieścia i trudno im nieraz dojeżdżać do tych tradycyjnych polskich kościołów. Chcieliby mieć polską Mszę św. we własnym kościele parafialnym. W związku z tym zorganizowaliśmy już kilka takich mszy, m.in. w Mt. Prospect, Wauconda i Algonquin. Obecnie staramy się o wprowadzenie Mszy św. po polsku w wikariacie II, gdzie jest liczne skupisko Polaków. To oczywiście wiąże się z wieloma problemami organizacyjno-finansowymi. Nie każdą parafię stać, żeby pokryć dodatkowe wydatki (światło, ogrzewanie itp) i zorganizować nową Mszę św. Nie zawsze parafianie ofiarują pomoc, udzielając się jako lektorzy czy eucharistic ministers (świeccy rozdający komunię św.). Wszyscy chcą uczestniczyć we Mszy św., ale do pracy na rzecz parafii trudno znaleźć chętnych.
Spotykamy się nieraz z krytyką, że Archidiecezja tak wiele robi dla ludności latynoskiej. To prawda, ale tylko dlatego że Latynosi wnoszą dużo wolontaryzmu. Nie wnoszą może finasowych zasobów - jak czasem potrafi to i Polonia - natomiast ich wolontariat przebija wszystkich. To tkwi w naturze i kulturze tych narodów. Poza tym oni wiedzą, że jak widać ich siłę i liczebność, to się im pomaga. Jeżeli Polaków nie widać, zwłaszcza na tym archidiecezjalnym forum, to nieraz się o nich zapomina. Latynosów natomiast dotyczy inne niepokojące zjawisko. Od pewnego czasu notuje się narastający odpływ tej ludności do Kościoła protestanckiego. W środowisku polskim prozelityzm na taką skalę się nie powiódł. Natomiast wśród Meksykanów ma sporo zwolenników. Kościoły protestanckie są bogatsze i stąd pewnie dla niektórych imigrantów bardziej atrakcyjne.
Czy planowane są konkretne zmiany bądź udogodnienia dla grup etnicznych?
Nacisk jest położony nie na pojedyńcze, spektakularne wydarzenia, ale na rozwój poszczególnych agencji i jeszcze bardziej skuteczne dostosowanie ich działalności do potrzeb różnych grup etnicznych, w tym także Polonii. Każde z tych biur, które wymieniłam, ma lub będzie miało polską stronę internetową. Nastawiamy się na stałą, systematyczną pomoc, umożliwienie łatwiejszego i szybszego przepływu informacji. Równocześnie cały czas działa Biuro ks. biskupa Paprockiego, które służy pomocą naszym rodakom. A więc z różnych stron napływają te inicjatywy.
Informacje o działalności Archidiecezji Chicagowskiej można uzyskać także przez Internet. Mamy swoją stronę - www. archchicago.org - którą wciąż rozbudowujemy, poszerzamy i uzupełniamy. Portal ten jest dostępny zarówno w języku angielsku, jak również hiszpańskim i polskim.
Porozmawiajmy teraz na tematy bardziej ogólne. Jak z perspektywy Archidiecezji są postrzegani polscy katolicy w Chicago?
W porównaniu z innymi nacjami mamy wysoki procent katolików, którzy regularnie uczęszczają na Mszę św. I to nas pozytywnie wyróżnia. Naszym minusem natomiast jest niski poziom wykształcenia religijnego. Nieraz te braki dotyczą podstawowych wiadomości.
Czyje to są zaniedbania?
Nas wszystkich, choć nieraz obarczamy o to winą tylko naszych duszpasterzy. Dążymy do perfekcji, doskonalimy się w wielu innych dziedzinach życia, natomiast w tej, określanej często jako jedna z najważniejszych sfer życia, wykazujemy absolutną indolencję. Jeśli idzie o edukację religijną zatrzymujemy się często na poziomie szkoły podstawowej. Dlaczego? Mamy przecież łatwy dostęp do Pisma Świętego, do bogatej literatury. A jak poprosimy o wyjaśnienia księdza, to na pewno nam nie odmówi. Oczywiście, problem ten nie dotyczy wszystkich Polaków. Ale ogólnie tak, niestety, jesteśmy postrzegani.
Jak na działalności Archidiecezji odbijają się problemy związane z nadużyciami seksualnymi kleru, którym media poświęcają tak wiele uwagi?
Na sprawę należy spojrzeć w perspektywie antykatolicyzmu, który obecnie w Stanach Zjednoczonych bardzo się nasilił. Tu tradycyjnie największą religią był protestantyzm. I to jeszcze pół biedy. Ale katolicyzm zawsze był prześladowany. A teraz te wszystkie problemy z klerem, to oczywiście woda na młyn tym, którzy byli przeciwni katolicyzmowi. Dlaczego z równą pasją nie ujawnia się podobnych "skandali" w szkołach czy też w inych grupach wyznaniowych. A wiadomo, że najwięcej tego typu przypadków ma miejsce w rodzinach. Statystyki to potwierdzają. Ale o tym się nie mówi.
Nie chciałabym jednak w jakikolwiek sposób umniejszać wagi problemu nadużyć seksualnych kleru wobec nieletnich. Problem jest przytłaczający i bolesny. Zgodnie z tym co mówi kardynał - "Jest to nie tylko przestępstwo kryminalne, ale i straszny grzech". Nasza Archidiecezja zrobiła bardzo dużo, aby zapewnić pomoc i wsparcie ofiarom tych nadużyć oraz zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości. Więcej na temat tych różnych przedsięwzięć można przeczytać na naszej stronie internetowej oraz w listach pasterskich kardynała. Powstał specjalny Serwis Informacyjny, także w języku polskim, za pośrednictwem którego można zgłaszać przypadki nadużyć do Archidiecezji lub bezpośrednio do władz cywilnych. Będzie tam można także sprawdzić status danego księdza.
Oczywiście, sprawy te pociągają ogromne konsekwencje finansowe dla Archidiecezji, o których nasz kanclerz Jimmi Lago mówi bardzo otwarcie. Jednakże Kościół stara się rozwiązywać te problemy w najbardziej skuteczny sposób.
Statystyki podają, że w Europie coraz więcej ludzi odchodzi od Kościoła - nie od wiary, lecz od instytucji. Czy podobne tendencje zauważono w Stanach Zjednoczonych?
W Ameryce jest inaczej. Mamy może więcej krytyki, ale kościoły są pełne. Mało tego, wciąż powiększa się liczba praktykujących. Co jeszcze ciekawe - ostatnio odnotowano duży wzrost powołań do zakonów kontemplacyjnych.
Z perspektywy mojej piętnastoletniej tu pracy mogę powiedzieć, że obecnie nastąpił zwrot w stronę autentyczności i konserwatyzmu. I to dotyczy także ludzi młodych. Większą wagę przywiązuje się do samego kultu, do manifestowania wiary katolickiej. Proszę zobaczyć, co dzieje się w Środę Popielcową. W najbardziej ekskluzywnych miejscach w Chicago można spotkać ludzi ze znakiem krzyża na czole. W Polsce nie trzeba tego tak okazywać, bo tam wyznawcy innych religii są w mniejszości. Natomiast tu, przy tak ogromnej liczbie różnych wyznań, ten znak krzyża jest bardzo wymowny. Zazwyczaj my, Polacy, jesteśmy tak mocno przeświadczeni o swojej wierze, że nie odczuwamy potrzeby manifestacji. Uznajemy religię za sprawę wybitnie prywatną. Ale ta skrytość świadczy nieraz bardziej o naszych kompleksach niż o sile. Uważam, że ta nowa ewangelizacja o której mówi Ojciec Święty, powinna bardziej przenikać do naszej społeczności. Zwłaszcza na terenie Stanów Zjednoczonych.
rozmawiała Danuta Peszyńska