----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

31 marca 2004

Udostępnij znajomym:

dolce vita…

Amerykański pisarz Henry Miller stwierdził, że Amerykanie zjedliby nawet śmieci, jeśli przyprawiono by je keczupem, musztardą i majonezem. Jakaś prawda pewnie w tym tkwi, choć równie dobrze można powiedzieć, że Włosi zjedzą wszystko z sosem czosnkowo- pomidorowym, Hindusi z przyprawą curry, a Chińczycy z sosem sojowym, czymkolwiek co zdeterminuje smak potrawy. Czyżby więc temat kuchni amerykańskiej wart był podjęcia? Jak najbardziej! Chociaż może od cokolwiek innej strony iż dotychczas.

To co powoduje, że jedzenie amerykańskie jest tak źle kojarzone, prawie konkurujace w swojej nie­doskonałości z przysłowiową kuchnią angielską, zawiera się w wyrażeniu fast food. Hot dogi, hamburgery, pizza, wszystko spłukane coca-colą, choć tak na prawdę potrawy amerykańskie to modyfikacja kuchnii europejskiej. Po prostu niemieccy emigranci wykorzystali swoją miłość do kiełbasy i stworzyli hod doga, Włosi przywieźli ze sobą idee pizzy, jako podpłomyka z ziołami i pomidorami, ale to mieszkańcy USA obdarowali ten podpłomyk ogromną ilością sera i zmienili go w wyrośnięte drożdżowe ciasto a do spagettii dodali pulpety. Można więc dojść do swoistej konkluzji, że w Ameryce kuchnię traktuje się jak pole doświadczalne i do wielu przysmaków dochodzi się drogą eksperymentu a nierzadko przypadku i pomyłek kulinarnych.

Obok wyrażenia fast food funk­cjonuje, jakoby je uzupełniając, junk food, czyli wszelkiego rodzaju chipsy, słodycze, wszystko co wkładamy do ust tylko po to żeby mieć jednocześnie zajętą buzie i ręce, potrawy te nie mają rzadnych wartości odżywczych, albo posiadają ich niewiele, a spożywane w nadmiarze powodują, że wielu obywateli Stanów Zjednoczonych cierpi na nadwagę. Tym kulinarnym niewątpliwie, jako że odnoszącym się do naszych zmysłów smakowych i układu trawiennego, inwencjom amerykańskim zaw­dzięczamy najmilsze wspomnienia z dzieciństwa, bo przecież nie można wspominać tego okresu bez smaku gumy do żucia, czy waty cukrowej na karuzeli, a tutejsze dzieci nie mogą się obejść bez masła orzechowego - jakkolwiek bardzo pożywnego, marshmallows, coca-coli, etc.

Chyba najbardziej znanym przysmakiem amerykańskim jest masło orzechowe. Pamiętam, że jako dziecko oglądając w Polsce Ulicę Sezamkową i ucząc się pierwszych angielskich słówek, byłam niesamowicie ciekawa smaku tej nieznanej kanapki z masłem orzechowym i marmoladą, zresztą tak jak i wielu innych potraw niedostępnych w owym czasie. Walory smakowe i odżywcze orzeszków ziemnych znane są conajmniej od 500 lat, kiedy to w Afryce okraszano nimi co drugą potrawę, a w Chinach - kolebce nieomal wszystkiego- wytwarzano kremowy sos fistaszkowy. Jednak dopiero pod koniec XIX wieku nieznany medyk z St. Louis w Stanach Zjednoczonych spreparował pastę ze zmielonych orzeszków, która ze względu na dużą zawartość białka miała być zbawienna dla tych o słabym uzębieniu, uniemożliwiającym gryzienie mięsa. Pomysł wypalił i na rynku pojawiła się kleista maź, sprzedawana po 6 centów za baryłkę. Tamto masło orzechowe nie przypominało w smaku dzisiejszego, gdyż orzeszki zamiast prażone były gotowane na parze i następnie mielone, być może dlatego firma Kellogs zaniechała produkcji wysokoproteino­wego specyfiku i została magnatem branży płatków śniadaniowych. W następnych latach masło orzechowe ewoluowało do tego stopnia że mogło być przechowywane bez zepsucia się do roku czasu. Było już powszechnie sprzedawane i zaczęło pojawiać się w ulepszanych formach , np.: z dodanymi w ostatnim etapie produkcji kawałkami orzeszków lub mieszane z marmoladą. Najsłynniejsze marki to Peter Pan królujący na rynku od 1928 r. i Jif firmy Procter & Gamble w sprzedaży od 1958r. Masło orzechowe to wspomnienie dzieciństwa każdego amerykańskiego dzieciaka. Jest powszechnie znane i spotykane w każdej spiżarni. A co najważniejsze jest typowo amerykańskie, bo choć zapewne dostępne w innych krajach, to ani Anglik ani Francuz nie będzie tak emocjonalnie reagowal na peanut butter and jelly jak amerykański Joe.

Tak jak masło orzechowe pozostało cokolwiek niszowe i nie przyjęło się w innych krajach, tak guma do żucia dotarła wszędzie. Literalnie wszędzie: pod ławki szkolne, pod podeszwy butów, na siedzenia środków transportu, itd., itd. Guma do żucia jak jakaś plaga opanowała świat, do tego stopnia, że władze Indonezji zakazały jej sprzedaży, chyba że na receptę od dentysty, a to z powodu tamtejszego gorącego klimatu powodującego że wypluta guma może spowodować ogromne szkody np.: blokując drzwi w metrze. Żucie gumy jest jednak bardzo pożyteczne i zalecane dla naszego uzębienia, sporą przysługę oddaje też palaczom próbującym skończyć z nałogiem, a przy tym to ogromna przyjemność i można strzelać balony! W sto lat od jej wynalezienia żują wszyscy. Jest już powszechnie akceptowana, nawet przez nauczycieli, a poza tym zapewnia świeży oddech, czyli dobre samopoczucie nasze i otoczenia, jest smaczna i zawiera niewiele kalorii. Ludzie żują od zarania wieków. Już starożytni Grecy przeżuwali żywicę mastykowca w celu oczyszczenia zębów i oddechu. Odruch żucia jest dla człowieka, jak i innych ssaków, naturalny. Żujemy od zawsze ale pieniądze na tym robią niektórzy dopiero od połowy XIX wieku, kiedy to Meksykańczyk Antonio Lopez de Santa Anna i Nowojorczyk Thomas Adams zaczęli sprzedawać słodką substację uzyskaną z żywicy środkowoamerykańskiego drzewa ku radości młodych i starych. Obecnie produkcja gumy do żucia to jedna z najbardziej intratnych i jednocześnie zmonopolizowanych branży w przemyśle spożywczym.

Kolejnym amerykańskim wynalaz­kiem i wkładem w kulinarną i rozrywkową historię ludzkości jest wata cukrowa. Jest to wyrób powstały z podgrzanego cukru nawiniętego na patyk, wyglądającego jak kula bawełny - cotton candy, czyli waty właśnie. Wymyśliło ją dwóch cukierników z Nashville w Tennessee, William Morison i John Wharton, w roku 1987. Skonstruowali oni przyrząd składający się z miski z wieloma małymi otworami, którą się podgrzewało i obracało, w wyniku czego wydostający się przez dziurki skarmelizowany cukier formował puchową słodycz rozpływającą się w ustach. Pierwszy raz zaprezentowali swój wynalazek na targach w St. Louis w 1904 roku pod nazwą "Baśniowa Nić" i od tego momentu jest on nieodzownym elementem każdego wesołego miasteczka, cyrku, czy letniego festynu.

Jednocześnie żadna impreza, przyjęcie, bal czy piknik nie obędzie się bez sztandarowego towaru Ameryki, bedą­cego symbolem jej potęgi ekonomicznej i ością w gardle antyglobalistów,jako że towar ten dotarł do najbardziej niedostępnych zakątków świata. To Coca-Cola. Wszędobylski napój gazowany, i również kolejny przysmak dzieci. Dr John Pemberton, amerykański farmaceuta, żołnierz i wynalazca, stworzył Coca- Colę 8 maja 1886 roku w Atlancie. Jeszcze przed tą datą wymyślił on wiele eliksirów, syropów i leków oraz napój w którego skład wchodziło francuskie wino Bordeaux, liście koki i kofeina uzyskana z orzechów koli. Kiedy Atlanta wpro­wadziła w 1885 roku prohibicję Pemberton został zmuszony do zmiany receptury swojego wynalazku. Musiał użyć czegoś zamiast wina. Do liści koki i orzeszków kolo dodał cukier, kwasek cytrynowy, olejki zapachowe różnych owoców i taka jest geneza Coca-Coli, która swoją nazwę wzięła oczywiście od dwóch najważniejszych składników. Któż dziś potrafi sobie wyobrazić świat bez płynu, o którym niektórzy mówią, że świetnie nadaje się do czyszczenia klozetu a inni wypijają conajmniej litr dziennie.

Wszystkie te przysmaki, jak i wiele innych, chociażby chocolate chip cookies (ciasteczka z kawałkami czekolady), marshmallow, chipsy, lody są wytworem Amerykanów, które w większym lub mniejszym stopniu zostały przyswojone przez resztę świata, ale dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych ich obecność jest niekwestionowalna, jak niezaprzeczalny jest fakt, że po zimie nadchodzi wiosna i że junk food w pewnym stopniu może poprawić humor i uprzyjemnić szarość dnia, a do tego jest dostępny na wyciągnięcie ręki w okolicznym sklepie. Bo czyż nie wypoczywa się najlepiej przed telewizorem z paczką chipsów w jednej, gazowanym napojem w drugiej ręce i pilotem, hmm, brak rąk, ale z pewnością pomysłowi Amerykanie już nad tym pracują.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor