----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

31 marca 2004

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Przeciętny Amerykanin ma w swoim portfelu kilka kart kredyto­wych. Rozdawane są nawet osobom nie do końca poczytalnym. Opłacana plastikiem konsumpcja wydaje się lekka, łatwa i przyjemna. Popadnię­cie w długi może przydarzyć się każ­demu. Nie wszyscy jednak pamiętają, że każdy człowiek, nawet dłuż­nik ma prawo do życia - nawet jeżeli posiada wyłącznie zablokowane kar­ty kredytowe a jego historia kredyto­wa przypomina pobojowisko.

Posiadane przez mieszkańców Stanów Zjed­noczonych karty kredy­towe obciążone są długiem, który zbliża się szybko do poziomu $700 miliardow. To tak jakby każdy mie­szkaniec USA, łącznie z dziećmi w przedszkolach i oseskami w becikach winien był instytucjom finansowym emitującym karty kredytowe ponad $2,400. Plastikowy dług najbardziej obciąża grupy społeczne o najniż­szym dochodzie - stwierdza raport opublikowany w Federal Reserve Bulletin - a wśród nich nowych imi­grantów dopiero budujących swoją przyszłość w Stanach Zjednoczo­nych. Wiadomo, że najłatwiej pot­knąć się podczas stawiania pier­wszych kroków na nowej ziemi...

W latach dziewięćdziesiątych ro­dziny, które żyły poniżej poziomu biedy wyznaczonego przez agencje federalne, podwoiły karciane długi. Inne, o trochę wyższych, lecz wciąż niskich jak na warunki amerykańkie dochodach również znacznie ob­ciążyły posiadane karty kredytowe.

Jak stwierdza się w biuletynie Re­zerwy Federalnej pod koniec dekady lat dziewięćdziesiątych dało się ob­serwować dwa przeciwstawne trendy - najbogatsi Amerykanie używali swoich kart kredytowych coraz rza­dziej, natomiast najbiedniejsi coraz częściej. Z powodu piętrzących się długów biedni stawali się coraz bied­niejsi.

Konsument popadający w trudną sytuacją finansową, zalegający ze spłacaniem kolejnych minimalnych nawet miesięcznych opłat za obslugę kart kredytowych, atakowany jest w pewnym momencie niezliczoną ilo­ścią telefonów od przedstawicieli biur rewindykacji długów (collection agency). Telefony dopadają go nawet w miejscu pracy. O jego finansowych problemach dowiadują się koledzy. Zaczyna się bać otworzenia skrzynki pocztowej wypełnionej każdego dnia wezwaniami do zapłaty kolejnych i kolejnych rat spłaty zaciągniętych kredytów.

Im taki człowiek jest mniej wy­kształcony, im gorzej daje sobie radę w meandrach amerykańskiego prawa - tym łatwiej go zaszczuć. A przecież nawet sciągająca dłużnika sfora my­śliwych zobowiązana jest przestrze­gać zasad wyraźnie określonych za­równo w ustawach stanowych jak i federalnych.

Czując się jak osaczona przez tra­pera zwierzyna nie wie, że jego myś­liwi zobowiązani są przestrzegać ściśle określonych reguł prawa. W całej Ameryce indywidualni konsu­menci - notoryczni dłużnicy - zalegają ze splatą $150 miliardów długu pod­jętego z pomocą kart kredytowych.

W USA odzyskiwaniem tych pie­niędzy zajmuje się więcej niż 6,500 firm rewindykacjidługu. Działają na podstawie licencji udzielanych im przez władze stanowe. Muszą stoso­wać się zarówno do federalnego jak i stanowego prawa.

Federalna ustawa Fair Debt Col­lection Practices Act zabrania przed­stawicielom agencji rewindykacji długów używania gróźb, obscenicz­nych słów oraz szantażu dla zmusze­nia dłużników do spłaty długów. Wiele stanów wzmacnia ją włas­nym, dużo bardziej ostrzejszym prawem.

Każda collection agency działa na podstawie licencji stanowych. Jeżeli jej pracownicy nie przestrzegają za­sad, które zobowiązani są przestrze­gać - wtedy agencja może stracić li­cencję.

Każdy dłużnik ma prawo do złożenia zażalenia na nękające go biuro rewindykacji długów do stanowej instytucji zajmującej się ochroną praw konsumentów. Przede wszyst­kim ma prawo żądać od agencji by zaprzestała dzwonienia, a swoje żą­dania sformułowała na piśmie - pod groźbą powiadomienia właściwych władz, w przypadku zignorowania tego wniosku.

Kiedy ucichną już drażniące tele­fony dłużnik zdobędzie czas na to, żeby zastanowić się nad swoją sytu­acją, opracować plan działania. Czasu nie ma za wiele. Należy go bardzo sensownie wykorzystać.

Ustawę Fair Debt Collection Pra­ctices Act opublikowano w całości w witrynie internetowej Federal Trade Commission pod internetowym adresem: www.ftc.gov/os/statutes/fdcpa/fdcpact.htm.

Nie każdy doradca dobrze radzi

Przytłoczeni przez szybko rosnącą górę długów konsumenci coraz częściej zwracają się do firm oferujących usługi (credit counselors) doradztwa finansowego dla dłużników. W ubie­głym roku na takie konsultacje zde­cydowało się około dziewięciu milio­nów dłużników. Reklamy firm okre­ślających się jako "kliniki kredy­towe" napotkać można w każdej gazecie, w pasmach reklamowych każdej stacji telewizyjnej i radiowej. Opublikowany niedawno raport Credit Counseling in Crisis opraco­wany przez Amerykańską Federację Konsumentów - Consumer Fede­ration of America oraz Centrum Pra­wa Konsumenckiego - National Consumer Law Center - stwierdza, że wiele "klinik kredytowych" za­miast wyleczyć klientów z długów wpędza ich w jeszcze większe tara­paty finansowe.

Pierwsze firmy świadczące usługi konsultacyjne zadłużonym konsu­mentom zaczęto tworzyć w latach sześćdziesiątych. Ich powstawanie zainicjowaly instytucje finansowe zajmujące się emisją kart kredyto­wych - chodziło przede wszystkim o stworzenie jeszcze jednej szansy na odzyskiwanie niespłacalnych kre­dytów. Bardziej przyjaznych dla kon­sumentow od biur rewindykacji długów. Początkowo wszystkie fir­my doradcze miały status organizacji nie nastawionych na zysk, nie pobie­rały opłat za oferowane usługi od swych klientów - co zwiększało ich prestiż - były zrzeszone w National Foundation for Consumer Credit.

Jeszcze kilka lat temu "kliniki kre­dytowe" zajmowały się świadcze­niem usług konsultacyjnych z zakre­su zarządzania rodzinnym budżetem wszystkim konsumentom. Zatrudnie­ni w nich specjaliści organizowali bezpłatne wykłady poświęcone tej te­matyce. Edukowali lokalne społecz­ności o zasadach rozsądnego korzy­stania z ofert kredytodawców. Repre­zentowali również notorycznych dłu­żników w pertraktacji z ich wierzy­cielami dla obniżenia stopy oprocentowania kredytów, scalenia wszyst­kich ich miesięcznych zobowiązań w jedną, dostosowaną do ich zarobków płatność. Kredytodawcy godzili się nawet na częściową redukcję zadłużenia zwiększając szanse na to, że dzięki działalności doradców kredy­towych dojdzie do spłacenia długu w bliższej lub dalszej przyszłości.

Dziesięć lat temu działało około 200 firm świadczących usługi kon­sultacyjne dla dłużników. Miały jed­ną wadę, jak prawie wszystkie orga­nizacje nie nasta­wione na osiąganie zysku funkcjonowały dość ociężale, raczej w poczuciu spełniania ważnej społecznie misji niźli w potrzebie do­stosowywania swej oferty i stylu pra­cy do wymagań konsumentów.

Wraz z rozpowszechnianiem się kart kredytowych, wraz z zadłuża­niem się konsumentów na rynku po­jawiało się coraz więcej firm wy­znających bardziej biznesowe podej­ście zarówno do swojej działalności jak i do klientów. Dzisiaj o zadłu­żonego konsumenta walczy grubo ponad tysiąc firm licencjonowanych w różnych, czasem we wszystkich, amerykańskich stanach. Do stowa­rzyszenia NFCC należy tylko 130 firm.

Reagując na tą obfitość na rynku usług konsultacyjnych dla dłużnikow banki i instytucje finansowe zajmujące się emisją kart kredytowych zmniejszyły znacznie procent komi­sowego. "Kliniki kredytowe" zostały zmuszone do szukania dodatkowych źródeł dochodów - najczęściej w kie­szeniach swoich klientów. Toczy się również bezpardonowa walka o kli­entów. Jednym z najważniejszych instrumentów stosowanych w tej walce stają się reklamy. Cytowany raport wyraźnie stwierdza, że wiele zawar­tych w nich stwierdzeń ma na celu wprowadzenie konsumentów w błąd.

Bywa, że klient kliniki informo­wany jest na wstępie, że za świadczo­ne mu usługi nie będzie musiał pła­cić. Dopiero później, okazuje się, że koszty zaczynają się piętrzyć. Z ra­portu wynika, że taką taktykę postępowania z klientem stosuje co piqąta funkc­jonująca na rynku "klinika kredytowa".

Opłaty, które w końcu ma uiścić klient przedstawiane są władzom po­datkowym jako uiszczane dobrowol­nie - wszystko po to, żeby dana firma wciąż mogła cieszyć się statusem or­ganizacji nie nastawionej na zysk co zwalnia z konieczności płacenia wie­lu podatków.

Coraz rzadziej można spotkać fir­my, które zajmują się świadczeniem szerokiej gamy usług, w tym eduka­cją lokalnych społeczności, swoistą działalnością prewencyjną przeciw­ko popadnięciu konsumentów w długi.

Główną i bardzo często jedyną świadczoną usługą jest konsolidacja długów dłużnika, co umożliwia mu obsługiwanie linii kredytowych przez jedną mniej lub bardziej dosto­sowaną do jego zarobków spłatę mie­sięczną. Dłużnik dokonuje tej wpłaty na rzecz firmy doradczej, która na­stępnie rozdziela pieniądze między wierzycieli.

Sama w sobie konsolidacja dłu­gów nie jest zła - ale zbyt wielu do­radców kredytowych nie informuje klientów, że obejmuje wyłącznie spłatę kredytów nie zabezpieczonych majątkiem dłużnika. Chodzi przede wszystkim o długi dokonane przy po­mocy kart kredytowych. Ktoś, kto stara się spłacić tego rodzaju długi - zapominając o kolejnych ratach po­życzki hipotecznej, lub ratach za sa­mochód - utraci w pewnym momen­cie pokaźną część osobistego mająt­ku

Dodatkowo raport stwierdza, że bardzo wiele agen­cji kieruje pierw­szą ratę dokonywaną przez uczestni­ka planu konsolidacji długów na własne konto - jako oplatę za ofero­wane usługi, nie informując go o tym.

Raport podkreśla, że doradcy nie informują dłużnika również i o tym, że jeżeli znalazl się w krytycznej sy­tuacji finansowej uniemożliwiającej mu spłacenie wszystkich długów powinien rozważyć zwrócenie się do sądu o orzeczenie osobistego bankructwa. Sąd orzekający o bankruc­twie najłatwiej odpuszcza długi do­konane przy pomocy kart kredy­towych. Dlaczego więc doradcy o tym nie informują? Ponieważ dzia­łają w interesie banków emitujących karty kredytowe, a nie w trosce o los swoich klienów.

Raport zarzuca doradcom brak profesjonalizmu, rutynowe podej­ście do klientów, mniej lub bardziej zakamuflowaną pogoń za zyskiem.

Tymczasem nowa ustawa o osobistym bank­ructwie, nad którą pra­cuje Kongres, będzie obligowała dłużników, by przed wystąpieniem o orzeczenie bank­ructwa korzystali z usług agencji. Nie można, uważają autorzy raportu, powierzać loan dużej grupy amerykańskich konsumentów firmom oferującym doradztwo finansowe dla dłużników, dopóki nie zostanie dokonana ich gruntowna reorganizacja pod kontrolą federalnych i stanowych władz.

Zanim zdecydujesz się na wybór biura świad­czącego konsultacje fi­nansowe dla dłużników, dostosuj się do kilku poniższych sugestii:

1. Odwiedź kilka biur. Zadzwoń po rekomendację do Better Business Bureau oraz Consumer Protection Office działającego przy biurze sta­nowego prokuratora generalnego. Sprawdź, czy agencja oferuje różne formy pomocy dla dłużników. Im więcęj usług tym większe prawdopodobieństwo, że efektywnie rozwiąże twoje problemy.

2. Dowiedz się, czy zarobki doradców uzależnione są od liczby za­wartych umów na konsolidację długów z ich klientami.

3. Nie wybieraj biura, w którym opłaty są wysokie, a uzasadnienie ich wysokości mgliste.

4. Opuść biuro, w którym doradza ci się wybranie opcji konsolida­cji długów bez dokładniejszej analizy Twojej sytuacji finansowej.

Jeżeli decydujesz się na opłacanie kosztów wybranej usługi proś o ich uzasadnienie na piśmie i o rachunek.

Artykuł przedrukowano za zgodą Polskiego Poradnika "Sukces"

Adres: 255 Park Lane; Douglaston, NY 11363

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor