W niniejszym artykule - ciąg dalszy problemu dotyczącego zaostrzenia choroby alkoholowej, czyli tak zwanego nawrotu. Oczywiście, nie odbywa się on nagle, niepostrzeżenie i niezrozumiale. Zaostrzenie choroby alkoholowej poprzedzają najczęściej bardzo konkretne, ściśle dające się zidentyfikować objawy, które, jeśli chory nie podejmie działań interwencyjnych - nieuchronnie prowadzą do "nawrotu". Na temat działań interwencyjno-zapobiegawczych pisałam w poprzednich wydaniach "Monitora", dzisiaj - więcej na temat objawów, które zwiastują nadejście kryzysu i na które już w małym nasileniu należy zwrócić uwagę, ponieważ są groźne i nie należy ich lekceważyć. Aby przedsięwziąć środki zaradcze, trzeba je znać, rozpoznać i potraktować poważnie. Nie zawsze jest to łatwe, ponieważ osoba z problemem alkoholowym przywykła do nadużywania nie tylko alkoholu, ale też mechanizmów obronnych, takich jak zaprzeczanie i racjonalizacja i z powodu wyżej wymienionych mechanizmów nie jest w stanie prawidłowo zdiagnozować swojego stanu. Najczęściej bywa tak, że jako ostatnia w rodzinie dotrzega zagrożenie i próbuje szukać pomocy. Bliscy alkoholika od dawna widzą, że schodzi on nieuchronnie po równi pochyłej i oczywiście robią wszystko, żeby go zatrzymać. Niestety, budzi to tylko agresję uzależnionego: "Jak nie przestaniesz mi wmawiać, że "pęknę i się napiję, to zaraz pójdę i to zrobię". Oczywiście, chcę to mocno podkreślić, metody perswazyjne nie działają. W ogóle wyżej wymienione metody są wobec uzależnionego zupełnie nieskuteczne i stosowanie ich, niestety, mija się z celem, o czym zdają się zapominać bliscy alkoholika, upominając, prosząc, grożąc, argumentując, potem płacząc i robiąc jeszcze tysiące bezsensownych rzeczy, tracąc czas i "nerwy".
Jakie są objawy zwiastujące nawrót choroby i umożliwiające przygotowanie się do właściwej reakcji na problem? Bardzo poważnym objawem zapowiadającym "nawrót" jest wzrastająca irytacja i drażliwość. Osoba reaguje nieadekwatnie do sytuacji. Nawet drobne incydenty mogą doprowadzić do prawdziwego "wybuchu", ale też coraz częściej dają się zauważyć drażliwe reakcje na zupełnie normalne wydarzenia i związana z nimi nie dająca się opanować irytacja. Trudno z taką osobą przebywać, ponieważ mówi podniesionym głosem i jest ciągle zdenerwowana. Dalszym objawem jest napięcie o niezidentyfikowanych przyczynach: "Ciągle mnie nosi, nie wiem dlaczego i nie wiem czego chcę i co mam robić". Bliscy alkoholika często widzą, jak miota się on po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca ani zajęcia.
Innym objawem, świadczącym o tym, że choroba alkoholowa weszła w fazę zaostrzenia, jest powrót do obwiniania otoczenia o swoje picie (czego już alkoholik przez jakiś czas nie robił) oraz poddawanie w wątpliwość swojego uzależnienia ("Nie piję już dwa miesiące, gdybym był alkoholikiem, to bym przecież nie wytrzymał" lub "Przesadzacie z tym uzależnieniem, każdy chłop musi się przecież napić - jeden kieliszek lub jedno piwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło".
Alkoholik zaczyna czasem także poddawać w wątpliwość sens leczenia: "Poradzę sobie sam, co ci terapeuci wiedzą o alkoholizmie" lub "Już jestem zdrowy - szkoda czasu i pieniędzy na terapię, jak się zawezmę, to wytrzymam".
Wyżej wymienionym objawom towarzyszą także myśli podważające sensowność abstynencji i leczenia, a także odrzucające nadzieję, która wcześniej towarzyszyła procesowi leczenia. W tej niełatwej sytuacji alkoholik często odczuwa stany depresyjne, które jeszcze bardziej utrudniają możliwość podejmowania konstruktywnych decyzji, a także obsesyjne wyobrażenia na temat picia. Wszystkie te objawy świadczą niezbicie o tym, że osoba uzależniona znalazła się znów na równi pochyłej i kroczy prostą drogą do punktu wyjścia. Stanowi temu towarzyszą też takie myśli, że można wrócić do kontrolowanego picia: "Wypiję jedno, dwa piwa i na tym koniec", "Mam się na zawsze pozbawić dobrej zabawy i towarzystwa?". Istotą choroby alkoholowej jest właśnie utrata kontroli, więc myślenie, że się tę kontolę odzyska jest właśnie symptomem nawrotowym. Jeszcze raz przypomnę powiedzenie alkoholików, że nie da się zrobić z ogórka kiszonego - świeżego i że ten proces jest nieodwracalny.
Jedna z najtrudniejszych spraw, związanych z decyzją o niepiciu to pogodzenie się ze straszną dla alkoholika prawdą, że już do końca życia nawet jednego łyka piwa. Targowanie się ze sobą o ten jeden łyk - to właśnie wyraźny objaw, że weszliśmy w fazę zaostrzenia choroby alkoholowej.
Warto zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli podjęliśmy odważną decyzję o życiu w trzeźwości, to konsekwencją tej decyzji będzie także przechodzenie przez fazy zaostrzenia. Nie jest możliwe uniknięcie zaostrzeń, ponieważ one wraz z remisjami są integralnymi częściami składowymi choroby. Pisałam już o tym, ale przypominam o tym raz jeszcze, ponieważ zrozumienie tej prawidłowości może bardzo pomóc w leczeniu choroby alkoholowej nie tylko alkoholikowi, ale też jego rodzinie, która miała nadzieję, że "jeśli przestanie pić - to wszystko będzie dobrze". Czasem okazuje się, że nie jest dobrze, a nawet bywa jeszcze gorzej niż przed leczeniem - dlaczego tak się dzieje napiszę w następnym wydaniu "Monitora". Na zakończenie pragnę przypomnieć, że choroba alkoholowa jest chorobą przewlekłą i w pewnym sensie nieuleczalną, ponieważ nie można wrócić do kontrolowanego picia. Celem terapii jest wykształcenie umiejętności radzenia sobie w czasie długich okresów remisji i krótkich zaostrzenia, a więc prowadzenie aktywnego i wartościowego życia, będąc ciągle osobą chorą.
Autorka artykułu, Grażyna Sobiczewska,
jest terapeutą rodzinnym i małżeńskim.
Family Counseling & Rehabilitation Center
5820 W. Irving Park Road, Chicago, IL
Tel. 800 652 0005 (bezpłatny), 773 685 8482
www.helpfamily.com