31 października 2004

Udostępnij znajomym:

Niniejszy artykuł dotyczy zachowań rodziców wobec własnych dzieci oraz pomyłek, jakie popełniane są przez rodziców w procesie wychowania. Problem ten dotyczy niemalże każdej rodziny posiadającej dzieci, bez względu na ich wiek.

Bycie rodzicem - to niezmiernie złożone, skomplikowane zadanie, o takim stopniu trudności, że potrzebne są do pełnienia tej roli najwyższe kwalifikacje, porównywalne do kwalifikacji w zawodzie fizyka, ekonomisty, czy psychologa. Oczywiście, nigdy nawet nie przyszedłby nikomu do głowy pomysł, aby pracować w takich zawodach bez przygotowania. Inaczej jest z obowiązkiem rodzicielskim. Zdecydowana większość ludzi wydaje się akceptować pogląd, że kwalifikacje rodzica otrzymuje się automatycznie, naturalnie, niejako w sposób wrodzony i nie trzeba robić niczego, aby je posiadać. Rzeczywiście posiadamy bardzo wiele wzorców wyniesionych z domu, w którym każdego dnia obserwowaliśmy postępowanie naszych rodziców czy dziadków. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że w wielu przypadkach prezentujemy wątpliwej jakości wzorce. Nasi rodzice najczęściej również nie posiadali kwalifikacji, aby być dobrymi rodzicami, ponieważ popełniali błędy nie wiedząc, jak właściwie postępować, gdyż naśladowali swoich rodziców lub dziadków, którzy również nie mieli właściwego przygotowania. Zdarza mi się słyszeć protesty, dotyczące obrony sposobów wychowawczych rodziców: "ojciec bił mnie często i, proszę, wyrosłem na porządnego człowieka". Tak, na porządnego, ale czy na szczęśliwego?

Niestety, umiejętności właściwego wypełniania obowiązków rodzicielskich - co, jak napisałam, jest zachowaniem niezmiernie złożonym - nie nabywamy w sposób naturalny. Do prawdy tej każdy dochodzi indywidualnie i czasem wiąże się to z dramatycznymi wydarzeniami w naszym życiu, kiedy czujemy się nie przygotowani do roli rodzica, kiedy trudności nas przerastają, rodzą się w nas uczucia niepewności, lęku, złości na samych siebie, że nie potrafimy tej "naturalnej" roli sprostać. Często zazdrościmy innym, którzy radzą sobie, naszym zdaniem, lepiej. Cierpi nasze poczucie własnej wartości, bo myślimy, że jest z nami już bardzo źle, skoro nawet w tak prostej sprawie zawodzimy samych siebie i innych. Prawda wygląda tak, że prawie wszyscy rodzice nie mają wielkich szans bezproblemowo wychować swoich dzieci opierając się tylko na instynkcie. Do tego, jak do wszystkich skomplikowanych zadań w naszym życiu, potrzebna jest wiedza i umiejętności. Bycie rodzicem nie jest, niestety, stanem naturalnym, tak jak byśmy chcieli to widzieć.

Zdarza się, że rodzice mają ogromną wiarę w potęgę miłości, jaką odczuwają wobec dziecka: "jeśli będę kochała je wystarczająco mocno, to dobrze je wychowam". Oczywiście, wyrażanie miłości wobec dziecka ma ogromny wpływ na jego prawidłowy rozwój, jest on właściwie niemożliwy bez zaspokojenia tej sfery emocji. Jednakże rodzice czasem niewłaściwie pojmują, co to znaczy kochać własne dziecko. Dla nich oznacza to bezmiar akceptacji dla wszystkich zachowań dziecka, co wyraża się w całkowitym pobłażaniu i lekceważeniu norm, do tej pory uważanych za ważne. Tacy rodzice często stają się ofiarami własnych nieprawidłowych reakcji, pozwalając tym samym własnym dzieciom na nadużycia wobec siebie i innych, na nieuczciwości i manipulacje. "Może nie jest dobre, ale moje i kocham je takim, jakie jest" myślą tacy rodzice i nie są w stanie stosować żadnych własnych zasad wobec dziecka, ponieważ ma ono w imię miłości wielką moc forsować swoje zasady, czyli takie, jakie jemu są wygodne. Bałwochwalcza, bezkrytyczna miłość wobec własnego dziecka przynosi jemu samemu najwięcej strat. Takie dzieci mają tendencję do lekceważenia otoczenia, wymuszając przy pomocy różnorodnych manipulacji posłuch innych, aby osiągnąć swoje korzyści. Są też bardzo skoncentrowane na sobie, nie licząc się z interesami innych ludzi. Na opór otoczenia reagują agresją, za wszelką cenę forsując swoje zdanie.

Do niewłaściwych postaw rodzicielskich niejako na drugim biegunie należy postawa surowej dyscypliny, kiedy dziecko nieustannie doświadcza krytyki, gróźb i kar cielesnych. Dzieci w takich rodzinach traktowane są z obojętnością, oschłością, brakiem akceptacji, a ich zachowanie sterowane jest nieustannym lękiem przed karą oraz poczuciem winy.

Dzieci z takich rodzin (tzw. autorytarnych) zachowują się nieufnie wobec innych, są zamknięte w sobie, mają zmienne nastroje, łatwo wpadają w przygnębienie i szybciej załamują się w sytuacjach kryzysowych. Nietrudno wyobrazić sobie całą niedolę dziecka, które jest źle traktowane, nie szanowane i nie rozumiane. Nietrudno też zrozumieć, że taki młody człowiek prędzej sięgnie po pierwszy kieliszek, żeby ulżyć sobie w trudnej sytuacji niż inna osoba, która ma w domu zrozumienie, szacunek i miłość. Niestety, wielu rodziców wierzy w korzystne oddziaływania wychowawcze metody surowej dyscypliny mimo konkretnych dowodów, że dzieje się wręcz przeciwnie.

Niekorzystnym wychowaczo oddziaływaniem rodziców jest zachowanie związane z nadmiernymi oczekiwaniami wobec dziecka, którym ono nie potrafi sprostać. Rodzic taki nigdy nie jest zadowolony z zachowania dziecka czy też z jego osiągnięć, domagając się ciągle to więcej i więcej, bez przerwy korygując zachowanie dziecka, koncentrując się na jego brakach i niedociągnięciach. Dziecko w takiej sytuacji prawie nigdy nie jest chwalone, ponieważ jeśli zrobi coś dobrze, to jest to oceniane jako normalne, jako jego powinność i pomijane milczeniem. Konsekwencją takiego zachowania rodziców są zaburzenia emocjonalne dziecka, które cierpi na niską samoocenę, ciągły niepokój, ma skłonności do depresji, wykazując smutek i przygnębienie. Zdarza się, że u dziecka wytwarza się postawa nadmiernej ambicji, co wiąże się z poczuciem klęski w przypadku nawet drobnego niepowodzenia. Wydaje się, że większość rodziców nie zdaje sobie sprawy z faktu, że koncentracja na brakach, uchybieniach i nieprawidłowościach w postępowaniu dziecka nie wyeliminuje tych zachowań automatycznie, spowoduje jednak, że dziecko poczuje się "nic nie warte, głupie i beznadziejne". Jeśli już musimy ingerować we wszystko, co robi nasze dziecko, niczego nie mogąc "odpuścić", to dla przeciwwagi nieodzowna jest pochwała tego, co robi ono dobrze. Mam nadzieję, że większość rodziców ma już świadomość tego, że znacznie lepiej działają wzmocnienia korzystnych zachowań (pochwała tego, co nam się podoba w zachowaniu dziecka) niż piętnowanie niewłaściwego postępowania.

Duże spustoszenie w emocjach dziecka czyni też niekonsekwencja w postępowaniu rodziców, co wiąże się z płynnością zasad panujących w domu. Dziecko raz jest karane za jakieś zachowanie, innym razem reakcja jest obojętna, a czasem nawet dostaje za to samo zachowanie nagrodę, na przykład dziecko na polecenie rodzica mówi, że rodzica nie ma w domu. Zwykle za kłamstwo byłoby ukarane, ale tym razem słyszy dumę w głosie rodzica: "ale jesteś dobrym aktorem". Co myśli takie dziecko? Myśli, że rodzic nie jest kimś godnym zaufania, że jego zdanie można lekceważyć i rodzic taki traci autorytet i szacunek dziecka. Jest to oczywiście ze szkodą dla dziecka, które czuje, że nie musi się z rodzicem liczyć, ale też traci oparcie, bo nie może oprzeć się na kimś, komu nie może ufać i kogo nie może szanować. Taki sam efekt powoduje sytuacja, w której między rodzicami istnieje różnica zdań, dotycząca postępowania z dzieckiem i kiedy dziecko wchodzi w koalicję z tym rodzicem, który popiera jego zdanie. W ogóle wszelka koalicja między dzieckiem a którymkolwiek z rodziców przeciwko drugiemu jest sytuacją zawsze nieprawidłową, przynoszącą całej rodzinie szkodę. Zdarza się, że jedno z rodziców chce być "lepsze" dla dziecka niż drugie. Pamiętajmy, że dzieje się to zawsze kosztem dziecka, ponieważ ono potrzebuje mieć oboje rodziców, do których ma zaufanie i szacunek. Jeden rodzic dobry i wartościowy - to dla niego za mało do prawidłowego rozwoju. Nie zapominajmy o tym, kiedy przyjdzie nam ochota ośmieszyć współmałżonka przed dzieckiem: "a niech dziecko wie, jaka ona czy on jest naprawdę".

Dziecko niekoniecznie potrzebuje znać prawdę (tym bardziej, że prawda ta nie zawsze jest obiektywna). Jego wielką potrzebą jest posiadanie rodziców, na których zawsze może się oprzeć i którzy reprezentują spójny system wartości, to znaczy taki, w którym nie ma sprzeczności. Dziecko czasem może sprawiać wrażenie osoby, której chodzi o doraźne korzyści i na przykład konsekwentnie stara się skłócić rodziców lub "rozmiękczyć" matkę, aby zgodziła się na coś, na co nie chce się zgodzić (na przykład na późny powrót do domu). Dziecko jednak potrzebuje rodziców mocnych, postępujących zgodnie z ustalonymi zasadami. Wtedy jego świat jest harmonijny i bezpieczny, ponieważ zna podstawy rodzicielskich zachowań.

Autorka artykułu, Grażyna Sobiczewska,

jest terapeutą rodzinnym i małżeńskim.

Family Counseling & Rehabilitation Center

5820 W. Irving Park Road, Chicago, IL

Tel. 800 652 0005, 773 685 8482 www.helpfamily.com

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor