Sezon grypowy już za nami i chociaż uniknęliśmy epidemii zachorowań w metropolii chicagowskiej, dosyć dużo ciężkich przypadków grypy wystąpiło na północno-zachodnich przedmieściach. O grypie pisałem już wcześniej i zainteresowanych odsyłam do wcześniejszych artykułów w Monitorze, pod adresem www.monitorpl.com.
Poniżej chciałbym Państwu przybliżyć problem związany z innym wirusem grypy, który najprawdopodobniej w bliskiej przyszłości da o sobie znać, a ma on potężny potencjał wywołania pandemii, czyli epidemii światowej.
Jak wszystkie wirusy grypy, tak i ten powstaje w dalekowschodniej Azji. Wirus ten już istnieje i przechodzi już tylko drobne zmiany, które zwiekszą jego zaraźliwość, a w szczególności, zapewnią szybką transmisję pomiędzy ludźmi. Jest to wirus grypy ptasiej (bird flu, avian influenza), który już w tej chwili jest szeroko rozpowszechniony w Chinach, Wietnamie, Tajlandii, ale praktycznie spotykany już jest we wszystkich krajach południowowschodniej Azji. Jest on już odpowiedzialny za śmierć setek milionów kur i kaczek, które na przestrzeni ostatnich lat padły w wyniku zakażenia samym wirusem, lub też zostały zniszczone przez służby sanitarne powyższych krajów w celu zapobieżenia wybuchowi epidemii. Jednak pomimo potężnych kosztów ponoszonych przez hodowców drobiu w tamtym regionie, niemożliwe jest wybicie wszystkich kur i kaczek będących nosicielami wirusa, a tym samym zniszczenie źródła, z którego tenże wirus pochodzi. Kontrola grypy ptasiej wśród drobiu jest praktycznie niemożliwa, gdyż w samym Wietnamie, z którego pochodzi większość zakażeń i przypadków śmiertelnych grypy ptasiej wśród ludzi, jest około 14 milionów gospodarstw domowych, w których trzyma się ptactwo domowe. Samo wybicie kur i kaczek również nie zlikwiduje zagrożenia wirusem, gdyż w korzystnych warunkach (niska temperatura i wilgotność) może on przetrwać nawet do kilku tygodni w odchodach ptasich. W praktyce oznacza to, że wirus ten już na stale zadomowił się w tamtym regionie, gdyż wyjałowienie całej Azji południowo wschodniej jest niemożliwym zadaniem. Nawet tak radykalne działania jak wydanie przez rząd Wietnamu zarządzenia o wybiciu wszystkich kur w mieście Ho Chi Minha, i zakazie trzymania jakiekogolwiek drobiu w tym mieście do końca tego roku, są działaniami doraźnymi. Pandemia w końcu wybuchnie.
Pomimo szczepień ptactwa domowego w Tajlandii, wirus ten przetrwa w środowisku, gdyż równie łatwo zaraża dzikie ptactwo wodne. Dzikie kaczki są w stanie stosunkowo szybko przenosić wirus grypy ptasiej pomiędzy krajami. Co więcej, dzikie kaczki są najczęściej tylko nosicielami wirusa grypy, to znaczy mogą go mieć i przekazywać, ale same nie muszą chorować na grypę. Dodatkowo kaczki są naturalnym rezerwuarem grypy ludzkiej, co powoduje, że to w ich organizmach może dojść do wytworzenia superwirusa, jak już teraz określa się wirusa grypy ptasiej, który będzie w stanie przenosić się między ludźmi. Wirus ten wytworzy się w organizmie ptaków lub ludzi zarażonych równoczesnie wirusem grypy ludzkiej, i wirusem grypy ptasiej.
Informacje docierające do nas z regionów opanowanych przez wirusa grypy ptasiej są tak niepokojące, że rząd Stanów Zjednoczonych zlecił już rozpoczęcie prac nad szczepionką przeciwko temu wirusowi i powołał sztab kryzysowy w celu ciagłej obserwacji i koordynacji prac nad zapobieżeniem wybuchowi grypy. Być może już wkrótce będziemy musieli się szczepić przeciwko wirusowi grypy nie późną jesienią, ale dużo wcześniej.
Dlaczego ten wirus
jest taki niebezpieczny?
Tak jak z każdym wirusem grypy, musimy mieć bezpośredni kontakt z wirusem, aby wytworzyć wewnętrzną odporność na dany typ wirusa. Mało kto na świecie przeszedł zakażenie wirusem grypy ptasiej, a prawie trzy czwarte z tych, którzy chorują na grypę ptasią, umiera. W razie kontaktu z wirusem ptasiej grypy, ryzyko śmierci jest więc dużo większe aniżeli szansa wytworzenia odporności.
Do początku marca tego roku na grypę ptasią zachorowało już 55 osób, i spośród nich aż 42 zmarło. Trzy czwarte wszystkich przypadków grypy ptasiej wystapiło w Wietnamie.
W chwili obecnej prawie cała populacja kuli ziemskiej nie ma odporności na wirusa grypy ptasiej, a wysoka śmiertelność tej choroby powoduje, że już w tej chwili służby sanitarne na całym świecie uważnie obserwują każdy jej nowy przypadek, zastanawiając się, czy to już jest "ten", który da początek pandemii.
Wirusy grypy ludzkiej i największe epidemie grypy zawsze brały swój początek w dalekowschodniej Azji. Ptactwo hodowlane zakażało się od ludzi wirusem grypy, który to wirus następnie zakażał następne ptaki i przechodził modyfikację (mutację) nabierając nowych właściwości i czekając na odpowiednią chwilę, kiedy z powrotem mógł przejść do ludzi. Na szczęście ludzie nie mogli zakażać się wirusami grypy od ptaków, natomiast zakażali się wirusem grypy od świń zakażonych od ptaków. Taka okrężna droga zapewniała na długie lata spokój z nowymi śmiertelnymi epidemiami grypy, ale co jakiś czas wirus przedostawał się do populacji ludzkiej zabijając miliony ludzi na całym świecie.
Ze względu na różnicę budowy cząsteczki wirusa grypy ptasiej, wirus ten nie atakował ludzi, i praktycznie nikt na kuli ziemskiej nie ma odporności na ptasią grypę. Wirus grypy ptasiej był rozpowszechniony pomiędzy ptactwem domowym, ale z powodu bliskości ludzi i ptaków w Azji południowo wschodniej, często nawet mieszkających pod wspólnym dachem, wirus ten niedawno wymienił, a właściwie nabył od wirusa grypy ludzkiej część materiału genetycznego, umożliwiającego mu bezpośrednie przechodzenie z ptactwa na człowieka. Nikt nie wie dokładnie gdzie i kiedy ta mutacja się dokonała, ale biorąc pod uwagę ilość ptactwa i ludzi żyjących w tym regionie, jest możliwe, że to drobne udoskonalenie wirusa zdarzyło się już wielokrotnie i niezależnie od siebie.
Jedynym czynnikiem, który opóźniał powstanie pandemii grypy ptasiej, była niemożliwość przenoszenia wirusa grypy ptasiej pomiędzy ludźmi. Przez kilka lat sporadyczne przypadki grypy ptasiej dotyczyły pacjentów zarażonych bezpośrednio od ptactwa domowego, bez pośrednictwa świń. Niestety, jak już wcześniej wspomniałem, zanotowano już kilka przypadków bezpośredniego przenoszenia wirusa z człowieka na człowieka.
W chwili obecnej mamy wszystkie warunki na gwałtowny wybuch niezwykle śmiertelnej pandemii grypy ptasiej. Populacja ludzka niemalże w całości jest wrażliwa na zachorowanie, i mamy wirusa, który już może się przenosić pomiędzy ludźmi. Jest tylko kwestią czasu kiedy wirus grypy ptasiej usprawni swoje zdolności przechodzenia z człowieka na człowieka i wyruszy na podbój świata.
Nie ma skutecznych leków na leczenie grypy ptasiej, a wyprodukowanie szczepionki zajmie kilka miesięcy, i będzie to szczepionka eksperymentalna. Experymentalna, gdyż nie będzie czasu na przeprowadzenie dokładnych badań z jej użyciem, a wszyscy pamiętamy kłopoty ze szczepionką na ludzką grypę z ubiegłego roku, kiedy to duża część szczepionki musiała być zniszczona, gdyż nie spełniała wymogów jakościowych. Szerzenie się grypy ptasiej może przebiegać szybciej aniżeli tworzenie szczepionki, a tego czasu możemy już nie mieć, gdy w dużych miastach pojawią się pierwsze przypadki choroby.
Wybuch pandemii to tylko kwestia czasu, i jeżeli już do niej dojdzie, to przy niezwykle wysokiej śmiertelności choroby, ilość ofiar może osiągnąć niewyobrażalne rozmiary. W krótkim czasie ludność kuli ziemskiej może zostać tak samo przetrzebiona jak ptactwo domowe w południowowschodniej Azji.
Doktor medycyny Błażej Łojewski, M.D.
(Blazej Lojewski)