----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

28 lutego 2005

Udostępnij znajomym:

"Diamonds are a girl"s best friends" (Brylanty są najlepszymi przyjaciółmi dziewczyny), "Girls just want to have fun" (Dziewczyny po prostu chcą się bawić), czy swojskie "Kobiety na traktory" jako bądź co bądź osobliwy sposób zabawy. Świat kręci się wokół płci pięknej, a już szczególnie w marcu.

Ach, marzec! Gdzie się podziały te goździki i pończochy, gdzie ta guma do żucia Donald, co mi ją ojciec, jako przyszłej kobiecie na 8 marca przynosił? Święto Kobiet zostało jednak wyklęte zanim zdążyłam z niego czerpać poważniejsze korzyści w postaci osamotnionych kwiatów, czy jak w przpadku mojej mamy (jakoś rodzinnie dzisiaj), wycieczki do NRD w celach turystycznych - zwiedzały tamtejsze, lepiej zaopatrzone domy towarowe. Niestety, zamiast sprawić sobie trudno dostępne w owych siermiężnych czasach tekstylia czy kosmetyki, ona przywiozła górę kredek, wycinanek i farb dla swoich pociech. Wizerunek Matki Polki i Dzień Kobiet to nierozerwalne, monochromatyczne symbole minionej epoki, które ambiwalencją swojego przesłania do tej pory budzą kontrowersje, bo cóż to innego niż wzniesienie kobiecości na piedestał, ale w obdartej ze splendoru formie praczki, sprzątaczki, niańki, robotnicy.

Tak więc w Polsce Ludowej Dzień Kobiet obchodzony był aktywnie, a obecnie w III Rzeczpospolitej z dużą rezerwą. Jednak jak powszechnie wiadomo nie był to wymysł komunizmu.W starożytnym Rzymie w pierwszym tygodniu marca obchodzono Matronalia, święto związane z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością.W Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy Dzień Kobiet obchodzono w dniu 20 lutego 1909 roku. Początek tego święta sięga 1857 roku, kiedy w Nowym Yorku kobiety w fabryce bawełny zorganizowały strajk i domagały się krótszego dnia pracy oraz takiego samego wynagrodzenia za pracę, jakie otrzymywali mężczyźni.

Międzynarodowy Dzień Kobiet zainicjowała niemiecka socjalistka Klara Zetkin, a dzień ten zatwierdzono uchwałą Międzynarodowego Kongresu Kobiet Socjalistek w Kopenhadze w dniach 26-28 sierpnia 1910 r. W Europie - Austrii, Danii, Niemczech i Szwajcarii po raz pierwszy święto kobiet obchodzono 19 marca 1911 roku, organizując w tym dniu demonstracje i zebrania.

8 marca 1913 roku wbrew zakazowi policji zastrajkowały kobiety w Rosji, później w dniu 8 marca 1917 roku w St. Petersburgu rozpoczęły się masowe strajki kobiet. Dzień ten świętowany jest w imię uczczenia ofiar krwawo stłumionego strajku robotnic. Kolejna interpretacja obchodów 8 marca - dzień ten łączy się z walką angielskich sufrażystek o prawa polityczne. Jednym z istotnych punktów kampanii sufrażystek był dzień, w którym jeden z posłów uległ namowom działaczek kobiecych i zdecydował się przedstawić w parlamencie angielskim wniosek o przyznanie kobietom praw wyborczych.

Czasy się zmieniają, dla niektórych nawet miejsca akcji nie pozostają te same. Jednak idea świętowania faktu bycia kobietą zawsze w moich oczach pozostanie ideą słuszną. Tymczasem, skoro nikt nie pędzi do mnie z tulipanem (hm, jeszcze nie wiadomo), sama postanowiłam uczcić swoje święto w sposób zgoła przypominający wyjazdy do enerdowskich domów handlowych. Zakupy!

Znam takich, obojga płci, którym nadają sens istnienia - trochę zbyt ekstremalnie. Inni czerpią z nich przyjemność porównywalną ze zbieraniem znaczków lub kolekcjonowaniem motyli. Jeszcze inni traktują to jak świetną rozrywkę i miłe spędzenie wolnego czasu. Są też tacy, dla których jest to najbardziej wyrafinowana tortura. Ja zaliczam się do tych, co czerpią umiarkowaną przyjemność z tak zwanego szperania, wyszukiwania dobrych cen, odpowiednich fasonów, pasujących do karnacji kolorów. Może wynika to z faktu że najczęściej przyszło mi przeszukiwać wieszaki w outletach i sklepach dyskontowych zamiast, jak bohaterki popularnego serialu "Sex and the city", wydawać 500$ na buty Manolo Blahnika.

Jednak z okazji tegorocznego Dnia Kobiet niniejszym uchwalam nową tradycję: biegam po najlepszych butikach w Chicago. Magnificent Mile nadchodzę!

I choć pozwolić sobie mogę jedynie na kawę w Starbucksie, wizja estetycznej uczty burzy mi krew w żyłach.

Zaczynam od Prady naprzeciwko coffeeshop"u (30 E Oak St.). Jej klientela to młodzi, modni i bogaci - och, jak mi dobrze! Minimalistyczny, miejski styl, dobrze skrojone ubrania, buty i torby to elita mody. Dobre na początek, ale postanawiam nie kluczyć bocznymi uliczkami, choć nierzadko znaleźć w nich można prawdziwe perełki, przemieszczam się w kierunku Michigan Avenue i wspomnianej już Magnificent Mile, jak ją w Chicago nazywają. Wchodzę do legendarnego Drake Hotel, w którym znajduje się Chanel Boutique (935 N Michigan Ave.). Butiki Coco Chanel od ponad pół wieku ustalają trenty w świecie mody. Tam znajdziesz wszystko: kosmetyki, biżuterię, wykwintne ubrania, buty, torebki czy ostatnią kolekcje Karla Lagerfelda.

Zaraz nieopodal znajduje się sklep Louis Vuitton"a (919 N Michigan Ave.). Ostatnio każdy śni o beżowym monogramie LV na choćby najmniejszej kasztanowej torebce. LV to jeden z najlepszych i najdroższych producentów luksusowych torebek, walizek, etc., jednym słowem mówiąc eksluzywnego bagażu.

Od torebek do bielizny droga nie tak znowu daleka, więc warto rzucić okiem na najlepszej jakości europejską bieliznę w Fogal (900 N Michigan Ave.). Od podwiązek, pończoch, staniczków, gorsetów ozdobionych importowaną koronką dostałam zawrotu głowy. Szybko więc uciekam od zakazanego owocu w cenie dwutygodniowej wypłaty. Dla rozluźnienia wpadam do Escady (840 N Michigan Ave.) bo tu raczej niewiele mnie może skusić. Styl cokolwiek ekstrawagancki, dobry do dyskoteki. Wszystko jednak najlepszej jakosci, co czyni ten butik najpopularnijszym miejscem zakupów ostatniego sezonu.

Przyszła pora na miejsce, które nawet ze względów turystyczno-historycznych należy odwiedzić, a jak się raz pójdzie to potem składać wizyty tak często jak to możliwe. Marshall Field"s (835 N Michigan Ave, State Street) to ju¿ chicagowska instytucja. Istnieje od 1852 roku i właściwie powinien znajdować się w Sevre obok wzoru metra, jako wzór idealnego domu handlowego. To miejsce gdzie znajdziesz wszystko czego zapragniesz i jeszcze więcej. Po przechadzce po tym sklepie, czy to w Water Tower czy na State Street, można a nawet trzeba zrobić sobie przerwę, a nawet się posilić, gdyż nie ma lepszego treningu niż bieganie po sklepach.

Jeszcze tylko Tiffany & Co. (730 N Michigan). Co prawda to nie Nowy Jork i Holly Golightly vel Audrey Hepburn ze mną śniadania nie zje, ale jeśli ktoś się lubuje w błyskotkach to Tiffany jest jego Mekką i Medyną za razem. Tak , pooglądać zawsze można.

Czas kończyć wycieczkę z okazji Dnia Kobiet. Zmęczona wracam z naręczem ciuchów z H&M (840 N Michigan Ave). Modne to, stylowe i po przystępnej cenie. Chyba pocelebruje sobie jeszcze raz w przyszłym tygodniu.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor