W ostatniej, kwietniowej edycji "Monitora" pisałam o problemach dotyczących niefarmakologicznego leczenia depresji, czyli o tym, co może zaproponować chorym psychoterapia.
Dzisiaj chciałabym poruszyć ważny i może się wydawać niezbyt aktualny o tej porze roku temat depresji sezonowej. Dlaczego nieaktualny? Ponieważ wiosną stan chorych na depresję przeważnie się poprawia, jednakże sądzę, że jeśli we właściwym czasie dowiemy się o tej postaci depresji, to z większą świadomością wejdziemy w okres jesienny, kiedy depresja sezonowa atakuje i będziemy potrafili zapobiec jej nawrotowi.
Co to jest depresja sezonowa (ang. seasonal affective disorder) i dlaczego rozpoczyna się jesienią? Depresja tego typu to dolegliwość, która występuje u osób szczególnie wrażliwych na niedobór światła, czyli wtedy, kiedy dni stają się coraz krótsze i kiedy organizm zaczyna odczuwać brak dostatecznej ilości światła.
Depresja sezonowa to wielki problem statystyczny. Cierpi na nią ok 6 procent społeczeństwa, czyli ponad 15 milionów ludzi w Stanach Zjednoczonych. Jaki jest mechanizm powodujący tę chorobę? Jest ona wywoływana brakiem światła słonecznego w godzinach rannych, co może powodować rozregulowanie rytmu okołodobowego naszego zegara wewnętrznego i wywołać zmianę procesów biochemicznych w mózgu. Rytmy okołodobowe, takie jak cykl snu i czuwania, zmiany temperatury ciała, wydzielanie hormonów, zostają przez brak światła zakłócone, co wywołuje objawy depresyjne. Stwierdzono, że u osób cierpiących na ten typ depresji stężenie substancji chemicznych w mózgu (np. serotoniny, która jest odpowiedzialna za nastrój) z powodu ograniczonego dostępu światła ulega istotnej, niekorzystnej zmianie.
Jakie są objawy depresji sezonowej i czym się ona różni od depresji niesezonowej? Istotnym elementem rozróżniającym jest czas trwania depresji, jej cykliczność, obszar występowania i niektóre objawy. Na depresję klasyczną można zachorować o każdej porze roku, trwa ona dłużej i nie ma związku z miejscem zamieszkania. Na depresję sezonową choruje się od jesieni do wiosny. Powraca ona przeważnie każdego roku i dotyczy głównie północnych szerokości geograficznych, gdzie warunki zimowe trwają dłużej.
Objawami depresji sezonowej jest: niepokój, uczucie lęku, apatia - zobojętnienie, utrata zainteresowań, brak motywacji, siły do działania, inicjatywy, trudności z koncentracją uwagi, drażliwość - skłonność do ciągłego wpadania w gniew nawet kiedy nie ma istotnego powodu, nadmierna senność (nawet kilka dodatkowych godzin snu dziennie), ospałość, funkcjonowanie jakby na zwolnionych obrotach, poczucie pustki, beznadziejności, smutku, płaczliwość, nadmierny apetyt wieczorem lub nocą (szczególnie na słodycze), znaczny przyrost masy ciała, osłabienie popędu seksualnego, a u kobiet nasilenie objawów zespołu napięcia przedmiesiączkowego. W rozpoznaniu depresji wyżej wymienione objawy nie muszą występować w pełnym składzie, może być ich kilka (lecz nie mniej niż cztery). Im więcej objawów ma chory, tym zaburzenie ma cięższy przebieg. Wzmożony apetyt, przyrost masy ciała, nadmierna senność to również objawy różniące depresję sezonową od niesezonowej. Wspólne dla wszystkich typów depresji jest uczucie pustki, smutku, utrata zainteresowań, brak przyjemności w życiu, problemy seksualne. Jeśli obserwujemy niewielką liczbę symptomów (dwa-trzy), które mimo ogólnie niezbyt dobrego nastroju nie zakłócają normalnego funkcjonowania - to choroba ma postać łagodną (tzw. skąpoobjawową). Jeśli występuje więcej objawów (powyżej czterech), to depresja ma przebieg ostrzejszy i wymaga interwencji specjalisty (lekarza, psychiatry, psychoterapeuty). O depresji sezonowej możemy mówić tylko wtedy, kiedy jej początek i koniec jest ściśle związany z porą roku - zaczyna się jesienią, a kończy wiosną. Jeśli choroba zaczyna się o innej porze roku, to prawdopodobnie nie jest depresją sezonową (chociaż zdarzają się wyjątki).
Możesz podejrzewać, że cierpisz na depresję sezonową jeżeli obserwujesz u siebie zespół objawów (występujących sezonowo), masz kłopoty z porannym wstawaniem, odczuwasz trudności z myśleniem i nie możesz się skupić, masz trudności z wykonywaniem pracy w terminie - tę samą pracę wykonujesz o innej porze roku bez żadnego wysiłku, odczuwasz smutek i masz skłonności do płaczu, nawet bez wyraźnego powodu, przyszłość widzisz w czarnych barwach, myślisz, że nic dobrego już cię nie spotka w życiu, oceniasz siebie jaką osobę niezdolną, niekompetentną, niewiele wartą, masz nadmierny, niekontrolowany apetyt i przybierasz systematycznie na wadze, straciłeś zainteresowanie seksem. Depresja sezonowa może też wywoływać zaburzenia psychosomatyczne, tzn. objawy fizyczne u których podłoża leżą przyczyny natury psychicznej. Znaczy to, że dolegliwości fizyczne nie znajdują potwierdzenia w badaniach klinicznych oraz laboratoryjnych. Osoba czuje się chora i cierpi, ale w ciele nie można znaleźć śladów na potwierdzenie jej stanu chorobowego. Najczęściej odczuwane objawy to bóle głowy, serca, brzucha, pomimo, że w organizmie nie można zidentyfikować żadnych zmian. Tego typu zaburzenia psychosomatyczne są uznawane za tzw. depresję maskowaną.
U każdego pacjenta objawy depresji mogą mieć różny stopień nasilenia i, jak już pisałam, różnice te mogą być znaczne. Chorzy też różnią się między sobą stopniem wrażliwości na depresję, są tacy, którzy zgłaszają się do leczenia mając za sobą tylko kilka dni obniżonego nastroju, inni szukają pomocy po wielu latach nawracającej choroby, zdarza się, że dopiero po próbie samobójczej. Kiedy chory powinien podjąć decyzję o leczeniu? Najodpowiedniejszy moment wydaje się być wtedy, kiedy objawy zaczynają ujemnie wpływać na jakość życia chorego, kiedy ten zaczyna ograniczać swoją aktywność, kontakty z innymi, które były kiedyś ważne i wartościowe, kiedy nieodmiennie przeżywa koszmar porannego wstawania, kiedy z przerażeniem myśli o nowym, budzącym się dniu i najchętniej przykryłby się kołdrą, aby uciec od obowiązków. Kiedy z niepokojem patrzy na swoją zaokrągloną sylwetkę, z trudem poznając się w lustrze, kiedy zjada tony czekolady, nie mogąc przestać, kiedy wciąż się niecierpliwi, wybucha, krzyczy, obwinia innych o swoje niepowodzenia, czuje się głupi, bezwartościowy i beznadziejny i wreszcie kiedy ma wrażenie, że to będzie trwać wiecznie, więc czuje się nieszczęśliwy. Są osoby, które wolą cierpieć, nawet dotkliwie, niż szukać pomocy, a robią to dopiero wtedy, kiedy ich odczucia stają się nie do zniesienia i kiedy całkowicie przestają radzić sobie z życiem. Może nie warto czekać tak długo, bo depresję sezonową, tak jak i inne typy depresji, można i powinno się leczyć, gdyż nieleczona, chociaż czasem ustępuje samoistnie, wyrywa człowiekowi z życia wiele miesięcy, a nawet lat, które mogłyby być przeżyte w bardziej wartościowy i szczęśliwy sposób.
W następnym wydaniu "Monitora" - jak leczyć depresję sezonową i jak rodzina może wesprzeć chorego.
Autorka artykułu, Grażyna Sobiczewska, jest terapeutą rodzinnym i małżeńskim, absolwentką Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego ze specjalnością Psychologia Dewiacji.
Przez ostatnie kilka lat pracowała jako terapeuta, zajmujący się uzależnionymi i ich rodzinami w Poradni Rodzinnej Towarzystwa Rodzin Dzieci Uzależnionych w Warszawie. Obecnie jest zaangażowana w Program Pomocy Rodzinie przy Family Counseling & Rehabilitation Center.
(Tel.: 800 652 0005, w internecie: www.helpfamily.com). Ma osobiste doświadczenia jako współuzależniony rodzic.