----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

30 kwietnia 2005

Udostępnij znajomym:

Idzie wiosna. Idzie i idzie. Wpadnie na chwilę i znów jej nie ma. Co rano wyglądam za okno, sprawdzam prognozę pogody i wyzywam "tych z yahoo! weather report", że kłamią, manipulują, się nie znają i niech ich wszystkich diabli wezmą. No bo letnie buty stoją w szafie, pończoszki leżą i się marnują, nie wspominając już o tych innych, mniej eksponowanych fatałaszkach, które, jak ciepło na dworze, można bezkarnie prezentować. A jest co, bo sklepy pełne, a i w modzie dowolność. Ach, wzdychają nasze babki, gdyby mieć tę figurę i jędrność ciała co przed laty. Bo przed laty bielizna może i się podobała, ale noszenie tej części stroju było koszmarem, a przecież idealne dessous powinno być lekkie jak mgiełka, nie krępować ruchów, zasłaniać i jednocześnie odkrywać to co należy.

Bielizna przełomu wieków XIX i XX nie tylko była wyrafinowana i niezwykle ozdobna, ale stanowiła wielowarstwowy rynsztunek, kształtujący sylwetkę w modną, obowiązującą w danym momencie, linię. Podstawą tej konstrukcji był oczywiście gorset, zmieniający okresowo kształt w zależności od tego, czego miał ująć, a czego dodać. Głównym jego celem było osiągnięcie tak szczupłej kibici, by można ją było objąć dłońmi, oraz uformowanie biustu, poprzez wypchnięcie go do góry, lub jak to miało miejsce w ostatniej dekadzie XIX wieku - osiągnięcie linii gorsu przypominającego kogucią klatkę piersiową. Poza tym gorset prostował postawę, czyniąc ją wyniosłą i godną, a kobietę niedostepną, w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Zasznurowanie tego pancerza dokonywało się przeważnie z pomocą pokojowej, żebra zaciskały się do granic możliwości, co było przyczyną licznych omdleń.

Ostatnie lata XIX wieku, po śmierci królowej Wiktorii, przyniosły zmianę sylwetki. Obowiązywać zaczęła wygięta łukowato linia ciała, w czym pomocny był nowy gorset: płaski z przodu, ściskający biust w jedną bryłę. A ponieważ moda nakazywała obfite piersi, powiększano je różnymi wkładkami i krochmalonymi koronkami. Cóż, prawie jak dzisiaj. Nastąpiła epoka niezwykle wyrafinowanego przepychu w ilości ozdób, koronek i halek. W owym czasie to niezwykłe bogactwo i dekoracyjność bieliźnianych dzieł sztuki krawieckiej kobiety szczelnie przykrywały od szyi aż po stopy skromnymi sukniami, ukazując niekiedy w ruchu, niby to przypadkiem, rąbek koronki od halki. O skromności! I jeżeli ówczesny bon ton nie dopuszczał przebywania sam na sam z mężczyzną, choćby parę minut, bo mogłoby się wydarzyć coś haniebnego, była w tym gruba przesada, bo "konstrukcja" ówczesnej bielizny wykluczała taką możliwość.

Najpierw na ciało zakładało się górę z pantalonami, z odpinaną klapą z tyłu. Na to gorset, usztywniony podpórkami, zapinany na haftki i sznurowany z tyłu. Na nim mocowano podwiązki, do których przypięte były jedwabne pończoszki. Do bioder, by nadać im kształt i uwypuklić, przywiązywano specjalne poduszeczki. Na to wszystko kobieta wkładała koszulkę. Potem bluzkę z rękawami, zapinaną na całej długości, z zaznaczoną talią i obszytą koronkami pod szyją. I w końcu pumpy. Na ten cały rynsztunek wkładało się, wiązaną w talii halkę, albo kilka, i dopiero na to wszystko suknię. Uff, dużo warstw i zachodu i ani słowa o zmysłowości, będącej tematem tabu. Zresztą gdzie tu myśleć o romansach i byciu marnym puchem, kiedy głowa zaprzątnieta problemem wychodka. Moja własna, rodzona ciotka opwiadała, że w latach dwudziestych XX wieku, kiedy dziewczęciem była, musiała nosić coś w rodzaju pieluchy, z odpinaną klapą, której nierzadko odpiąć po prostu nie zdążyła.

XX wiek w bardzo szybkim tempie odmienił zarówno podejście do spraw erotyki, której nieodłącznym atrybutem jest bielizna, ale również rozwinął technologię i umasowił produkcję tej "wstydliwej", na szczęście już nie dla nas, części garderoby. Ciało uwolnione z klatki gorsetu stało się naturalne i zmysłowe. Kobieta wreszcie nie ukrywała kształtów i mogła pokazywać to, co jest jej odwiecznym atutem. Bez fiszbinów i podpórek należało zacząć dbać o linię i sprawną, giętką sylwetkę. Ale zanim bielizna stała się taka, jaką znamy obecnie, przechodziła różne metamorfozy. Na początku wieku nie była ani tak wygodna, ani dostępna powszechnie. O jedwabnych, satynowych koszulkach - haleczkach, majteczkach, staniczkach, pończochach jak mgiełka i paskach z podwiązkami można było sobie tylko pomarzyć, jeżeli finanse były przeciętne. Dopiero lata pięćdziesiąte odmieniły ten stan rzeczy, gdy ruszyła produkcja na skalę przemysłową. Epokowym odkryciem, właśnie wtedy, było wynalezienie nylonu, który odegrał ogromną rolę w przemyśle pończoszniczym i pozwolił zwykłym kobietom uatrakcyjnić swój wygląd. Drugim krokiem milowym stało się odkrycie włókien elastycznych, a przede wszystkim lycry.

Dziś dobra bielizna to krój, surowiec, perfekcja wykonania i jakość. Nie byłoby to osiągalne bez rozwoju techniki i specjalistycznych maszyn. Niezwykłe przyspieszenie na tym polu dokonało się w ostatnim piętnastoleciu i dziś bielizna, podobnie szybko jak inne części garderoby, ulega zmianom mody. Projektanci czerpią inspiracje z odległych czasów, sięgając do gorsetu i rozwiązań rodem z kabaretów i buduarów, ale również ze strojów gimnastycznych i sportowych, tworząc proste, nowoczesne formy bez "zmysłowych" dekoracji. Czasem ładny staniczek zastępuje bluzkę, a koronkowa haleczka jest spodem przezroczystej sukni. Bywa, że bieliźniana koszulka jest nowoczesnym T-shirtem do sportowych szortów czy spodni, a wypracowany gorset na fiszbinach może być górą do zgrzebnej spódnicy lub dodatkiem do klasycznego żakietu. Choć formy znane są od pokoleń, nowość polega na tym, że jak nigdy przedtem bielizna ujrzała światło dnia i stała się w dużym stopniu odzieniem wierzchnim. Użyczyła sukniom i bluzkom nie tylko kroju, ale również tkanin.

U progu XXI wieku bielizna albo podkreśla doskonałość ciała, albo koryguje niedoskonałości. Efekty ćwiczeń, diet, opalania, masażów, poprawiania sylwetki drogą operacji plastycznych wymagają odpowiedniej oprawy. A poza tym chcemy wyglądać atrakcyjnie i kusząco dla tych, którzy czerpią z widoków kobiecego ciała w koronkach największą przyjemność, dla tych naszych chłopów. Bo kiedy za oknem wyjątkowo zimny maj, nic tak nie rozgrzeje atmosfery, a ta zmarznięte ciała, jak zgrabny staniczek, koronkowe majteczki, może pończoszki kabaretki. A kiedy już się zrobi parno i gorąco, jak to zazwyczaj w Chicago w letnich miesiącach, te zbędne fatałaszki zawsze można zdjąć.

Bez bielizny też modnie.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor