Ludzie chcą twardo stąpać po ziemi, starają się być racjonalni, kierować się rozumem, a jednocześnie ciągle szukają pomocy u wróżek, szamanów, astrologów, wszelkiej maści wizjonerów. Dlaczego? Kto to wie. Tak jest od wieków. I choć łatwo wytłumaczyć zauroczenie naszych przodków jasnowidztwem czy magią, tak dzisiaj z obecnym poziomem nauki i łatwym dostępem do informacji, nasze atawistycznej pragnienie poznania przyszłości jest w dalszym ciągu ogromne, a biznes wyrosły na tym gruncie obraca milionami dolarów. Wystarczy otworzyć pierwszą z brzegu gazetę, znaleźć dział ogłoszeń a zaraz wysypią się z niej numery telefonów wróżek, cyganek, czytających z kryształowej kuli, z ręki, z fusów i z czego tylko dusza zapragnie.
Dziś modne i stosowane jest dosłownie wszystko co magiczne i nadprzyrodzone. Należy meblować mieszkanie zgodnie z zasadami feng shui, odżywiać się najlepiej ziołami, jak buddyści ćwiczyć yogę, a o przyszłość pytać karty. Może właśnie na fali tej mody ogłaszające się wróżki wyrastają jak grzyby po deszczu, a może dlatego, że wróżką zostać jest w stanie każdy. Wystarczy zarejestrować własną działalność, kupić karty tarota, okrągły stół, zrobić szyld i bez specjalnych umiejętności grzebać ludziom w głowach. Często studenci psychologii dorabiają sobie w ten sposób, można wtedy mieć nadzieję, że piątkowy student nie wyrządzi nam swoim wróżeniem zbytniej szkody.
A ile zarabia się w tym fachu? Wystarczy podać, że za godzinę czytania z kryształowej kuli w Chicago, bardzo cywilizowanym mieście, liczą sobie 65$ za krótką sesję, 85$ za godzinną, 95$ za sesję godzinną z kulą i czytaniem z kart.
Inna pani wróżka za swój czas bierze 70$. Trzeba zadzwonić i się umówić na spotkanie. Tych umawiających się jest z pewnością wielu, skoro większość jasnowidzących posiada sekretarki przyjmujące zapisy. Ale też najwidoczniej zapotrzebowanie musi być ogromne. W końcu w kapitalistycznym kraju popyt kształtuje podaż.
Czy więc również jesteśmy podatni na zabobony dnia codziennego, czytamy horoskopy, stawiamy pasjanse i taroty, nosimy koraliki i maskotki "na szczęście"? Zapewne tak. Psychologowie tłumaczą, że jest to zbyt silnie zakorzenione w pokładach ludzkiej psychiki, abyśmy byli od tego wolni. Jeśli jesteś zabobonny nie mów jednak nigdy, że w nic nie wierzysz, że jesteś osobą racjonalną i niereligijną. Zabobon jest pozostałością pierwotnych wierzeń, które pomimo, że zostały wyrugowane przez wyższą teologię nigdy do końca nie mogły zaniknąć i do dziś objawiają się w postaci codziennych uprzedzeń i przesądów. Zastanówmy się na przykład, jak prymitywnym jest zwyczaj noszenia różnych przedmiotów "na szczęście". Mają je kierowcy w samochodach, młodzież na egzaminach, nawet piloci w samolotach. Nosimy to na szczęście, wierząc, że z danym przedmiotem związana jest jakaś magiczna siła, która będzie nas chronić przed złem i niepowodzeniami. Pierwotni zwali to amuletami. Podobny mechanizm prowadzi do wizyty u jasnowidza. Najbardziej popularne metody przepowiadania przyszłości to czytanie z kuli, z kart i z ręki.
Kryształowa kula to chyba najprymitywniejsza forma wróżenia. Podobno była w starożytnym Egipcie jednym z magicznych rekwizytów, jakimi posługiwali się kapłani. Rzekomo pomagała im znaleźć odpowiedź na wiele trudnych pytań - dotyczących m. in. losów kraju, wylewów Nilu czy spraw panującej dynastii. Z biegiem czasu, kiedy wiedza tajemna wyszła poza pilnie strzeżone wrota świątyń - ze szklanej kuli zaczęto odczytywać przyszłość pojedynczych ludzi, poszukiwać w ukazujących się w niej obrazach zaginionych osób, rzeczy, a nawet podpatrywać co się dzieje z karawanami czy wojownikami wędrującymi przez dalekie kraje. Tyle mitów, a w dzisiejszych czasach trzeba się zapewne bardzo napracować, aby zwabić klientów i przekonać ich, że kiczowata plastikowa kula może decydować o ich losie.
Karty tarota są najpopularnijszym rekwizytem w świecie wróżbiarskim.
Według encyklopedii tarot to teoria symbolistyczno - filozoficzna oparta o 78 przedstawień, zwykle znajdujących się na kartach podobnych do kart do gry i tworzących talię. Osoba zajmująca się wróżeniem z zastosowaniem kart tarota to wróżbita. Tarocista to osoba wykorzystująca karty tarota w celu diagnostycznym, analitycznym (poszukiwanie związków przyczynowo-skutkowych), samodoskonalenia i medytacji. Tarocista i wróżbita to dwie różne funkcje.
Dziś znane karty tarota pochodzą z XV wieku. Najstarsze zachowane talie tarota zwanego wówczas tronfi pochodzą z ok. 1450 roku. Wymienia się dwie najbardziej znane talie z tego okresu: tarot Viscontich przeznaczony dla Filippo Marii Viscontiego z rodziny książęcej w Mediolanie i karty Viscontich - Sforzów wykonane przez niejakiego Bombo. W tym okresie uległa ustaleniu liczba kart w talii i ich podstawowa symbolika, relacje kart między sobą i podział na grupy. W XVIII wieku tarot został zaadaptowany przez wróżbiarstwo, okultystów i ruchy określające się jako ezoteryczne. W tym czasie poszukiwano również związków tarota z Kabałą żydowską i drzewem życia. Poszczególnym kartom przypisano litery alfabetu hebrajskiego: Mag = Alef, Papieżyca = Beth, itd. Obecnie tarot nie ewoluuje w formie, lecz funkcji i zastosowaniu. Od czasu powstania nie zmieniła się jego budowa. Natomiast powielające się i powstajace nowe talie różnią się techniką wykonania, ekspresją autora i zawartością symboli, a nie zasadniczą budową Arkanów Wielkich i Małych. Stale trwa poszukiwanie nowych zastosowań. Odkrywane są coraz bardziej wyszukane sposoby użycia kart zrywające z jego okultystycznymi korzeniami, a więc z magią i wróżbiarstwem.
Chiromancja, czyli czytanie z ręki jest działem fizjonomiki, i obok frenologii (umiejętności wnioskowania o ludzkim charakterze z kształtu czaszki), jest jednym z najstarszych sposobów przepowiadania przyszłości na podstawie charakterystycznych cech ludzkiego ciała. Sztuka chiromancji była ceniona już w czasach starożytnych. Znana więc była również starożytnym Grekom, którzy niejednokrotnie wspominali o niej w swoich literackich dziełach. Chiromancja najprawdopodobniej pochodzi ze starożytnych Indii, i tam rozprzestrzeniła się zyskując popularność w krajach śródziemnomorskich i Chinach. Do dziś praktykowana jest na wschodzie, a zwłaszcza w Indiach, Chinach i Syrii. Największą jednak popularnością cieszy się w skądinąd tajemniczym Egipcie.
W Asyrii i Babilonii narodziła się idea łączenia chiromancji z astrologią, która następnie przeniknęła do Grecji i Rzymu. W tym okresie na licznych europejskich uniwersytetach powstawały katedry poświęcone chiromancji. W roku 1913 na kongresie psychologii eksperymentalnej w Paryżu, chirologia została uznana za naukę. Zaraz potem ukazał się obowiązujący do dzisiejszego dnia podręcznik, uczący wróżenia z dłoni.
Okazuje się więc, że nawet magię, ezoterykę i wróżbiarstwo staramy się oswoić za pomocą nauki, jednocześnie nie tracąc spirytualnej otoczki. Być może taka już ludzka niespokojna natura. Chcemy wiedzieć wszystko, a dróg do wiedzy prowadzi wiele. Jeśli już dopadnie nas chęć odwiedzenia któregoś z ogłaszających się wróżbitów, nie traktujmy wszystkiego co powiedzą na serio, spróbujmy jednak sami kierować własnym życiem.
Na koniec muszę się do czegoś przyznać. Oczywiście nie wierzę w żadne wróżby, w życiu nie byłam i z własnej woli nie poszłabym do wróżki. Nie wierzę w senniki, karty, chiromancję i numerologię. Jednak kilka lat temu spotkała mnie dziwna przygoda. Jadąc pociągiem relacji Szczecin - Warszawa, spędzałam przyjemnie czas dowcipkując ze współpasażerami. W pewnym momencie zafrapował mnie widok dwóch zegarków na przegubach obu rąk jednego z nich. Na swoje szczęście czy nieszczęście, kierowana ciekawością zagadnęłam o przyczynę noszenia dwóch czasomierzy. I tak wywołałam burzę w jasny dzień. Okazał się on być astrologiem. Towarzysz podróży opowiedział mi całą moją przeszłość, teraźniejszość i oczywiście nie omieszkał ominąć, co spotka mnie w najbliższej przyszłości. Ten człowiek nie wiedząc o mnie nic, poza datą mojego urodzenia, obwieścił, że jeszcze owego lata znajdę się w Stanach Zjednoczonych Ameryki, a ówczesny narzeczony długo już nim nie pozostanie. I co? I tak się stało. Czyli coś jednak musi być na rzeczy.