Montmartre był jego życiem, inspiracją, tematem twórczości. W dzień malował, noce spędzał w kabaretach, nocnych lokalach i domach publicznych, często ze szkicownikiem w ręku rejestrując rytm otaczającego go świata. Nikt tak jak on nie oddał atmosfery tej paryskiej dzielnicy i zaludniających ją postaci - cyganerii artystycznej, nobliwych dżentelmenów i dziewcząt z półświatka. Dziś dzieje tej artystycznej przygody przywołuje wielka wystawa Toulouse-Lautrec and Montmartre, która pokazywana tego lata w Instytucie Sztuki bije rekordy popularności.
Rozwijająca się tematycznie i chronologicznie w 14 galeriach wystawa wprowadza w klimat Montmartru doby fin de siecle"u i domenę sztuki Lautreca. Oprócz ponad 200 prac tego artysty zgromadzono dzieła jego współczesnych, starszych i młodszych kolegów, m.in. Pierre"a Bonnarda, Julesa Chereta, Edgara Degasa, Vincentego van Gogha i Pabla Picassa, co pozwala zobaczyć Montmartre z różnych perspektyw artystycznych. Kontekst kulturowy stwarzają dokumenty z epoki - programy kabaretowe, afisze, fotografie, zapisy nutowe, a także filmy wideo, m.in. scena kankana z "Moulin Rouge", słynnego obrazu Johna Hustona z 1952 roku. Na czas ekspozycji otwarto nawet francuskie bistro, a w sklepiku muzealnym oprócz wydanego z tej okazji wspaniałego albumu, nadruki na podkoszulkach, kubkach i rozmaitych gadżetach wydają się bardziej niż zazwyczaj a"propos. Choć niekiedy odnosi się wrażenie, że wystawa bardziej skupia się na fenomenie Montmartru niż na sztuce, to w niczym nie umniejsza to jej wartości. Już Lautrec pierwszy pokazał, że artyzm i reklama mogą iść w parze.
Fascynacja Henriego de Toulouse-Lautreca Montmartrem była tym niezwykła, że sam wywodził się z zupełnie innego świata. Urodził się w 1864 roku w Albi na południu Francji w starej arystokratycznej rodzinie hrabiów na Tuluzie. Jego ojciec był wielkim ekscentrykiem - uwielbiał polowania, egzotyczną broń, konie i kobiety. Młody Toulous poszedłby niechybnie w jego ślady, gdyby nie wrodzona choroba kości (zaistniała prawdopodobnie w wyniku bliskiego pokrewieństwa rodziców), która we wczesnej młodości zahamowała mu wzrost. Jako dorosły mężczyzna mierzył 4 stopy i 11 cali i miał zniekształconą budowę ciała. Naturalnej długości tors i przykrótkie nogi nadawały jego figurze karykaturalny wygląd. Lautrec nic nie robił sobie z tych ułomności, żartował nieraz, że przynajmniej jak upadnie po pijanemu, to się nie zrani, bo ma blisko do ziemi. Nie mogąc oddawać się arystokratycznym pasjom, jak polowanie i jazda konna, zwrócił się do sztuki, otrzymując od rodziców przyzwolenie na kształcenie przejawianych od dzieciństwa zdolności.
W 1872 roku wyjechał z matką do Paryża, a dziesięć lat później zamieszkał na Montmartre i rozpoczął formalną edukację. Szczególnie ważny był dla niego pobyt w pracowni Cormona, twórcy wielkich kompozycji historycznych, który choć nie aprobował impresjonizmu, tolerancyjnie odnosił się do nowatorskich poszukiwań swoich uczniów, np. do malowania w plenerze. Tam właśnie młody Toulous poznał Rene Greniera, Emila Bernarda i Vincentego van Gogha, z którym przyjaźnił się do końca życia. O wzajemnych inspiracjach świadczą zestawione obok w tej samej galerii prace, m.in. namalowany przez Lautreca portret Van Gogha i martwa natura twórcy "Słoneczników". Na kształtowanie wizji artystycznej Lautreca znaczny wpływ wywarły drzeworyty japońskie i malarstwo Degasa. Ale najważniejsze inspiracje czerpał z życia, z obserwacji.
Przełomowe znaczenie w karierze artysty miał plakat, jaki wykonał w 1889 roku dla niedawno otwartego na Montmartre kabaretu "Moulin Rouge". Bohaterką jest rudowłosa tancerka Louise Weber, znana jako La Goule, która tańczy na scenie chahut, erotyczną odmianę kankana. Plakat został wykonany techniką kolorowej litografii. Wszystko w nim było rewolucyjne - nowatorsko ukazany temat, płaskie formy zapożyczone z japońskich sztychów, czarne sylwetki wzięte z teatru cieni, z którego słynął inny głośny kabaret - "Le Chat Noir". Pod koniec 1891 roku ponad 3 tysiące kopii plakatu pojawiło się na ulicach Paryża wzbudzając niesamowitą sensację i przyczyniając się do rozsławienia kabaretu.
W inny sposób atmosferę tego miejsca oddaje
"W Moulin Rouge", najważniejszy z serii obrazów Lautreca poświęconych paryskim nocnym klubom z ich specyficzną rozrywką i publiką. W grupie postaci na pierwszym planie widać aktorki Montmartru w fantazyjnych strojach i nakryciach głowy oraz mężczyzn w cylindrach. Przy stoliku siedzi, odwrócona tyłem rudowłosa tancerka Jane Arvil. Można rozpoznać także znaną sylwetkę La Goule, która upina właśnie włosy. A sam twórca obrazu patrzy zamyślony w głąb sali. Kompozycja jest tak bardzo sugestywna, że widz odnosi wrażenie, jakby scena rozgrywała się przed jego oczami. Inny, również intrygujący wizerunek środowiska, kreśli artysta w drugiej wielkiej kompozycji "Moulin de la Galette". To lekkie, finezyjne a zarazem niesamowicie przenikliwe spojrzenie. Warto zwrócić uwagę, że świat obrazów Lautreca mimo pozornej beztroski jest naznaczony melancholią i pewnym niepokojem, nastrojem dekadencji typowym dla fin de siecle"u.
Podobnie oddziałują portrety ówczesnych gwiazdek, w których w sposób skrótowy, niekiedy z domieszką ironii, balansując na granicy karykatury Lautrec zdołał oddać magię ich scenicznego wizerunku i osobowości. W galerii tych postaci wyróżnia się charakterystyczna sylwetka piosenkarza kabaretowego Aristide Bruanta. W czarnej pelerynie, kapeluszu i czerwonym szaliku śpiewał on (a właściwie mówił) o niesprawiedliwości społecznej, nie szczędząc krytyki pod adresem gości. Do uwiecznienia jego wizerunku przyczyniła się seria plakatów, które zamówił u Lautreca. Jest także przyjaciółka artysty, tancerka Jane Avril o ostrych, ekspresyjnych rysach i czerwonych wyrazistych ustach. Występująca w "Moulin Rouge", Divan Japonais i Jardin de Paris, Avril znana była ze zmysłowego tańca i eterycznej aury. Artystę zauroczyła również Amerykanka Loie Fuller, której plastyczne spektakle tańca elektryzowały publiczność w Folie Bergere. Lautrec uchwycił jej grę z muślinowymi szatami kostiumu, światłem i lustrami w serii ponad 60 litografii, w których najbardziej zbliża się do abstrakcji.
Prace Lautreca odznaczają się nie tylko maestrią techniczną - zwłaszcza mistrzowską kreską rysownika - ale również prawdą psychologiczną przedstawianych postaci. Szczególnie, kiedy zmierza się z tak frywolnym tematem jak domy publiczne. Uderzające jest, że kokoty i prostytutki Lautreca - w odróżnieniu na przykład od przedstawień Picassa - nie nęcą erotyczną atmosferą, nie jawią się jako piękne uwodzicielki, boginie sztuki kochania czy wytrawne perfekcjonistki. To raczej zwyczajne kobiety pracujące, zmęczone, czekające na kolejnego klienta. Lautrec, który był częstym bywalcem i ponoć przez pewien czas nawet mieszkał w domu publicznym, pozwala nam zobaczyć ten świat jakby od środka, oczami samych bohaterek, które znamy tylko z imienia. Ukazuje je wraz z mężczyznami - kochankami, klientami i alfonsami - oraz samotne, zajęte poranną toaletą, naciągające pończochy, leżące na łożku, czy obejmujące się pieszczotliwie z innymi kobietami. Większość tych obrazów Lautrec pokazywał podczas swych wystaw w oddzielnym pomieszczeniu, i to tylko nielicznym zainteresowanym. Wyjątkiem był opublikowany w 1896 roku album 11 litografii zatytułowany "Elles", ukazujący sceny z życia codziennego paryskich prostytutek.
Lautrec nie był kolorystą, ale w niektórych obrazach, to właśnie światło i kolor odgrywają zasadniczą rolę. Jeden z późnych obrazów olejnych ukazuje rudowłosą kobietę z uniesioną nogą w czarnych pończochach, odbijających się na tle różowych falbanek spódnicy. To Marcelle Lender tańczącą bolero w operetce "Chilperic". W połowie lat 90. Montmartre zaczął się komercjalizować i Lautrec stracił nim zainteresowanie. Przeniósł się wówczas do teatrów w śródmieściu Paryża, gdzie właśnie odkrył Lender, która go oczarowała. Utrwalony taniec przypomina dawne sceny z kankana, choć akcja przedstawienia rozgrywała się we wczesnym średniowieczu.
W tym czasie zdrowie Lautreca, wyniszczonego nieregularnym trybem życia, alkoholem i chorobą weneryczną, zaczęło gwałtownie podupadać. W związku z nasilającymi się stanami delirum w 1899 roku artysta został umieszczony w klinice na przedmieściach Paryża. Chcąc przekonać lekarzy, że jest w pełni władz umysłowych, wykonał wówczas z pamięci serię rysunków kredką przedstawiających sceny z życia cyrku. Rezydujący na Montmartre "Cirque Fernando" był już wcześniej w centrum zainteresowania Lautreca. Dopiero jednak podczas leczenia tematyka ta zdominowała jego twórczość. Rysunki klownów, prestidigatorów, tresury zwierząt zrobiły tak wielkie wrażenie na personelu, że zwolniono go z kliniki. Krytycy doszukiwali się w tych przedstawieniach nawiązania do osobistej sytuacji artysty.
Lautrec do zdrowia już nie powrócił i coraz bardziej zatracał się w alkoholu. Ale do końca pracował, Jeden z jego ostatnich obrazów ukazuje kobietę w karnawałowym kostiumie z towarzyszącym jej mężczyzną w słynnej restauracji "Rat Mort" na południowym krańcu Montmartru. Malując z pamięci ten obraz szampańskiego upojenia artysta nie był już w stanie wstać z łóżka. Zmarł mając 36 lat w domu rodzinnym na południu Francji.
Wraz z nim odchodził dawny Montmartre. Młodzi artyści osiedlali się już wówczas na Montparnasse. Na jednym z obrazów Picassa pt. "Niebieski pokój" widnieje umieszczony w centralnym punkcie plakat Lautreca przedstawiający brytyjską śpiewaczkę May Milton. W ten sposób Picasso podkreślał znaczenie starszego kolegi. Lautrec swoim śmiałym, nowatorskim stylem - zwłaszcza w rysunku i litografii - oddziałał na całe pokolenia artystów. Dziś przemawia mocno do wyobraźni współczesnego odbiorcy. Nie tylko jako "kronikarz" Montmartru, ale przede wszystkim jako twórca lapidarnych, graficznych kreacji.
Wystawę Toulouse Lautrec and Montmartre można zobaczyć jeszcze do 10 października w Regenstein Hall. W tym samym czasie prezentowana jest w Galeriach 141 i 142 uzupełniająca ją mniejsza ekspozycja Toulouse-Lautrec and the Art of the Posters poświęcona sztuce litografii.
Danuta Peszyńska