Sobota 2 kwietnia 2005 roku pozostaje pamiętnym dniem dla wielu z nas - zarówno tych wierzących,
jak i wątpiących, katolików i protestantów, a pewnie również i ateistów. Dla wszystkich ludzi potrafiących rozpoznać wielkość w drugim człowieku. Przede wszystkim zaś dla nas Polaków w kraju i tych rozsianych po całym świecie. Proces żegnania się Ojca Świętego z doczesnym życiem, bohaterska postawa Papieża w obliczu śmierci, godność jaka cechowała Jego ostatnie godziny - dzięki możliwościom współczesnych środków przekazu, głównie zaś telewizji - stały się dla milionów świadków przeżyciem realnym, głębokim i jakże osobistym.
Zapewne wielu z nas po raz pierwszy zetknęło się wtedy z żądaniem tłumów zebranych przed Pałacem Watykańskim o "Subito Sancto" dla dopiero co zmarłego papieża Jana Pawła II. To zawołanie "Świętym natychmiast" wydawało się w tamtym momencie tak oczywiste, naturalne, wychodzące z głębi serca każdego z nas.
Wiele osób też chyba miało nadzieję, że istotnie - po tak owocnym, szczególnie długim pontyfikacie - tego nadzwyczajnego człowieka, którego już za życia nazwano Janem Pawłem Wielkim, będzie można wynieść na ołtarze natychmiast używając jakiegoś precedensu. Wierzono, że znajdzie się jakiś "kruczek" w tradycji kościelnej czy historycznej lub wreszcie jakakolwiek wymówka, aby tylko woli świata i naszym osobistym życzeniom stało się zadość.
Istotnie już 13 maja nowy papież Benedykt XVI ogłosił rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego Karola Wojtyły, omijając ustawowe wymaganie obowiązkowego pięcioletniego oczekiwania przed rozpoczęciem takiego procesu.
Tak więc zawołaniu "Subito Sancto" stało się zadość.
Te sześć tygodni oczekiwania, dzielące dzień śmierci Papieża do pamiętnego dnia rocznicy zamachu na Niego, a równocześnie radosnego dnia ogłoszenia Go kandydatem do wyniesienia na ołtarze, wywołało we mnie potrzebę przyjrzenia się zasadom, prawom i tradycjom związanym z procesami beatyfikacyjnymi i kanonizacyjnymi.
Okazało się to bardzo proste. Wystarczyło posłużyć się Internetem i w portalu www.vatican.va wszystkie ustawy konstytucyjne, historia procesu, nawet cała "litera" prawa, włącznie z poprawkami wniesionymi przez papieży na przestrzeni wieków, były jak na dłoni. Tak więc dowiedziałem się, że w roku 1588 papież Sykstus V powołał Świętą Kongregację Obrzędów, która odtąd zajmowała się procesami kanonizacyjnymi. Urban VII z czasem znowelizował zasady prowadzenia procesu, a w 1969 roku Paweł VI zreorganizował tę instytucję, powołując obecną Kongregację do Spraw Świętych i unowocześniając jej działanie.
Jan Paweł II w Encyklice Apostolskiej Divinus perfectionis Magister z 21 stycznia 1983 roku uprościł i uregulował współczesne normy rządzące procedurą wyniesienia na ołtarze.
Obecną głową kongregacji jest kardynał Jose Saraiva Martens, a sekretarzem - kardynał Edward Nowak. Ponadto w jej skład wchodzi 34 członków, 1 promotor wiary, 5 pomocniczych promotorów oraz 83 konsultorów.
Kongregacja corocznie przygotowuje dla papieża wszystko, co jest konieczne do ogłoszenia przez Niego nowych przykładów świętości. Po zbadaniu cudów, męczeństwa lub heroicznych cnót, Ojciec Święty przystępuje do przeprowadzania beatyfikacji i kanonizacji, obecnie często podczas pielgrzymek pontyfikalnych w kraju urodzenia błogosławionego.
Tak więc - jak już wspomniałem - "literę" prawa i zasad, którymi kieruje się Kościół w swej misji kanonizacyjnej, poznawałem poprzez Internet. Jednakże "ducha" tego procesu nie mogłem tam już znaleźć. Dopisał mi jednak łut szczęścia.
Towarzystwo Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II, którego jestem wieloletnim członkiem, corocznie w październiku organizuje uroczystości w rocznicę pontyfikatu. Głównym punktem tegorocznych obchodów był odczyt na temat świeżo rozpoczętego procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Do wygłoszenia tego odczytu zaprosiliśmy monsignora Roberta Sarno, amerykańskiego księdza, który od 24 lat pracuje i wykłada w Rzymie prawo kanoniczne, równocześnie jest członkiem Kongregacji do Spraw Świętych - urzędu w Watykańskiej Kurii już od ponad 400 lat zajmującego się gromadzeniem, prowadzeniem i sprawdzaniem wszelkich dokumentów oraz procesem badawczym, jaki przechodzą wszyscy kandydaci do beatyfikacji. Monsignor Sarno przyjechał z odczytem "Zasady i prawa rządzące procesem beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym", który wygłosił w Jezuickim Ośrodku Milenijnym. Ponadto okazał się wspaniałym gawędziarzem i spędziliśmy z nim wiele wieczornych godzin chłonąc wiedzę, którą się chętnie dzielił. Tak, że zarówno ja, jak i pozostali członkowie Zarządu Fundacji, mogli wczuć się w "ducha" tego proces dzięki "fachowcowi" w tej dziedzinie.
Pragnę więc pokrótce przedstawić rezultaty moich dociekań, "żeglowania" po Internecie oraz dyskusji z monsignorem Sarno. Mam nadzieje, że będę w stanie naświetlić najważniejsze punkty procesu i odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania związane z naturą tego procesu, wreszcie w dużym skrócie wyjaśnić rolę świętych i błogosławionych w Kościele.
Zapewne każdemu z nas, kto poświęcił nieco czasu i myśli tematowi świętości, łatwo zaobserwować, że na przestrzeni wieków w poczet świętych włączano coraz to inne grupy wiernych. Początkowo stawali się nimi wyłącznie uczniowie Chrystusa i świadkowie Jego ziemskiej obecności, następnie głównie męczennicy i wczesne głowy Kościoła. Potem doszli monarchowie, Ojcowie Kościoła, filozofowie chrześcijańscy, założyciele wspólnot zakonnych. Świętość była dość elitarna. Z upływem wieków zaczynają pojawiać się świeccy święci, a w ich gronie coraz więcej kobiet. W miarę rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa na Azję, Afrykę i Ameryki wyłaniają się lokalni święci, często już nie członkowie "elity" władzy kościelnej, ale ludzie prości dający swoim życiem lub męczeństwem przykład i świadectwo Bogu. Wciąż wielu jest wśród nich męczenników, papieży, mistyków czy teologów, lecz widoczne są już oznaki demokratyzacji procesu, dlatego też świętych przybywa wówczas szybciej niż w jakimkolwiek poprzednim okresie.
Prawdziwa "burza" wyniesień na ołtarze miała miejsce podczas pontyfikatu Jana Pawła II, gdy dokonano ponad 1200 procesów beatyfikacyjnych i 464 kanonizacji. Było to rezultatem liberyzacji procesu oraz przekonania, że święci są niezbędni w procesie szerzenia i umacniania wiary. Szczególnie w świecie, gdzie zwątpienie, tempo życia, egocentryzm (będący wynikiem zacierania się granic rodziny, państwa czy społeczeństwa) sprawiają, że człowiek często jest osamotniony. Zdany na samego siebie bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości potrzebuje dobrego drogowskazu na właściwą drogę życia. Święci, zdaniem Kościoła, wypełnić mogą tę lukę, stać się właśnie takim znakiem na rozdrożu - źródłem inspiracji dla każdego z nas.
Przyjrzyjmy się pokrótce samemu procesowi od jego biurokratycznej strony
Konstytucja Apostolska Divinus perfectionis Magister z 21 stycznia 1983 roku, a wiec za pontyfikatu Jana Pawła II uregulowała współczesne normy i procedury, które rządzą wnioskami o wyniesienia na ołtarze. Każdy wierny, jak również dowolna grupa wiernych, może wystąpić z takim wnioskiem. Wnioskodawca z kolei jest następnie reprezentowany przez postulatora, który mianowany jest przez diecezjalnego biskupa Kościoła Rzymskokatolickiego lub Kościoła obrzędu wschodniego.
Biskup prowadzący proces kanonizacyjny to biskup, w którego diecezji Sługa Boży zmarł (dlatego Biskup Rzymu, papież Benedykt XVI, a nie kardynał Dziwisz w przypadku procesu beatyfikacyjnego Ojca Świętego Karola Wojtyły).
Podczas gdy sprawa kanonizacyjna rozpatrywana jest przez Kongregację do Spraw Świętych, postulator musi przebywać w Rzymie. Postulatorem może zostać mianowana zarówno osoba duchowna, jak i świecka, jeżeli posiada kwalifikacje w dziedzinie spraw kanonicznych, teologicznych, a również i historycznych (w przypadku postulatorów spraw "odległych").
W odniesieniu do cudu, którego obecność wymagana jest do skompletowania procesu beatyfikacyjnego (i drugiego cudu do wszczęcia procesu kanonizacyjnego) musi on mieć miejsce po śmierci Sługi Bożego, ponadto musi być spowodowany jego bezpośrednią intercyzą, czyli wstawiennictwem. A okoliczności i wiarygodność faktów związanych z tym cudem, bada i analizuje biskup diecezji, gdzie cud ten miał miejsce.
Wszystkie osoby związane z procesem zobowiązują się pod przysięgą do utrzymania tajemnicy.
Sprawa nazwana jest "współczesną" lub "odległą" w zależności od tego, czy żyją naoczni świadkowie życia, męczeństwa lub heroicznych cnót Sługi Bożego i czy mogą one dać swe ustne zeznania.
W przypadku spraw "współczesnych", mogą być one wszczęte nie wcześniej niż po upływie pięciu lat od śmierci Sługi Bożego, choć istnieją wyjątki od tej reguły w sprawach, gdy świętość wydaje się nader oczywista, jak choćby w przypadku Matki Teresy z Kalkuty czy Jana Pawła II.
Gdy upłynie więcej niż trzydzieści lat, biskup nie może rozpocząć procesu, zanim wpierw nie powoła komisji, której zadaniem jest stwierdzenie, czy opóźnienie nie było spowodowane celowym zamiarem ukrycia żyjących naocznych świadków, mogących świadczyć przeciwko procesowi.
Postulator w pisemnej petycji musi przedstawić następujące świadectwa: zarówno w sprawach "współczesnych" jak i "odległych" - biografię (jeśli taka istnieje) lub dokładny chronologiczny pisemny przekaz z życia Sługi Bożego, jego czynów, cnót lub męczeństwa oraz opinii lub znaków świętości. Nie powinny być ominięte informacje, świadectwa i opinie mogące wskazywać przeciwko spełnieniu warunków beatyfikacji.
Postulator przedstawia autoryzowane kopie wszelkich pisemnych publikacji Sługi Bożego. W wypadku spraw "współczesnych" dołącza on również listę osób, które mogą być pomocne w naświetleniu prawdy co do cnót, męczeństwa, reputacji świętości w środowisku oraz znaków świętości. Nie mogą być ominięte osoby, których informacje i opinie wskazywałyby przeciwko spełnieniu wymagań świętości przez Sługę Bożego.
Po zaakceptowaniu petycji, na podstawie powyższych badań i faktów biskup konsultuje się z Kongregacją Biskupów, przynajmniej z najbliższego regionu geograficznego odnośnie zasadności podjęcia dalszych kroków w procesie. Następnie biskup ogłasza w swojej i sąsiednich diecezjach podanie postulatora, informując wiernych o wniesieniu sprawy i możliwości składania dodatkowych i dobrowolnych świadectw dotyczących Sługi Bożego. Jeżeli jakaś znacząca przeszkoda zostanie wykryta na tym etapie, biskup instruuje postulatora, by rozpoczął proces wyjaśniający.
Jeżeli natomiast nie ma przeszkód do tego momentu, biskup zaciąga opinii dwóch ekspertów teologii, co do zgodności tekstów pisanych Sługi Bożego z kanonem prawa. Po ich akceptacji i autoryzacji, biskup nakazuje zebranie wszystkich osobistych i nie opublikowanych materiałów, świadectw i pisemnych dokumentów w jakikolwiek sposób odnoszących się do sprawy. W wypadku spraw "odległych" biegły historyk bada te dokumenty i archiwa.
Gdy opinie ekspertów są skompletowane, biskup przekazuje je postulatorowi i może rozpocząć się już proces zbierania ustnych zeznań. W przypadkach "odległych" bierze się również pod uwagę obecność kultu oddawanego Słudze Bożemu.
Biskup przekazuje wreszcie sprawę Kongregacji do Spraw Świętych w celu wydania świadectwa braku zastrzeżeń ze strony Stolicy Apostolskiej. Po uzyskaniu pozytywnej opinii z jej strony, odbywają się przesłuchiwania świadków życia Sługi Bożego. Zeznania odbywają się pod przysięgą w utrzymaniu tajemnicy i są autoryzowane przez świadka.
W szczególnych wypadkach, gdy istnieje obawa, że naoczny świadek może być utracony (np. ze względu na podeszły wiek czy chorobę), proces zbierania ustnych zaświadczeń może się odbyć wcześniej. Świadkowie powinni być świadkami naocznymi. Małżonkowie, krewni, znajomi, przyjaciele są głównymi świadkami na tym etapie procesu.
Jeżeli Sługa Boży był członkiem zgromadzenia zakonnego czy innej zorganizowanej wspólnoty lub grupy kościelnej, znaczna liczba osób spoza tej grupy musi być indagowana. Osoby, które nie mogą świadczyć na korzyść Sługi Bożego, to jego spowiednik w sprawach objętych tajemnicą spowiedzi oraz sam postulator procesu beatyfikacyjnego.
Włączone muszą być także osoby przeciwne temu procesowi.
W przypadku cudownych uzdrowień, zeznania musi złożyć bądź to ustnie, bądź to w formie autoryzowanego sprawozdania lekarz prowadzący chorego. Zeznania lekarza badane są przez dwóch biegłych specjalistów w danej dziedzinie medycyny.
Wszystkie dokumenty i zeznania są na tym etapie kopiowane i przesyłane do Kongregacji do Spraw Świętych, która po ponownym zbadaniu zebranych dowodów i faktów, przedstawia rekomendacje Ojcu Świętemu, który ogłasza Sługę Bożego błogosławionym, a z czasem po spełnieniu warunku drugiego cudu - świętym.
Błogosławiony staje się obiektem kultu lokalnego, święty - obiektem kultu dla całego Kościoła powszechnego.
Prześledziliśmy więc metodologie i prawa, jakim podlega proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny. W kolejnym etapie rozważymy pokrótce istotę stanu świętości i błogosławieństwa oraz znaczenie, jakie Kościół przywiązuje do swych świętych.
Każdy członek zbiorowości kościelnej poprzez akt Chrztu Świętego uzyskuje prawdziwą świętość i tym samym staje się sługą Bożym. Od niepamiętnych czasów Bóg wybiera tych, którzy postępując szczególnie wiernie za Chrystusem, dają świadectwo Królestwu Bożemu przez oddanie swej krwi czy życia, bądź poprzez bohaterską praktykę cnót. Kościół od swego zarania wierzył i utrzymywał, że Apostołowie i Męczennicy są bliżej związani z Chrystusem. Czcił ich szczególnym uwielbieniem, przypisując im siłę wynikającą z obcowania z Nim, a zatem posiadających możliwość wstawiennictwa wobec Chrystusa, Matki Bożej i Świętych Aniołów. Do nich z czasem dodawano tych, których nadzwyczajne praktykowanie cnót chrześcijańskich spowodowało pobożne uwielbienie, naśladownictwo i objawy kultu wśród wiernych.
Kościół pragnie, abyśmy rozważając żywoty tych, którzy wiernie podążając śladami Chrystusa uzyskali świętość, znajdowali inspiracje i nowe sposoby szukania drogi do Królestwa Bożego w naszym własnym życiu. Kościół daje nam świętych właśnie po to, abyśmy poprzez naśladowanie ich dróg byli w stanie łatwiej osiągnąć własne zbawienie.
Każdy z nas z chwilą przyjęcia do Królestwa Bożego uzyskuje rangę świętości, gdyż wszyscy przyjęci do Nieba, automatycznie stają się świętymi. Dlatego też dozwolona jest w adoracja osób nie wyniesionych przez Kościół na ołtarze. Ta adoracja dla osobistych i prywatnych celów dotyczy wyłącznie bliskich nam osób z naszego najbliższego otoczenia (np. zmarłej matki, ojca, krewnych), o których obcowaniu z Panem, jesteśmy głęboko przekonani. Wolno nam prosić o ich pomoc i wstawiennictwo, nie popełniając grzechu bałwochwalstwa. Kościół wychodzi z założenia, że skoro byli oni naszymi bliskimi, są nam przychylni i skorzy do pomocy. Tego rodzaju adoracja może mieć miejsce jedynie na poziomie osobistym, w przeciwieństwie do adoracji błogosławionych, którzy stają się obiektem kultu i naśladownictwa w Kościele lokalnym i wreszcie świętych, których kult dozwolony jest wszystkim wiernym.
Stolica Apostolska wpisując w poczet świętych te szczególne osoby, które poprzez posiadanie i praktykowanie nadzwyczajnych cnót, słuchały głosu Chrystusa za swego ziemskiego życia, czyni to nie dla ich osobistego splendoru czy chwały - lecz dla dobra całego Kościoła i jego wiernych, by ci mogli naśladować ich, wielbić i prosić o ich wstawiennictwo do Boga. Święci przeto nie uzyskują niczego szczególnego dla siebie samych, nie podnosi się ich ranga w Niebie. Oni stają się świętymi poprzez uzyskanie komunii z Chrystusem, a jednocześnie są naszym wspólnym dobrem na Ziemi - szczeblami w drabinie wiodącej do naszej własnej świętości.