Entuzjaści sprzedaży garażowych, pchlich targów i giełd hobbystów uwielbiają te formy handlu ze względu na ich bezpośredniość. Towar można wziąć z rękę, dokładnie obejrzeć. A czasem znajduje się jakąś kolekcjonerską perełkę, której wartości właściciel zwyczajnie nie znał. Lecz nawet najbardziej zapaleni szperacze są czasem zwyczajnie zmęczeni tonami kompletnego śmiecia, przez które trzeba się w przedzierać na garage sales i czasochłonnością tego przedsięwzięcia. Dla nich nieodpartą pokusą stają się aukcje i wyprzedaże internetowe.
Jest kilka niewątpliwych zalet przeniesienia "garażowych wyprzedaży" do Internetu. Taka aukcja jest otwarta przez całą dobę, 7 dni w tygodniu - rzecz tym ważniejsza, że jej publiczność mieszka potencjalnie we wszystkich 24 strefach czasowych. Cena jest na ogół sprawiedliwa - nic lepiej nie sprzyja ustaleniu rzetelnej wartości towaru niż wystawienie go na szeroko otwarty rynek. Ponadto w popularnych witrynach internetowych pojawia się coś w rodzaju poczucia wspólnoty - dzięki systemowi opinii o przeprowadzonych transakcjach rzetelni sprzedawcy bardzo szybko są rozpoznawani i wynagradzani nowymi klientami. Kupując towar na eBayu od kogoś, kto ma za sobą 12 tysięcy transakcji, z których 99,6% miało pozytywne recenzje drugiej strony, nie musimy w zasadzie bać się oszustwa.
Przygotowując ten artykuł, miałem nadzieję odnaleźć inne internetowe domy aukcyjne mające ofertę porównywalną z eBayem. Na przykład w Polsce amerykański potentat przegrywa sromotnie z Allegro i Świstakiem. Jednak w Stanach eBay ma wciąż pozycję niezachwianą - ok. 85% rynku. Wielkość ma znaczenie ogromne - wiele giełd specjalistycznych nie może pochwalić się tak ogromnym wyborem w swojej dziedzinie, jaki oferuje jedna wąska podkategoria eBaya. Kiedy zimą tego roku szukałem szerokich nart do jeżdżenia w miękkim śniegu, eBay miał codziennie do 20 par nart wybranego przeze mnie producenta, a pozostałe strony aukcyjne, które odwiedzałem - jedną lub dwie. Po ekscytujących licytacjach wygrałem bodaj za trzecim razem. Narty nadeszły w znakomitym stanie i na czas. Kosztowały połowę sklepowej ceny.
Była to jednak ciekawa lekcja ograniczeń tego rodzaju kupowania. Wszystko poszło gładko, bo wiedziałem dokładnie czego chcę - tę parę Salomonów wypróbowałem przedtem osobiście podczas jednego z wyjazdów. W przeciwnym razie zgubiłbym się wśród setek ofert. Zawężając się do określonego typu, mogłem również zorientować się, po ile ten typ sprzedawał się podczas zakończonych akcji i ustalić swoją maksymalną ofertę. W przeciwnym razie łatwo dać się ponieść emocjom w ostatniej minucie licytacji. A przy okazji skorzystałem z promocyjnej oferty 0-procentowej karty kredytowej firmowanej przez PayPala, która oferuje całkowite zabezpieczenie przez oszukańczymi transakcjami - więc czułem się całkiem bezpieczny.
Nie bójmy się Internetu
Portale aukcyjne dbają o komfort obydwu stron transakcji i podejmują szereg wysiłków na rzecz budowy zaufania pomiędzy nimi. Wbrew powszechnej opinii, transakcje nie są anonimowe. Pozostańmy przy przykładzie eBaya. Zanim przystąpi się do sprzedawania, wymagana jest rejestracja. Wymagane jest podanie numeru karty kredytowej lub bankowej i szczegółów na temat konta czekowego. Osoby, które nie chcą ujawniać tego rodzaju informacji i mieszkają w Stanach, mogą poddać się procesowi identyfikacji tożsamości. Obejmuje ona m. innymi sprawdzenie adresu zamieszkania. Sprzedający w portalu eBay muszą również przejść pewne dodatkowe procedury identyfikacyjne. Zarządzający portalem podkreślają, iż sprawdzanie tożsamości nie jest równoznaczne ze sprawdzaniem historii kredytowej.
Następnie wypełnia się formularz zawierający opis rzeczy oferowanej na sprzedaż. Zarządzający aukcjami podkreślają pewne elementy, które przyciągają kupujących - np. staranny wybór kategorii, w której dany przedmiot jest sprzedawany, wystawienie go na sprzedaż w dwóch różnych kategoriach, wybór odpowiedniej nazwy sprzedawanego przedmiotu. Wskazówki dla początkujących zawarte w portalu obejmują między innymi takie oto porady: "unikaj takich słów jak "rzadki", "piękny" czy "l@@k". Nikt nie posługuje się takimi słowami szukając danego towaru na eBay. Lepiej opisz dokładnie, czym jest ten przedmiot, nawet jeśli oznacza to powtórzenie nazwy kategorii".
eBay jest stosunkowo tani dla sprzedających w porównaniu z tradycyjnymi maklerami, komisami, itp. Jeżeli cena sprzedaży wynosi 0-25 dolarów, opłata wynosi 5,25%, następnie spada do 3%, a przy kwotach powyżej 1,000 dolarów - do 1,5%
Kupujący mają zadanie łatwiejsze, niż przeszukanie olbrzymiego placu pełnego staroci. Dysponują przeszukiwarką pozwalającą podać słowo-klucz, numer towaru lub kategorię. Wyświetlone wyniki można posortować według tego, które licytacje zakończą się najszybciej, według kolejności wystawienia na licytację, według odległości pomiędzy miejscem zamieszkania sprzedającego i potencjalnego kupca. Dodatkowo można podać zakres ceny, jak również zdecydować, czy sprzedający ma mieszkać w Stanach, czy poza nimi.
W zależności od rodzaju sprzedaży, można zgłosić ofertę w licytacji, kupić przedmiot za cenę stała, albo obejść licytację kupując za cenę "Kup Teraz". Udział w licytacji również wymaga zarejestrowania się. Ma to na celu zapewnienie, że licytacja prowadzona jest w dobrzej wierze, tj. że jej zwycięzca faktycznie wyśle pieniądze.
Konkurencja
eBay nie ma jeszcze godnej konkurencji w Stanach, ale istnieje kilka innych portali aukcyjnych walczących o drugie miejsce. Aukcje prowadzą Amazon.com i wszędobylski Yahoo. Warto również zerknąć na takie strony jak Bidville, Ubid, and Liquidation.com. Ciekawym wariantem stron aukcyjnych są takie portale jak Priceline.com i Nextag.com. Oferując one porównanie cen z setek sklepów internetowych, tworzą jakby odwróconą aukcję, w której wygrywają ci, którzy oferują najkorzystniejsze ceny za ten sam towar. Gorąco polecam te dwie witryny wszystkim, którzy szukają na Internecie np. sprzętu elektronicznego czy fotograficznego - oszczędności mogą sięgać 25% ceny. Priceline and Nextag zamieszczają również recenzje witryn internetowych. Jest to niezmiernie ciekawa lektura, pozwalająca unikać najbardziej śliskich typów, w rodzaju sklepików z Brooklynu, które np. sprzedadzą ci kamerę o 200 dolarów taniej - ale tylko pod warunkiem, że dokupisz do niej mało wartą gwarancję. Za 300 dolarów.
Moja pochwała eBaya musi być opatrzona pewnym zastrzeżeniem. Są wąskie dziedziny, w których jego oferta pozostaje dużo skromniejsza niż witryn specjalistycznych. Np. portal iwindsurf.com ma cztery razy więcej ogłoszeń w sprawie sprzedaży desek i żagli niż eBay. Podobne są proporcje dla innych sportów i hobby o charakterze wąskiej niszy. Ale kiedy tylko wychodzi się z tych ciasnych zaułków, zalety tego aukcyjny potentata przeważają nad wszystkim, co oferuje konkurencja.
Tomasz Popławski
jest członkiem władz Stowarzyszenia Tłumaczy Amerykańskich. Jego firma, Polish Connection, Inc. oferuje tłumaczenia na język polski i angielski.
Tel.: 773 725 2535