09 maja 2006

Udostępnij znajomym:

Jednym z najbardziej dolegliwych problemów w relacjach partnerskich jest zazdrość. Zdecydowana większość z nas jest przeświadczona o tym, że jeśli ludzi łączy więź, to zazdrość jest czymś naturalnym, a wręcz nieodzownym, niejako dowodem na istnienie miłości. "Jeśli nie jest zazdrosny, to znaczy, że nie kocha" - myśli wielu z was. Czy jest tak rzeczywiście, czy nie jest to jeszcze jeden ze stereotypów myślowych, który zaburza nam prawidłowe widzenie rzeczywistości? Jest teraz dogodna możliwość, aby zastanowić się nad tym tematem wspólnie.

Przyjrzyjmy się początkowi miłości romantycznej, kiedy to partnerzy pragną zacieśnienia związku, kiedy bardzo potrzebują gwarancji jego trwałości i przeżywania autentycznej wspólnoty. Tworząca się dopiero więź między nimi jest ciągle niepewna i krucha, więc zrozumiałe jest poczucie zagrożenia i niepokoju. Możemy reagować zazdrością, kiedy wydaje nam się, że nasza ukochana zbyt dobrze bawi się w czyimś towarzystwie lub partner ze zbytnim zainteresowaniem patrzy na inną kobietę.

Jednak w miarę utrwalania się wzajemnej więzi, kiedy poznajemy się coraz lepiej, miejsce początkowego niepokoju i zagrożenia zajmuje zaufanie. I właśnie ten element powoduje, że nie odczuwamy przykrości, kiedy mój partner kontaktuje się z innymi osobami, ponieważ wierzymy, że nic nie zagraża naszemu związkowi. Jest to model idealny, który niestety rzadko występuje w życiu.

W zdecydowanej większości przypadków związek postrzegamy jako układ całkowitej i bezwzględnej zależności, w którym traktujemy partnera jako swoją własność i nie dopuszczamy myśli, że mógłby on mieć odmienne od naszych potrzeby i oczekiwania, że mógłby czuć czy myśleć inaczej. Posługujemy się bardzo sztywnymi normami w zakresie tego, co wolno a czego nie wolno robić w związku i dotkliwie karzemy partnera za zachowania odbiegające od raz na zawsze ustalonych kryteriów . Co ciekawe, reagując zazdrością i gniewem na zachowania drugiej strony zwykle przypisujemy sobie szlachetną motywację, a zazdrość ma być zawsze wyrazem naszej wielkiej miłości, oddania i uczciwych pobudek. W imię tych wartości żądamy od partnera, aby np. zerwał całkowicie kontakty towarzyskie czy przyjacielskie, domagając się jego izolacji i podporządkowania.

Kim są osoby, które funkcjonują w taki nieprawidłowy sposób? Jaka jest przyczyna zazdrości w związkach. W jaki sposób powstaje to niszczące uczucie?

Ludzie zazdrośni to zwykle osoby o cechach niedojrzałości emocjonalnej, których rozwój zatrzymał się na poziomie dziecka. Oczekują oni, że całkowicie zawładną partnerem, który będzie pełnił wobec nich rolę rodzica, zaspokajał ich wszystkie potrzeby, spełniał oczekiwana, poświęcał im cały swój wolny czas i koncentrował na nich wszystkie swoje zainteresowania (jak to czyniła kiedyś np. matka). Niedojrzałość ich polega też między innymi na tym, iż nie mogą zrozumieć, że kontakt partnerski wymaga zupełnie innej relacji. Na każdą osobę pojawiającą się w ich otoczeniu reagują poczuciem zagrożenia i niechęcią, ponieważ odciąga od nich uwagę partnera i staje się konkurentem do jego miłości. Metoda represji, domagania się wyłączności, karanie partnera za brak współpracy, a także ataki zazdrości powodują istnienie w związku atmosfery więziennej i niszczą go systematycznie.

Uczucia zazdrości są też udziałem ludzi charakteryzujących się niską samooceną. Osoby takie żyją w ciągłym lęku, że zostaną odrzucone przez partnera, gdy tylko pojawi się na ich drodze osoba atrakcyjniejsza i wartościowsza. Wierzą też, że świat roi się od takich atrakcyjnych osób, więc nie czują się bezpiecznie. Nie wierzą, że zasługują na miłość i że można ich trwale pokochać. Koncentrują się na swoich brakach i są przeświadczone, że kiedy partner odkryje ich bezwartościowość, to niewątpliwie ich opuści. Każdy odruch życzliwości skierowany do kogoś innego, uśmiech, rozmowa, późniejszy powrót z pracy, odbierają jako zagrożenie dla własnego związku i reagują wymówkami, sprawdzaniem i kontrolowaniem partnera, aby znaleźć potwierdzenie własnych obaw, czyli obciążających dowodów jego winy. Poczucie zagrożenia zmusza ich do ograniczenia kontaktów z innymi ludźmi i również powoduje w relacji atmosferę więzienną ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Szczególnie trudne bywają przejawy zazdrości u alkoholików, tzw. zazdrość patologiczna. Potrafią oni szpiegować swoich współmałżonków, urządzać wielogodzinne drobiazgowe śledztwa, wszczynać awantury, nierzadko z przemocą fizyczną, także dotyczące domniemanego rywala czy rywalki, przeglądać torebki, kieszenie, czy bieliznę osobistą. Zachowania takie są zawsze zachowaniami niszczącymi wzajemny związek.

Co ma zrobić nadużywany w imię wielkiej miłości współmałżonek? Jeśli nawet dla tzw. świętego spokoju ograniczy czy zawiesi całkowicie swoje kontakty z innymi ludźmi, zerwie wszystkie bliskie przyjaźnie i stanie się wręcz cierpliwym i oddanym niewolnikiem zazdrośnika, to i tak nie jest w stanie uzdrowić sytuacji, ponieważ problem nie dotyczy jego, lecz jego partnera. Osoba taka może być spokojna tylko wtedy, gdy małżonek znajduje się w zasięgu wzroku, a przecież nie jest to możliwe. Zazdrość tego typu jest zawsze poza wszelką normą i nie musimy dać się zwodzić osobie patologicznie zazdrosnej, że to prawdziwa miłość i w imię tych wielkich uczuć przeżywać żal, złość i poniżenie wynikające ze złego traktowania.

Wszelkie przejawy agresji skierowane pod naszym adresem powinny być natychmiast postrzegane jako zachowania nieprawidłowe i diagnozowane jako patologia naszego związku. W świadomości wielu ludzi zazdrość, jak napisałam, jest naturalną konsekwencją miłości. Można zgodzić sie z tym tylko w takim aspekcie, że czasem nie jesteśmy w stanie pozostać spokojnym, kiedy nasz partner interesuje sie kimś innym. Odczucie niepokoju i zagrożenia, przejawiające się jako zazdrość, może, a czasem musi zaistnieć, jednak najważniejsze, co z tymi uczuciami zrobimy.

Jeśli potrafimy je opanować, jeśli pojawiają się one na krótki czas i są w stanie ustąpić, to mieści się to wszystko w obrębie normy i jest naturalną konsekwencją naszego zaangażowania w związek. Jeśli jednak zazdrosna osoba nie potrafi poradzić sobie z uczuciem zazdrości, zaczyna atakować "winnego" partnera, staje się dla niego policjantem śledczym, prokuratorem, sędzią i katem w jednej osobie, to jest to sygnał, że ten piękny objaw miłości, który tak wszyscy gloryfikujemy, nie jest żadnym symptomem uczuć, bo być może miłości wcale tutaj nie ma.

Nie musimy, bez względu na motywację, ulegać naszemu zazdrosnemu partnerowi, nie musimy narażać się na traktowanie okrutne i bezwzględne, zwykle niszczące nasze zdrowie psychiczne. Nie musimy pozwalać na manipulacje z powodu "wielkiego miłowania". Jedyne co dobrze byłoby zrobić, to znaleźć w sobie siłę, aby móc się temu przeciwstawić. Zastanówmy się: jeśli z powodu miłości nadużywamy kogoś i krzywdzimy, jeśli czynimy z jego i własnego życia piekło, to czy może być tutaj mowa o prawdziwej miłości?

Grażyna Sobiczewska

terapeuta rodzinnym i małżeński. Obecnie jest

zaangażowana w Program Pomocy Rodzinie przy Family Counseling & Rehabilitation Center.

Tel.: 800 652 0005

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor