----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 lipca 2006

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Z mojej niegdysiejszej wycieczki do Moskwy, jeszcze przed pierestrojką, pamiętam obawę miejscowych przed podsłuchaniem rozmów w pokojach czy restauracjach hotelowych. Wiadomo było, że pokojowe zajmują się nie tylko zmianą bielizny pościelowej, a przed rozpoczęciem obiadu należało także ostrożnie ręką sprawdzić spód stołu. Dlatego dobrze zapamiętałam powiedzenie: "Ściany mają uszy", choć mylnie utożsamiałam je tylko z sytuacją w krajach zza żelaznej kurtyny.

Bo uszy mają także cubicles, ścianki działowe, rozdzielające miejsca pracy biurowej w większości amerykańskich przedsiębiorstw. Z rozmów słuchaczy dzwoniących do popularnej amerykańskiej popołudniówki radiowej dowiedziałam się jaką cenę można zapłacić za to, co mówi się do kolegi na korytarzu. Oto dwóch pracowników dużej korporacji amerykańskiej wymieniając uwagi na temat nieco ekscentrycznego, ich zdaniem, ubioru ich współpracownika wyraziło wątpliwość: "Myślisz, że jest gejem?" Pomimo, że komentarz nie był skierowany do osoby będącej przedmiotem rozmowy, ani też nie była ona jej świadkiem, obaj zostali zwolnieni dyscyplinarnie z powodu naruszenia korporacyjnej polisy zakazującej prześladowania w miejscu pracy.

Nie mogę się pogodzić z relatywizacją zła, podawanego nam powszechnie do wierzenia jako politycznie poprawne przedrzeźnianie postaw określanych jako homofobiczne, antysemickie, rasistowskie, czy po prostu fantasmagoryczne. Dla współczesnego inteligenta posądzenie o hołdowanie tego typu uprzedzeniom oznacza socjalny ostracyzm, a w najlepszym wypadku - pełne politowania milczenie. Tradycyjne rozróżnienie pomiędzy dobrem i złem wydaje się dziś zbyt jaskrawe, więc miejsce dyskredytowanych kategorii etycznych zajmują etykietki rzekomych fobii występujących w przestrzeni społecznej. Problem w tym, że fantazmaty obcości mają się nijak do moralności.

Nie ma nic gorszego niż posądzenie o homofobię. Sam termin, który oznacza lęk przed zetknięciem się, niechęć, potępienie bądź nienawiść wobec osób o orientacji homoseksualnej, sugeruje, że moralny sprzeciw wobec homoseksualizmu ma źródło w jakichś psychicznych zaburzeniach osobowości i nieuzasadnionych lękach. Skrojona w ten sposób definicja wskazuje, że powodem uprzedzeń nie jest wiara, światopogląd, obrona wartości rodzinnych, ale nieugruntowane i godne napiętnowania przesądy i uprzedzenia. A na to współczesny inteligent nie może sobie pozwolić. Posądzenie o uleganie stereotypom, czy, broń Boże, niewiedzę, lęk przez obcym, czy też atak na dyskryminowaną mniejszość seksualną, grozi oskarżeniem o nietolerancję. A jest to poważny występek, który, jak się ostatnio przekonaliśmy, grozi sankcjami międzynarodowymi.

Nie o fobie tu jednak chodzi, ale o manipulację etyczną. Homoseksualizm, piętnowany przez chrześcijaństwo, judaizm i islam jako przejaw grzesznej natury człowieka, pozbawiony jest sankcji moralnych, a tymczasem próbuje wkraść się do kanonu wartości etycznych w masce niezbywalnego prawa człowieka.

W kolejce do na nowo pisanego dekalogu stoją: rasizm, ksenofobia, antysemityzm i seksizm, czyli ideologie wyższości dokonujące rozróżnienia na podstawie kategorii rasy, orientacji seksualnej, wyznania, czy płci. Jednak jakkolwiek poniżanie czy uprzedzenia wobec człowieka, bez względu na kierujące tym przesłanki, mają znaczenie moralne, o tyle przestępstwa wobec definicji poprawności politycznej są niczym więcej jak tylko próbą określenia na nowo dobra i zła. W rezultacie poprawność polityczna, z jej definicjami coraz to różnych fobii społecznych, przypomina manipulację czysto werbalną, bo dokonywaną w języku. Pośrednio jest ona narzędziem zdobywania hegemonii, cenzury, a także sprawowania władzy, która rozdaje role poszkodowanego i agresora, czyli ofiary i winnego dyskryminacji według na nowo pisanego kodeksu społecznej poprawności.

A uprzywilejowany status prześladowanego prowadzi do po-wszechnej demoralizacji. Bo skoro rozróżnienie ofiary od sprawcy prześladowań nie jest oparte na wartościowaniu etycznym, to dyskryminowany często przedzierzga się w agresora. Oto gej wypowiadający szydercze uwagi skierowane przeciwko mniejszości etnicznej, nieświadomie ulega krzywdzącym stereotypom, których sam był z pewnością ofiarą. Żyd, który fabrykuje dokumenty mające poświadczyć jego polskie korzenie, by móc starać się o odebranie polskich praw własności, wykorzystuje argument rzekomego antysemityzmu, by dokonać intratnej transakcji. Podobnie przykładem niewłaściwych decyzji administracyjnych, a nie seksizmu jest sytuacja, w której dyrektor podmiejskiego parku rekreacyjnego ignoruje wyciągniętą do niego na powitanie rękę kobiety i omijając ją demonstracyjnie wita się ze stojącym za nią mężczyzną. Zbudowane na rasizmie kariery czarnoskórych polityków, organizacje czy programy edukacyjne oparte na przesłankach uprzywilejowania rasowego dowodzą, że niegdyś represjonowani zostali zdemoralizowani poprzez system preferencji rasowych oferowany im zamiast skutecznego rozwiązania problemów społecznych.

Niezbywalne są pewne kategorie moralne, mity i symbole tworzące naszą wspólną tożsamość. Poprawność polityczna, która dyskredytuje wartości religijne, rodzinę czy naturalny porządek rzeczy zastępując je neurotycznymi lękami i projekcjami w przestrzeni społecznej, prowadzi do antagonizmów, bo wprowadza zamiast etyki czy wiary fantazmaty obcości. A współczesny inteligent z politycznie przetrąconym kręgosłupem moralnym daje się na to nabrać.

ez

ez@infolinia.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor