Znany z ambitnych eksperymentów Trap Door Theatre zaprosił do współpracy Agatę Dudę-Gracz. Goszcząca niedawno w Chicago polska reżyserka spotkała się w teatrze z zespołem i polonijną publicznością. Wydarzeniem wieczoru było specjalne wystawienie spektaklu "The Bitter Tears of Petra von Kant" w reżyserii Beaty Pilch i Krishny Le Fana, o którym pochlebne recenzje można znaleźć w chicagowskiej prasie.
Sztuka Rainera Wernera Fassbindera, niemieckiego dramaturga i mistrza kina, znana z jego słynnej adaptacji filmowej z 1972 roku, opowiada o powikłanych uczuciowych relacjach między trzema kobietami. Piękna i zaborcza projektantka mody Petra jest obsesyjnie zakochana w swojej modelce. Młodziutka i rezolutna Karin nie odwzajemnia jej uczucia i odchodzi do męża. Natomiast Petrę darzy cichą, pełną oddania i uwielbienia miłością jej asystentka Marlene. W rozgrywającym się w jednym wnętrzu dramacie uczestniczą także córka Petry, jej matka i przyjaciółka.
Ta ocierająca się o melodramat historia damskiego trójkąta w tłumaczeniu Denisa Calandry i w inscenizacji Trap Door zabrzmiała prawdziwie i aktualnie - poza wszelkimi podziałami i orientacjami seksualnymi. Przemawia prawdą psychologiczną i teatralnym sztafażem, który z upodobaniem stosował także w swych filmach Fassbinder. Świetną kreację stworzyła Nicole Wiesner, pamiętna z wielu poprzednich spektakli tego teatru, która z aroganckiej gwiazdy mody przeobraża się w rozpaczającą, cierpiącą kobietę. Oszalała z miłości, z podpuchniętymi od płaczu oczami i opadającą na czoło peruką, jest tragikomiczna i przejmująca zarazem. Choć przez cały spektakl milczy, na scenie intensywnie zaznacza swą obecność Carolyn Schoemaker w roli Marlene. W rozmaitych, przesadnie nieraz artykułowanych gestach, wyraża bezgraniczne oddanie, opiekuńczość i erotyczną fascynację swoją szefową. Pragmatyczna, nowoczesna Kim McKean jako Karin do końca pozostaje enigmatyczna - nie wiadomo, czy po swojemu kocha Petrę, czy też tylko ją wykorzystuje. Ekscentryczne kostiumy, "filmowy" leitmotiv muzyczny, efekty akustyczne - powtarzanie przez mikrofon pewnych kwestii - składają się na niepowtarzalną aurę tego spektaklu.
W kameralnej, przytulnej sali teatru, gdzie widownia liczy zaledwie kilkanaście rzędów, tradycyjnie po przedstawieniach odbywają się spotkania z twórcami. Tym razem gościem specjalnym była Agata Duda-Gracz, jedna z najbardziej utalentowanych polskich reżyserek młodego pokolenia, także historyk sztuki. Jeszcze w czasie studiów wyreżyserowała m.in. "Woyzecka" Buchnera w krakowskiej PWST, "Kaina" Byrona w Teatrze im. Witkacego w Zakopanem, "Naprawiacza świata" Bernhardta w Starym Teatrze. Od trzech lat pracuje w najważniejszych teatrach w Polsce. Reżyserka sama opracowuje scenografię do większości swoich sztuk - została dwukrotną laureatką Ludwika za najlepszą scenografię. W 2005 roku była kuratorem wielkiej wystawy prac swojego ojca, wybitnego polskiego artysty - "Chopinowi - Duda-Gracz",
Agata Duda-Gracz, zaintrygowana działalnością Trap Door, spotkała się w Warszawie z Beatą Pilch, założycielką oraz dyrektorem artystycznym tego zespołu. Okazało się, że obie panie mają podobną wizję teatru i chciałyby ją skonfrontować we wspólnym działaniu. Do podjęcia współpracy polską reżyserkę zachęciła możliwość spotkania z innym stylem i techniką gry amerykańskich aktorów. W Trap Door wyreżyseruje "Balkon" Jeana Geneta, jedna z najważniejszych i najbardziej skomplikowanych sztuk XX wieku. Akcja toczy się w burdelu, który staje się metaforą świata, domem złudzeń.
Premiera planowana jest za rok. Ażeby jednak mogło do niej dojść, potrzebne są spore środki finansowe. Zorganizowane przez zespół Trap Door spotkanie miało na celu pozyskanie ewentualnych fundatorów tego przedsięwzięcia. Ale jak to często bywa, wśród zgromadzonej publiczności znaleźli się artyści, aktorzy, dziennikarze, pracownicy Chicagowskiej Biblioteki i Muzeum Polskiego, a zabrakło chyba właśnie ewentualnych sponsorów. Smutne refleksje nasuwają się także po przejrzeniu zamieszczonej w programie listy szczodrych dobroczyńców teatru. Widnieje na niej na przykład Francuska Ambasada, nie ma natomiast odpowiednich polskich czy polonijnych instytucji bądź organizacji.
A przecież Trap Door Theatre, założony i prowadzony od 12 lat przez Beatę Pilch, znaną i uznaną w amerykańskim środowisku teatralnym aktorkę, reżyserkę i animatorkę teatru, która jest polskiego pochodzenia, w fantastyczny sposób przyczynia się do promocji rodzimej kultury. To właśnie w tym teatrze miały miejsce pamiętne wystawienia sztuk Witkacego - "Wariata i zakonnicy", "Szewców", "Matki", "Szalonej lokomotywy", a ostatnio "Czwartej siostry" Janusza Głowackiego. Domeną repertuaru są ambitne, awangardowe sztuki polskie i europejskie. W formie oryginalny i wierny sobie, Trap Door łączy tradycyjne metody z nowatorskimi technikami. Krytycy określają spektakle teatru jako "prowokujące", "pobudzające intelekt i wyobraźnię", "pełne energii", "zaskakujące". Działania grupy może nie są adresowane do tzw. szerokiej publiczności, ale na pewno nie ma w nich nic elitarnego, snobistycznego, każdy widz traktowany jest jak partner. Kto trafi raz do tego unikalnego, kameralnego teatru, mieszczącego się na zapleczu Jane"s Restaurant, w samym sercu Bucktown, zazwyczaj wraca tam ponownie. Wraca dla sztuki i niepowtarzalnej atmosfery tego miejsca. Szkoda, że Polacy nie zdołali sobie jeszcze oswoić tego miejsca.
Wydaje się, że my chętniej popieramy przedsięwzięcia - zwłaszcza te spektakularne - przeznaczone dla Polonii. Nie ulega watpliwości, że tego rodzaju działalność jest potrzebna i nierzadko wartościowa. Niemniej o znaczeniu i wizerunku naszej grupy narodowościowej bardziej świadczą inicjatywy, takie jak prowadzony przez Beatę Pilch "Trap Door" - jedna z najbardziej ambitnych i niepokornych chicagowskich grup teatralnych.
Danuta Peszyńska