09 grudnia 2006

Udostępnij znajomym:

Zakupy są w naszym cywilizowanym życiu koniecznością. Nie możemy ich niczym zastąpić. Minęły już dawno czasy, kiedy udawaliśmy się na polowanie, w celu zdobycia mięsa i futer dla siebie i naszych rodzin i uprawialiśmy ogródki, aby móc przetrwać. Teraz rolę tę przejęły miejsca, które oferują nam wszystko, co jest potrzebne do tego, żeby przeżyć, a w zasadzie o wiele, wiele więcej...

Wielu z nas prawdopodobnie nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, jak uprościło to naszą egzystencję i jak lekko, łatwo i przyjemnie zdobywamy wszystko, czego potrzebujemy. Sprawa zakupów zaczyna nas zajmować szczególnie intensywnie właśnie w okresie przedświątecznym, kiedy naszym obowiązkiem jest zrobić stosowne zakupy dla wszystkich bliskich, dalszych i najdalszych i uszczęśliwić innych przedmiotami, których najczęściej wcale nie potrzebują.

Pierwsze szaleństwo zakupowe mamy już za sobą. Już zgromadziliśmy stosy mniej lub bardziej niepotrzebnych rzeczy, gdyż wszystko w ostatnich dniach było okazją. Tak, nasze kupowanie przybiera często rozmiar epidemii, ponieważ tak wiele rzeczy podoba się nam, pragniemy je mieć i wydaje nam się, że ich potrzebujemy, chcemy także być modni i w zgodzie z najnowszymi tendencjami. Często też nie mamy zbyt drastycznych ograniczeń finansowych - wobec tego "hulaj dusza".

Dlaczego tak lubimy i potrzebujemy kupować, że nabywamy nawet rzeczy, których nigdy nie użyjemy, które zalegać będą w naszych szafach i pawlaczach i które wreszcie oddamy innym? Dlaczego tak daleko odeszliśmy od podstawowej funkcji zakupów - dostarczania nam niezbędnych do życia przedmiotów? Dla wielu z nas zakupy stały się rytuałem i z codziennej czynności o charakterze konieczności przemieniły się w działanie, które jest sposobem na podniesienie nastroju. W wyniku praktykowania tego rytuału w mózgu wydziela się substancja, zwana serotoniną, której zwykle mamy pewne niedobory. Jest ona odpowiedzialna właśnie za nastrój, chroni przed stresem, daje poczucie siły, radości i kompetencji. Jest bardzo pożądana. Dzięki niej możemy walczyć z depresją, frustracją, złym samopoczuciem, a nawet podwyższyć poczucie własnej wartości. Zakupy ułatwiają więc walkę ze smutkiem, samotnością i złością, potrafią skutecznie wyciągnąć "z dołka", są strategią mającą na celu nawet wydobycie się ze stanu depresyjnego. Mogą być też niebezpieczne, gdyż czasem niepostrzeżenie przejmują funkcję regulacji naszych uczuć (czujemy się dobrze, kiedy robimy zakupy, a kiedy ich nie robimy, czujemy się jak alkoholik bez alkoholu). Wielu z nas leczy także w ten sposób wszystkie niedostatki, których doznało, żyjąc w Polsce, najczęściej w skrajnie ubogich rodzinach, których nie stać było na nic i które łaknęły wszystkiego. Teraz gromadząc nadmiar przedmiotów rekompensują sobie braki z poprzedniego okresu życia. Znam osobę, która posiada w suterenie ponad 300 par butów (większości oczywiście nigdy ich nie założy). W dzieciństwie porządne buty nosiła tylko w niedzielę do kościoła i dzieliła je z młodszą siostrą.

Tak, większość z nas czuje się poszkodowana i mało wartościowa z powodu niezaspokojenia podstawowych potrzeb w dzieciństwie i otaczanie się przedmiotami (czasem dużej wartości) ma funkcję zadośćuczynienia za braki i sprawia, że czujemy się bardziej wartościowi i ważni. Specjaliści już dawno zauważyli, że u wielu z nas czynność kupowania znacznie wykroczyła poza zwykłą normę i stała się przymusowa. A to znaczy, że utraciliśmy możność kontrolowania tego, co i w jakich ilościach kupujemy i nie możemy ręczyć za swoje zachowanie po tym, jak wejdziemy do sklepu. Bardzo to przypomina opis uzależnienia. Tam też występuje niemożność kontrolowania swojego zachowania. Niewątpliwie, brak kontroli oznacza uzależnienie od zakupów, czyli tak zwany zakupoholizm. Co w tym przypadku znaczy uzależnienie? Znaczy to, że w zasadzie aspekt jakościowy kupowania jest w porządku: zakupy są nam potrzebne i nic dziwnego, że je robimy. Problem dotyczy ilości. Można poznać, że jesteśmy uzależnieni po tym, kiedy kupujemy zbyt wiele i zbyt często, kiedy nie możemy się powstrzymać przed wyjściem do sklepów nawet wtedy, kiedy niczego konkretnego nie potrzebujemy. Jednym z objawów uzależnienia, obok utraty kontroli, jest poczucie złości i dezaprobaty wobec samych siebie, nasilone poczucie winy, a także świadomość że wydaliśmy zbyt dużo. W fazę alarmującą wchodzimy wtedy, kiedy zaczynamy kupować coraz częściej i więcej i kiedy wydajemy pieniądze przeznaczone na coś innego, nawet wtedy, kiedy ich już nie mamy (zaciągamy coraz większe długi na kartach kredytowych), a jest za to piekło w domu. Charakterystyczną cechą tego stanu jest całkowita nieświadomość, że mamy problem, ponieważ jak w każdym uzależnieniu dochodzą do głosu mechanizmy obronne: zaprzeczanie i racjonalizacja. Prawdopodobne jest, że nie przyznamy, iż nasza potrzeba zakupów przybrała charakter nieopanowany , nawet kiedy w naszym życiu pojawiają się poważne skutki nadmiarowego kupowania. Jakie są konsekwencje uzależnienia od tej czynności nietrudno się domyślić: czasem ciągły brak pieniędzy i debet w banku, a także bankructwo. Naturalnie, trudności, wynikające z uzależnienia od zakupów sięgają dużo dalej niż tylko problemów finansowych. Powodują złe samopoczucie, niepokój wynikający z poczucia winy i wstydu z powodu kłamstw, które są nieodłączne przy tego typu zachowaniach. Zdarza się, że małżonek uzależnionej osoby nie wytrzymuje ciągłych kłótni, bycia oszukiwanym , złej atmosfery, strat finansowych i grozi rozwodem. Zdarzają się też rozwiązania bardziej dramatyczne: rozpad rodziny, próby samobójcze, gdyż osoba uzależniona nie potrafi wyobrazić sobie życia bez zakupów i nie widzi wyjścia z tej matni. Już wiemy, dlaczego tak wiele jesteśmy w stanie zaryzykować dla tak niby zwykłej czynności jak kupowanie.

Jak częste jest zjawisko patologicznego pociągu do robienia zakupów? Ocenia się, że dotyczy ono około kilku procent społeczeństwa amerykańskiego. Inne źródła podają nawet kilkanaście procent. Częściej są to osoby w średnim wieku niż osoby młode. Obiegowe opinie głoszą, że manii zakupów ulegają głównie kobiety i jest to prawdą, chociaż ostatnie badania wykazały, że również mężczyźni potrafią przepuszczać duże pieniądze na rzeczy zupełnie nieprzydatne, a drogie, ale kupują zupełnie coś innego niż kobiety. Na pierwszym miejscu w czasie zakupowego szaleństwa wśród rzeczy kupowanych przez kobiety znajdują się ubrania. Zaraz po nich są kosmetyki, buty i biżuteria, czyli to, co dotyczy wyglądu i wiąże się z wizerunkiem. Te preferencje można tłumaczyć tak powszechnym wśród kobiet lękiem przed byciem nieatrakcyjną i niezadowoleniem z własnego wyglądu. Mężczyźni natomiast kupują przedmioty będące symbolami władzy i prestiżu. Należą do nich telefony komórkowe, notebooki oraz sprzęt sportowy (jak wykazały badania na Uniwersytecie Stanforda).

Ponieważ mania zakupów została zaliczona do chorób i określona jako "compulsive buying disorder" lub "compulsive shopping disorder", podlega, jak wiele chorób, specjalistycznemu diagnozowaniu i leczeniu (do oceny nasilenia tego zaburzenia służy specjalna skala Yale-Browna). Identycznie jak w przypadku alkoholizmu chory przeważnie zgłasza się na konsultacje dopiero wtedy, kiedy konsekwencje nadużyć są poważne i kiedy kolejne próby kontrolowania nałogu okazują się nieudane. Czasem musi ogłosić upadłość, zniszczyć swój związek, czy stracić dom, żeby powziąć myśl o leczeniu. Często jest to jedyna droga, aby powrócić do normalności.

Dlaczego tak trudno podjąć leczenie w porę, kiedy jeszcze nie straciliśmy tak wielu ważnych i cennych rzeczy jak majątek czy rodzina? Pisałam już o mechanizmach obronnych. Drugim czynnikiem jest brak świadomości, że wyżej wymienione zachowanie może być wynikiem patologicznego stanu, w którym znajduje się uzależniona osoba. Wiele osób, dotkniętych manią kupowania, nie traktuje jej poważnie, nie ma więc szansy zareagować w porę. Znana jest mi osoba, która zgłosiła się do leczenia, kiedy debet na jej kartach kredytowych przekroczył 300 000 dolarów. Wcześniej nie widziała konieczności, żeby to zrobić. Okres przedświąteczny jest dobrym momentem na kupowanie bez ograniczeń i umiaru. Tradycja obdarowywania innych daje wszystkim owładniętym potrzebą robienia zakupów świetne alibi, więc w tym czasie nasze poczucie winy, że kupujemy za dużo nieco słabnie. Możemy właściwie bezkarnie kupować co chcemy i ile chcemy. Niektórych czeka później przykry moment, kiedy wyciągi z banku pokażą niezbicie, że w ferworze kupowania przekroczyliśmy wszystkie limity, a teraz pozostają już tylko konsekwencje.

Co więc zrobić, żeby trwale uwolnić się od przymusu niepotrzebnego wydawania pieniędzy? W mniej skrajnych przypadkach osób owładniętych obsesją zakupów można starać się radzić sobie metodami doraźnymi: wychodzić na zakupy tylko w towarzystwie osoby, która wie o naszym problemie i która będzie upoważniona do kontrolowania naszych poczynań. Można też ograniczyć częstotliwość odwiedzania sklepów lub prosić inne osoby o robienie zakupów przez jakiś czas, dopóki nie poczujemy się silniejsi, lub dać innym prawo do ograniczania naszych funduszy. Niestety, są to tylko środki doraźne, więc często mogą nie skutkować, szczególnie w sytuacji, kiedy jesteśmy bardziej uzależnieni niż myślimy.

W przypadkach o wyjątkowym nasileniu jedyną drogą wyjścia z impasu będzie leczenie specjalistyczne typu odwykowego, a także diagnozowanie i leczenie depresji, która często leży u podłoża tego typu uzależnienia. Czasem wystarczy popracować nad podwyższeniem poziomu samooceny lub znaleźć wartościowe zajęcie, a może okazać się, że już nie potrzebujemy w sztuczny, szkodliwy dla nas sposób walczyć o dobry nastrój i samopoczucie.

Życząc Państwu przemyślanych zakupów, a także ciepłego i radosnego bycia razem w tych uroczystych i wyjątkowych dniach, kłaniam się wszystkim świątecznie.

Grażyna Sobiczewska

terapeuta rodzinnym i małżeński. Obecnie jest zaangażowana w Program Pomocy Rodzinie przy Family Counseling & Rehabilitation Center.

Tel.: 800 652 0005

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor