----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 stycznia 2007

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Elżbieta i Krzysztof Kasperowiczowie - zawodowi nauczyciele tańca. Byli trenerzy kadry narodowej, mistrzowie Polski w tańcach standardowych i latynoamerykańskich. Sędziowie klasy międzynarodowej, założyciele szkoły tańca towarzyskiego Kasper Dance Studio, organizatorzy turnieju tańca "Windy City Open".

Danuta Peszyńska: Jakie cechy musi posiadać kandydat na dobrego tancerza?

Elżbieta Kasperowicz: Tańczyć może każdy, tak jak każdy może nauczyć się gry na instrumencie. Nie każdy jednak może zostać wirtuozem. Taniec rządzi się podobnymi prawami. Żeby być dobrym tancerzem, trzeba posiadać koordynację ruchu, dobry słuch i poczucie rytmu. Niektórym osobom dodatkowo pomaga w tym talent, a więc nieprzeciętne zdolności zapamiętywania, naśladowania, a także odpowiednia budowa ciała. Poza cechami wrodzonymi dobry tancerz powinien być zdyscyplinowany i zacząć swoje szkolenie bardzo wcześnie. Inne jednak cechy powinien posiadać ktoś, kto chce się nauczyć dobrze tańczyć. W tym przypadku wiek nie gra tak wielkiej roli. Można zacząć naukę tańca dobrze po pięćdziesiątce. Konieczne są jednak poczucie humoru i chęć dobrej zabawy.

Co państwu pomogło dojść do mistrzowskich umiejętności ?

Krzysztof Kasperowicz: Po pierwsze mieliśmy szczęście, że pracowali z nami dobrzy nauczyciele. Bez nich nie wiedzielibyśmy, że tkwią w nas jakieś talenty ruchowe. Oni "zarazili" nas do tej formy tańca, wpoili dyscyplinę i nauczyli jak iść przez życie.

Pokazali, że taniec może przynieść wiele radości. Nauczyli nas wiary w siebie. To od nas jednak zależało, czy do czegoś dojdziemy.

Ile godzin dziennie ćwiczyliście? Czym był dla was wówczas trening?

KK: Dopóki taniec był tylko zabawą, spotykaliśmy się na zajęciach parę razy w tygodniu. Kiedy przyszły pierwsze osiągnięcia i postanowiliśmy na poważnie zająć się tańcem turniejowym, zaczęliśmy trenować codziennie po dwie do czterech godzin. W klubie mówiło się "trening zrobiony, dzień zaliczony". Jako że nie mieliśmy z tego żadnych korzyści finansowych, tańczyliśmy dla przyjemności. Można nas było spotkać na treningu tak w dni powszednie, jak i w święta. Nie byliśmy jednak żadnymi wyjątkami. Wszyscy tancerze turniejowi tak trenują, podobnie jak gimnastycy czy pływacy.

Jaki był państwa największy sukces taneczny?

KK: Trzykrotne zdobycie tytułu wicemistrza Polski i wielokrotne pierwsze miejsca na mistrzostwach krajowych i zagranicznych można zapewne uznać za sukces. My jednak bardziej cieszyliśmy się z osiągnięć w pracy wychowawczej. W związku z tym, że bardzo wcześnie zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie pracy pedagogicznej, pozostawiliśmy trochę na boku własną karierę. Więcej przyjemności odnaleźliśmy w nauczaniu młodych tancerzy. Kiedy trzeba było przygotować ich do turniejów, często nie starczało czasu i siły na własny trening. Udało się nam doprowadzić ponad piętnaście par do najwyższej międzynarodowej klasy tanecznej. Wiele z nich zdobyło tytuły amatorskich i zawodowych mistrzów Polski.

Nasi byli tancerze stanowią teraz czołówkę polskich nauczycieli tańca i sędziów. Paru z nich pracuje za granicą. Także w Stanach Zjednoczonych trzy szkoły tańca prowadzą nasi byli tancerze.

Przygoda państwa z tańcem zaczęła się w legendarnym "Mirażu" w Olsztynie. Jak wspominacie lata "przetańczone" w tym klubie?

EK: Tak się złożyło, że pozostałam już chyba jedyną, czynnie uprawiającą ten zawód osobą spośród grona twórców tego klubu.

Amatorski Klub Tańca Towarzyskiego "Miraż" przy Wojewódzkim Domu Kultury założyła w 1973 roku pani Mariola Jolanta Felska, która swą pasją i zaangażowaniem sprawiła, że w krótkim czasie stał się on najbardziej znanym klubem tanecznym w Polsce, a Olsztyn zaczęto nazywać stolicą polskiego tańca. Klub "Miraż" składał się z grupy baletowej i par tańca towarzyskiego.

KK: Ja rozpocząłem swoją przygodę z tańcem w pierwszej klasie liceum. Na jednym z turniejów szkół średnich zostałem zauważony przez członków klubu "Miraż"

Podczas pierwszej rozmowy z Elżbietą Jagiełło (moją przyszłą żoną) zostałem zaproszony na próbę do sławnego olsztyńskiego klubu tańca. Okazało się, że miałem zacząć tańczyć w grupie baletowej, która właśnie przygotowywała nowy układ "Kung Fu". Z tą grupą uczestniczyłem w największych turniejach za granicą. To tam zetknąłem się z tańcem towarzyskim na najwyższym poziomie. Wtedy postanowiłem rozpocząć naukę także tej formy tańca.

EK: Po dwóch latach tańczenia z innymi partnerami nasza trenerka doszła do wniosku, że stworzy nową parę: Krzysztof Kasperowicz i Elżbieta Jagiełło.

Od początku tańczyliśmy w krajowych turniejach tańca towarzyskiego. Zdobywaliśmy kolejne klasy taneczne, a po osiągnięciu klasy międzynarodowej zaczęliśmy reprezentować Polskę na turniejach międzynarodowych w Niemczech, Jugosławii, Czechosłowacji, Danii, Norwegii, Hiszpanii i Włoszech.

KK: W 1980 roku odeszła z Mirażu pani Felska i padło na nas, żeby przejąć funkcję trenera. Zadanie było bardzo trudne. Najlepszy klub w Polsce, organizator jednego z najbardziej prestiżowych turniejów tańca. Nie było wyjścia, trzeba było trzymać obrany kurs. Od tego też czasu nasze wysiłki koncentrowały się już głównie na pracy trenerskiej. Nasze pary zdobywały coraz wyższe klasy taneczne. Wiele z nich tytuły mistrzowskie. Mając dużo par wysokiej klasy postanowiliśmy stworzyć formację tańca towarzyskiego "Miraż", która była przez wiele lat najlepszym zespołem w Polsce, trzecim w Europie i czwartym w świecie.

EK: Pierwszym, najważniejszym występem formacji tańców standardowych "Miraż" był udział w Mistrzostwach Świata w Berlinie w 1985 roku. Przez kolejne pięć lata, aż do naszego przyjazdu do Chicago, "Miraż" zdobył pięciokrotnie tytuł mistrza Polski Formacji, tytuł drugiego wicemistrza Europy, a także czwarte miejsce na Mistrzostwach Świata. Były to wspaniałe lata dla nas i tancerzy naszego klubu. Występowaliśmy we Francji, w byłej Jugosławii, Hiszpanii. Dwudziestoosobowa grupa młodzieży miała niecodzienną okazję zobaczenia prawie całej Europy.

KK: Sukcesy zespołu spowodowały zaproszenie nas do prowadzenia programów telewizyjnych na temat tańca. Coraz więcej par tanecznych z Polski zaczęło przyjeżdżać do Olsztyna na lekcje tańca. Na organizowany przez nas turniej tańca przybywały pary z całego świata. Międzynarodowa federacja taneczna przyznała nam po raz pierwszy w polskiej historii organizowanie Mistrzostw Europy Formacji Tanecznych.

EK: Za szczególne osiągnięcia na polu tańca towarzyskiego, a w szczególności za wyniki formacji tanecznej "Miraż" Krzysztof otrzymał nagrodę im. Stanisława Wyspiańskiego, która przyznawana była młodym twórcom kultury. Była to pierwsza nagroda tego typu z dziedziny tańca towarzyskiego.

Dlaczego zdecydowali się państwo na przyjazd do Stanów Zjednoczonych?

KK: Przylecieliśmy do Chicago w 1990 roku na zaproszenie szkoły tańca Interclub.

Nie była to dla nas łatwa decyzja. W Polsce osiągnęliśmy prawie wszystko, co było do zdobycia. Wyznaczaliśmy kierunki rozwoju ruchu tanecznego. Jako trenerzy reprezentacji kraju uczyliśmy tancerzy i nauczycieli tańca. W głębi jednak pozostaliśmy studentami, którzy chcieli się dalej rozwijać i podnosić swoje kwalifikacje zawodowe. Doszliśmy do wniosku, że przyjazd do Chicago umożliwi nam dalszy rozwój.

Byliśmy już wtedy rodzicami małego Maćka i musieliśmy pomyśleć także o jego przyszłości. Po pięciu latach, w 1995 roku, założyliśmy własną szkołę tańca "Kasper Dance Studio", która w tym roku obchodzić będzie swoje dwunastolecie.

Jaki jest program działalności Kasper Dance Studio? Czym wyróżnia się wśród innych chicagowskich szkół tańca?

KK: Nasza szkoła prowadzi zajęcia wielokierunkowo. Podstawą działalności są kursy tańca towarzyskiego tzw. użytkowego, na których uczymy tańców standardowych i latynoamerykańskich. Zajmujemy się również szkoleniem adeptów tańca towarzyskiego turniejowego. Trzon tego zespołu tworzą wychowankowie naszych kursów tańca. Istotną częścią działalności naszej szkoły są zajęcia dla dzieci, prowadzone w różnych kategoriach wiekowych. Na początku przeważa zabawa, a dopiero potem elementy techniki tanecznej. W większości dzieci zaczynają naukę tańca za namową rodziców. Potem same nabierają chęci do zajęć tanecznych. Mamy nadzieję, że w przyszłości młodzi tancerze będą sięgać po najwyższe tytuły. Kasper Dance Studio słynie w Chicago z nauczania międzynarodowego stylu tańca, który dominuje na całym świecie.

Poza lekcjami grupowymi prowadzimy także indywidualne lekcje tańca. Przygotowujemy przyszłych małżonków do pierwszego tańca, a także szkolimy indywidualnie tancerzy turniejowych. Tancerze naszej szkoły uczestniczą w wielu turniejach tańca w całych Stanach Zjednoczonych.

Wydaje się, że w ostatnich latach znacznie zwiększyło się zainteresowanie tańcem towarzyskim. Czy zaobserwowali państwo to zjawisko również w Kasper Dance Studio?

EK: Popularność tańca towarzyskiego zdecydowanie wraca do łask. Bezsprzecznie spowodowane jest to zainteresowaniem mediów. Wywodzący się z Anglii program telewizyjny "Taniec z gwiazdami" doczekał się swoich produkcji w wielu krajach świata (sędziowie polskiego programu: Iwona Pawlovic i Piotr Galiński to także byli tancerze olsztyńskiego "Mirażu").

W związku z tym bardzo wzrosło zainteresowanie nauką tańca. Mówią o tym chociażby liczby osób zapisujących się obecnie na kursy.

Nasza szkoła stara się podążać z duchem czasu. Musimy wciąż dbać o poziom i atrakcyjność zajęć. Tancerze mają możliwość trenowania nie tylko z nami, ale również z wieloma najlepszymi nauczycielami z całego świata, których zapraszamy gościnnie do Chicago.

Ludzie przychodzą do nas nie tylko po to, żeby nauczyć się tańca, ale również po to, by spędzić miło i ciekawie czas. Zawiązują się tutaj znajomości, przyjaźnie, które często przeradzają się w stałe związki.

W każdy ostatni piątek miesiąca organizujemy wieczorki taneczne, które są doskonałą okazją do powtórzenia nauczonych kroków tanecznych, a także do spotkania i miłego spędzenia czasu z przyjaciółmi. Każda zabawa taneczna uświetniona jest pokazami tańca w wykonaniu tancerzy naszej szkoły. Spotykają się tutaj ludzie różnych narodowości, ras, wieku, profesji i wykształcenia.

Oprócz prowadzenia szkoły zajmują się państwo szerszą działalnością na forum Amerykańskiej Federacji Tańca Towarzyskiego.

KK: Zanim zostaliśmy uznani za nauczycieli tańca w amerykańskiej federacji, musieliśmy potwierdzić swoje umiejętności, zdając egzaminy kwalifikujące nas jako nauczycieli i sędziów. Musieliśmy poznać reguły amatorskiego i zawodowego ruchu tanecznego, by według nich uczyć pary przygotowujące się do turniejów.

Od początku pobytu w Stanach Zjednoczonych marzyło nam się zorganizowanie wielkiego turnieju tańca na wzór europejski. Po latach starań zdobyliśmy licencje i w sierpniu 2006 roku po raz pierwszy zorganizowaliśmy "Windy City Open".

Udało nam się zaprosić znakomite pary taneczne i doborowe grono sędziów. W pokazach wystąpili mistrzowie świata Maxim Kozhevnikov i Yulia Zagoryuchenko. Zainteresowanie widowni przeszło nasze oczekiwania. Podczas występów mistrzów świata w pokazach sala pękała w szwach i musieliśmy dostawiać krzesła. Turniej otworzyliśmy Polonezem w wykonaniu zespołu "Wici", który potem zatańczył również znakomitego mazura. Tym samym widowisko sportowe zmieniło się w imprezę artystyczną. W przygotowaniu tego turnieju bardzo pomogła nam Polonia chicagowska - większość sponsorów wywodziła się z naszego środowiska, a na widowni było dużo Polaków. Turniej wszedł już do stałego kalendarza imprez Amerykańskiej Federacji Tańca Towarzyskiego. Tegoroczna edycja odbędzie się w terminie od 31 sierpnia do 2 września, czyli w Labor Day Weekend, w hotelu Hyatt McCormick Place w centrum Chicago.

E.K: Od dziesięciu lat prowadzimy zajęcia w organizowanym przez Centrum Kultury "Summer Dance" w parku Granta. Ta inicjatywa stała się bardzo popularna, a na prowadzone przez nas lekcje przychodzi 300 i więcej osób.

Łączy państwa ta sama pasja i ta sama profesja. Od tak wielu lat zawsze jesteście razem. Jaka jest tajemnica waszego sukcesu - także tego osobistego?

KK: Eli z pewnością należy się medal za wytrwałość. Wkrótce obchodzić będziemy 26. rocznicę ślubu. Jeżeli mówi się, że taniec łączy - my możemy być tego dobrym przykładem. Również w domu nasze życie obraca się wokół tańca. Oglądamy filmy z turniejów, przygotowujemy nowe układy choreograficzne i muzykę. Ela jest zupełnie zwariowana na punkcie tańca, i to nie tylko towarzyskiego. Interesuje ją wszystko, co dotyczy tej dziedziny sztuki.

EK: Taniec był moją pasją od najmłodszych lat. Fascynowała mnie muzyka, choreografia, połączenie ruchu z muzyką. Starałam się nie przegapić żadnego programu w telewizji na ten temat, dużo czytałam. Taniec dawał mi zawsze ogromną radość.

KK: Ja podobnie jak wielu młodych chłopców grałem w piłkę nożną. Byłem nawet reprezentacyjnym bramkarzem województwa olsztyńskiego juniorów. Potem, kiedy już zacząłem tańczyć, nie mogłem połączyć tych dwóch pasji. Wybrałem taniec, i tak już pozostało. Oboje z Elą wciąż fascynujemy się tym, co robimy na co dzień. Hobby przerodziło się w zawód, ale zapał pozostał ten sam.

Zapał również w pracy pedagogicznej. Jakimi cechami - państwa zdaniem - powinien odznaczać się dobry nauczyciel tańca?

KK: Nie każdy ma predyspozycję, żeby być nauczycielem. Często wspaniali tancerze nie potrafią i nie lubią uczyć.

Mnie nauczanie sprawia przyjemność. Długo przed ukończeniem Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie wiedziałem, że będę nauczycielem. Lubię pracować z jedną osobą, a także z dużymi grupami.

W pracy wychowawczej nie tyle ważne są słowa, co czyny. Jeżeli nauczyciel prowadzi zajęcia z pasją i przekonaniem, tancerze podobnie do tego podejdą. Nie można wymagać punktualności, a jednocześnie zaczynać zajęcia później. Wiele osób zapisujących się do naszej szkoły wątpi w swoje zdolności. Często słyszę zdanie "mnie to chyba nie można nauczyć". Twierdzę, że w 95 procentach trudności w nauczaniu wynikają ze złej metody nauczania, a nie z winy ucznia

EK: Taniec wyczynowy oprócz pasji musi być poparty intensywnym treningiem i ciągłym doskonaleniem. Zadaniem pedagoga jest obudzenie w tancerzu chęci do pracy i zdyscyplinowanie. Jest to niezbędne do osiągnięcia sukcesu.

Z dużej grupy tancerzy tylko niewielu zostaje dobrymi nauczycielami. Ze "starej" grupy mirażowej zostało parę osób, które wciąż kontynuują pracę nauczycielską. My sami nadal się doskonalimy - jeździmy na seminaria, turnieje, korzystamy z rozmaitych konsultacji... Technika tańca tak bardzo się rozwinęła, że mistrz świata sprzed piętnastu lat dziś prawdopodobnie nie wszedłby do ćwierćfinałów.

Mają państwo znakomite doświadczenia, wiele satysfakcji i sukcesów. Co jeszcze chcielibyście osiągnąć?

KK: Moim marzeniem jest zbudowanie Centrum Tańca w Chicago, w którym byłoby miejsce nie tylko na taniec towarzyski, ale również na inne formy taneczne. Miejsce, gdzie można by było wypocząć, zrzucić wagę czy z przyjaciółmi wypić w kawiarence kawę. W tym roku zamierzamy otworzyć sklep taneczny, gdzie będzie można kupić nagrania z muzyką taneczna, buty a także zamówić stroje. Ela od wielu lat projektuje i szyje sukienki taneczne - zarówno dla siebie, jak i dla tancerzy naszej szkoły.

E.K Chcielibyśmy wprowadzić taniec towarzyski do chicagowskich przedszkoli i szkół. Zamierzamy opracować program nauczania obejmujący podstawy tańca, do wykorzystania przez szkolnych nauczycieli. Taniec uczy nie tylko kroków, koordynacji ruchów, postawy, ale również ogólnej kultury: poproszenia partnerki do tańca, sposobu zachowania, podziękowania czy odprowadzenia partnerki po zakończonym tańcu. Nauka tych reguł rozpoczęta wcześnie w szkole przyda się na długie lata.

KK: Taniec naprawdę przydaje się w życiu. Nigdy nie wiadomo, kiedy zajdzie potrzeba wykorzystania tych umiejętności. Uczestnicy zajęć tanecznych uczą się punktualności, dyscypliny, współżycia w grupie.

Znacie państwo doskonale wiele tańców. Które z nich najbardziej odpowiadają waszemu temperamentowi, waszej osobowości?

EK: Z tańców latynoamerykańskich najbardziej lubię rumbę. Jest wolna, zmysłowa, adorująca mężczyznę. Natomiast w tańcach standardowych moim faworytem jest tango. Ma wspaniałą muzykę i energię. Poza tym taniec ten pozwala partnerowi poprowadzić kobietę zdecydowanie i odważnie.

Tak, jak pewnie życzyłybyśmy sobie tego również w życiu. A pan, panie Krzysztofie, jakie tańce preferuje?

KK: Ja lubię zarówno tańce standardowe, jak i latynoamerykańskie. Ze względu na wiek preferuję tańce wolne. Dlatego wybieram fokstrota i rumbę. Fokstrot to trudny, ale wspaniały taniec. Jak spacer po parku.... Można w nim znaleźć spokój, poezję, melancholię. Rumba jest bardzo zmysłowa i erotyczna. Jeśli chodzi o pokazanie swojej osobowości i charakteru dobrze spełniam się w tangu. Mogę obejmować partnerkę i zgodnie z rytmem tańca prowadzić ją po parkiecie.

rozmawiała Danuta Peszyńska

zdjęcia z archiwum Elżbiety i Krzysztofa Kasperowiczów

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor