----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 marca 2018

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Nie dowiemy się nigdy co miał na myśli gubernator Nowego Jorku, Eliot Spitzer, kiedy aranżował schadzkę z prostytutką, ryzykując zarówno karierę jak i rodzinę. Możliwe, że nie pojmował własnych działań. Nie on pierwszy i nie ostatni. Zbyt wielu wpływowych mężczyzn może się z nim utożsamiać. Spitzer jest po prostu kolejnym żonatym politykiem schwytanym z opuszczonymi do kolan spodniami, ale jemu podobni stanowią grupę tak liczną, że "wkrótce będzie ich wystarczająco dużo, że będzie można przeprowadzić badania statystyczne," - zauważa psycholog z Teksasu, Brian Gladue.

Spritzer został przyłapany dzięki obostrzeniom wprowadzonym w ramach Patriot Act. Kiedy Kongres zatwierdził tę ustawę w następstwie ataku 9/11, agencje ustawodawcze potraktowały to jako potężne narzędzie służące schwytaniu konfederatów Osamy bin Ladena. Nikt nie spodziewał się, że dojdzie do pojmania typów w rodzaju Eliota Spitzer. Dziwne połączenie antyterrorystycznej ustawy i randki Spitzera z prostytutkami dowodzi, że ustawa wprowadzona w jednym celu często używana jest do innego.  

Ustawa Patriot Act wyposażyła FBI w nowe uprawnienia inwigilacji podejrzanych terrorystów. Drobnym drukiem zapisano prowizje, które dały Departamentowi Skarbu autorytet domagania się więcej informacji od banków na temat transakcji finansowych ich klientów. Kongres chciał wesprzeć agencje federalne we wskazaniu pralni pieniędzy terrorystów. Ale Urząd Skarbowy poszedł jeszcze dalej. Wydał nowe, rygorystyczne regulacje, które wymagały by banki samodzielnie poszukiwały niezwykłych transakcji (takich jak podejrzane sposoby wycofywania gotówki czy transferów pieniędzy) i przedstawiały rządowi SAR - raporty podejrzanych transakcji. W obliczu potencjalnych, sztywnych kar, na wypadek niedostosowania się, banki i inne instytucje finansowe zainstalowały wyrafinowane oprzyrządowanie komputerowe do wykrywania anomalii wśród miliona dziennych transakcji. Rozpoczęły kategoryzowanie poziomu ryzyka ich klientów - w skali od zera do 100, na podstawie skomplikowanych formuł, które obejmowały szacunek kredytu, dochodu i profesji właściciela konta.
Innym elementem formuły było to, czy właściciel konta jest "politycznie wyeksponowaną osobą." Po pierwsze koncentrowano się na potencjalnie skorumpowanych zagranicznych urzędnikach, ale wkrótce lista się rozrosła włączając wielu amerykańskich polityków i publicznych urzędników podatnych na korupcję.
Ostatnia inspekcja spowodowała eksplozję raportów SAR, których liczba wzrosła z 204.915 w roku 2001 do 1.23 milionów w ubiegłym roku. Informacje te, przechowywane w komputerze z IRS w Detroit, są w dyspozycji krajowych agencji rządowych. "Terroryzm nie ma nic z tym wspólnego," twierdzi Peter Djinis, były prawnik Urzędu Skarbowego. "Większość obecnie publikowanych raportów SAR obejmuje różnorodne formy przestępczości administracyjnej." Prokuratorzy federalni na terenie całego kraju rutynowo przeglądają raporty SAR w poszukiwaniu potencjalnych poszlak.
Jedna z nich doprowadziła do Spitzera. Ubiegłego lata nowojorski North Fork Bank, gdzie Spitzer miał konto, przedstawił raport SAR o dziwnych dokonanych przez niego transferach pieniędzy, informują źródła związane ze zwalczaniem przestępczości i przemysłem. Jeden z informatorów stwierdził, że Spitzer nie został zidentyfikowany ze względu na swoją wysoką pozycję społeczną. Gubernator zwrócił na siebie uwagę zwracając się z prośbą o dokonanie transferu pieniędzy w imieniu kogoś innego. Sam raport SAR nie był sam w sobie dowodem popełnienia przestępstwa. Ale zaciekawił agencję śledczą do tego stopnia, że prześledziła kurs transferu.

 

Z opuszczonymi do kolan spodniami

Dlaczego mężczyźni mający tak dużo do stracenia podejmują ryzyko na którym mogą rzeczywiście stracić? Psycholodzy uważają, że reprezentują oni pewien typ osobowości: cechy, które pomagają im osiągnąć sukces na wysoko postawionych stanowiskach są często tymi samymi, które powodują ich osobistą zgubę.
Wielu upadłych polityków prezentuje typ osobowości znany jako "żądny sensacji". Są oni spragnieni nowych i intensywnych doświadczeń bardziej niż inni ludzie, i w konsekwencji mają wielu partnerów seksualnych. "Czerpią z tego większą satysfakcję," twierdzi psycholog Marvin Zuckerman, autor książki pod tytułem "Sensation Seeking and Risky Behavior." Istnieje na to dowód chemiczny: poszukiwacze sensacji mają niższy poziom oksydazy monoaminowej A, która reguluje poziom dopaminy w mózgu, neurotransmitera "przyjemności".
Rzecz jasna, ukochanie życia nie jest zawsze rzeczą złą: żądni sensacji są często pełnymi energii, funkcjonującymi na pełnych obrotach ludźmi. Problem polega jednak na tym, że nigdy nie wydają się być usatysfakcjonowani poziomem ekscytacji w ich życiu. "Ich doświadczenie musi być albo bardzo nowe albo bardzo intensywne, albo i jedno i drugie, w przeciwnym razie stają się niespokojni," twierdzi Zuckerman. "Kiedy rzeczy stają się monotonne, muszą zająć się czymś innym by się pobudzić."
Poszukiwacze sensacji nie tylko pragną rzeczy, ale je biorą, często lekceważąc blokujące im drogę ryzyko, "Kiedy masz do czynienia z wysoko postawionymi, bezkompromisowymi, idącymi na wszystko ludźmi, są to ludzie podejmujący duże ryzyko. Jeśli przynosi im to zyski, przyzwyczajają się do tego i wkrótce ich kontrola ryzyka zaczyna nieco blednąć," - twierdzi Gladue z University of North Health Science Center. W pewnym momencie nie mogą panować nad każdym aspektem swojego życia. Muszą wypuścić trochę pary, więc mówią sobie, "jest to coś, co zrobię dla przyjemności, dreszczyku emocji, albo poczucia zagrożenia. To trochę niebezpieczne, i nie będę się tym przejmować." W przypadku polityków dotyczy to w większości życia osobistego, gdzie nie mają cały czas ludzi zarządzających nimi. I wtedy sprawy wymykają się spod kontroli."
Mężczyzn z osobowością typu alfa cechuje wysoki poziom testosteronu, leżącego u podstaw niemal wszystkich typowych cech socjo-politycznego zwierzęcia: wysoki poziom testosteronu steruje wysokim popędem seksualnym, umiłowaniem ryzyka, agresywnością i współzawodnictwem. "Ludzie ci mają silną potrzebę zwycięstwa, co jest oczywiście ważne w polityce władzy," twierdzi Zuckerman. Sukces powoduje wzrost ich poziomu testosteronu, podczas gdy przegrana go obniża - co stanowi fenomen udokumentowany laboratoryjnie u atletów, jak również mistrzów gry w szachy.
Dochodzi do tego żądza władzy. Nie każdy chce być wysoko postawionym politykiem. Wymaga to, oprócz innych rzeczy, nadzwyczajnej pewności siebie - takiego rodzaju, który może przekształcić się w egocentryzm i prowadzić do upadku. "Na stanowiskach wysokich rangą - nie mówimy tu o radzie szkolnej, ale burmistrzach, gubernatorach, senatorach, niektórych członkach Kongresu i prezydenturze - musisz mieć taki rodzaj osobowości, w której jesteś bardzo zainteresowany sobą i swoimi osobistymi potrzebami, jak również potrzebami innych," - twierdzi John Gastil, politolog z University of Washington. "Kiedy gratyfikacja potrzeby zmiany społecznej staje się usprawiedliwieniem tego co robisz w sferze swojej kariery zawodowej, nie jest bezpodstawne stwierdzenie, że "Moje inne potrzeby i żądze są równie usprawiedliwione." Wymyślasz wtedy wyrafinowane uzasadnienia. "Skoro 23 godziny pracowałem na rzecz mieszkańców Nowego Jorku, to pora teraz na mnie."
Żądza władzy występuje często z przekonaniem o niepokonaniu. Spitzer miał nadzieję na to, że postępek ujdzie mu na sucho. "Ma to w sobie element greckiej tragedii. Z dojściem na szczyty władzy wiąże się pewien element pychy," - stwierdza Gladue. "Myślisz, że jesteś niepokonany. Po prostu nie pojmujesz, że może to się tobie przydarzyć." Do momentu, oczywiście, aż tak się stanie.

 

Podróż w ciemność

Wychowany w surowym apartamecie z zimną wodą w slumsie Nowego Jorku, ojciec Spitzera, Bernard, syn żydowskich imigrantów, zarobił pół miliona dolarów w handlu nieruchomości. Zarówno on, jak i jego żona, niegdyś profesor literatury, mają opinię wykształconych i wyrafinowaych, nie dominujących. Ale oczekiwania w domu Spitzera w Fieldston, zamożnej enklawie Bronxu, były niezwykle wysokie. Kilkunastu przyjaciół Eliota z dzieciństwa i studiów wyznało, że czuli się kompromitowani uczestnicząc w rodzinnych posiłkach Spitzerów. Od każdego z trójki dzieci Spitzerów wymagano prowadzenia debat na ważkie tematy (marszczono brwi na towarzyskie pogaduszki). Jason Brown, który uczęszczał do Horace Mann School, Princeton i Harvard Law z Eliotem, porównuje obiady do "zajęć z egzaminującym profesorem". Potem następowały gry w Monopol, które nie przypominały zabawy. "Gram by zabić," - zwykł był żartować Bernard.
Dzieci Spitzerów nie buntowały się przeciwko temu porządkowi. Starszy brat Eliota, Daniel, został neurochirurgiem. Jego siostra, Emily - adwokatem na rzecz pożytku publicznego. Eliot nigdy nie zatrzymał się we wspinaczce na szczyt kariery. W inkubatorze współzawodnictwa, Horace Mann, nosił nie zwykły plecak, ale walizkę pełną magazynów z dziedziny polityki zagranicznej (by zaprawić się do obiadu). Odrzucony początkowo na Harvardzie, który był jego aspiracją, Eliot musiał zgodzić się na Princeton, ale wkrótce potem został przyjęty na prawo na Harvardzie. W Princeton był aktywny politycznie, ale podczas gdy inni studenci maszerowali w pochodach protestacyjnych, Eliot grał w squasha z prezydentem uniwersytetu, Williamem Bowen.
W bibliotece młody Spitzer miał opinię "żelaznego tyłka" z uwagi na swoje niezwykłe nawyki studiowania. Na Harvardzie poznał Sildę, protestantkę, córkę administratora szpitala w Północnej Karolinie. Silda - błyskotliwa prawniczka, która poświęciła swoją karierę dla wychowania trzech córek, wyznała reporterom, że miała pewne wątpliwości na temat kariery politycznej jej męża; zastanawiała się, czy miał właściwy temperament. "Ale Silda, która, uważała swojego męża za stworzenie delikatne, zdecydowała, że będzie go wspie- rała," - informował New York Magazine ubiegłego lata.
Ale Spitzer nie wydostał się ze sfery dominacji ojca nawet kiedy starał się o urząd. Początkowo ukrył fakt, choć potem przyznał, że jego ojciec użyczył mu kilkanaście milionów dolarów (ukrytych w darowiznach) by sfinansować starania o stanowisko prawnika stanowego Nowego Jorku. Ambicjom ojca nie było łatwo sprostać. Fortune Magazine ujawnił, że Bernard zapytany czy Eliot chciałby zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych, odpowiedział: "Jest to w jego naturze," i przyznał się do marzenia o spędzeniu nocy w sypialni Lincolna.
Spritzer był sprawnym oskarżycielem. Wychowany w socjo-ekonomiczym środowisku baronów Wall Street, znał ich brudne sprawy i wiedział jak wywołać ich publiczną winę. Wytaczał proces, udostępniał informacje do prasy w celu sprowokowania ugody, a nie angażował się w niekończące się procesy z udziałem drogich obrońców. Zdawał sobie sprawę z tego, że po przeczytaniu kompromitujących korespondencji elektronicznych dotyczących klientów zamieszanych w afery prasowe, analitycy giełdowi będą skłonni zgodzić się na ugodę i popchnąć proces do przodu. Zaprzyjaźnił się dlatego z osobistościami ze świata mediów i wkrótce zyskał repytację "Elliota Potwora" albo "Szeryfa Wall Street."
Nagrodą było stanowisko gubernatora Albany w Nowym Jorku, które zyskał w roku 2006. Wzorował się na Teodorze Roosevelt, którego portret wisiał w jego biurze. Spitzer był, podobnie jak Roosevelt, rozważnym absolwentem Harvardu zdecydowanym na wyrugowanie korupcji z okręgu Albany. Niemal natychmiast wdał się w konflikt z jednym z najpoważniejszych przywódców, liderem większości senackiej, republikaninem Joe Bruno. Bruno nazwał Spitzera "przerośniętym, bogatym, zepsutym bachorem, który miewa wszędzie napady furii." Nie upłynęło dużo czasu zanim Spitzer został wplątany w klasyczny skandal okręgu Albany, znany jako "Troopergate." Pomocnicy Spitzera zostali przyłapani na naciskaniu policji stanowej by zaatakowała Bruno, próbując przyłapać go przy użyciu helikoptera podczas podróży mających na celu zbiórkę funduszy kampanijnych. Jakkolwiek Spitzer dowodził, że nie brał bezpośredniego udziału w sprawie, to pozostał obciążony winą, choć nie uznano, że złamał prawo.
Już latem ubiegłego roku Spitzer zastanawiał się w co się wmieszał, twierdzi jego przyjaciel. Tabloidy wyśmiewały się z "problemów Eliota" i nawet jego obrońcy z The New York Times zamilkli. Wielki Wojownik został wciągnięty w odmęty polityki nowojorskiego okręgu Albany. To wtedy zaczął przejmować wzory zachowań osób z kręgów, które zwalczał. Związał się z prostytutkami.
Zawsze uwielbiał ryzyko, od młodości zjeżdżając po najtrudniejszych szlakach narciarskich, ku rozpaczy swojej matki. W odróżnieniu od bardziej ostrożnych polityków, był chętny wystąpić w "the Colbert Report"; nie bał się szybkiej wymiany poglądów i nie obawiał się stawienia czoła wyzwaniom półgodzinnego programu prowadzonego przez pozbawionego emocjonalnej mimiki gospodarza. Spitzer wystąpił w programie 12. lutego. Następnego dnia - w przeddzień walentynek - udał się do Waszyngtonu, a 14. zeznawał przed komisją senacką na temat regulacji finansowych.
Zgodnie z dokumentami federalnymi udostępnionymi w ubiegłym tygodniu "Klient numer 9" zaaranżował spotkanie z prostytutką o imieniu "Kristen" w pokoju numer 871 około 10. wieczorem. Klient numer 9 zarejestrował się pod imieniem George Fox, jednego z donatorów Spitzera. Hotel Mayflower ma historyczny charakter. W pokoju 776, jedno piętro poniżej pokoju, skąd Klient numer 9 wychodził na spotkanie z Kristen, Franklin Roosevelt kończył swoje słynne przemówienie inauguracyjne z roku 1993 (zawierające fragment "Jedyną rzeczą, którą musimy się bać jest sam strach"). Po północy Kristen donosiła swojemu opiekunowi, że Kliet numer 9 zapłacił $4,300 za sesję, włączając nadpłatę na poczet następnej. Sesja przebiegła w porządku, jakkolwiek opiekun nadmienił, że Klient numer 9 znany był z tego, że "prosił o rzeczy, które, mogłyby nie być bezpieczne," - zarejestrowano w dokumentach federalnych.
Detektywi federalni poinformowali Spitzera, że był on Klientem numer 9 w piątek, 7. marca. Co dziwne następnej nocy uczestniczył on w corocznym Washington Gridiron Dinner, publicznej ekstrawaganzie wymagającej godzin towarzyskiego poklepywania. Ubrany w smoking pracowicie odbywał towarzyskie pogawędki, jakkolwiek niektórzy obserwatorzy wyznali, że wyglądał na zaabsorbowanego. Następnego dnia wyznał swojej żonie i rodzinie o prostytutkach i dochodzeniu federalnym.
Żona Spitzera, Silda, nalegała ponoć by nie składał rezygnacji. Ale jak donosi bliski przyjaciel Spitzera, "pierwszy dzień był bardzo emocjonalny. Kilkanaście osób, włączając w to Sildę, mówiło Eliotowi: "Nie rób nic dopóki nie będziesz w lepszej formie psychicznej." Przyjaciel rozumie to jako sugestię złapania oddechu i przemyślenia spraw przed podjęciem ostatecznej decyzji, a nie jako odwodzenie od rezygnacji. Utrzymuje on, że "Silda jest bardzo lojalna w stosunku do męża, że mają dobre małżeństwo i że bardzo go kocha. Nie sądzi on, by miało się to zmienić. Nie tylko jest wobec niego lojalna, ale jest również bardzo przebaczającą osobą. Przetrzymają to, twierdzi bliski przyjaciel.
Pytaniem pozostaje czy Spitzer może się zmienić. Prze całe życie starał się wypełniać albo spełniać z nawiązką stawiane mu wymagania. W psychologicznym wymiarze jego narcystyczne zaburzenie wreszcie go dopadło: wielkość została zdewaluowana. W prostszych słowach: pora by były gubernator zacząć myśleć o przyszłym zajęciu, które byłoby nieco mniej zaszczytne, ale ciągle godne szacunku i służyło dobru publicznemu. Szkoła średnia może nie chcieć zatrudnić byłego gubernatora związanego z prostytutkami, ale jego doświadczenie życiowe może być dobrym przykładem dla tych wszystkich młodych liderów, którzy desperacko starają się spełnić nieco na wyrost skrojone polityczne mrzonki swoich rodziców.

Na podst. "Newsweek" oprac. E.Z.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor