----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

13 marca 2008

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Baryłka ropy naftowej przekroczyła cenę 110 dolarów, wartość amerykańskiej waluty w stosunku do Euro pokonała kolejne historyczne minimum, a admirał Fallon rezygnuje ze swego stanowiska z powodu nieporozumień z administracją USA w sprawie Iranu. Jednak cały niemal kraj zajmuje się gubernatorem stanu Nowy Jork. Powód? Temat ciekawszy i nowy. Chociaż nie do końca zgadzam się na takie uproszczenie.
Nie jest to pierwszy polityk przyłapany na gorącym uczynku. Na pewno nie pierwszy, który pożegnał się ze swym stanowiskiem z powodu afery seksualnej. Nie jedyny figurujący w książce adresowej ekskluzywnej agencji towarzyskiej. Jednak niedowierzanie wciąż wzbudza fakt, że jeszcze jako prokurator Eliot Spitzer był szalejącym obrońcą wartości moralnych. Jego kariera to pasmo sukcesów w walce z prostytucją, łapówkarstwem, zorganizowaną przestępczością i oszustwami finansowymi na wysokim szczeblu. Dzięki swej postawie jako prokurator zdobył zaufanie wyborców i w 2006 roku objął najwyższy urząd w stanie. Czyż nie jest śmieszne, że gubernator Spitzer podobnie jak opisywany w obecnym wydaniu "Monitora" Al Capone wpadł dzięki pracy jednego księgowego. Wystarczyła chwila nieuwagi i zatopiony w dokumentach finansowych pracownik IRS dopatrzył się pewnych nieprawidłowości. Bo przecież gdzieś wielotysięczne wydatki na ekskluzywne towarzystwo dziewczyn zatrudnionych w Emperors Club trzeba było ukryć. Sprawa jest postrzegana przez większość z nas jako ciekawostka z gatunku "Życie znanych i wpływowych". Jednak dla pewnej grupy, głównie skupionych wokół organizacji monitorujących pracę poszczególnych szczebli administracji, afera Spitzera jest tylko potwierdzeniem słuszności ich działań. Ktoś powiedział kiedyś, że jedynie ambitne i gotowe na ryzyko osoby docierają na szczyty władzy. Coś w tym jest. Tylko jak przejawia się ta gotowość na ryzyko? Czy gubernator wielkiego stanu, żonaty, posiadający dzieci wykupując stały abonament w domu publicznym okazuje się wielkim ryzykantem, czy też po prostu głupcem? Jak daleko sięga jego odwaga lub głupota? Co z innymi politykami już przyłapanymi na gorącym uczynku, niekoniecznie będącym aferą seksualną, którzy już odsiedzieli wyrok albo właśnie zaczynają? W Chicago rozpoczął się w ubiegłym tygodniu proces Tony`ego Rezko. Pół stanu i całe Springfield wstrzymuje oddech oczekując pierwszych rewelacji. Na razie cisza, nic wielkiego nie wypłynęło. Ale jestem gotów założyć się, że jeszcze przed końcem wiosny poznamy kilka nazwisk należących do osób uznawanych za ambitne, gotowe na podejmowanie ryzyka i już zasiadających na wysokich szczeblach władzy. Nie zakładam się jednak, bo szansa na przegraną też jest. Może sie bowiem okazać, że wpływy tych osób są znacznie większe, niż ich zdolność do podejmowania ryzyka.
By umknąć od poważnych tematów proponuję odwiedziny w miasteczku Roselle.
W tamtejszej bibliotece publicznej obejrzeć można niecodzienną wystawę. Setki zabawek utopionych w muszlach klozetowych. Serio. Pracownicy oczyszczalni ścieków od lat wyławiają z filtrów tony przedmiotów, które grozić mogą bezpieczeństwu pomp i urządzeń filtrujących. Nazbierało się tego sporo. Wśród nich postacie z popularnych bajek dla dzieci... Shrek, Kot w butach, Śpiąca Królewna w towarzystwie siedmiu krasnoludków, itd. Podobno nie ma bajki, która w oczyszczalniach ścieków nie ma choć jednego swego przedstawiciela. Nie wszystkie docierają jednak aż tak daleko. Tylko najmniejsze, te które nie zaklinowały się w domowych rurociągach. W Naperville pracownicy oczyszczalni trzymają na półce kilkadziesiąt podobnych przedmiotów. Podobno wzbudzają one największe zainteresowanie młodzieży odwiedzającej zakład w ramach wycieczek szkolnych. Każda zabawka to jakaś historia. W co drugim miasteczku w USA od czasu do czasu próbuje się wzbudzić zainteresowanie rodziców tym problemem. Namawia się ich, by pilnowali swych pociech, zwłaszcza w łazienkach. Wszystkie prośby na nic. Liczba eksponatów z roku na rok powiększa się. Planowana jest nawet ogólnokrajowa wystawa poświęcona zabawkom wyłowionym z kanalizacji. Pojawiły się nawet pierwsze propozycje dotyczące lokalizacji i nazwy takiej ekspozycji. Podobno Illinois, a zwłaszcza Chicago jest wśród faworytów. Dziwne, ale podobno ze względu na swych polityków i gospodarowanie przez nich zasobami finansowymi, które wielu osobom  kojarzy się ... źle. O prawo do organizacji wystawy walczą też Nowy Jork, Detroit, Miami i Waszyngton.
Powróćmy na ziemię. Ceny benzyny sprawiają, że z zazdrością spoglądamy na drodze na rowerzystów, właścicieli Toyot Echo, czy skuterów. Podobnie jak w ubiegłym roku, gdy koszt paliwa zaczynał wymykać się spod kontroli, do internetowego obiegu trafiło mnóstwo pomysłów na zatrzymanie lub choćby spowolnienie tego procesu. Przypomnę może, iż np. w 2007 roku tuż przed okresem wakacyjnym do skrzynek pocztowych ktoś rozesłał apel, by konkretnego, wyznaczonego dnia, nie kupować benzyny. Zainteresował on kilka milionów właścicieli pojazdów, którzy dostosowali się do zalecenia. Nic to jednak nie dało. Następnego dnia straty rafinerii zostały wyrównane. Tym razem apel jest nieco inny. Ktoś, kto przedstawia siebie jako ekonomistę, zachęca do unikania stacji należących do dwóch największych koncernów paliwowych. W ten sposób, argumentuje autor listu, zmusimy je do obniżenia cen, a tym samym rozpoczniemy powrót mechanizmów rynkowych do handlu benzyną. Osobiście nie wierzę nawet w najmniejszym stopniu w powodzenie tego przedsięwzięcia. Do akcji musiałoby włączyć się co najmniej 100 milionów kierowców, a prawdopodobnie znacznie więcej, co samo w sobie jest niewykonalne. Może to jednak kogoś zainteresuje, dlatego w części przytaczam fragmenty. W całej sprawie smuci inny fakt. Taki, że w kraju, jakim są Stany Zjednoczone tego typu akcje wzbudzają tak ogromne zainteresowanie. Świadczy to o desperacji. Przecież z magii i czarów korzystamy wtedy, gdy zawiodą inne sposoby. Może najwyższy czas zaakceptować fakt, że tania benzyna już nie wróci. Nigdy. Miłego weekendu.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor