Nominacja Weisa zatwierdzona
Rada Chicago zatwierdziła w poniedziałek kandydaturę Jody Weis`a na stanowisko szefa miejskiej policji. Przez ponad cztery godziny odpowiadał on na setki pytań zadawanych przez aldermanów, którzy zgodzili się w końcu na objęcie przez niego stanowiska superintendenta. Wielu ostrzegało jednak byłego agenta FBI mówiąc: "Będziesz miał mnóstwo problemów do rozwiązania".
Weis zdaje sobie sprawę ze stojących przed nim wyzwań. Zgodnie ze wcześniejszą zapowiedzią, dopiero po otrzymaniu nominacji zgodził się na rozmowę na temat swoich planów. Ma zamiar przede wszystkim zająć się powtórnym zdobyciem utraconego w ostatnich latach przez policję zaufania. W tym celu planuje wprowadzenie kilku zmian. Główna dotyczy surowszego karania policjantów, którzy weszli w zatarg z prawem. Zapowiedział, iż pracę straci każdy, kto dopuści się nadużywania władzy, bijatyk w barach i tawernach, oszustw i kradzieży. By śledztwa tego typu przeprowadzane były sprawnie należy, według niego, wprowadzić rotację w departamencie kontroli wewnętrznej tak, by żaden z jej pracowników nie poczuł się zbyt pewnie i traktował swe zajęcia odpowiedzialnie.
Weis zapowiedział też dalsze dochodzenie w sprawie jednostki SOS, rozwiązanej przed kilkoma miesiącami elitarnej formacji chicagowskiej policji. Jej członkowie dopuścili się wielokrotnych rozbojów, kradzieży i zastraszania świadków.
Nowy szef policji nie zapomniał też o szeregowych pracownikach departamentu. Ostrzegł, że nawet najdrobniejsze pomyłki, uchybienia i kłamstwa będą karane. "Bardzo często sierżant lub porucznik jednostki stwierdza, że jakieś wykroczenie jest zbyt małe, by się nim zajmować - mówił Weis - dzięki temu inni zaczynają się czuć bezkarni i z czasem dopuszczają się poważniejszych wykroczeń". Według niego należy skończyć z takimi praktykami. Każde, nawet najdrobniejsze uchybienie będzie kontrolowane - zapowiedział. Weis chce odpowiedzialnością za postępowanie szeregowych policjantów obarczyć dowódców. "Chcę, by byli oni matkami i ojcami swych podwładnych (...) muszą wiedzieć, co robią podkomendni, muszą kontrolować ich każdy krok i pomagać w rozwiązywaniu problemów".
Większość pytań dotyczyła problemów, z jakimi boryka się policja i sposobów ich rozwiązania. Nie wszystkie jednak. Część aldermanów, głównie reprezentujących południowe dzielnice miasta, zainteresowana była osobą jego zastępcy. Chcieli wymusić na Weis`ie obietnicę, że powoła on na to stanowisko Afro-Amerykanina. Nowy szef policji wymijająco odpowiadał na te pytania i nie zobowiązał się do niczego.
Przypomnijmy, iż 49-cio letni J.P. "Jody" Weis pracował w chicagowskim biurze FBI od 2000 do 2003 roku, gdzie zajmował się przestępczością zorganizowaną i oszustwami finansowymi. Ostatnio pełnił wysokie stanowisko w Federalnym Biurze Śledczym w Filadelfii. Oprócz tego pracował w Houston, Phoenix i Los Angeles. W ubiegłym roku nazwisko Weis`a pojawiło się w krajowych wiadomościach. To właśnie jego grupa dochodzeniowa pomogła w ujęciu sześciu mężczyzn przygotowujących atak na bazę wojskową Ft. Dix w stanie New Jersey. Prowadzone przez niego wcześniej dochodzenia w wydziale zajmującym się kradzieżami dzieł sztuki przyniosły też sporo rozgłosu. To on znalazł jeden z trzech obrazów Renoir`a skradzionych w 2000 roku w Sztokholmie. Odkrył też manuskrypt książki Pearla Buck`a skradziony z jego archiwów przed prawie 40-tu laty. Lista osiągnięć Weisa jest długa. Wśród niewątpliwych sukcesów pojawiły się też sprawy wymagające wyjaśnienia. W 2006 roku jeden z pracowników FBI w Chicago publicznie skrytykował biuro za sposób w jaki zajmowała się dochodzeniami terrorystycznymi, co, według niego, pośrednio doprowadziło do wydarzeń z 11 września 2001 roku. Podobno Weis wraz z innym wysoko postawionym agentem obiecali "zająć się" informatorem. Rzeczywiście, wkrótce potem stracił on pracę i przysługujące mu świadczenia, które dopiero przywrócił mu Departament Sprawiedliwości. Sprawa nie jest zakończona.
Weis rozpoczął karierę w 1985 r. w Texasie, gdzie wstąpił do FBI po służbie w wojsku. Zajmował się kolejno terroryzmem, narkotykami i brutalnymi przestępstwami. Przez kilka lat był członkiem SWAT i technikiem bombowym.
W 1996 r. został szefem działu w Phoenix zajmującym się m.in. terroryzmem międzynarodowym i łamaniem praw obywatelskich. We- dług burmistrza Chicago doświadczenia zebrane przez niego na przestrzeni lat w różnych miastach USA pozwolą mu na sprawne i efektywne prowadzenie chicagowskiego departamentu.
Ostatni raz szefem policji w naszym mieście nie związanym z Chicago został w 1960 r. O.W. Wilson, kryminolog z Kalifornii. Na stanowisko to powołał go ojciec obecnego burmistrza, Richard J. Daley. J.P. Jody Weis będzie więc dopiero drugim w historii szefem lokalnej policji wywodzącym się spoza tej formacji. Będzie też najlepiej opłacanym pracownikiem miejskim w historii. Rada miasta przyznała mu, na wniosek burmistrza, podstawową pensję roczną wynoszącą aż $310 tys.