----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

14 lutego 2008

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Magazyn "Forbes" opublikował po raz pierwszy ranking największych i jednocześnie najgorszych do życia miast w Stanach Zjednoczonych. Pod uwagę wzięto, m.in.: pogodę, podatki, przestępczość, czy zatłoczenie ulic. Chicago znalazło się na szóstym miejscu.

 

Prawdopodobnie większość mieszkańców Wietrznego Miasta z wynikami zestawienia nie zgodzi się. Przyzwyczailiśmy się do wielu niedogodności, które dla osób zamieszkujących inne rejony kraju byłyby nie do przyjęcia. Sami autorzy opracowania przyznają, że najniższe noty otrzymały wielkie aglomeracje charakteryzujące się wysokimi podatkami, sporym ruchem kołowym i niesprzyjającą pogodą. Zauważono w Chicago czystość, porządek, podobno nawet uprzejmość mieszkańców. Nie wystarczyło to jednak, by pokonać konkurencję.   

Szósta pozycja w takim zestawieniu oznacza miejsce, które powinno omijać się szerokim łukiem. A jednak wciąż przybywa tu mieszkańców, z których większość zadowolona jest z wyboru.

Powróćmy jednak do listy. Jej autorzy korzystali w pracy ze specjalnej punktacji opracowanej przed laty przez ekonomistę, Arthura Okuna, dokładając do niej kilka własnych, nowych kryteriów wpływających na szczęście mieszkańców. Pod uwagę wzięto więc, między innymi, poziom bezrobocia, wszelkiego rodzaju podatki i opłaty, przestępczość, pogodę, czas dojazdu do pracy, czy zanieczyszczenia wody, gruntu i powietrza. Biorąc pod uwagę te czynniki oraz kilka dodatkowych, nie wymienionych, łatwo w naukowy sposób określić można podobno samopoczucie mieszkańców.

Spróbujmy wyobrazić sobie miejsce, gdzie przestępczość jest największa w kraju, bezrobocie na drugim, rekordowym miejscu, w każdym zakątku zalegają pokłady trujących zanieczyszczeń, pogoda nie rozpieszcza, a do tego władze nie wiedzą, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Na szczęście to nie Chicago. To Detroit, zajmujące pierwsze, przez nikogo nie zagrożone miejsce w rankingu najgorszych do życia, dużych amerykańskich miast. Na drugim znalazło się Stockton w Kalifornii, na trzecim Flint, małe przedmieście Detroit, na czwartym Nowy Jork, na piątym Filadelfia, a tuz za nią uplasowało się Chicago. Spoglądając na każde z tych miejsc musimy wziąć pod uwagę różne czynniki. Nowy Jork, na przykład, ma najdłuższy czas dojazdu do pracy i najwyższe w kraju podatki. Los Angeles pochwalić się może pogodą, ale jakość powietrza i korki są tu rekordowe. Chicago wyróżnia się przede wszystkim przestępczością, pogodą, korkami na drogach i rosnącymi podatkami. Prawdopodobnie w najbliższych dniach pojawi się oficjalny protest władz naszego  miasta w związku z listą magazynu "Forbes". Nie możemy przecież zgodzić się z tymi wynikami w momencie, gdy całkiem inny obraz przedstawiamy międzynarodowemu komitetowi olimpijskiemu.

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor