----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 marca 2008

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Magazyn Forbes opublikował swoją doroczną listę miliarderów, czyli najbogatszych ludzi świata. W wiadomościach telewizyjnych i radiowych pojawiły się na ten temat krótkie informacje. Dotyczyły one głównie czołówki, czyli tradycyjnie, prawdopodobnie z lenistwa, podano nam gotową informację na temat pierwszej dziesiątki i odnotowanych w niej w ostatnich miesiącach zmian. Nie jestem ekonomistą, więc trudno mi oceniać osiągnięcia poszczególnych osób, ale raczej wielkich nowości się nie spodziewałem. O ile milionerzy co chwila pojawiają się na naszym globie i to bardzo niespodziewanie, o tyle miliarderzy to nieco inny typ ludzi. Gdy ktoś ma dwadzieścia, trzydzieści, czy jak w przypadku Gatesa, pięćdziesiąt osiem miliardów dolarów na prywatnym koncie, to niezmiernie trudno jest go dogonić w ciągu zaledwie kilku miesięcy. O poszczególnych miejscach w czołówce decyduje giełda. W zależności od kursów akcji majątek miliarderów może pojechać w dół lub w górę nawet o kilka miliardów w bardzo krótkim czasie. Tak się stało. Microsoft wygłupił się niedawno z próbą zakupu portalu Yahoo i jego akcje pojechały ostro w dół. W tym samym czasie Warren Buffett podniósł wartość zarządzanych przez siebie spółek o kilka procent i wyprzedził dotychczasowego faworyta. Na drugim miejscu znalazł się Carlos Slim Helu, Meksykanin pochodzenia libańskiego, właściciel największej w Ameryce Południowej sieci telefonii komórkowej. Podpisał niedawno umowę na dostarczanie do 16 krajów tego kontynentu internetu w komórce, więc jego akcje poszybowały wysoko w górę. Za miesiąc mogą nastąpić kolejne przetasowania, ale szanse, by którykolwiek z wymienionych biznesmenów zniknął nagle z czołówki są naprawdę niewielkie.
Pobieżnie przejrzałem więc pierwsze miejsca i skupiłem się na pozostałych. Na stronie magazynu Forbes umieszczono bardzo przydatne narzędzie. Można ustawić sobie całą listę pod kątem nie tylko zajmowanego miejsca, ale także, na przykład, wieku, stanu posiadania, narodowości, czy źródła pochodzenia fortuny. Tu zaczyna się pasjonująca lektura. Mimo kulejącej ekonomii Amerykanie wciąż stanowią prawie połowę spośród 1,250 osób wymienionych przez Forbes`a. Jednak tracą najwyższe miejsca. Jeszcze dwa lata temu stanowili połowę pierwszej 20-stki.
W tym roku jest ich tam tylko czterech. Najwięcej miliarderów w pierwszej dziesiątce mają Indie, bo aż czterech, a drugim, po Stanach Zjednoczonych najliczniej na liście reprezentowanym krajem jest po raz pierwszy Rosja.
Najciekawszy jest jednak wiek i pochodzenie pieniędzy. Mówi się, że nigdy nie jest za późno, ale jednocześnie słyszymy często, iż im wcześniej, tym lepiej. Nie wiem, które z powiedzeń powinniśmy sobie wziąć do serca przeglądając życiorysy najbogatszych. Jedno jest pewne. Niezależnie od wieku każdy ma szansę. Potrzebny jest pomysł i wykonanie. Żarty na bok. Osobiście widzę wielka różnicę pomiędzy 26 letnim chłopakiem, który zdobył sławę i majątek dzięki swemu wykształceniu, pomysłowości i ciężkiej pracy, a zaledwie o kilka lat starszym od niego byłym szefem gangu, który pewnego dnia zainwestował brudne pieniądze w czysty interes. Obydwa przypadki znaleźć można na liście najbogatszych świata.
Wspomniany przeze mnie 26-latek wcale nie jest najmłodszym miliarderem. Jest nim 23-letni Mark Zuckerberg, twórca internetowego portalu Facebook. Zaczęło się od uniwersyteckiej witryny, skończyło na ogólno- światowym młodzieżowym forum. Prywatne strony ma tam kilkadziesiąt milionów osób i liczba ta stale rośnie. Zresztą ludzi młodych, którzy zaczynali od zera, jest w zestawieniu sporo. Co ciekawe, większość z nich związana jest właśnie z przemysłem komputerowym lub finansami. Jedynie młodzi Rosjanie wymienieni przez Forbesa w większości dorobili się na handlu ropą naftową lub energią. Czy to oznacza, że w tradycyjnych dziedzinach nie ma już szans na dorobienie się fortuny? Szansa jest. Wprawdzie wciąż najwięcej pieniędzy posiadają właściciele kopalni surowców naturalnych, szybów naftowych i banków, to jednak najbogatszy Chińczyk jest największym na świecie producentem garniturów, a jeden z portugalskich miliarderów zaczynał od fabryki korków do butelek. Najstarszy na liście to 99-letni król ziemniaków z Idaho, John Simplot. Nie skończył nawet średniej szkoły. W młodości pokłócił się ze swym ojcem, wyprowadził z domu i pracując na farmach zaoszczędził tyle pieniędzy, by kupić pole uprawne. Zaczął hodować ziemniaki, a każdą zarobioną sumę inwestował w ziemię. Zanim skończył 30 lat zarobił pierwszy milion. W tej chwili jedna trzecia frytek sprzedawanych w USA robiona jest z jego produktów.
Na jedno należy zwrócić uwagę. Powoli kończą się czasy prosperity dla osób handlujących nieruchomościami i wcale nie chodzi o chwilowy kryzys na tutejszym rynku.
W USA większość dawnych fortun powstała właśnie w ten sposób. Kupowano tanią ziemię, sprzedawano drożej, zyski inwestowano głównie w surowce naturalne, potem w akcje. System ten nieco się zmienił. W dalszym ciągu kolejne pokolenia pomnażają dochody w ten sposób, ale zajmuje to długie lata. Młodsze generacje niecierpliwią się. Nikt nie chce czekać 30 lat na pierwszy milion. Dlatego tak często słyszymy o złotym dziecku internetu, giełdy, czy finansów. Tak szybko jak się pojawiają, fortuny te mogą znikać, o czym świadczy publikowana każdego roku lista.
Wymienione w zestawieniu 1,250 osób posiada w sumie ponad 4.5 biliona dolarów, co dla mnie przynajmniej, jest sumą trudną do wyobrażenia. Posiadają wszystko, co pieniądze tylko mogą im dać. Ekskluzywne rezydencje w różnych częściach świata, samochody, wyszukane rozrywki. Co jeszcze może stanowić dla nich wyzwanie? Prawdopodobnie rozszerzanie i badanie granic swoich wpływów. Ludzie ci mają możliwość oddziaływania na gospodarki poszczególnych krajów, a tym samym reszty świata. Bardziej ambitni skutecznie, z tylnych, nie rzucających się w oczy siedzeń, bawią się w politykę. Na szczęście nie wszyscy. Miłego weekendu.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor