Ubiegający się o fotel prezydenta USA senator Barack Obama ma w osobie Richarda Daley od dawna sprzymierzeńca. Nikt nie podejrzewał jednak, że zaangażowanie burmistrza w kampanię będzie tak wielkie.
Kilka dni temu Daley odwiedził sztab wyborczy demokratycznego kandydata mieszczący się przy 300 W. Adams w Chicago. Wraz z kilkunastoma ochotnikami zasiadł przy telefonie i dzwonił do mieszkańców swego miasta zachęcając ich do poparcia Obamy. "Dzień dobry, mówi burmistrz Daley. Dzwonię w imieniu Baracka Obamy..." - tak zaczynała się krótka, telefoniczna rozmowa. Niewiele osób uwierzyło w to, że sam burmistrz pracował w ten sposób. Niektórzy reagowali w nieprzewidziany sposób, inni grzecznie wysłuchali do końca. Daley zapewniał, że popiera Obamę i wierzy, iż właśnie ten polityk jest w stanie zmienić kraj i przywrócić nadzieję. Nie wiadomo jakie efekty przyniosła ta akcja, na pewno dużo mówiło się na ten temat w krajowych i lokalnych mediach. W sztabach Baracka Obamy na terenie całego kraju pracuje ponad 25 tysięcy ochotników. Jednym z nich jest w Chicago burmistrz, co na 2 tygodnie przed prawyborami w Illinois może mieć duże znaczenie.