----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

07 lutego 2008

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Słownik wyrazów obcych Władysława Kopalińskiego mówi, że malkontent to człowiek niezadowolony ze wszystkiego, we wszystkim doszukujący się wad, niedostatków, ujemnych stron. Dziś, wyjątkowo, postaram się dopasować do tej definicji, choć mam wrażenie, iż w ostatnich miesiącach większość osób zamieszkujących okolice Chicago nie musiałaby wkładać zbyt wielkiego wysiłku w taką transformację. Wpływ na nasze niezadowolenie może mieć wszystko, co nas otacza. Z drugiej strony powodów do radości też nie brakuje. To tylko kwestia wyboru, patrzenia we właściwą stronę i interpretacji otaczającej nas rzeczywistości na własną korzyść.

Przepraszam, ale zacznę od wyborów. Słuchając doniesień z prezydenckiego frontu trudno oprzeć się wrażeniu, iż wszystko już kiedyś było. Nawet nawołujący do zmiany Obama nie jest prekursorem tej taktyki. Do zmian nawoływał w przeszłości co drugi kandydat. Zaczynam rozumieć tych, dla których hasło "czas na zmiany" jest antyreklamą. Myślą w ten sposób głównie osoby starsze. Do jakiej właściwie on zmiany namawia? - zastanawiają się. Przez tyle lat żyliśmy w kraju rządzonym w określony sposób, mającym do reszty świata stosunek taki, a nie inny i jakoś to było. Po co zmieniać? Bo ekonomia osłabła i wojna w Iraku się przedłuża? Nie pierwszy raz coś takiego ma miejsce - konkludują starzy Amerykanie i postanawiają oddać głos na kogoś innego. Pojawia się problem, bo pozostali widząc skuteczność kampanii Obamy uderzyli w ten sam ton. Przy okazji każdych wyborów prezydenckich słychać te same hasła. Różnica w tym roku polega na tym, że wśród kandydatów jest jeden, który robi to po raz pierwszy i dlatego brzmi to oryginalnie. Nie- którzy postrzegają otaczający nas świat i mające w nim miejsce wydarzenia jako koło. Obraca się ono i dzięki temu wiemy, że wszystko kiedyś się powtórzy. Inni postrzegają rzeczywistość i świat jako rzekę. Płynie ona nieustannie i za każdym razem widzimy inny jej odcinek. W przypadku wyborów, jakichkolwiek, mamy bez wątpienia do czynienia z kołem. Bardzo małej średnicy. Dodatkowo coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że od kilku lat nie było miesiąca bez jakiejś kampanii wyborczej. Non stop oddajemy na kogoś głosy. Radnych, burmistrzów, sędziów okręgowych, gubernatora, prokuratora, szefa policji, władcę powiatu, itd. Zaczynam się w tym nieco gubić. Zresztą nie tylko ja. Skoro cały czas kogoś lepszego wybieramy na jakiś urząd, to czemu jest coraz gorzej? Kilka miesięcy temu posadziliśmy na stanowisku prezydenta powiatu Cook nowego człowieka. Nie mając żadnych pomysłów wykorzystuje stare metody. Opodatkować, potrącić, zabrać, podnieść... za chwilę głosowanie nad wprowadzeniem w Cook County opłaty od posiadania samochodu. Oprócz stanowego podatku drogowego i zakupu miejskiego znaczka na szybę będziemy niedługo zmuszeni wysupłać kolejne 40 dolarów, by zadowolić potrzeby powiatu. Po co nam w ogóle ten powiat? Jeszcze mnie z jego strony nic dobrego nie spotkało. Jego funkcje z powodzeniem przejąć mogą władze miejskie, stanowe i federalne. Do tego za ułamek wydawanych przez niego pieniędzy. Drogi i tak odśnieża kto inny.

Narzekamy na wszystko. Pogodę, zanieczyszczenie powietrza, coraz droższą benzynę i coraz mniejsze samochody. Zdarza się jednak, iż mamy pretensje bardzo konkretne. Jestem wielkim miłośnikiem reportażu radiowego. Dlatego na antenie radiowej często staram się prezentować audycje na różne tematy i zawsze mam nadzieję, że kogoś one zainteresują. Polska szkoła reportażu znana jest na całym świecie. Każdego roku zdobywamy nagrody i wyróżnienia na międzynarodowych konkursach. Tak się składa, że audycje te są różne i każda zainteresuje kogoś innego. Są jednak uniwersalne, takie jak na przykład o wyzwoleniu obozu w Oświęcimiu. To historia Polski i świata. Temat, przed którym uciekać nie wolno. Nie wolno też zapomnieć. Niedawno obchodziliśmy kolejną rocznicę wyzwolenia tego miejsca i dlatego pozwoliłem sobie przypomnieć audycję poświęcona temu właśnie tematowi. Zadzwonił telefon. Grzecznie, choć zdecydowanie, zostałem pouczony, że tego typu tematy w tak słoneczny dzień są po prostu nie na miejscu. Spojrzałem w okno. Rzeczywiście, pogoda była niemal wiosenna. Prawie bez słowa odłożyłem słuchawkę nie próbując nawet przekonywać rozmówcy do konieczności i potrzeby poruszania tego typu tematów. Zresztą ładna pogoda, wbrew pozorom, ma często wpływ na nasze złe samopoczucie. Nie podoba nam się melodia, bo jest zbyt wolna lub za smutna i wywołuje złość albo słońce świeci, a my musimy siedzieć w pracy. Nietypowe zmartwienie, i to niezależnie od pogody, będą niedługo mieli mieszkańcy stanu Mississippi. Tamtejszy parlament przymierza się do wprowadzenia zakazu podawania posiłków w restauracjach osobom otyłym. Poważnie. Mało tego, legislatorzy proszą, by nikt się nie obrażał, gdyż to dla dobra społeczeństwa i w trosce o jego zdrowie. Jeszcze nie wiadomo jaka będzie restauracyjna granica otyłości i jak będzie ona kontrolowana. Waga ukryta w drzwiach lokalu? Świadectwo z podpisem lekarza? Wszyscy mieszkańcy tego stanu będą zmuszeni do stosowania diety w trosce o życie towarzyskie. Niedzielne wyjście z rodziną na obiad dla wielu osób będzie niemożliwe. Myślę, że w Chicago można znaleźć najlepszy sposób na walkę z nadwagą. Wystarczy udać się na zakupy spożywcze do jakiegokolwiek polskiego sklepu i wziąć w rękę dostępny tam koszyk. Widok zaschniętych substancji niewiadomego pochodzenia, lekko przypudrowanych kurzem i ozdobionych nierozpoznawalnymi okruchami produktów spożywczych sprawi, że powrócimy do domu z pustymi rękami i nie będziemy mieli po co zaglądać w nocy do lodówki. Koszyki się od czasu do czasu myje, a nie tylko ustawia w słupki. Dla zdrowia i lepszego samopoczucia klientów. Miłego weekendu.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor