Specjalna sesja stanowego parlamentu zaplanowana na 2 stycznia zakończyła się wielkim fiaskiem. Korytarze Capitolu w Springfield były tego dnia puste, a nieliczni, którzy przybyli na obrady, rozeszli się po kilkunastu minutach.
Głównym celem noworocznych obrad miało być znalezienie pieniędzy dla komunikacji miejskiej w Chicago. Tuż przed sesją gubernator, na specjalnie w tym celu zwołanej konferencji prasowej, powiedział, że ze swej strony zrobił wszystko kilkukrotnie ratując CTA doraźnymi zastrzykami finansowymi. Zwrócił uwagę, że poszukiwanie rozwiązania finansowego w tej sprawie jest obowiązkiem i powinnością legislatury. Dodał, że jedyne, co jeszcze może uczynić, to właśnie zwołanie sesji specjalnej i nakłonienie polityków do rozmów na ten temat. Zaledwie kilka godzin później okazało się, że osoby zasiadające w stanowym parlamencie mają na ten temat odmienne zdanie. Kilku senatorów, jacy pojawili się na prośbę gubernatora, zakończyło obrady po dwóch minutach. W Izbie Reprezentantów było nieco lepiej, sesja trwała całe trzynaście minut.
Nowy Rok nie przyniósł, jak widać, najmniejszych zmian. Legislatura, podobnie jak w roku ubiegłym, nie jest w stanie rozwiązać żadnego problemu w przepisowym czasie. Oczywiście w dużej części jest to efekt cichej walki prowadzonej pomiędzy parlamentarzystami Illinois, a gubernatorem. Efekty tych działań dotykają jednak przede wszystkim zwykłych mieszkańców.
W autobusach CTA nadawany jest już komunikat o drastycznych podwyżkach i ograniczeniu liczby połączeń od 20 stycznia. Obiecane jeszcze w 2007 r. pieniądze nie pojawiły się, a pomysłów rozwiązania problemu też nie ma zbyt wiele.
Kilka komisji zastanawia się ponownie nad wykorzystaniem podatku od benzyny w celu ratowania komunikacji w Chicago, podniesieniem podatku od wyrobów tytoniowych, czy wprowadzeniem, mimo odrzucenia ich kilka miesięcy temu, specjalnych podatków dla biznesów. Większość polityków, pochodząca z innych rejonów Illinois, uważa, że kryzys ten powinno rozwiązać Chicago. Dlaczego inne rejony mają dokładać się do nierentownej i źle zarządzanej komunikacji w tym mieście? - pytają od kilku tygodni.
Na temat pieniędzy dla CTA prawdopodobnie jeszcze prowadzone będą rozmowy. Jeśli nie przyniosą one żadnego rozwiązania, to 20 stycznia firma ta planuje likwidację 81 spośród 154 tras, podniesienie ceny biletów do $3.25 oraz zwolnienie około 2,400 pracowników.