Są to kary naliczone przez stan za spóźnienia w dostarczaniu rozliczeń finansowych z okresu kampanii wyborczych. Niektóre długi mają już po kilka lat, nikt jednak nie wie, w jaki sposób zmusić polityków do ich zapłacenia.
Na przykład Judy Baar Topinka winna jest 35 tys. dolarów. Była skarbnik stanowy i republikańska kandydatka na urząd gubernatora spóźniła się z dostarczeniem do komisji wyborczej swych rozliczeń. Chodzi o informacje dotyczące źródeł finansowania kampanii wyborczych w poszczególnych latach oraz wysokości zebranych sum. Prawo dokładnie określa daty, kiedy poszczególni kandydaci zobowiązani są do przedstawienia tych dokumentów. W przypadku opóźnień naliczane są kary. Co z tego, skoro to samo prawo nie określa, w jaki sposób komisja wyborcza może zmusić do ich zapłacenia. Jedynym sposobem jest nie umieszczenie nazwiska kandydata na karcie do głosowania, ale w większości przypadków do rozliczeń dochodzi już po wyborach.
Wspomniana Judy Baar Topinka już zatrudniła adwokata, który wyjaśnić ma sprawę długu i ewentualnie uregulować należności. "Nie chcę, by moje nazwisko figurowało na liście dłużników w sąsiedztwie tych, którzy nałogowo łamią prawo, nigdy nie zapłacili żadnej należności i nie mają takiego zamiaru". Kogo dokładnie miała na myśli była skarbnik stanu Illinois, dokładnie nie wiadomo. Na liście można jednak znaleźć kilka znanych postaci. Wśród nich prezydent powiatu Cook, Todd Stroger, który winien jest $26,757, czy demokrata Calvin Giles, zasiadający w stanowej Izbie Reprezentantów, dłużny $82,375. Pozostali politycy starający się w przeszłości o różne stanowiska rozsiani są po całym stanie. Sumy, które winni są komisji wyborczej wahają się od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów. Niewielu planuje, tak jak Topinka, zapłacić rachunki i oczyścić swe konto.