Ignorując uśmiercanie obywateli chińskich w obozach pracy, przymusowe aborcje, tortury i podpalanie rodzin nie stosujących się do przymusowej polityki demograficznej, mordowanie świadków krwawych masakr, Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznał Pekinowi prawo do organizacji igrzysk olimpijskich. Chęć podbicia chińskiego rynku okazała się intratniejsza niż protest przeciwko łamaniu praw człowieka. Nie po raz pierwszy w historii.
"Skoro Chiny chcą stać się częścią społeczności światowej, na nas wszystkich ciąży duża odpowiedzialność. Cały świat potrzebuje Chin pokojo- wych i zjednoczonych - nie tylko sześć milionów Tybetańczyków w Chinach i okupowanym przez Chiny Tybecie" - wyznaje Dalaj Lama. "Ale - dodaje - harmonia musi pochodzić z serca. Nie broni."
Codzienne modlitwy Dalaj Lamy za chińskich braci i siostry i ponaglenia Tybetańczyków, by uczyli się chińskiego, aby mogli rozmawiać, a nie walczyć z nowymi władcami, nabierają szczególnego znaczenia w kontekście doniesień o tybetańskich demonstracjach pokojowych, które doprowadziły do jednej z najkrwawszych konfrontacji w regionie od stłumienia zamieszek w późnych latach 1980. Przemoc spowodowała 99 wypadków śmiertelnych, według tybetańskich grup wygnańczych, jakkolwiek chińskie źródła rządowe donoszą jedynie o 13. Wkrótce po tym jak mnisi rozpoczęli demonstracje w tybetańskiej stolicy, Lhasa, siły chińskie wkroczyły w celu opanowania maszerujących, ale zamieszki przeniosły się do innych miast Tybetu. Próba uniknięcia kompromitacji w trakcie przygotowań do ceremonii zapalenia znicza olimpijskiego będzie sporym wyzwaniem dla chińskiego rządu. Już w poniedziałek uroczystość w Atenach została przerwana przez protest grupy Reporterzy bez Granic zwracających uwagę opinii publicznej na pogwał- cenia swobód obywatelskich.
To jak ułoży się scenariusz wydarzeń, zależy nie tylko od Pekinu, ale od słów i akcji człowieka, który chroni swoich poddanych z daleka, ze swojego wygnańczego posterunku w górach Północnych Indii - Dharamsala. Dalaj Lama wypowiada się szczodrobliwie na temat praw człowieka do podstawowych wolności mowy i przekonań - jakkolwiek jako mnich buddyjski uważa, że przemoc nigdy nie rozwiąże sedna problemu. Jeśli przemoc wymknie się spod kontroli, stwierdził ostatnio, zrezygnuje on z funkcji politycznego przywódcy - co jest aktem raczej symbolicznym, bo zawsze pozostanie liderem Tybetańczyków. Tymczasem w Chinach Tybetańczycy mogą być uwięzieni za posiadanie przy sobie obrazka ich przywódcy (który w obyczajach Tybetańczyków uważany jest za reinkarnację boga współczucia). Niektórzy zostali zastrzeleni podczas przedzierania się przez góry w celu odwiedzenia kuzynów czy dzieci żyjących na wygnaniu.
Do ulubionych przymiotników Dalaj Lamy należą: logiczny i realistyczny, a wśród czasowników preferuje on: dochodzić, analizować i zbadać. Budda był naukowcem, stwierdza Dalaj Lama, co oznacza, że buddysta powinien kierować się rozumem (napominając, że złość szkodzi najbardziej temu, kto ją odczuwa). Kontakt i komunikacja są zawsze preferowanymi przez niego metodami - do dnia dzisiejszego wykorzystuje każdą możliwość dialogu z Chinami i czasami nawet nawołuje Tybetańczyków do studiowania buddyzmu pod rządami chińskich przywódców.
Ta determinacja by pozostać kompletnie empirycznym - jakby był on lekarzem umysłów badającym rzeczy tylko takimi jakimi są, by wystawić jasną diagnozę i dopiero wtedy sugerować praktyczne rozwiązanie - jest jedną z przyczyn, które uczyniły z obecnego Dalaj Lamy tak wpływową postać na scenie świata. Niewielu jest mnichów, którzy mówią tak rzadko o wierze odrzucając wszystko, co nie zostało zaakceptowane przez naukę; na biurku w domu ma on plastikowy model mózgu z rozkładanymi częściami składowymi, które mogą być rozebrane by zobaczyć jak organ działa. Niewielu jest polityków, którzy występują z tak nie-egoistycznych pozycji i dalekosiężnej perspektywy mnicha (i doktora filozofii). Łatwo zapominamy o tym, że Dalaj Lama jest obecnie najbardziej wprawnym przywódcą planety, sprawującym rządy nad swoimi ludźmi przez około 68 lat, dłużej niż królowa Elżbieta II, król Bhumibol Adulyadej z Tailandii czy nawet Fidel Castro.
Ma to głębokie i powszechne implikacje dla świata, który wydaje się tak spolaryzowany religijnie, jak nigdy wcześniej. Zawsze podkreślając, że własne słowa Buddy muszą być odrzucone, jeśli zostaną uznane za nieprawdziwe przez naukę, Dalaj Lama jest rzadko spotykaną postacią religijną nawołującą ludzi do tego, by nie byli bez potrzeby skonfundowani przez religię ("nawet bez religii można zostać dobrym człowiekiem."). Nie wierząc w absolutną prawdę - nieodparcie poszukuje katolików, naukowców, a nawet zwykłych podróżników do Tybetu w celu wzbogacenia swoich doświadczeń - jest rzadko spotykanym Tybetańczykiem, który sugeruje, że stary Tybet przyczynił się do obecnego zamieszania poli- tycznego, i rzadko spotykanym buddystą mówiącym obcokrajowcom by nie przyjmowali buddyzmu, ale badali swoje własne tradycje, gdzie ich korzenie są najgłębsze.
Kiedy świat przygotowuje się do igrzysk olimpijskich w sierpniu - i kiedy Tybetańczycy (i ci w innych okupowanych terenach Chin, na przykład Xinjiang) wykorzystują uwagę świata do rozpowszechnienia własnego cierpienia - syn farmera urodzony w kamienistej i błotnistej wiosce na terenie jednego z najmniej materialnie rozwiniętych krajów, stał się zaskakująco jednym z najbardziej wpływowych rzeczników nowej wizji globalnej, w której nie istnieją podziały narodowe, rasowe i religijne.
Naukowiec
Wśród buddystów Dalaj Lama prowadzi kompleksowe, analityczne rozmowy rozprawiając się z doktrynalnymi kwestiami wewnątrz filozofii, która jak każda inna może wprowadzać podziały, ale kiedy przemawia do szerokiego grona ludzi nie zainteresowanych buddyzmem, najbardziej praktycznym podejściem jest, jego zdaniem, oferowanie zwyczajnych reguł dla każdego, bez względu na religię. Skoro bogactwo materialne nie pomoże nam w cierpieniu serca, twierdzi, i ci, którzy są silni mogą przetrwać nawet materialne trudności, logicznym jest że należy skoncentrować się na wewnętrznych, a nie zewnętrznych siłach człowieka. W naszym uprzywilejowanym świecie poświęcamy zbyt dużo uwagi pracy nad ciałem, a być może powinniśmy tyle samo czasu poświęcić treningowi umysłu. Podwładni Dalaj Lamy nie zawsze żyją stosownie do tych reguł, i wystarczy przejść się zatłoczonymi ulicami Dharamsala, by znaleźć wielu Tybetańczyków poszukujących zbawienia w Zachodzie, jak również ludzi Zachodu poszukujących mądrości w Tybecie.
Wyższe poczucie tożsamości, proponowane przez Dalaj Lamę, ma obecnie wyjątkowe znaczenie, ponieważ, jak tybetański przywódca zwykł mawiać, żyjemy w "nowej rzeczywistości", w której zaciera się koncept "my" i "oni". I jeśli ataki terrorystyczne i wojny nowego milenium uczyniły niektórych ludzi sceptycznymi co do religii, to tym samym stali się oni spragnieni poczucia moralnego przywództwa i pokoju, które religia tradycyjnie oferuje.
Wygnanie i szansa
Dalaj Lama rozpoczął panowanie w Lhasa w wieku zaledwie 4 lat, a odpowiadał na pytania dotyczące transportu dostaw militarnych podczas drugiej wojny światowej w wieku 7 lat. Miał 11 lat kiedy doszło do zamieszek w Lhasa, a w wieku lat 15 - kiedy większość z nas boryka się ze szkołą średnią - był pełnowymiarowym przywódcą politycznym swego narodu, negocjującym z Mao Zedongiem. Kiedy uciekł z Tybetu w wieku lat 23., gdy naciski Chin na Lhasa wydawały się z pewnością sprowokować rozruchy, musiał odbudować całą antyczną kulturę swojego kraju na wygnaniu.
W rezultacie tego stał się pragmatycznym i rygorystycznym realistą. Jego życie nie pozwoliło mu na luksus abstrakcyjnego albo życzeniowego przemawiania z pozycji władzy. Śledzi wiadomości z dokładnością dziennikarza i przyznaje, że słucha BBC World Service każdego ranka. Kiedy przemawia, jednym z ulubionych wypowiedzi jest "Marzyć - nic!" podkreślając, że zamiast poszukiwania inspiracji na zewnątrz siebie, powinniśmy działać teraz, ponieważ "odpowiedzialność za naszą przyszłość spoczywa na naszych barkach." Sprawia to, że sztuka polityki uprawiana jest na wzór Buddy, a nie Machiavellego. Centralną ideą buddyzmu jest powiązanie wszystkiego ze sobą - przekonanie o tym, że wszystkie subiektywne istnienia są ze sobą złączone w sieć znaną klasycznie pod nazwą Sieci Indry. Dlatego nazywanie Chińczyków swoimi wrogami i Tybetańczykami swoimi przyjaciółmi, wyjaśnia Dalaj Lama, jest tak bezsensowne jak określanie swojej prawej ręki swoimi sprzymierzeńcem, a lewej - przeciwnikiem; potrzebujesz obu do właściwego funkcjonowania, a wszystkie części ciała są uzależnione od innych. Dlatego też, zdaniem Dalaj Lamy, w globalnym świecie "destrukcja twojego wroga jest także destrukcją ciebie."
Inną, istotną ideą buddyzmu (bardziej stosowne byłoby określenie go nauką umysłu niż religią) jest to, że możemy zmienić świat poprzez wybór sposobu, w jaki patrzymy na świat. "Nic nie jest złe albo dobre," - mówi Hamlet, "to myślenie czyni je takim." Dla większości z nas, na przykład, wygnanie oznacza zniszczenie i stratę. Ale Dalaj Lama zdecydował, że wygnanie jest jego rzeczywistością i dlatego też powinno być potraktowane jako szansa. Niemal tak wcześnie jak tylko opuścił Tybet w 1959, rozpoczął szkicowanie nowej demokratycznej konstytucji dla Tybetańczyków, dopuszczając nawet procedurę swojego impeachmentu. Wyrzucił z konstytucji wszystko, co uważał za nieaktualne i niepotrzebnie rytualne w systemie tybetańskim stopniowo wprowadzając reformy, które umożliwiały studiowanie kobietom na kierunkach doktoranckich, w re- zultacie czego kierunki naukowe są obecnie częścią programu monastycznego. Tybetańskie dzieci na wygnaniu pobierają lekcje w ich rodzimym języku do wieku lat 10., by upewnić się, że będą zakorzenione w ich własnych tradycjach - i następnie w języku angielskim, by mogły być powiązane ze współczesnym światem.
Dzięki temu tybetańska społeczność na wygnaniu stała się jedną z najbardziej prężnych wśród grup uchodźczych. I co nie mniej ważne, ukazała szanse istniejące dla wielu innych uchodźców, których liczbę szacuje się na około 33 miliony oficjalnych i nieoficjalnych osób. Poprzez pokazanie jak Tybet może egzystować wewnętrznie, w duchu i wyobraźni, nawet jeśli jest ledwo widoczny na mapie, Dalaj Lama zasugerował Palestyńczykom, Kurdom i Uighurom, że mogą oni utrzymać kulturową społeczność nawet jeśli stracili swoje terytorium.
Wyzywając Chiny
Pomimo dokonania tych wszystkich przeobrażeń na wygnaniu, w samym Tybecie Dalaj Lama osiągnął znikomy postęp w ostatnich 50 latach. Tybetańczycy pozostają mu wierni. Ale bez względu na jego otwartość w sprawie maksimum koncesji, pozycja Chin utwardziła się jeszcze bardziej. Ostatnie zamieszki są jedynie przypomnieniem faktu, że 98 procent Tybetańczyków nie ma dostępu do swojego lidera i jest pozbawiona podstawowych wolności. W odpowiedzi na ideę inter-zależności i potrzebę zaprzestania myślenia w kategoriach wroga, Dalaj Lama ma w Pekinie opinię "rzecznika podziału" i "wroga ludzi Tybetu."
W rzeczywistości jego zdecydowane opowiadanie się za otwarciem i długofalowa wizja stały się przedmiotem krytyki ze wszystkich stron. Niektórzy konserwatywni klerycy tybetańscy wierzą, że był on zbyt radykalny w odrzuceniu tybetańskich zwyczajów, podczas gdy niektórzy zachodni buddyści, wyrośli na rewolucji lat 60., życzyliby sobie by nie wypowiadał się przeciwko rozwodowi i wolności seksualnej. Zgodnie z zasadami buddyjskimi, nie nawołuje on od 20 lat do uniezależnienia Tybetu od Chin, ale opowiada się za autonomią, podczas gdy Chiny mogłyby kontrolować obronę i politykę zagraniczną, jeśli tylko Tybetańczycy mieliby niezależność dotyczącą wszystkiego innego. Ale coraz więcej Tybetańczyków na wygnaniu pyta obecnie jak mogą utrzymywać pokój jeśli ich domy i rodziny są niszczone przez chińską okupację.
W lipcu 2006 roku władze chińskie zintensyfikowały to co Dalaj Lama określa "demograficzną agresją" poprzez wprowadzenie szybkościowego pociągu łączącego Lhasa z Pekinem i innymi miastami chińskimi, umożliwiając sześciu tysiącom Chińczyków przedostanie się do stolicy Tybetu każdego dnia. Lhasa, niekiedy znana jako "siedziba bogów" przekształciła się z małego tradycyjnego osiedla w Las Vegas Wschodu, licząc 300 tysięcy (dwoje na troje mieszkańców to Chińczycy). Tylko na głównej ulicy znajduje się 238 sal do tańca i sala karaoke, jak również 658 burdeli, a Pałac Potala - przez wieki symbol kultury we władzy mnichów i siedziba Dalaj Lamy - jest obecnie ośmieszana poprzez otaczający ją park rozrywki.
Ciągle jednak Dalaj Lama, pozostając wierny swojemu myśleniu, określa pociąg łączący Pekin z Lhasa jako ani zły ani dobry. "Jest to forma postępu, materialnego rozwoju," twierdzi, dodając, że Tybetańczycy rozumieją, że dla ich materialnego dobra jest korzystne być częścią Republiki Chińskiej. Ważną rzeczą jest, wyjaśnia Dalaj Lama, w jaki sposób rządzący używają pociągu i czy stosują go do pożytecznych celów czy też nie.
Wydaje się, że dwie odmienne wizje wolności kolidują ze sobą w kwestii Tybetu. Dla buddystów wyzwolenie tradycyjnie oznacza wyzwolenie z ignorancji i cierpienia. Dla Chińczyków wierzących w rozwój materialny, wolność oznacza po prostu wyzwolenie od przeszłości, religii i zacofania. Jak donosi Dalaj Lama, podczas szóstego i ostatniego spotkania na szczycie pomiędzy przedstawicielami Chin i delegacją Tybetańczyków, Chińczycy mieli stwierdzić: "Nie ma kwestii Tybetu. Wszystko w Tybecie funkcjonuje bardzo dobrze." Na co Tybetańczycy odpowiedzieli, "Jeśli rzeczy mają się tak dobrze jak mówicie, dlaczego nie pozwolicie nam przyjść i zobaczyć?"
Centralnym pytaniem dotyczącym Tybetu jest co się stanie kiedy Dalaj Lama umrze. Przygotowując na ten wypadek obecny Dalai Lama podkreślał przez lata, że funkcją któregokolwiek Dalaj Lamy jest wypełnienie przesłania poprzedniego Dalaj Lamy; dlatego też jakiekolwiek małe dziecko wybrane przez władze chińskie i ogłoszone jako 15. Dalaj Lama, kukiełka Pekinu, nie będzie prawdziwym "Dalaj Lamą tybetańskich serc." Tak pragmatyczny i dostosowujący się do okoliczności, jak to tylko możliwe, i wyznający buddyjską ideę niestałości i nieprzywiązywania się do rzeczy, zwykł on mawiać: "Na pewnym etapie, instytucja Dalaja Lamy zniknie. Ale nie oznacza to, że zaniknie tybetańska kultura buddystyczna. Nie!" Jakkolwiek większość Tybetańczyków nie pojmuje przyszłości bez swojego tradycyjnego przywódcy.
Głębszym problemem jest, co zawsze podkreśla Dalaj Lama, że nazwy i formy są nieważne o ile zachowane zostaje coś bardziej fundamentalnego. Praca Buddy - i również jego współczesnego najbardziej prominentnego studenta - polega na tym, by nie tylko być w stanie widzieć rzeczy w sposób jasny i współczujący, ale pokazać w jaki sposób każdy z nas może być postrzegającym prawdziwie i współczującym. W tym względzie nie ma najmniejszego znaczenia czy terminy Dalaj Lama, buddyzm, czy Tybet będą nadal funkcjonować. Do tej pory, dzięki exodusowi Tybetańczyków w ostatniej połowie stulecia, kultura tybetańska i buddyzm stały się częścią globalnej społeczności. I o ile w roku 1968 na Zachodzie istniały tylko dwa buddyjskie centra tybetańskie, to obecnie tylko w Nowym Jorku jest ich 40. W Tajwanie jest ich ponad 200. Więcej Francuzów określa siebie buddystami niż protestantami czy Żydami.
Być może najważniejsze jest, że do ludzi najbardziej przyciąganych przez tradycje tybetańskie i buddyzm należą w rzeczywistości obywatele Chin, którym odebrano jakiekolwiek prawa religijne od ponad 50 lat. Coraz więcej Chińczyków odwiedza Świątynię Jokhang w centrum miasta w charakterze pielgrzymów, udając się po porady do tybetańskich nauczycieli duchowych - lamów, a nawet próbując nauczyć się języka, który jest zabroniony dla samych Tybetańczyków.
"Jeśli za 30 lat w Tybecie będzie 6 milionów Tybetańczyków i 10 milionów chińskich buddystów," - wyznaje Dalaja Lama, "być może wtedy będzie coś w porządku." Tymczasem kiedy cały świat spogląda w kierunku Pekinu i rozpoczynającego się w sierpniu festynu olimpijskiego, a rząd chiński przygotowuje się do ukazania owoców znakomitych osiągnięć ekonomicznych, opresjonowani obywatele Tybetu i innych rejonów bez wątpienia skorzystają ze sposobności by przypomnieć światu co stracili z wolności i człowieczeństwa. Stoicki naukowiec w stroju mnicha, mający w zwyczaju poszukiwać głębokiego porządku, ukrytego pod powierzchnią rzeczy, z pewnością zauważy, że jedyną rewolucją, która przetrwa i która naprawdę pomoże nam zbudować lepszy świat, jest ta, która zaczyna się w duszy człowieka.