Od 23 grudnia przewoźnik ten odwołał ponad 1,100 lotów. Tylko w środę, 2 stycznia, w całym kraju wstrzymano start 71 maszyn należących do United. Na chicagowskim O`Hare setki pasażerów godzinami oczekiwało w ostatnich dniach na lot zastępczy.
Według przedstawicieli firmy odpowiedzialna za kłopoty jest wyłącznie pogoda. Chicago i Denver, będące naj- większymi ośrodkami obsługiwanymi przez United, były miejscami, w których grudniowa aura najbardziej dała się we znaki. Jednak American Airlines, korzystające z tych samych lotnisk, odwołało cztery razy mniej swoich samolotów. Przykład ten świadczy, że kierownictwo United - zarządzanego z Chicago, drugiego co do wielkości przewoźnika w USA - wykorzystuje niesprzyjającą pogodę do ukrycia prawdziwych powodów tak masowego odwoływania lotów. Piloci tej firmy uważają, że winne jest złe zarządzanie oraz braki kadrowe. Według specjalistów tej branży osiadła w Chicago firma nie jest w stanie poradzić sobie z kilkoma problemami, jakie pojawiły się na raz. "Każdy odwołany lot kosztuje ich wiele pieniędzy, do tego niedawno cudem uniknęli bankructwa, zła pogoda też ma znaczenie" - mówią. Właśnie szybkie i spektakularne poradzenie sobie z niedawnymi problemami finansowymi może być jedną z głównych przyczyn obecnych problemów. United musiało dokonać drastycznych oszczędności, zarówno w wydatkach na sprzęt, jak i w obsłudze. W tej chwili, w okresie świątecznym, a więc najtrudniejszym, a jednocześnie finansowo najważniejszym dla każdego przewoźnika, pojawiły się wynikające z tego problemy. United prawdopodobnie poradzi sobie z kryzysem, musi to jednak zrobić szybko. Jeśli tego nie uczyni w najbliższych
dniach może się okazać, że mająca siedzibę na przedmieściach Chicago firma ponownie stanie na skraju bankructwa.