Minęło już pięć lat od czasu, gdy wojska koalicji rozpoczęły działania zbrojne na terytorium Iraku . W rocznicę tego wydarzenia w kilkunastu największych miastach w USA, w tym w Chicago, odbyły się pokojowe demonstracje i antywojenne protesty.
W środę, o 10 wieczorem, czyli o godzinie 7 rano czasu irackiego wojska koalicji rozpoczęły szósty rok działań wojennych w tym kraju. Wszyscy przyznają zgodnie, że zainteresowanie mediów, a tym samym amerykańskiego społeczeństwa wojną w Iraku jest coraz mniejsze. Coraz częściej informacje z frontu ustępują miejsca tematom ekonomicznym i wyścigowi prezydenckiemu. Mimo wszystko, w kilkunastu miastach USA zebrało się na pokojowych wiecach kilkanaście tysięcy osób.
W Waszyngtonie protestowano przeciw wojnie w kilku miejscach w centrum miasta. Ponad 100 demonstrantów zebrało się przed głównym budynkiem IRS, czyli urzędem podatkowym. Kilkunastu z nich aresztowano. Protestujący tłumaczyli, że wybrali IRS, ponieważ urząd zbiera podatki, które są potem używane na finansowanie wojny. Inna grupa zebrała się przed American Petroleum Institute, czyli Amerykańskim Instytutem Nafty. Demonstrujący skandowali tam "No blood for oil!" - Żadnej krwi za ropę, zwracając w ten sposób uwagę, że głównym powodem wojny - ich zdaniem - była chęć administracji George"a W. Busha, aby kontrolować irackie złoża ropy naftowej. Inne grupy waszyngtońskie pojawiły się przed Białym Domem i Capitolem.
W innych miastach liczba osób biorących udział w marszach i protestach była nieco mniejsza. W Nowym Jorku, Miami, San Francisco, czy Chicago zgromadziło się po kilka tysięcy osób.
Demonstracje już nie mają tak wielkiej skali, jak kilka lat temu, bezpośrednio po inwazji na Irak. Wynika to z ogólnego zmniejszenia się zainteresowania wojną, o której media informują od kilku miesięcy dużo mniej niż jeszcze rok temu. Znacznie więcej uwagi przyciągają teraz poważne kłopoty gospodarki i kampania prezydencka. Wzrosło także ostatnio poparcie Amerykanów dla operacji wojennych po doniesieniach, że w wyniku przysłania do Iraku większej liczby wojsk osłabło tam natężenie przemocy.
W piątą rocznicę rozpoczęcia wojny w Iraku prezydent USA George W. Bush wygłosił przemówienie w Pentagonie, w którym oświadczył, że usunięcie siłą reżimu Saddama Husajna było słusznym krokiem i wojnę trzeba kontynuować, bo jest głównym frontem walki z terroryzmem islamskim. Prezydent mówiąc o rozpoczętej 19 marca 2003 roku operacji "Iracka Wolność" przypomniał o udziale w niej m.in. wojsk polskich, których ograniczony kontyngent walczył u boku sił USA, Wielkiej Brytanii, Australii i kilkunastu innych krajów. "Walka w Iraku jest szlachetna, jest konieczna i sprawiedliwa. Z waszą odwagą, zakończy się zwycięstwem" - powiedział zwracając się do sali wypełnionej wojskowymi.
W ciągu pięciu lat w Iraku zginęło już prawie 4 tys. żołnierzy amerykańskich, kilkuset żołnierzy innych krajów międzynarodowej koalicji - w tym Polacy - oraz nieznana bliżej liczba Irakijczyków. Szacunki wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy osób.