----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

03 stycznia 2008

Udostępnij znajomym:

W czwartkowy wieczór, pisząc te słowa, z niecierpliwością oczekuję na wyniki głosowania w stanie Iowa. Prawdopodobnie nie pojawią się one przed oddaniem tekstu do druku. Z drugiej strony zastanawiam się, czy mają one rzeczywiście tak wielkie znaczenie. Przecież o wiele ważniejsze będą prawybory w New Hampshire za kilka dni. Iowa to mały test dla kandydatów. Na niezliczonych wiecach przekonują oni do swych programów, jeśli jakieś mają oczywiście, próbują znokautować rywali i czekają na wynik głosowania w poszczególnych komitetach. Właściwie wygląda to podobnie, jak w każdym innym miejscu z tym, że otrzymane głosy należą wyłącznie do zarejestrowanych członków partii. W New Hampshire w znacznie większym stopniu lud wyraża swoją opinię. Podobnie w kilku innych stanach, w których prawybory mają miejsce. Gdy pod koniec lata na swych konwencjach zbiorą się przedstawiciele obydwu partii podliczone zostaną zdobyte wcześniej głosy komitetów i wybrany zostanie jeden reprezentant, który 4 listopada zmierzy się z przeciwnikiem. Pozostali nie otrzymują zakazu dalszego udziału w wyścigu, ale kto przy zdrowych zmysłach zdecyduje się na walkę bez poparcia własnej partii? Przed wielu laty, naprawdę wielu, przypadkowa osoba miała szanse na osiągnięcie sukcesu. Powiedzenie, że pucybut może w Ameryce zostać prezydentem nie mijało się z prawdą. Teraz wygląda to nieco inaczej. W grę wchodzą tak olbrzymie pieniądze, że człowiek spoza układu nie ma najmniejszych szans. Widać to zwłaszcza po stronie demokratów. W prawyborach ważniejsze od głosów wyborców wydaje się poparcie partyjnych notabli. Nie zapominamy jednak o pieniądzach, bo one odgrywają dużą rolę. Nie przeceniajmy jej jednak. Ich głównym zadaniem jest niszczenie wizerunku rywali i czyszczenie własnego. Chyba już wszyscy zdajemy sobie sprawę, że idealnych kandydatów nie ma. Jeśli umiejętnie i w odpowiedni sposób poprowadzona zostanie wcześniejsza rozgrywka, to później wystarczy uśmiech i prezydenturę ma się w kieszeni.

Nie każdy chyba zdaje sobie sprawę, że spoglądając wyłącznie na konta wyborcze już teraz moglibyśmy dokonać eliminacji mało istotnych zawodników. W kraju tym, podobnie jak w wielu innych, obowiązują limity wydatków. Na przykład na kampanię w Iowa kandydaci nie mogli wydać więcej, niż po 2 miliony dolarów. W innych stanach, gdzie odbędą się prawybory, limity będą nieco wyższe. Zakładając, że każdy z nich wykorzysta je w całości, dołoży nieco na reklamy telewizyjne i promocję, to jaki wynik otrzymamy? Dzień po nadaniu partyjnych nominacji na dalszą walkę stać będzie jedynie trzy osoby: Hillary Clinton, Baracka Obamę oraz Mitta Romney`a. A walka dopiero nabierała będzie rozpędu. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której prawybory po stronie demokratycznej wygrywa na przykład Obama, a po republikańskiej popularny ostatnio Huckabee. Obama dysponując kilkakrotnie większymi środkami jest w stanie skutecznie zagłuszyć jakiekolwiek starania republikanina. Wydaje mi się mało prawdopodobne, by jego partia zaryzykowała w ten sposób. Dlatego prywatnie uważam, że równie ważne jak głosy wyborców, są opinie partyjnych przywódców. Nominację republikanów otrzyma albo Romney, jako najbogatszy w całej grupie, albo Giuliani - mający największe szanse na pokonanie zarówno Obamy jak i pani Clinton. Jutro rano wszystkie gazety opisywać będą wydarzenia w Iowa. Pojawią się komentarze, analizy i przewidywania. Osobiście poczekam ze zgadywaniem do czerwca, czyli zakończenia serii prawyborów. Do tego czasu kilka osób powinno zrezygnować, inni zamilkną, gdyż oszczędzać będą fundusze. Nie ulega wątpliwości, że jakiekolwiek inne tematy zostaną w 2008 roku przysłonięte w tym kraju wyborami.

Niestety, sytuację przedwyborczą wykorzystają nasi lokalni politycy. Kiedy my zajęci będziemy wybieraniem prezydenta, legislatorzy w Springfield i władze Chicago nie będą robiły nic. Właściwie to będą robiły jedynie pożyteczne dla siebie rzeczy. Rok 2007 pozostawił w spadku dziesiątki poważnych problemów. Chicago mogłoby zlikwidować departament policji, a w jego miejsce wprowadzić straż miejską i nikt nawet by tego nie zauważył. Pilnujący ładu i porządku chicagowscy mundurowi są mało skuteczni, nadużywają prawa i zajmują się głównie wy- pisywaniem tak drogich każdemu urzędniczemu sercu mandatów. Zmiana na stanowisku dowódcy tej formacji nie przyniesie prawdopodobnie w najbliższym czasie zbyt dużo pożytku. Jedynie nieco spokoju. Kto bowiem ośmieli się krytykować jego pracę w miesiąc po zaprzysiężeniu? Dajcie mu trochę czasu - mówić będzie burmistrz poszukujący w tym czasie sposobu na zdobycie prawa do organizacji Igrzysk. O tak, jeszcze w tym roku się na ten temat nasłuchamy. Nasłuchamy się też o CTA. Firma ta oczywiście nie padnie. W przyszłym tygodniu rusza regularna sesja zimowa parlamentu, niepotrzebne więc będą żadne obrady specjalne. Politycy znajdą i czas i pieniądze. Szkoda. Może komunikacja powinna tutaj zbankrutować? W jej miejsce pojawiliby się inni, bardziej gospodarni przewoźnicy. Prawdopodobnie jeszcze przed Olimpiadą. Spoglądając w przyszłość nie odczuwam wielkiego napięcia. Wszystko można przewidzieć. W kraju wybory, ekonomia i podatki. W Illinois kasyna, finanse gubernatora i podatki. W powiecie dziura budżetowa i podatki. W mieście CTA, Olimpiada i podatki.

W tym wszystkim sprawa ocieplania się klimatu wydaje się niezłą rozrywką. Miłego weekendu.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor