Od wielu lat to chicagowskie lotnisko słynie z rekordowej liczby opóźnień startów i lądowań. Według najnowszych danych niewiele pod tym względem ostatnio zmieniło się. Niepokoi natomiast fakt, że pozostałe porty lotnicze w USA również radzą sobie pod tym względem coraz gorzej.
Blisko 1/3 wszystkich samolotów latających na trasach krajowych odnotowała w grudniu ubiegłego roku liczne opóźnienia w przylotach do miejsca przeznaczenia. To był jeden z trzech najgorszych dla linii lotniczych miesięcy od momentu wprowadzenia kontroli punktualności rejsów w 1995 roku. Cały rok 2007 rok był jednym z najgorszych jeśli chodzi o ruch powietrzny. Rozkład lotów wielu linii pokrzyżowały głównie warunki atmosferyczne, powodując zatłoczenie zarówno w powietrzu jak i na lotniskach. Z danych Federalnego Biura Statystyk Transportowych wynika, że w roku 2007 do portów docelowych na czas przybyło 73.4 % wszystkich samolotów. Opóźnienia odnotowano na blisko 26 % krajowych tras.
Dane dotyczące międzynarodowego lotniska O"Hare, podobnie jak w poprzednich zestawieniach, przedstawiają się znacznie gorzej, niż liczby krajowe. Chicagowskie lotnisko miało najniższą w całych Stanach Zjednoczonych liczbę punktualnych startów - zarówno w grudniu jak i pozostałych miesiącach 2007 roku. W grudniu tylko 47.4 % samolotów odleciało z naszego miasta na czas. W całym roku 2007 wskaźnik ten wyniósł 66.5 %. Niedawne burze śniegowe i mgła spowodowały wstrzymanie kilkuset lotów i opóźnienie kilku tysięcy. Prawdopodobnie statystyki z O`Hare podsumowujące styczeń wyglądać będą jeszcze gorzej.