----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

21 lutego 2008

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Policja udostępniła zapis fragmentu rozmowy pomiędzy Rhondą McFarland, kierowniczką sklepu Lane Bryant w miejscowości Tinley Park, a centralą 911. Kobieta zdążyła jedynie podać nazwę miejsca i przekazać prośbę o pomoc. Tu zapis się urywa. 

Wydarzenia na terenie uczelni Northern Illinois przysłoniły nieco doniesienia z miejscowości Tinley Park. Tam jednak w dalszym ciągu prowadzone są poszukiwania mężczyzny, który trzy tygodnie temu z zimną krwią zastrzelił w sklepie odzieżowym pięć kobiet. Kilka dni temu udostępniono mediom fragment nagrania z centrali 911. Podejrzewa się, że to właśnie telefon wykonany na policję przez jedną z kobiet sprowokował mężczyznę do użycia broni palnej.

Nagranie zaczyna się od zgłoszenia dyżurnego oficera. Chwilę potem słychać szept kobiety, która mówi: "Lane Bryant".

- "Gdzie?" - pyta dyżurny

- "Tinley Park" - odpowiada Rhonda McFarland i po chwili dodaje również szeptem: "Pospieszcie się".

- "Proszę zostać na linii, zostań na linii! - mówi policjantka - "Nie rozłączaj się!"

W tym momencie na łączach telefonicznych zalega cisza i nagranie urywa się.

Ekipa dochodzeniowa podejrzewa, co zresztą potwierdza kobieta, która przeżyła atak, iż właśnie ta rozmowa sprowokowała mordercę. Chwilę później oddał on sześć strzałów. Zginęło pięć osób, w tym rozmawiająca z centralą 911 kierowniczka sklepu. Szóstej kobiecie z ciężkimi obrażeniami udało się przeżyć.

Śledczy nie posunęli się w ostatnich dniach do przodu. Wciąż rozsyłany jest do mediów rysopis poszukiwanego. Sprawdzane są wszystkie anonimowe doniesienia. "Ktoś musi coś wiedzieć - mówią policjanci - ktoś musiał spotkać go przed wydarzeniami 2 lutego i zapamiętać". Dlatego zwrócono się z prośbą o pomoc do pastorów kościołów leżących na południowych przedmieściach Chicago, a więc w okolicy, gdzie dokonano tego masowego morderstwa. Nawołują oni do udzielenia policji wszelkiej niezbędnej pomocy, proszą o kontakt osoby, które mogą pomóc w ujęciu mężczyzny. Na razie apele te nie przyniosły żadnego skutku.

Przypomnijmy, że w sobotę, 2 lutego, do sklepu Lane Bryant w Tinley Park wszedł czarnoskóry mężczyzna. Najprawdopodobniej planował on napad rabunkowy. Zatrzymał sześć przypadkowych kobiet, część zatrudnionych w sklepie, część będących jego klientkami. Następnie niektórym z nich zakrył twarz i z bardzo małej odległości strzelił każdej w tył głowy. Pięć kobiet zginęło na miejscu. Jedna z ofiar przeżyła. Uciekając z miejsca przestępstwa mężczyzna zabrał około 600 dolarów z kasy sklepowej oraz kosztowności i pieniądze znalezione przy swoich ofiarach. jak dotąd nie natrafiono na jego ślad.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor