Nie po raz pierwszy w okolicach Chicago na baczność postawione są służby chemiczne i biologiczne. Powodem jest dziwny zapach, którego pochodzenia nikt nie jest w stanie ustalić.
Około godziny 8 rano w środę w okolicach miasteczek New Lennox i Joliet czuć było w powietrzu wyraźny zapach gazu ziemnego. Pracownicy firmy Nicor, dostarczającej go do sporej grupy mieszkańców w tamtej okolicy odebrali około 250 telefonów w tej sprawie. Ekipy firmy sprawdziły każdy przypadek i w ani jednym nie stwierdzono wycieku, nieszczelności instalacji, czy awarii. Firma stwierdziła, że nie jest to dostarczany przez nią gaz. W tym samym czasie bardzo aktywna była lokalna straż pożarna. Odpowiadała na wezwania mieszkańców donoszących o dziwnym zapachu w powietrzu. Nie znaleziono jego źródła. O godzinie 12.30 telefony zamilkły. Zapach znikł i pozostały jedynie pytania. Kilkaset osób zgłosiło roznoszący się w okolicy intensywny zapach gazu. Firmy dostarczające go do mieszkań nie znalazły usterek w sieci, nie stwierdzono też żadnego wycieku. Do podobnych wniosków doszli strażacy i miejscowa policja. Co to było? Nie wiadomo.