Wierni przychodzą do kościoła pod wezwaniem Świętej Marii Matki Boga w śródmieściu Waszyngtonu, D.C. z różnych powodów, ale wielu przyciąga tu coniedzielna msza po łacinie. Wkrótce kościół będzie mniej znany ze względu na szczególny serwis liturgiczny, a bardziej dzięki sporej liczbie zasiadających w ławkach osobistości administracji i mediów. Odkąd papież Benedykt XVI zliberalizował restrykcje wobec kościołów uznających porządek sprzed Soboru Watykańskiego II, więcej parafii wykazuje zainteresowanie tą opcją. To część konserwatywnego trendu w Kościele - kładącego nacisk na takie praktyki jak osobista spowiedź czy odmawianie różańca, jak również powrót do tradycyjnego porządku religijnego.
Ten trend rozwija się także poza kościołem rzymsko katolickim. W Richardson, w Teksasie, kongregacja pod wezwaniem Świętej Trójcy uczestniczy w czymś, co uważane byłoby za heretyckie w większości ewangelicko protestanckich kościołów pięć albo 10 lat temu: w cotygodniowej komunii. Niezależny, bezwyznaniowy kościół zrzeszający około 600 członków nie jest jedyną ewangelicką kongregacją, która oferuje cotygodniową Eucharystię, recytującą Apostolskie Wyznanie Wiary, czytającą wczesnych Ojców Kościoła, czy inne rzeczy, które wydają się rzymsko-katolickie albo przynajmniej episkopalne.
Daniel Wallace, profesor studiów na temat Nowego Testamentu w seminarium teologicznym w Dallas, które kształci pastorów kościołów bezwyznaniowych, obserwuje rosnące zapotrzebowanie na coś więcej niż "modlitwę, która byłaby gloryfikacją Biblii."
W świecie wiary dzieje się coś, co wymyka się łatwym wyjaśnieniom czy statystyce. Jest bardziej znaczące niż trend, ale mniej zorganizowane niż ruch, i ma do czynienia bardziej z tym, jak ludzie praktykują swoją wiarę niż w co wierzą, jakkolwiek ci, których ta zmiana dotyka, zdają sobie sprawę z tego, że na ich wierzenia wpływa, albo je przekształca, zmiana sposobu praktykowania wiary.
W uproszczeniu, ruch ten jest powrotem do tradycji i ortodoksji, do dawnych praktyk, zwyczajów i sposobów celebrowania. Ale nie to jest prosty powrót do przeszłości, bynajmniej nie we wszystkich przypadkach. Nawet czerpiąc z głębokich tradycyjnych źródeł wielu wyznawców kreuje coś nowego w obrębie starych form. Angażują się w coś, co socjolog religii z Penn State, Roger Finke, określa jako "innowacyjny powrót do tradycji."
Widać to w nowo powstających społecznościach samoczynnie tworzących się grup chrześcijańskich, które spotykają się w prywatnych domach, piwnicach kościołów, czy kawiarniach na terenie całego kraju. Chociaż tak wolne, że wiele z nich nie ma nawet pastorów, to przejmują jednak stare praktyki liturgiczne, włączając deklaracje wiary, publiczną spowiedź i komunię. Mogą użyć kawałek rogala jako ciało Chrystusa, ale liturgia tradycyjnie przewodzi w nabożeństwie, które może obejmować także filmy, scenki satyryczne, czy też dyskusję grupową na tematy biblijne.
Więcej hebrajskiego
Powrót do tradycyjnych form i praktyk następuje nie tylko w sferze wiary chrześcijańskiej. W judaizmie również w dodatku do niewielkiego, ale dostrzegalnego wzrostu wyznania ortodoksyjnego, najbardziej religijnego odłamu wiary, nawet umiarkowanie konserwatywne i progresywne wyznania skłaniają się ku starym sposobom, włączając użycie hebrajskiego w nabożeństwach czy bardziej rygorystyczne przestrzeganie Halakha (prawa żydowskiego). Wiele młodzieży przyłącza się do żydowskich odpowiedników nowo powstających społeczności chrześcijańskich, niezależnych minyanim (liczba mnoga od minyan, kworum wymaganego dla wyznań społecznych), które przyciągają po części dzięki oferowaniu tradycyjnych obrządków liturgicznych i nabożeństw. Wyznanie reformistyczne ciągle jest najliczniejszym odłamem żydowskim w Ameryce, ale wiele witalności religijnej poświęca się na powrót do tych tradycji, które modernizują praktyki odrzucone niegdyś jako relikty przeszłości.
Tradycjonalizm w islamie jest trudniejszy do wychwycenia. Z jednej strony młodzi muzułmanie powracają do zewnętrznych oznak swojej religijności - kobiety noszące chusty, mężczyźni zapuszczający brody. Wielu przywiązuje większą wagę do obowiązków religijnych, czy to odmawiając pięć modlitw codziennych czy poszcząc w czasie Ramadanu. Ale trudno jest stwierdzić czy wszystko to sygnalizuje nawrót do tradycyjnego islamu czy przyjęcie wysoce purytańskiego reformistycznego islamu powiązanego z wahhabistycznymi czy salafistycznymi naukami, które zresztą są uważane przez wielu islamistów za przeciwne głębokim tradycjom wiary.
W rzeczywistości Ali Gomaa, wielki mufti Egiptu i niektórzy islamscy nauczyciele w Ameryce dowodzą, że poprawne zrozumienie sharia, prawa islamskiego, jest najlepszym antidotum na ekstremizm i fundamentalizm. Nie wiadomo jednak czy większość współczesnych muzułmanów podzieli ich poglądy.
We wszystkich wiarach powrót do tradycji ma różne znaczenia dla różnych ludzi. Dla niektórych jest to powrót do oferujących pewność autorytetów i absolutu, to wsparcie dla konserwatywnych teologicznych, socjalnych, czy nawet politycznych zobowiązań. Dla innych to środek przesunięcia się poza fundamentalistyczny literalizm, kłopotliwe autorytety i wysoce upolitycznione postawy religijne (choćby na temat małżeństwa, zapobiegania ciąży czy aborcji) przy jednoczesnym utrzymaniu prawdy duchowej. W skrócie, tradycjonalizm nie jest z pewnością łatwy do sprecyzowania. I z tego powodu trudno go ująć statystycznie, choć brakuje danych na poparcie nawrotu do tradycyjnego życia, tradycyjnych poświęceń i porządków religijnych.
Niektórzy liberalni katolicy są zupełnie sceptyczni co do rozmiaru i znaczenia tradycyjnego nawrotu. "To bardziej hiperbola niż rzeczywistość," - twierdzi ksiądz Thomas Reese, jezuita i badacz nauk politycznych w Woodstock Theological Center w Georgetown. Reese sądzi, że kościół powinien się skoncentrować mniej na mszy po łacinie, a bardziej na trzech rzeczach, które przyciągają wiernych: "dobrym nauczaniu, dobrej muzyce i przyjaznej społeczności." Jest sceptyczny co do całej uwagi poświęcanej noszącym habity siostrom dominikankom pod patronatem świętej Cecylii i innym tradycyjnym zakonom, które doświadczyły napływu nowych członków. "Nie widzę problemu z ich zwyczajami," - twierdzi Reese. Z drugiej strony, jeśli kościół wyświęciłby kobiety, mielibyśmy tysiące więcej aktywnych wiernych."
Siostra Patricia Wittberg, socjolog z Indiana University-Purdue University w Indianapolis, dostrzega więcej wartości w nowym tradycjonalizmie. "Myślę, że kościoły, które mogą jasno określić, co robią i w co wierzą rozwijają się lepiej." W tym sensie, twierdzi siostra, nawrót do konserwatyzmu w kościele, jest logiczny. Ale podkreśla ona, że istnieją dwa rodzaje konserwatyzmu. "Jedna grupa," mówi ona, "chciałaby przenieść się do szesnastowiecznej antyreformacyjnej rady z Trentu, ale nie sadzę, że ma to przyszłość. Przyszłość należy do tej grupy, która jest zainteresowana w odnowieniu starych rzeczy i tradycji w kreatywny sposób. Siostry w tradycyjnych zakonach mogą nosić habity, ale często mieszkają w koedukacyjnych społecznościach." Zgadza się z tym socjolog Finke: "Członkowie tradycyjnych porządków religijnych chcą się wyróżniać, aby posiadać bardziej aktywną duchową formację i silne życie społeczne. Ale jakkolwiek są posłuszni, to mają mniej poddańczy stosunek to autorytetów i chcą podejmować więcej decyzji samodzielnych i być bardziej profesjonalni w docieraniu do innych. To życie w strukturze, ale to nie struktury poszukują oni i nie poddają się tak łatwo autorytetom."
Sprzeczne? Pewnie. Ale dzieje się tak również w innych wyznaniach i religiach. Być może jest to powodem, dla którego sondaże Barna Group nie określają neotradycjonalizmu jako jednego z głównych trendów w najnowszym sondażu amerykańskiej sceny religijnej. Ale jeden z trendów - nowochrześcijański - definiuje warunki, które, jak niektórzy sądzą, powodują wzrost popularności tradycjonalizmu: "niechrześcijańskie zachowania ludzi kościoła, złe doświadczenia osobiste z kościołami, nieskuteczne przywództwo chrześcijańskie w obliczu kryzysów". Te czynniki doprowadziły, jak donosi Barna Group, do nowych praktyk duchowych, które zakładają tolerancję i różnorodność, podkreślają wagę konwersacji i związków pomiędzy kościołami, mieszają wszystkie formy sztuki i udoskonalają formy nauczania, a także tworzą nowe społeczności duchowe. Ale w jaki sposób tradycja i praktyki ortodoksyjne prowadzą do zbudowania silniejszego życia duchowego?
Związki pomiędzy kościołami
Powrót do historycznego kościoła przyświeca próbom walki z osamotnieniem i nomadyzacją członków niektórych wyznań. Jak w kościele Trinity Fellowship Church, w którym model przedsiębiorczości, zaadaptowany przez wiele kościołów ewangelickich, podkreślający poszukiwawcze nietradycyjne nabożeństwa i programy, był wprawdzie wystarczający do zbudowania kongregacji, ale nie służył utrzymaniu członków i pogłębieniu ich wiary. W poszukiwaniu pewnego zakorzenienia pastor Carl Anderson zwrócił się do historycznych tradycji. Nic dziwnego, że to posunięcie było odebrane jako zagrożenie dla tych członków kościoła, którzy silnie identyfikują się z reformacją i protestanckim odrzuceniem praktyk katolickich, włączając liturgię. Ale Anderson próbował w powrocie do liturgii zaakcentować skierowanie modlitwy ku Bogu i odwrót od wszystkiego co egoistyczne. Anderson zwraca także uwagę, że liturgia "jest o nas - i nie tylko o tym konkretnym kościele, ale o jego związkach z innymi chrześcijanami." Wprowadzając cotygodniową Eucharystię, recytując wyznanie wiary co kilka tygodni, przestrzegając kalendarza kościoła, Trinity odnowiło swoje praktyki w sposób, który zniechęcił niektórych wiernych. Ale Anderson pozostaje nieugięty, dowodząc, że tradycyjne praktyki pomogą kościołom ewangelickim rozwinąć się poza uzależnienie od "pastorów posiadających status osobistości."
Również protestantyzm przeżywa przesunięcie w kierunku centrum. Doświadczył tego Cedar Ridge Community Church w Spencerville w Maryland, w którym Brian McLaren wprowadził liturgię eucharystyczną i kontemplacyjne modlitwy rekolekcyjne. Docenia on rolę tradycji w nowo powstających społecznościach protestanckich na terenie całego kraju, które, jak twierdzi, "były zbyt oddalone od siebie przez długie lata."
Jak McLaren, również Tony Jones, autor "The New Christians: Dispatches From the Emergent Frontier" i krajowy koordynator Emergent Village, wypowiada się o postmodernistycznych aspektach nowego tradycjonalizmu. Ludzie o zapatrywaniach postmodernistycznych, zwłaszcza 20-latkowie czy 30-latkowie kwestionują wybujały indywidualizm współczesnej kultury. Poszukują nowych form społecznych, ale ostrożnie podchodzą do autorytetów i zwłaszcza przywódców, którzy przybierają dzielące społeczeństwo społeczno-polityczne postawy liberalne bądź konserwatywne. To jeden z powodów dla których nowo powstałe grupy mają charakter antypastoralny. "Problemem nie są kwestie, ale sposób w jaki się o nich mówi. Będziemy żyć pogodzeni ze sobą nawzajem, i tradycyjne obrządki są tym, co utrzymuje nas razem."
Młodych neotradycjonalistów niemal intuicyjnie pociąga liturgia, rytuał i symbol jako formy uzupełniające dominujące powszechnie postawy racjonalne i naukowe. "Istnieje pewnego rodzaju wrażliwość postmodernistyczna, która traci zaufanie w racjonalne wyjaśnienia wszystkiego," - twierdzi McLaren. Dla niego, Jonesa, i innych tworzenie kościoła w tradycyjny i innowacyjny sposób stanowi formę teologicznej refleksji, która neguje fundamentalistyczną potrzebę, by uznać wszystkie religie za pseudonaukowe stwierdzenia, by na przykład przekształcić Genesis w podręcznik geologiczny.
Pozbywając się ograniczeń
"Nie zgadzam się z tym, że ludzie poszukują dialektyki," - mówi Avi Weiss, rabbi z Hebrew Institute of Riverdale w Bronx, i założyciel nowej rabinistycznej szkoły kształcącej żydowskich przywódców w tym, co on sam nazywa "otwartą ortodoksją." Jego zdaniem "ludzie poszukują zaangażowania w coś, co jest ustalone, ale nie stagnacyjne." "Drugą stroną dialektyki jest otwartość, ale nie bez ograniczeń."
Dlatego też w synagodze Weissa można zobaczyć rzeczy, które przesuwają granice ortodoksji w stronę bardziej otwartej i akceptującej społeczności. Jest wprawdzie tradycyjne oddzielenie pomiędzy kobietami a mężczyznami, na przykład, ale jest ono stosunkowo niskie i przebiegające pośrodku miejsca modlitwy, a nie przegradzające płci, albo spychające kobiety na tył albo boki. W opozycji do mniej otwartych badaczy ortodoksyjnych, Weiss dowodzi, że jest zgodne z prawem żydowskim by wszyscy członkowie społeczności dotykali Tory i by kobiety prowadziły swoje własne kółka modlitewne.
Sukces tego rodzaju podejścia może być obserwowany nie tylko w Riverdale, ale w innych synagogach prowadzonych przez jego współpracowników. Kiedy rabbi Shmuel Herzfeld, niegdyś asystent w Riverdale, przejął Ohev Sholom niemal cztery lata temu, ta północno zachodnia synagoga w Washington, D.C. liczyła sobie tylko 15 rodzin. Obecnie zrzeszając 300 rodzin tętni energią i entuzjazmem. "Większość wywodzi się ze źródeł niespecyficznych" - wyjaśnia Herzfeld. "Znajdują tu autentyczne życie duchowe i tradycję. Niektórzy dokonują całkowitej, radykalnej transformacji do życia ortodoksyjnego. Niektórzy nawet sprzedają swoje domy i przeprowadzają się bliżej by móc przyjść na piechotę na szabas."
To nowe podejście do tradycji może zmieni organizacyjną strukturę religii żydowskiej. Niektórzy badacze zastanawiają się czy najliczniejsza umiarkowana formacja, konserwatyzm, może być wkrótce pochłonięta przez reformistyczną, jako bardziej ortodoksyjną, a ortodoksyjna czy nie stanie się bardziej otwarta.
W każdym zaułku judaizmu i we wszystkich częściach chrześcijaństwa tradycja jest adaptowana w dziwnie innowacyjny sposób. Ograniczenia i otwartość znaczą nowy, czasami dziko kształtujący się świat religijnego tradycjonalizmu.
Na podst. "U.S. News and World Report" oprac. E.Z.