----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

15 listopada 2007

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

We wczesnych godzinach 7. listopada 2006 roku śródterminowe wybory w okręgu Sarasota na Florydzie wydawały się przebiegać bez zakłóceń. Ale nie trwało to długo. Późnym wieczorem było jasne, że coś jest nie w porządku. Nowe ekrany dotykowe wydawały się gubić tysiące głosów oddanych w głównym wyścigu do Kongresu o miejsce po republikance Katherine Harris. Kandydat republikański, Vern Buchanan ostatecznie ogłosił zwycięstwo przewagą 369 głosów - i obecnie pełni funkcję w Kongresie - ale demokratka, Christine Jennings odmówiła przyznania się do porażki, ponieważ maszyny do głosowania ewidentnie nie  zarejestrowały około 18 tysięcy głosów.   

 

Tego typu zamieszanie nie powinno się zdarzyć, zwłaszcza nie po wyborach prezydenckich roku 2000 - z ich chaosem dotyczącym kart do głosowania, który sprowokował reformę procesu wyborczego. Kongres wkroczył do akcji zatwierdzając ustawę Help America Vote Act w roku 2002, zobowiązującą wiele stanów do usprawnienia sposobu przeprowadzania wyborów. Do tej pory Kongres zaoferował $3 miliardy na nowe maszyny do głosowania, uaktualnienie rejestracyjnych baz danych i inne reformy.

Środki tego typu zostały wprowadzone na terenie całego kraju, ale ostatnie doświadczenie z Florydy dowodzi, że problem ciągle istnieje, a jego zasięg wykracza poza kaprysy urządzeń do głosowania. Rzecznicy praw wyborczych są sfrustrowani, że nie upewniono się, by przyszłoroczne głosowanie odbyło się bezproblemowo. "Postęp okazał się niedostateczny", twierdzi Robert Pastro, dyrektor wykonawczy Commission on Federal Election Reform, panelu, zarządzanego i założonego w roku 2005 przez byłego prezydenta Jimmy Cartera i byłego sekretarza stanu, James Bakera w odpowiedzi na niewystarczalność reform roku 2002.

Lista proponowanych reform jest zniechęcająca i po części kontrowersyjna. Jak informują eksperci jeszcze wiele trzeba zmienić przed wyborami prezydenckimi w przyszłym roku, od dokumentowania rewizji i ostrzejszych kar za oddziaływanie na wyborców, po wysiłki wzmocnienia federalnej kontroli wyborów, by wyborcy odzyskali zaufanie do wiarygodności rezultatów.

 

Ekrany dotykowe 

Ustawa The Help America Vote Act wymaga zastąpienia starych, dźwigniowych maszyn do głosowania i kart do dziurkowania nowoczesnymi systemami. W śródokresowych wyborach w roku 2006 ponad 80 procent wyborców kraju oddało głosy przy użyciu różnego typu urządzeń elektronicznych do głosowania. Ale wstępne doświadczenia, jak ilustruje Sarasota, dowodzą, że ekrany dotykowe mogą być problematyczne. Błędy ich funkcjonowania zmieniły wyniki ostatnich wyborów w ponad 30 stanach, informuje Common Cause, niezależna organizacja monitorująca. W istocie przyczyna błędnie funkcjonujących urządzeń do głosowania jest ciągle nieznana i stanowi przedmiot dochodzenia. Producent, Election Systems 7 Software, odmawia przyjęcia odpowiedzialności za urządzenia, które miały spowodować utratę głosów.

Obecnie 36 stanów wymaga stosowania papierowej dokumentacji jako wsparcia elektronicznych urządzeń do głosowania czy optycznych maszyn skanujących, opartych na pa- pierowych kartach odczytywanych przez komputer. Oba rodzaje urządzeń oferują papierową dokumentację, by wybory mogły być zrewidowane na wypadek dokładności. Ale ciągle jeszcze jedynie 15 stanów wymaga manualnej rewizji po głosowaniu jako autorytatywnego potwierdzenia wyników.

Większość reformatorów twierdzi, że papierowa karta do głosowania, która może być zweryfikowana i sprawdzona przez administratorów wyborczych, jest najlepszym sposobem na upewnienie się, że głosy są w pełni i dokładnie liczone. Demokratyczny przedstawiciel Izby, Rush Holt z New Jersey zaproponował ustawę, która wymagałaby żeby wszystkie urządzenia stosowane w wyborach federalnych produkowały papierową dokumentację i żeby te dokumenty były rewidowane. "Bez weryfikowalnego przez wyborcę dokumentu papierowego," - wyjaśnia on, "wyniki wyborów będą zawsze niepewne." Wielu lokalnych i stanowych przedstawicieli administracji dowodzi jednakże, że wymogi Holta zablokowałyby łatwość przystosowania się potrzebną na poziomie stanowym i lokalnym. W każdym razie, dodają, pro- pozycje Holta nie mogą być wprowadzone w życie przed wstępnymi wyborami prezydenckimi w roku 2008, z których pierwsze zaplanowano na styczeń.

Nie wszystkim problemom wyborczym winne są pomyłki urządzeń. Rażące oddziaływanie na głosowanie, jak dowodzą rzecznicy praw do głosowania, jak również bardziej subtelny wpływ nowych regulacji dotyczących identyfikacji głosujących i reguł rejestracyjnych, pozbawia tego przywileju tysiące Amerykanów. Przed śródterminowymi wyborami w roku 2006, na przykład, broszury rozprowadzane wśród wyborców o latynoskich nazwiskach w Orange County w Kalifornii nieprawdziwie informowały, że naturalizowani obywatele nie mają prawa do głosowania. A w Virginia, w Kolorado, i New Mexico głosujący otrzymywali automatyczne wiadomości telefoniczne przypuszczalnie celowo wprowadzające ich w błąd na temat wymogów głosowania i lokalizacji punktów wyborczych. Senacka Komisja Sądowa we wrześniu zatwierdziła ustawę wprowadzającą kary za takie dezinformujące praktyki, ale czeka ona jeszcze na zatwierdzenie w Kongresie. "Zbyt często wprowadzanie w błąd i wpływanie na rezultaty wyborów powstrzymywało tysiące Amerykanów od głosowania" - stwierdził Barack Obama, sponsor ustawy i demokratyczny kandydat na prezydenta, w wydanym komunikacie.

O ile przypadek z Orange County jest szczególnie skandaliczny, to aktywiści praw wyborczych twierdzą, że niektóre nowe prawa stanowe stworzone w celu wyeliminowania oszustw wyborczych przeszkadzają również uprawnionym do głosowania wyborcom w oddaniu głosu. Reforma prawa wyborczego z roku 2002 powinna była zażegnać kontrowersje otaczające rejestrację do głosowania wymagając by stany posiadały skomputeryzowane listy wyborcze. To nowe ustawodawstwo, określane przez oponentów jako "czyszczenie wyborców", ma na celu uaktualnienie list wyborczych przez porównanie list wyborczych z informacjami z innych rządowych baz danych, włączając stanową bazę właścicieli pojazdów czy Social Security. Jak informują krytycy, środki te błędnie wyeliminowały tysiące uprawnionych wyborców - w większości mniejszości i dzieci.

 

Dyskutowane regulacje 

The NAACP wszczęło federalny proces przeciwko nowemu prawu na Florydzie, które uniemożliwia wyborcom zarejestrowanie się do głosowania jeśli ich prawo jazdy czy karta Social Security nie zgadza się z informacjami na karcie rejestracyjnej. Proces dowodzi, że głosowanie można uniemożliwić z powodu prostych pomyłek, takich jak dwie cyfry na prawie jazdy czy panieńskie nazwisko na karcie Social Security. Kilkanaście innych stanów, włączając Ohio, Maryland, Georgia i Missouri wprowadziły ostatnio podobne regulacje.

Sąd Najwyższy rozważa obecnie czy fotograficzne ID z Indiany dyskryminuje niezamożnych czy mniejszości, którzy często nie posiadają prawa jazdy. Stan Indiana dowodzi, że prawo to zwalcza oszustwa wyborcze. Ale krytycy wskazują na liczne restrykcje dotyczące dowodu tożsamości, w większości notoryczne, tak że reprezentant Izby z Ohio, Steven Chabot, nie został dopuszczony do głosowania, gdyż jego adres na dowodzie osobistym i karta rejestracyjna nie pasowały do siebie, a gubernator South Caroline, Mark Sanford nie został dopuszczony po tym jak zapomniał swej karty identyfikacyjnej. Siedem stanów wymaga dowodu osobistego z fotografią by głosować, a 17 innych wymaga identyfikacji bez fotografii.

Liderzy partii demokratycznej twierdzą, że ich kandydatom przeszkadza się szczególnie często za sprawą tych i innych regulacji wyborczych, jakkolwiek nie dotyczy to jednej partii, jak przekonali się republikanie Sanford i Chabot. Cecelia Martinez, dyrektor wykonawczy organizacji niezależnej - Reform Institute, która jest rzecznikiem reformy wyborczej, dowodzi, że wielu wyborców jest pozbawionych prawa do głosowania bardziej ze względu na brak podstawowych informacji, takich jak lokalizacja punktu wyborczego i status rejestracyjny, niż błąd urządzenia do głosowania, oszustwo czy wpływanie na wynik wyborczy. Twierdzi ona, że około 65 procent telefonów wykonanych do gorącej linii telefonicznej podczas wyborów w roku 2006 pochodziło od osób próbujących odnaleźć swoje punkty wyborcze. "Partyjne kłótnie o fałszowanie wyborów i wpływanie na rezultaty głosowania uzyskało największą uwagę administracji wyborczej," - mówi Martinez, "ale dostarczenie wyborcom lepszej informacji w dostępny sposób musi być głównym przedmiotem wysiłków by zwiększyć udział w głosowaniu i poprawić zarządzanie wyborami."

Niewielu przywiązywało większą uwagę do urzędu sekretarza stanu aż do wyborów 2000, kiedy to Katherine Harris, wtedy sekretarz stanu, uzyskała popularność równą produktom domowego użytku. Jak większość sekretarzy stanu, Harris była najwyższym wyborczym urzędnikiem stanowym. Ale gdy podejmowała decyzję dotyczącą spornego powtórnego przeliczenia głosów w wyborach prezydenckich, pełniła również funkcję partyjną jako współszefowa kampanii wyborczej George Busha na Florydzie.

Bez względu na publiczny krzyk dotyczący jej podwójnej roli, nie należy ona do wyjątków. Kilkunastu sekretarzy stanu (i innych stanowych urzędników kontrolujących wybory) jest nadal zaangażowanych w politykę partyjną, a nawet popierających kandydatów prezydenckich. Sekretarze stanu z Indiany - Todd Rokita i zastępca gubernatora Gary Herbert z Utah - czołowi urzędnicy wyborczy - popierają byłego gubernatora z Massachusetts - Mitt Romney. Sekretarz stanu z Rhode Island - A. Ralph Mollis popiera senatora Johna Mccain. Demokratyczny senator - Frank Lautenberg z New Jersey charakteryzuje ten rodzaj sytuacji jako "rażący konflikt interesów." Lautenberg zainicjował w roku 2005 ustawę, która zabroniłaby przedstawicielom stanowej administracji udziału w politycznej kampanii kandydata starającego się o urząd federalny. Ale Brewer jest innego zdania. "Nie wierzę, że kiedy zostałam sekretarzem stanu," - mówi, "że wyrzekłam się swoich praw ujętych w Pierwszej Poprawce do Konstytucji."

 

Działania stanowe 

Kiedy starania o wprowadzenie ustawy federalnej monitorującej urzędników wyborczych i aktywność partyjną skończyły się niepowodzeniem, kilka stanów wkroczyło do akcji. Colorado, Georgia, Louisiana, Wisconsin, Nebraska, Maine, Ohio i Virginia zabraniają obecnie swoim czołowym urzędnikom wyborczym uczestnictwa w określonej polityce partyjnej, takiej jak służba w kampanijnych komitetach politycznych i publiczne popieranie kandydata. A niektórzy sekretarze stanowi, włączając w to tych z Oregonu, Connecticut, Minnesoty, Nevada, Pennsylvanii, New Hampshire, North Dakoty, South Dakoty i Vermont zobowiązali się nie służyć w politycznych komitetach kampanijnych czy publicznie popierać kandydatów, informuje ostatni sondaż przeprowadzony przez National Association of Secretaries of State.

Reforma prawa z roku 2002 doprowadziła do stworzenia U.S. Election Assistance Commision by wspierać stany w ulepszeniu ich procedur wyborczych. (Różni się to od Federal Election Commission, która nadzoruje prawa finansów kampanijnych.) Ale ta oferująca wsparcie komisja nie posiada mocy regulacyjnej i jako taka koncentruje się na zbieraniu informacji dla stanów. "Naprawdę jest to izba rozrachunkowa, co jest świetnym pomysłem," - mówi profesor prawa z Yale Law School, Heather Gerken. "Ale musi być dobrym źródłem informacji."

Ostatnio była powodem skarg o stronniczość. Na przykład, badaczka Tova Andrea Wang twierdzi, że jej raport na temat oszustw wyborczych i wpływania na rezultat wyborów, którego była współautorem dla komisji w roku 2006, został znacznie zmieniony. Wang, której stosunek do wyborów jest znacznie bardziej zbieżny z demokratycznym, została zestawiona z republikańskim współautorem dla zachowania równowagi. Ale twierdzi ona, że finałowy raport komisji nie zawierał dużych partii dyskusji o wpływaniu na wynik wyborów i referencji o pytaniach, które podjęła na temat traktowania skarg o oszustwach wyborczych przez Departament Sprawiedliwości.

Po tym jak członkowie Kongresu wystosowali pytanie o to co stało się z raportem z ubiegłej wiosny, szef komisji, Donetta Davidson, republikanka, która poprzednio pełniła funkcję sekretarza stanu, poprosiła generalnego inspektora o interwencję. Dochodzenie ciągle trwa, bez daty spodziewanego zakończenia.

To nie po raz pierwszy powstają pytania dotyczące bezstronności Election Assistance Commission. Komisja z Carterem i Bakerem na czele wypowiadała się krytycznie o jej partyjnej naturze i rekomendowała, by Kongres zatwierdził ustawę, która dodałaby do jej składu piątego, niepartyjnego członka, obok dwóch demokratów i dwóch republikanów.

Bez jasnych wskazówek z rządu federalnego, reformy wyborów były łataniem legislacyjnym na poziomie stanowym i okręgowym. Sarasota, na przykład, zaaprobowała wydatki rzędu $3 milionów na zastąpienie urządzeń typu ekranów dotykowych optycznymi skanerami, które posiadają papierową dokumentację. Urzędnicy mają nadzieję, że nowe maszyny głosujące będą mogły być wprowadzone w życie jeszcze w wyborach prezydenckich 2008 roku.

 

Na podst. "U.S. News & World Report" oprac. E.Z.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor